„Ojcze nasz” mówicie. NA ZAZDROSNEGO
Nigdym nie prosił o wielkie dochody; Teraz tę skromność odmieniam z przygody I chciałbym posieść hiszpańskie Indyje I co klejnotów wschodnie morze kryje. Nie żebym hulał, chował próżne strawy, Nie żebym stroje zmyślał i potrawy, Nie żebym wielu poddanych miał w grozie, Ale chcę widzieć Walka na powrozie. MIESZANA
Któż by-ć przyganił, widząc twoje cnoty, Gładkość i drogie wdzięczności klejnoty? Któż by cię chwalił, tak nieugłaskany Zmysł widząc i tak porywcze odmiany? Taka to w tobie przemieszkiwa siewka, Że trudno zgadnąć, czyś jędza, czy dziewka. ROZERWANY
O stu
„Ojcze nasz” mówicie. NA ZAZDROSNEGO
Nigdym nie prosił o wielkie dochody; Teraz tę skromność odmieniam z przygody I chciałbym posieść hiszpańskie Indyje I co klejnotów wschodnie morze kryje. Nie żebym hulał, chował próżne strawy, Nie żebym stroje zmyślał i potrawy, Nie żebym wielu poddanych miał w grozie, Ale chcę widzieć Walka na powrozie. MIESZANA
Któż by-ć przyganił, widząc twoje cnoty, Gładkość i drogie wdzięczności klejnoty? Któż by cię chwalił, tak nieugłaskany Zmysł widząc i tak porywcze odmiany? Taka to w tobie przemieszkiwa siewka, Że trudno zgadnąć, czyś jędza, czy dziewka. ROZERWANY
O stu
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 86
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
świętsze uczynię kapłany, Kiedy ich swoją przykryję ozdobą. Ręce ucięte, brzuch mam rozerznięty, I głowy nie mam, ni kolan, ni pięty.
Topią mię, biją kijem, ciągną, kręcą, Pieką, obieszą nawet na powrozie, Jednak mię taką sprawą nie odchęcą, Bom tym piękniejsza, im-em bardziej w grozie. Ma mię i żebrak, i ty mię, łaskawy, Masz, czytelniku, jeśliś nieplugawy. GADKA CZWARTA
Szczeram jest woda, ale bez pochyby Nie ciekę ani chowam w sobie ryby. Z zimna się rodzę, a przecię i ciebie Grzeję, i ziemię wspieram w jej potrzebie. Najlepszy-m w drodze, a
świętsze uczynię kapłany, Kiedy ich swoją przykryję ozdobą. Ręce ucięte, brzuch mam rozerznięty, I głowy nie mam, ni kolan, ni pięty.
Topią mię, biją kijem, ciągną, kręcą, Pieką, obieszą nawet na powrozie, Jednak mię taką sprawą nie odchęcą, Bom tym piękniejsza, im-em bardziej w grozie. Ma mię i żebrak, i ty mię, łaskawy, Masz, czytelniku, jeśliś nieplugawy. GADKA CZWARTA
Szczeram jest woda, ale bez pochyby Nie ciekę ani chowam w sobie ryby. Z zimna się rodzę, a przecię i ciebie Grzeję, i ziemię wspieram w jej potrzebie. Najlepszy-m w drodze, a
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 191
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
pociągnąć, kiedy weźmie góre. a co dzień do odmiany, i czego nowego Skłonny zawsze? Czyli też wadzi nam co swego? Ze kiedyśmy względem ich Ekscessów i bródni, (Lubo to sprawiedliwie byli tego godni) Zasłużoną wielekroć dawali im kare, W tym się nie moderując przebierali miarę? I nazbyt w -niewolniczej grozie ich trzymali? Aż im wzięli Hetmana ,i nowe podali Komisarze i Wodze; Którzy swego zysku I prywaty pilnując; nie bez ich ucisku I ciężkich Traktamentów, tak że ledwie komu Co już było własnego, oprócz Zony, w domu, Tym się im naprzykrzyli. Ano było raczy, Nie przywodząc do takiej wściekłej ich
poćiągnąć, kiedy weźmie gore. a co dzień do odmiany, i czego nowego Skłonny zawsze? Czyli tesz wadzi nam co swego? Ze kiedyśmy wzgledem ich Excessow i brodni, (Lubo to sprawiedliwie byli tego godni) Zasłużoną wielekroć dawali im kare, W tym sie nie moderując przebierali miarę? I nazbyt w -niewolniczey groźie ich trzymali? Aż im wźieli Hetmana ,i nowe podali Komissarze i Wodze; Ktorzy swego zysku I prywáty pilnuiąc; nie bez ich ućisku I ćieszkich Tráktámentow, tak że ledwie komu Co iuż było własnego, oprocz Zony, w domu, Tym sie im náprzykrzyli. Ano było raczy, Nie przywodząc do takiey wśćiekłey ich
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 5
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, A w domu pustki. Trzeba wyrozumieć młodzi, Nam starszym na mało się biesiada przygodzi. Tyrsis Pospolicie ojcowie naszy tak działali: Czeladce we dni święte tańców pozwalali, Sami się zabawiali domem, a bywała Czeladź dobra i długo miejsca się trzymała. Menalka Mało nie prawda, a dziś w rzeczy ją chowamy W więtszej grozie, a częściej źle o niej słychamy. Nie obmawiam nikogo - i tu u sąsiada Co się dzieje? Chociaj tam nie bywa biesiada, Chociaj czeladź trzymają gorzej niż w klastorze, Przedsię co rok bywają z bykowym we dworze. Tyrsis Tak to bywa: i twarda kryga na kieł bierze; Złe i miękkie wędzidło.
, A w domu pustki. Trzeba wyrozumieć młodzi, Nam starszym na mało się biesiada przygodzi. Tyrsis Pospolicie ojcowie naszy tak działali: Czeladce we dni święte tańców pozwalali, Sami się zabawiali domem, a bywała Czeladź dobra i długo miejsca się trzymała. Menalka Mało nie prawda, a dziś w rzeczy ją chowamy W więtszej grozie, a częściej źle o niej słychamy. Nie obmawiam nikogo - i tu u sąsiada Co się dzieje? Chociaj tam nie bywa biesiada, Chociaj czeladź trzymają gorzej niż w klastorze, Przedsię co rok bywają z bykowym we dworze. Tyrsis Tak to bywa: i twarda kryga na kieł bierze; Złe i miękkie wędzidło.
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 70
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
krom tej nie napiera: Że człekiem rodził, dlatego umiera. Bać się potopu, wiozący na promie; Bać drżenia ziemie, na koniu lub wozie, Kędy tak wiele ludzi szyje łomie; Bać się powietrza, na wietrze, na mrozie; W drewnianym domu, przy zgrzebiach, przy słomie, O siarczystych gór dyskurować grozie — Wierutne głupstwo; kogo na plac wiodą, Marłby powietrzem, ziemią, ogniem, wodą! Miecza się tylko katowskiego lęka, Komu tu żywot jego bierze wina; Daleko mniejsza potyka go męka, Że już wie pewnie czas, kiedy go ścina. Rodząc się każdy człek na placu klęka, Nie wiedząc, rychło
krom tej nie napiera: Że człekiem rodził, dlatego umiera. Bać się potopu, wiozący na promie; Bać drżenia ziemie, na koniu lub wozie, Kędy tak wiele ludzi szyje łomie; Bać się powietrza, na wietrze, na mrozie; W drewnianym domu, przy zgrzebiach, przy słomie, O siarczystych gór dyskurować grozie — Wierutne głupstwo; kogo na plac wiodą, Marłby powietrzem, ziemią, ogniem, wodą! Miecza się tylko katowskiego lęka, Komu tu żywot jego bierze wina; Daleko mniejsza potyka go męka, Że już wie pewnie czas, kiedy go ścina. Rodząc się każdy człek na placu klęka, Nie wiedząc, rychło
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 602
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trzy lata zostać, ale już supliki wielkie poszli na niego. Tu po polach jeździ polując, do kopy psów chowa, romaków koni cugów 8, z Rygi czego pożąda kolwiek, to mu wożą; kiedy na przejażdżkę z żoną jedzie, pułkowników, oficyjerów ców w. karetach do kilkudziesiąt asystować go muszą i wszyscy w grozie wielkiej zostają.
Tymi czasy przyjechał do Smoleńska z Nieświża Niemiec Jan Gumers, porucznikiem się zwał i artyleryją zawiadował, znać, że uciekł.
Przysłał mi p. wojewoda paszport jego od imp. Trypolskiego gubernatora nieświeskiego, uwolniając go od służby, znać zmyszlony. Poprowadzono go do stolicy i jest wiadomość, że car im.
trzy lata zostać, ale już supliki wielkie poszli na niego. Tu po polach jeździ polując, do kopy psów chowa, romaków koni cugów 8, z Rygi czego pożąda kolwiek, to mu wożą; kiedy na przejażdżkę z żoną jedzie, pułkowników, oficyjerów ców w. karetach do kilkudziesiąt asystować go muszą i wszyscy w grozie wielkiej zostają.
Tymi czasy przyjechał do Smoleńska z Nieświża Niemiec Jan Gummers, porucznikiem się zwał i artyleryją zawiadował, znać, że uciekł.
Przysłał mi p. wojewoda paszport jego od jmp. Trypolskiego gubernatora nieświeskiego, uwolniając go od służby, znać zmyszlony. Poprowadzono go do stolicy i jest wiadomość, że car jm.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 357
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
i w pastwiskach. Ma ta Bria wielki dostatek sian i bydła. Przednie miasto jej jest Meaus/ które leży na jednej gorze otworzystej/ a idzie pod nie rzeka Marna/ z której jeden strumień dzieli ono miasto na dwie części/ jednę nazywają wsią/ a drugą Mercato. We wsi jest Kasztel/ który trzyma w grozie Mercat. Jest też jeszcze w tej Bria Siateotierri, i Prowinc/ osada wielka/ kędy się rodzi roża bronatna nacudniejsza w tym królestwie: i robią tam z niej Konseruj/ abo konfekty/ do wszelkich krajów. Ściampania ma w sobie wiele i wielkich osad/ jako jest Rens Arcybiskupstwo/ Ścialon/ a to jest barzo
y w pástwiskách. Ma tá Bria wielki dostátek śian y bydłá. Przednie miásto iey iest Meaus/ ktore leży ná iedney gorze otworzystey/ á idźie pod nie rzeká Marna/ z ktorey ieden strumień dźieli ono miásto ná dwie częśći/ iednę názywáią wśią/ á drugą Mercato. We wśi iest Kasztel/ ktory trzyma w groźie Mercat. Iest też iescze w tey Bria Siateotierri, y Prouinc/ osádá wielka/ kędy się rodźi roża bronatna nacudnieysza w tym krolestwie: y robią tám z niey Conseruy/ ábo konfekty/ do wszelkich kráiow. Sciampania ma w sobie wiele y wielkich osad/ iáko iest Rens Arcybiskupstwo/ Scialon/ á to iest bárzo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 45
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, i Spisę, to jest, Pikę na łokci siedm, z ostrym grotem.
Niektórzy Proporce do Pik dawają, ale tego z wielu miar nie potrzeba. Co z strony Starszyny dołożyć nieopuszczę.
WSzytkiej dobrej sprawy wojennej jest Matką Posłuszeństwo Żołnierza, które z tąd pochodzi, aby nie tylko prostych Żołdatów mieć w ostrej grozie, często karać, rzadko odpuszczając: ale też aby starszy Oficjer mniejszych pod sobą Oficjerów karał bez braku, strofował, z nimi się nazbyt niepospolitował. Luboć się przystojna ludzkość, i powinne każdego uszanowanie niegani, ale to wstytko ma być przy powadze zwierzchności, bo zbyteczne stowarzyszenie się wzgarde przynosi. Z kąd
, y Spisę, to iest, Pikę ná łokći śiedm, z ostrym grotem.
Niektorzy Proporce do Pik dawáią, ále tego z wielu miar nie potrzebá. Co z strony Stársżyny dołożyć nieopuszczę.
WSzytkiey dobrey spráwy woienney iest Mátką Posłuszeństwo Zołnierzá, ktore z tąd pochodźi, áby nie tylko prostych Zołdatow mieć w ostrey groźie, często karac, rzadko odpuszczáiąc: ále też aby stárszy Officier mnieyszych pod sobą Officyerow karał bez bráku, strofował, z nimi się názbyt niepospolitował. Luboć się przystoyna ludzkość, y powinne każdego vszánowánie niegáni, ále to wstytko ma bydź przy powadze zwierzchnośći, bo zbyteczne stowárzyszenie się wzgárde przynośi. Z kąd
Skrót tekstu: FredPiech
Strona: B
Tytuł:
Piechotne ćwiczenie
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1660
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1660