widzę, i tu Honoru zapalał, Likwor nalany afrontu nie zalał.
A toż nie diabeł w Polsce wychowany, Gdy kto wyprasza dług swój pożyczany! Nie nachodź domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć dług zapiszą na czci, na Honorze, Na większym jednak Punkt zawisł uporze.
Zaproszeni raz na stypę mnichowie. Pleban wychodzi: „Witajcież
widzę, i tu Honoru zapalał, Likwor nalany afrontu nie zalał.
A toż nie diabeł w Polszczę wychowany, Gdy kto wyprasza dług swój pożyczany! Nie nachodź domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć dług zapiszą na czci, na Honorze, Na większym jednak Punkt zawisł uporze.
Zaproszeni raz na stypę mnichowie. Pleban wychodzi: „Witajcież
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 477
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
niż na to pozwolę. Mój lud chce mi to rozwieść i nie tylko prosi, Ale się i oświadcza i jawnie to głosi, Że i miasto poddadzą i mnie z mojem dworem, Niżliby wszyscy mieli zginąć mem uporem.
XXXV.
Ale kiedy widzieli, żem twarda na prośby I na ich oświadczania i surowe groźby, Królowi tak, jako się z tem opowiedali, Fryskiemu i mnie w ręce i miasto podali. Nie potkała mię żadna od niego sromota I obiecał mi nie brać państwa i żywota, Bylem tylko co z pierwszej twardości spuściła, A na małżeństwo z jego synem pozwoliła.
XXXVI.
Widząc, że mi gwałt czynią
niż na to pozwolę. Mój lud chce mi to rozwieść i nie tylko prosi, Ale się i oświadcza i jawnie to głosi, Że i miasto poddadzą i mnie z mojem dworem, Niżliby wszyscy mieli zginąć mem uporem.
XXXV.
Ale kiedy widzieli, żem twarda na prośby I na ich oświadczania i surowe groźby, Królowi tak, jako się z tem opowiedali, Fryskiemu i mnie w ręce i miasto podali. Nie potkała mię żadna od niego sromota I obiecał mi nie brać państwa i żywota, Bylem tylko co z pierwszej twardości spuściła, A na małżeństwo z jego synem pozwoliła.
XXXVI.
Widząc, że mi gwałt czynią
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 180
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne strachów i trwogi, przystępu broniło I lekce sobie groźby pogańskie ważyło; Jeśli który zabity lub spadnie raniony, Następuje zarazem drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z
Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne strachów i trwogi, przystępu broniło I lekce sobie groźby pogańskie ważyło; Jeśli który zabity lub spadnie raniony, Następuje zarazem drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na nią zachcesz oglądać: Zastąpi metus alicuius, jako nie raz Cyceronowi/ że to co być zdrowego rozumiał/ często powiedzieć obawiał się. Wszytko odepchnąć a prawdę samę mieć przed sobą/ jako bracia twoi/ niektórzy mówią/ gdy do Cesarzów Chrześcijańskich/ do Cesarzów Tureckich/ syłani bywali/ ani na upominki/ ani na groźby oglądali się/ tylko to aby wiernie Ojczyźnie swej posłużyć mogli/ przed sobą mieli. Jeżeli do Rady zawoła/ tamże prawdy potrzeba/ bo bez niej ginie Król/ zginie Królestwo/ W kim vetas zbuduje przybytek sobie. Tam już będzie ibertas. A ta ani na prywatę/ ani na rzecz żadną oglądać się będzie.
ná nię zachcesz oglądáć: Zástąpi metus alicuius, iáko nie raz Cyceronowi/ że to co być zdrowego rozumiał/ często powiedzieć obawiał się. Wszytko odepchnąć á prawdę sámę mieć przed sobą/ iáko bráćia twoi/ niektorzy mowią/ gdy do Cesárzow Chrześćiáńskich/ do Cesárzow Tureckich/ syłáni bywáli/ áni ná vpominki/ áni ná groźby oglądáli się/ tylko to áby wiernie Ojczyznie swey posłużyć mogli/ przed sobą mieli. Ieżeli do Rády záwoła/ támże prawdy potrzebá/ bo bez niey ginie Krol/ zginie Krolestwo/ W kim vetas zbuduie przybytek sobie. Tám iuż będźie ibertas. A tá áni ná prywatę/ áni ná rzecz żadną oglądáć się będzie.
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: D4v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
trąbili. Co się tknie Alegóryj: Rupertus przez te dwie Trąbie/ rozumie dwoje przyszcia Chrystusowe: to jest/ pierwsze w ciele/ wtóre na sąd. Naprzód abowiem Chrystus zagrzmiał: Pokutę czyńcie, przybliżyło się królestwo niebieskie. Drugi raz zagrzmi: Podzcie przeklęci w ogień wieczny. Dla tegoż drudzy przez trąby rozumieją groźby; to jest piekła: i obietnice/ to jest niebo: o których rzeczach ustawicznie mają kazać Kaznodzieje/ aby wieczności/ i strachem/ i nadzieją w serca ludzkie uderzały/ i bodły. Tak czynił ś. Jan Złotousty/ ś. Antoni/ ś. Dominik/ ś. Jacek/ ś. Wincenty/ i
trąbili. Co się tknie Allegoriy: Rupertus przez te dwie Trąbie/ rozumie dwoie przyszćia Chrystusowe: to iest/ pierwsze w ćiele/ wtore ná sąd. Naprzod ábowiem Chrystus zágrzmiał: Pokutę czyńćie, przybliżyło się krolestwo niebieskie. Drugi raz zágrzmi: Podzćie przeklęći w ogień wieczny. Dla tegoż drudzy przez trąby rozumieią groźby; to iest piekłá: y obietnice/ to iest niebo: o ktorych rzeczách vstáwicznie máią kázáć Káznodźieie/ áby wiecznośći/ y stráchem/ y nádźieią w sercá ludzkie vderzáły/ y bodły. Ták czynił ś. Ian Złotousty/ ś. Antoni/ ś. Dominik/ ś. Jácek/ ś. Wincenty/ y
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 66
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
straszną surową twarz zagniewany Sędzia do niezbożnych. a naprzód wyrzuciwszy im na oczy do-
brodziejstwa swoje/ tak ogólne wszytkim/ jak szczególne każdemu/ których niegodnicy za nic sobie nie mieli. Gdy będąc stworzonymi na dostąpienie wiecznej chwały puściwszy się za swą bezecną wolą/ a niedbając na zakazy/ na porgożki/ na prośby i groźby/ bydlęcej swej dosyć czyniąc chęci i podnietom czartowskim/ Panem i Bogiem swym wzgardzili: ogromnym ich piorunem uderzy/ nie odmiennym/ nie odwołanym dekretem odetnie. Ibid: Ite maledycti in ignem eternum, qui paratus est Diabolo et Angelis ejus. Nie dla was ci te otchłanie wykowano/ nie dla was te piece wypalono:
straszną surową twarz zagniewany Sędźiá do niezbożnych. a náprzod wyrzućiwszy im ná oczy do-
brodźieystwá swoie/ ták ogulne wszytkim/ iák szczegulne káżdemu/ ktorych niegodnicy zá nic sobie nie mieli. Gdy będąc stworzonymi ná dostąpienie wieczney chwały puśćiwszy się zá swą bezecną wolą/ a niedbaiąc ná zákazy/ ná porgożki/ ná proźby y groźby/ bydlęcey swey dosyć czyniąc chęći y podnietom czartowskim/ Panem y Bogiem swym wzgardźili: ogromnym ich piorunem uderzy/ nie odmiennym/ nie odwołanym dekretem odetnie. Ibid: Ite maledicti in ignem aeternum, qui paratus est Diabolo et Angelis eius. Nie dlá was ći te otchłanie wykowano/ nie dlá was te piece wypalono:
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 146
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Jowisza, dać Zonę. Tu ledwie szalony Gniew złożył, i że prędko do zgody skłoniony Miał animusz: wstydzi się. Jako kiedy białym Skrzepły śniegiem Boreasz, przy wichrze zuchwałym Siły swojej probując, w pół jesieni czyste Pola, i morza bieży mieszać przeźroczyste: Gdy żelazną Eolus zastawi mu ścianę: Traci impet, i groźby uśmierza wzmieszane. Za tym Merkuriusza, coby niósł swe mowy: Każe wołać; on w drogę stanie wnet gotowy. Zewsząd pióra, a w ręku laska, która ludzi Nie spiących snu nabawia, spiących ze snu budzi Sam Pluto na wysokim tronie, i w okrutnej Wszytek siedzi powadze, marszcząc się przy smutnej Cery
Iowiszá, dać Zonę. Tu ledwie szalony Gniew złożył, y że pretko do zgody skłoniony Miał animusz: wstydźi się. Iáko kiedy białym Skrzepły śniegiem Boreász, przy wichrze zuchwáłym Siły swoiey probuiąc, w puł ieśieni czyste Polá, y morzá bieży mieszáć przeźroczyste: Gdy żelázną Eolus zástáwi mu śćiánę: Tráći impet, y groźby usmierza wzmieszáne. Zá tym Merkuryuszá, coby niosł swe mowy: Każe wołáć; on w drogę stánie wnet gotowy. Zewsząd piorá, á w ręku laská, ktora ludźi Nie spiących snu nábawia, spiących ze snu budźi Sam Pluto ná wysokim tronie, y w okrutney Wszytek śiedźi powadze, marszcząc się przy smutney Cery
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 5
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
STój Królu; stój Abnerze; cicho wszyscy: proszę. Jonacie dajcie pokój: niech żyje w koronie. SA: Cóż ja słyszę? a zasz nie ty sam Achiaszu Dopieroś naglił na śmierć Syna? także prędko O ślubie, i przysiędze, i o boskich losach Zapominasz? toż ciebie trwożą lada bunty, I groźby? ACH: Ani postrach, ani próżne gniewy Mnie trwożą. że inaczej teraz sądzę o tym, Co przedtym zamieszane przedemną ukryły Rzeczy: niech to niebędzie w wielkim podziwieniu. Bo już wiem doskonale inne Nieba zdanie, I inszą Boga wolą. gdyż przez owe losy Opłakane, nie czego innego wyciągał Bóg,
STóy Królu; stóy Abnerze; cicho wszyscy: proszę. Jonácie daycie pokóy: niech żyie w koronie. SA: Coż ia słyszę? á zasz nie ty sam Achiaszu Dopieroś naglił na śmierć Syná? tákże prętko O ślubie, i przysiędze, i o boskich losách Zápominasz? toż ciebie trwożą ládá bunty, I groźby? ACH: Ani postrach, áni próżne gniewy Mnie trwożą. że ináczey teráz sądzę o tym, Co przedtym zámieszáne przedemną ukryły Rzeczy: niech to niebędzie w wielkim podziwieniu. Bo iuż wiem doskonále inne Niebá zdánie, I inszą Bogá wolą. gdyż przez owe losy Opłákáne, nie czego innego wyciągał Bóg,
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 69
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
na kapłaństwo pomazano. II. Jako Aaron ofiarę pierwsą z potwierdzeniem Bożym odprawił. III. Jako dwaj starszy synowie Aaronowi/ kapłaństwo źle odprawowali/ i za to od Boga skarani byli. IV. a na ostatek/ jako bluźnierza niejakiego stracono. Obietnice/ rozmaite błogosławieństwo Boże odpowiadają tym/ którzyby przykazań Pańskich pilnowali. Groźby zasię/ wszelakie przeklectwa Boże kładą na te/ którzyby je przestępowali: A to wszystko działo się na puszczy Synaj/ przez jeden miesiąc: to jest od pierwszego dnia/ miesiąca pierwszego/ Roku wtórego po wyściu z Egiptu aż do pierwszego dnia/ wtórego miesiącą/ jako się pokazuje sporownania miejsc. 4. Mojs.
ná kápłáństwo pomázano. II. Iáko Aáron ofiárę pierwsą z potwierdzeniem Bożym odpráwił. III. Iáko dwáj stárszy synowie Aáronowi/ kápłáństwo źle odpráwowáli/ y zá to od Bogá skaráni byli. IV. á ná ostátek/ jáko bluźnierzá niejákiego strácono. Obietnice/ rozmájte błogosłáwieństwo Boże odpowiádają tym/ ktorzyby przykazań Páńskich pilnowáli. Groźby záśię/ wszelákie przeklectwá Boże kłádą ná te/ ktorzyby je przestępowáli: A to wszystko dźiáło śię ná puszczy Synáj/ przez jeden mieśiąc: to jest od pierwszego dniá/ mieśiącá pierwszego/ Roku wtorego po wyśćiu z Egiptu áż do pierwszego dniá/ wtorego mieśiącą/ jáko śię pokázuie zporownánia miejsc. 4. Mojs.
Skrót tekstu: BG_Kpł
Strona: 101
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Kapłańska
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, Mieszkając tam, czystości swej nie utraciła. PIEŚŃ XX.
CXLII.
Pytał jej cny królewic, kędy ją widziała I jako dawno, ale nie odpowiedziała I nie chciała kłamliwa i zła białogłowa Do swojej pierwszej mowy przyczynić i słowa. Pierwej z nią mów łagodnych używał i prośby, Potem jej groził szyję uciąć; ale groźby I prośby próżne beły: tak się usadziła, Tak uparła, że słowa ani przemówiła.
CXLIII.
A widząc, że onego szpetnego stworzenia Nie mógł pożyć, uciekł się Zerbin do milczenia; Ale się tak o ono, co słyszał, frasował, Że sercu swemu w piersiach miejsca nie najdował. Tak swej dziewki,
, Mieszkając tam, czystości swej nie utraciła. PIEŚŃ XX.
CXLII.
Pytał jej cny królewic, kędy ją widziała I jako dawno, ale nie odpowiedziała I nie chciała kłamliwa i zła białogłowa Do swojej pierwszej mowy przyczynić i słowa. Pierwej z nią mów łagodnych używał i prośby, Potem jej groził szyję uciąć; ale groźby I prośby próżne beły: tak się usadziła, Tak uparła, że słowa ani przemówiła.
CXLIII.
A widząc, że onego szpetnego stworzenia Nie mógł pożyć, uciekł się Zerbin do milczenia; Ale się tak o ono, co słyszał, frasował, Że sercu swemu w piersiach miejsca nie najdował. Tak swej dziewki,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 149
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905