przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA KRÓLEWSKIEGO W NEAPOLIM
Nowe zaloty i nowego tworu Do swojej, Janie, wyprawujesz Zozy, W których raz szczerze, drugi jak u dworu Twarz jej wystawiasz, a ganisz powrozy.
Jeszcze-ć to płacić Kupido poboru Nie kazał ani-ć pokazał swej grozy, Ale i tobie przyjdzie chybić toru I te żartowne poprzetapiać mrozy.
Nie lubi Wenus i jej synek pusty, Że twoje pióro lata po swej woli, I rozumiejąc, że słodszymi usty
Jeszcze zaśpiewasz, gdy cię co zaboli, Znajdzie-ć wędzidła, które-ć do rozpusty (Polska nie mogła) przybierze Napoli. DO
przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA KRÓLEWSKIEGO W NEAPOLIM
Nowe zaloty i nowego tworu Do swojej, Janie, wyprawujesz Zozy, W których raz szczerze, drugi jak u dworu Twarz jej wystawiasz, a ganisz powrozy.
Jeszcze-ć to płacić Kupido poboru Nie kazał ani-ć pokazał swej grozy, Ale i tobie przyjdzie chybić toru I te żartowne poprzetapiać mrozy.
Nie lubi Wenus i jej synek pusty, Że twoje pióro lata po swej woli, I rozumiejąc, że słodszymi usty
Jeszcze zaśpiewasz, gdy cię co zaboli, Znajdzie-ć wędzidła, które-ć do rozpusty (Polska nie mogła) przybierze Napoli. DO
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 104
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
(że ich wyliczać nie będę) Gładkości twoich chwyta nas na wędę. Jam świadkiem tego, bo gdy ogień zjadły Głowę-ć wysuszał, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz,
(że ich wyliczać nie będę) Gładkości twoich chwyta nas na wędę. Jam świadkiem tego, bo gdy ogień zjadły Głowę-ć wysuszał, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 269
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ten duszę swym konceptem cieszy. Wżdy do żartów co żywo, minąwszy to, spieszy, Zwłaszcza gdy milej śmiać się, niźli płakać, komu, Choć lepiej, niż do śmiechu, wniść do płaczu domu. RZECZY NABOŻNE KTÓRE MIĘDZY FRASZKAMI MIEJSCA NIE MAJĄ 457. NA OBRAZ CHRYSTUSA PANA Z KRZYŻEM
Niewinny Jezu tak sromotnej grozy: Tram na ramieniu, na szyjej powrozy Dźwigasz, znamiona swojej śmierci bliskiej Między bezbożnych katów pośmiewiski. Krwią wszytek spłynął od stopy do głowy, Od biczów i od korony cierniowej. Ust na fałszywe nie otworzysz świadki, Jako baranek wiedziony do jatki, Gdy psi, żeby krew łeptali językiem, Naszczekują go wkoło za rzeźnikiem
ten duszę swym konceptem cieszy. Wżdy do żartów co żywo, minąwszy to, spieszy, Zwłaszcza gdy milej śmiać się, niźli płakać, komu, Choć lepiej, niż do śmiechu, wniść do płaczu domu. RZECZY NABOŻNE KTÓRE MIĘDZY FRASZKAMI MIEJSCA NIE MAJĄ 457. NA OBRAZ CHRYSTUSA PANA Z KRZYŻEM
Niewinny Jezu tak sromotnej grozy: Tram na ramieniu, na szyjej powrozy Dźwigasz, znamiona swojej śmierci bliskiej Między bezbożnych katów pośmiewiski. Krwią wszytek spłynął od stopy do głowy, Od biczów i od korony cierniowej. Ust na fałszywe nie otworzysz świadki, Jako baranek wiedziony do jatki, Gdy psi, żeby krew łeptali językiem, Naszczekują go wkoło za rzeźnikiem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 385
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bojaźnią Twoją ciało moje, albowiem bałem się sądów Twoich. W Psalmie 118
Wtej się zawsze od wieków szkole młódź ćwiczyła, gdzie starym inspektorem bojaźń Boża była, i kto twej, Salomonie, lekcyjej nie czyta, każdemu południowy rozum w głowie świta. Ach, tym kształtem miał wiek mój być reformowany, gdy Boskiej grozy rygor był w oczach stawiany, ale tak zawsze ciemną ślepa wola była, że się ani litery pierwszej nauczyła. Słusznie by gnustwo moje cięgi karę wzięło przez czas darmo strawiony, że nic nie pojęło. Leniwych dzieci do ksiąg biczem zaganiają, którzy pochop przez karę do prac lepszy mają. Patrząc często na czarne dziateczki Kadmowe
bojaźnią Twoją ciało moje, albowiem bałem się sądów Twoich. W Psalmie 118
Wtej się zawsze od wieków szkole młódź ćwiczyła, gdzie starym inspektorem bojaźń Boża była, i kto twej, Salomonie, lekcyjej nie czyta, każdemu południowy rozum w głowie świta. Ach, tym kształtem miał wiek mój być reformowany, gdy Boskiej grozy rygor był w oczach stawiany, ale tak zawsze ciemną ślepa wola była, że się ani litery pierwszej nauczyła. Słusznie by gnustwo moje cięgi karę wzięło przez czas darmo strawiony, że nic nie pojęło. Leniwych dzieci do ksiąg biczem zaganiają, którzy pochop przez karę do prac lepszy mają. Patrząc często na czarne dziateczki Kadmowe
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 85
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
włosy mu tylko z niej opadły. Atoli król za jego szturmowe odwagi Murem go w herbie odział; nic to, choć łeb nagi. SZEDZIŃSKICH lew w murze 171. NA HERB LWA NA TOŻ Z Okazji HERBU LWA
Pełno lwów rozmaitej w herbach mamy fozy, A tyle, co z wiewiórów i z kotów z nich grozy Jedni nieprzyjacielskie mury i fortece Łomią, a ich herbowni podlepiają piece; Drudzy w łapach pałasze i dobyte kordy Trzymają, a herbowni stroją klawikordy Abo w lutnie brząkają; góry noszą trzeci, Herbowni ich kołyszą i piastują dzieci. Lwi w herbach, ale zdechli, ale malowani,
Herbowni żywi tchórze abo kuse łani, Które
włosy mu tylko z niej opadły. Atoli król za jego szturmowe odwagi Murem go w herbie odział; nic to, choć łeb nagi. SZEDZIŃSKICH lew w murze 171. NA HERB LWA NA TOŻ Z OKAZJEJ HERBU LWA
Pełno lwów rozmaitej w herbach mamy fozy, A tyle, co z wiewiórów i z kotów z nich grozy Jedni nieprzyjacielskie mury i fortece Łomią, a ich herbowni podlepiają piece; Drudzy w łapach pałasze i dobyte kordy Trzymają, a herbowni stroją klawikordy Abo w lutnie brząkają; góry noszą trzeci, Herbowni ich kołyszą i piastują dzieci. Lwi w herbach, ale zdechli, ale malowani,
Herbowni żywi tchórze abo kuse łani, Które
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 472
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Rynald niewieściuch marny po tem czasie.
XCIII.
Dlatego, gdy usłyszał, iż Agramantowe On napadszy obozy, śmierci i surowe Rany każdemu, kto się nawinął, zadaje, Porywa się i rączo z łóżka swego wstaje. Wdział zbroję, na Alfanę wsiadł, jedzie w obozy Przez tak ślepą noc, pełen i gniewu i grozy; Zabija, kogo potka, nie dba, lub to swoi Zastąpili na drodze lub kto z naszych stoi. PIEŚŃ XXXI.
XCIV.
Już się przez namocniejsze wojsko przebił, woła Rynalda, co dać głosu duże garło zdoła; Gdzie najgęstszy trup leży, prosto się udaje, Nieuleczone rany z obu stron zadaje. A
Rynald niewieściuch marny po tem czasie.
XCIII.
Dlatego, gdy usłyszał, iż Agramantowe On napadszy obozy, śmierci i surowe Rany każdemu, kto się nawinął, zadaje, Porywa się i rączo z łóżka swego wstaje. Wdział zbroję, na Alfanę wsiadł, jedzie w obozy Przez tak ślepą noc, pełen i gniewu i grozy; Zabija, kogo potka, nie dba, lub to swoi Zastąpili na drodze lub kto z naszych stoi. PIEŚŃ XXXI.
XCIV.
Już się przez namocniejsze wojsko przebił, woła Rynalda, co dać głosu duże garło zdoła; Gdzie najgęstszy trup leży, prosto się udaje, Nieuleczone rany z obu stron zadaje. A
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 451
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Prosto z gniazda, choć jeszcze pióra nie zasuszą, Nie latać tylko, ale już się bujać kuszą. We mchu jeszcze Konstanty skrzydełka podnosi, Napierając słonecznych z Faetonem osi; Przyjdzie lat czekać, karząc jego się przykładem, Gdyż mu droga braterskim bezpieczniejsza śladem: W grzmocie dział, w blasku szabel, pełne strasznej grozy, Niż pałac w murach, wolą pod niebem obozy, ma Wodzi wojska ojcowskie w lat będąc dziewięci Bolesław Krzywousty, godny król pamięci; Do szable wprzód niż berła przyzwyczaja dłoni; Szyszak wprzód niż korona odciśnie mu skroni. Wielkiej to swej pociesze, synowskiej pochwale, Gdy go widzi na bystrym siedząc Bucefale, Król macedoński
, Prosto z gniazda, choć jeszcze pióra nie zasuszą, Nie latać tylko, ale już się bujać kuszą. We mchu jeszcze Konstanty skrzydełka podnosi, Napierając słonecznych z Faetonem osi; Przyjdzie lat czekać, karząc jego się przykładem, Gdyż mu droga braterskim bezpieczniejsza śladem: W grzmocie dział, w blasku szabel, pełne strasznej grozy, Niż pałac w murach, wolą pod niebem obozy, ma Wodzi wojska ojcowskie w lat będąc dziewięci Bolesław Krzywousty, godny król pamięci; Do szable wprzód niż berła przyzwyczaja dłoni; Szyszak wprzód niż korona odciśnie mu skroni. Wielkiej to swej pociesze, synowskiej pochwale, Gdy go widzi na bystrym siedząc Bucefale, Król macedoński
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 355
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak smutne sfery, lecz nie doniósszy i jednej kwatery, na samym nowiu, gdy jeszcze był szczury, żałosnej śmierci zaćmieły go chmury; gdy się niesforne rozbiegały cugi, jako Faeton wypadł z wozu drugi. I czekały nas żałosne odmęty, ale skoroś ty wszedł na firmamenty, Wielki Marszałku, pełen, wodzu, grozy, poznał koń jeźdźca i słoneczne wozy. Skoroś ojczyste Pole swe otworzeł na polskiem niebie jako drugi Orzeł bystrem po naszem zodiaku lotem, już Lwa dzieł swoich siągasz kołowrotem. Aż dzień jak z nowu i śliczna pogoda po srogiej burzy, bo kędy niezgoda między planety, stara to nowina, że i na ziemi bywa
tak smutne sfery, lecz nie doniósszy i jednej kwatery, na samym nowiu, gdy jeszcze był szczury, żałosnej śmierci zaćmieły go chmury; gdy się niesforne rozbiegały cugi, jako Faeton wypadł z wozu drugi. I czekały nas żałosne odmęty, ale skoroś ty wszedł na firmamenty, Wielki Marszałku, pełen, wodzu, grozy, poznał koń jeźdźca i słoneczne wozy. Skoroś ojczyste Pole swe otworzeł na polskiem niebie jako drugi Orzeł bystrem po naszem zodyjaku lotem, już Lwa dzieł swoich siągasz kołowrotem. Aż dzień jak z nowu i śliczna pogoda po srogiej burzy, bo kędy niezgoda między planety, stara to nowina, że i na ziemi bywa
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 66
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
, Gdy jedni ranni, drudzy wydarszy się z troku, Nadzy i zmokli, w ciemnym powracali mroku. Żalowi okrutnemu noc strachu dodaje. Dopieroż gdy niepewna nowina powstaje, Że uszli i hetmani, wszyscy jak w odmęcie Biegają, jakoby już w niewoli i w pęcie Pogańskim. I ciurowie, wyzuwszy się z grozy, Naprzód rabować jęli odbieżane wozy, Potem i te, które już swoich miały panów. Co kiedy wiedzieć doszło żałosnych hetmanów, Wskok pochodnie i lane zapaliwszy knoty, Objeżdżali przedniejszych rotmistrzów namioty, Aż dzień, co wszytkim rzeczom wraca postać własną, Zaświecił nad tym światem słońca lampę jasną. Toż dopiero Żółkiewski w generalnym
, Gdy jedni ranni, drudzy wydarszy się z troku, Nadzy i zmokli, w ciemnym powracali mroku. Żalowi okrutnemu noc strachu dodaje. Dopieroż gdy niepewna nowina powstaje, Że uszli i hetmani, wszyscy jak w odmęcie Biegają, jakoby już w niewoli i w pęcie Pogańskim. I ciurowie, wyzuwszy się z grozy, Naprzód rabować jęli odbieżane wozy, Potem i te, które już swoich miały panów. Co kiedy wiedzieć doszło żałosnych hetmanów, Wskok pochodnie i lane zapaliwszy knoty, Objeżdżali przedniejszych rotmistrzów namioty, Aż dzień, co wszytkim rzeczom wraca postać własną, Zaświecił nad tym światem słońca lampę jasną. Toż dopiero Żółkiewski w generalnym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 29
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Czy zaraz twardym chełznać taki bunt munsztukiem, Hersztów mieczem skarawszy, drugich tylko fukiem? Czyli wszytkich zebrawszy w generalne koło, Przez łaskę i pogodne ma kołysać czoło? CZĘŚĆ TRZECIA
A z tym rady wojennej sprasza do namiotu I ono zamieszanie przełożywszy, co tu Dalej czynić, rady chce: czy łaski, czy grozy Zażyć ma i wzruszone ułożyć obozy? Różne zdania, różne tam wota były, ale Gromadzić się nie zdało ludzi w tym zapale, Ani ich sądem drażnić; a kiedy z rozpaczy Wojsko się jawnym buntem zwiąże i odsaczy, Ufając siłom swoim o to się pokusi, Czego wątpi uprosić, tuszy, że wymusi! Więc
. Czy zaraz twardym chełznać taki bunt munsztukiem, Hersztów mieczem skarawszy, drugich tylko fukiem? Czyli wszytkich zebrawszy w generalne koło, Przez łaskę i pogodne ma kołysać czoło? CZĘŚĆ TRZECIA
A z tym rady wojennej sprasza do namiotu I ono zamieszanie przełożywszy, co tu Dalej czynić, rady chce: czy łaski, czy grozy Zażyć ma i wzruszone ułożyć obozy? Różne zdania, różne tam wota były, ale Gromadzić się nie zdało ludzi w tym zapale, Ani ich sądem drażnić; a kiedy z rozpaczy Wojsko się jawnym buntem zwiąże i odsaczy, Ufając siłom swoim o to się pokusi, Czego wątpi uprosić, tuszy, że wymusi! Więc
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 73
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924