ć, jak uśniesz, nie drzemie, kto kocha:
Kto śpi, w niepamięci Godzien umrzeć wiecznej U tej, której chęci Życzył sobie wdzięcznej; Kto na przysmak waży, Nie zaśpi godziny, Z tym Wenus na straży, Kto wzgardza pierzyny. Choć nie cale dośpi, miękciej sobie ściele; Kto kocha, ten gruszki nie zaśpi w popiele. DO ZOSIE
Śliczna Zosiu, twe zacne przymioty, Chociaż upornych ciągną w zaloty; Potężne są pęta twej gładkości: Kto urody Twej zajrzy, ten szkody Pewien w swej wolności.
Twarz anielska, glos serafinowy, Usta z koralu i ząb perłowy, I czarne oczy serca imają, Warkocz złoty Wiąże
ć, jak uśniesz, nie drzemie, kto kocha:
Kto śpi, w niepamięci Godzien umrzeć wiecznej U tej, której chęci Życzył sobie wdzięcznej; Kto na przysmak waży, Nie zaśpi godziny, Z tym Wenus na straży, Kto wzgardza pierzyny. Choć nie cale dośpi, miękciej sobie ściele; Kto kocha, ten gruszki nie zaśpi w popiele. DO ZOSIE
Śliczna Zosiu, twe zacne przymioty, Chociaż upornych ciągną w zaloty; Potężne są pęta twej gładkości: Kto urody Twej zajrzy, ten szkody Pewien w swej wolności.
Twarz anielska, glos serafinowy, Usta z koralu i ząb perłowy, I czarne oczy serca imają, Warkocz złoty Wiąże
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 282
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna jest wszędy. Posłał młodzian młodziana do wdowy na względy; A ten z upodobaniem po swych widząc piecu: Przebaczy mi brat, gruszki że nie zaśpię w piecu, I gdy mu się do chleba okazja ściele, Miasto względu dziewosłęb, potem i wesele. Toż w rok prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość od siebie poczyna.” 13 (P). NIE POCIĄGNĄ KARY WOŁY NIE DO PARY
Dziesiątek kolatorów jednej
bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna jest wszędy. Posłał młodzian młodziana do wdowy na względy; A ten z upodobaniem po swych widząc piecu: Przebaczy mi brat, gruszki że nie zaśpię w piecu, I gdy mu się do chleba okazyja ściele, Miasto względu dziewosłęb, potem i wesele. Toż w rok prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość od siebie poczyna.” 13 (P). NIE POCIĄGNĄ KARY WOŁY NIE DO PARY
Dziesiątek kolatorów jednej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie zaraz się do środka łapczywie pobierał, Jeszcze by był dotychczas, jeszcze nie umierał. Z kraja, ma rada, z kraja; kto do końca kwapi Gorąco, na początku często się poszkapi. Poszli nasi rodzicy z raju w dutepasy; Nam niechaj kwitną sady, niechaj kwitną lasy. Znajdziesz i tam, prócz gruszki i słodkiej jabłoni, Czym oczom i uszom czym, czym dogodzisz woni. Jest jodła, jest twardy dąb, są potężne buki; Lecz żadne tej, co lipa, nie dokaże sztuki. TERPSICHORE
Ślicznie rozwita lipo, w której chłodnym cieniu Stół stoi wyciosany na gładkim kamieniu! Tyś głowy gospodarskiej od upału słońca
Nie zaraz się do środka łapczywie pobierał, Jeszcze by był dotychczas, jeszcze nie umierał. Z kraja, ma rada, z kraja; kto do końca kwapi Gorąco, na początku często się poszkapi. Poszli nasi rodzicy z raju w dutepasy; Nam niechaj kwitną sady, niechaj kwitną lasy. Znajdziesz i tam, prócz gruszki i słodkiej jabłoni, Czym oczom i uszom czym, czym dogodzisz woni. Jest jodła, jest twardy dąb, są potężne buki; Lecz żadne tej, co lipa, nie dokaże sztuki. TERPSICHORE
Ślicznie rozwita lipo, w której chłodnym cieniu Stół stoi wyciosany na gładkim kamieniu! Tyś głowy gospodarskiej od upału słońca
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 115
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
powypędza. Ty umrzesz po staremu, tymże grzechem struty, Jeżeli zań nie przydasz żalu do pokuty.” 107. DO WDOWY PRZY GRYFINACH DO SZCZEPIENIA
I prośba tak poważna, i sąsiedztwo samo Każą wolę twą czynić, moja zacna damo; Więc posyłam gryfików, nic to, choć ich muszki Trochę nadweredziły uriańskiej gruszki. Trudno dostać na starym, młodocianych, drewnie, Lecz świeży pniaczek sprawi, że się przyjmą pewnie: Kiedy się miazgi miazga chwyci, o czym lepiej Wie ogrodnik, karukiem mocniej nie przylepi. Nici, kłaków do tego potrzeba i klinu. Naraiłbym ja gryfik do twego dziardynu, Kiedyś z frukty myśliwa
powypędza. Ty umrzesz po staremu, tymże grzechem struty, Jeżeli zań nie przydasz żalu do pokuty.” 107. DO WDOWY PRZY GRYFINACH DO SZCZEPIENIA
I prośba tak poważna, i sąsiedztwo samo Każą wolę twą czynić, moja zacna damo; Więc posyłam gryfików, nic to, choć ich muszki Trochę nadweredziły uryjańskiej gruszki. Trudno dostać na starym, młodocianych, drewnie, Lecz świeży pniaczek sprawi, że się przyjmą pewnie: Kiedy się miazgi miazga chwyci, o czym lepiej Wie ogrodnik, karukiem mocniej nie przylepi. Nici, kłaków do tego potrzeba i klinu. Naraiłbym ja gryfik do twego dziardynu, Kiedyś z frukty myśliwa
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 580
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
takim zamieszaniu. Na którą każdy prawdziwy żołnierz ma usilnie robić. Co przyjmi wdzięcznie/ proszę. Relatia wedle dni.
I. Septembris.
STanąwszy Ich M. PP. Hetmani z wojskiem na uroczysku Gruszcze/ postanowili Pułkowniki/ naznaczyli urzędniki niektóre/ Pana Trzebuchowskiego Kapitana piechotnego/ a mnie też działa oddali.
2. Z Gruszki ruszywszy się przed świtem/ przyszło wojsko o południu do Dniestru poniżej Podbiłego.
3. 4. Przeprawiło się Wojsko przez Dniestr w bród/ tylko co skarbne wozy I. M. P. Kanclerzowe w promiech przeprawione były. Prochów było omale/ i te furman brodu poniżywszy przewrócił/ i namoczył. Co było własną Bożą
tákim zámieszániu. Ná ktorą káżdy prawdziwy żołnierz ma vśilnie robić. Co przyimi wdzięcznie/ proszę. Relátia wedle dni.
I. Septembris.
STánąwszy Ich M. PP. Hetmáni z woyskiem ná vroczysku Gruszcze/ postánowili Pułkowniki/ náznáczyli vrzędniki niektore/ Páná Trzebuchowskiego Kápitaná piechotnego/ á mnie też dziáłá oddáli.
2. Z Gruszki ruszywszy sie przed świtem/ przyszło woysko o południu do Dniestru poniżey Podbiłego.
3. 4. Przepráwiło się Woysko przez Dniestr w brod/ tylko co skárbne wozy I. M. P. Kánclerzowe w promiech przepráwione były. Prochow było omále/ y te furman brodu poniżywszy przewroćił/ y námoczył. Co było własną Bożą
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: A
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
.
Zburzone wino klarowne w krótkim czasie jasne i złotej barwy czyni/ nakładszy go w nią/ i dobrze zaszputnowawszy.
Jest innych niemało cudzoziemskich barwinków/ o których się wnet przypomni. Rozsądek.
Mylą się barzo/ którzy Barwinek mniejszym wilczym łykiem/ sprośni nieukowie/ zowią. Które tak są sobie podobne/ jako Wierzba do Gruszki. Ten kwiatu modrego: owo czerwonego. Ten się po ziemi pnie: owo z korzenia prosto wzgórę roście/ jagodki czerwone przy listkach mając. Tak iż wszystkim kształtem i postawą/ wzrostem/ przyrodzeniem/ i skutkami jest różne od Barwinku. Zielnik D. Simona Syreniusa/ Motyli Powoj/ Rozdział 95
Clematis altera seu
.
Zburzone wino klarowne w krotkim czáśie iásne y złotey bárwy czyni/ nákładszy go w nię/ y dobrze zászputnowawszy.
Iest innych niemáło cudzoźiemskich barwinkow/ o ktorych się wnet przypomni. Rozsądek.
Mylą się bárzo/ ktorzy Barwinek mnieyszym wilczym łykiem/ sprośni nieukowie/ zowią. Ktore ták są sobie podobne/ iáko Wierzbá do Gruszki. Ten kwiátu modrego: owo czerwonego. Ten się po źiemi pnie: owo z korzenia prosto wzgorę rośćie/ iágodki czerwone przy listkách máiąc. Ták iż wszystkim kształtem y postáwą/ wzrostem/ przyrodzeniem/ y skutkámi iest rozne od Bárwinku. Zielnik D. Simoná Syreniusá/ Motyli Powoy/ Rozdźiał 95
Clematis altera seu
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 319
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
as, co trzyma lan Łukasik po ojcu swoim, ma świadków stawić, jako mu go ociec odkazał przy ludziach, umierając. (Ij. 136)
3539. (869) Osma sprawa — Uskarżał się Walenty Jurek na Lacha Bartosza, ze mu palec ugrysł. Ze się tedy pokazało z inquizycji, ze mu otrząsł gruszki z drzewa na własnej miedzy Bartosza Lacha; dla zgody dalszej nakazano ogrodzic się Lachowi i przeprosić i zyc w zgodzie, i przeprosili się zaraz. (Ij. 237)
3540 (870) Dziesiąta sprawa — Uskarżał się Szlaga na niektórych w gromadzie, ze mu wiele dłuzni, przykazano surowo tym wszystkim dłuznikom, aby
as, co trzyma ląn Łukasik po oycu swoim, ma swiadkow stawic, iako mu go ociec odkazał przy ludziach, umieraiąc. (II. 136)
3539. (869) Osma sprawa — Uskarzał się Walenty Iurek na Lacha Bartosza, ze mu palec ugrysł. Ze się tedy pokazało z inquizycyi, ze mu otrząsł gruszki z drzewa na własney miedzy Bartosza Lacha; dla zgody dalszey nakazano ogrodzic się Lachowi y przeprosic y zyc w zgodzie, y przeprosili się zaraz. (II. 237)
3540 (870) Dziesiąta sprawa — Uskarzał się Szlaga na niektorych w gromadzie, ze mu wiele dłuzni, przykazano surowo tym wszystkim dłuznikom, aby
Skrót tekstu: KsKasUl_3
Strona: 384
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
kontrovertowali konkludując jedni ze się to musiało zawiązac ex semine viri cum ursa . Drudzy zaś mówili ze to znać niedzwiedzica porwała gdzies dziecko bardzo młode i wychowała. które że ubera suxit i dlatego tez owę assumpsit similitudinem animalis . Niemiało to chłopczysko ani mowy ani obyczajów Ludzkich tylko Zwierzęce w ten ze to czas podała mu królowa z gruszki Łupinę pocukrowawszy ją z wielką ochotą włozył do gęby pośmakowawszy wyplunan to na rękę i z ślinami cisnął królowej między oczy Król począł się śmiać okrutnie, królowa rzekła coś po Francusku król jeszcze bardziej w śmiech Ludowika jako była Ludowika jak to była gniewliwa poszła od stołu Król tez na owę furyją Kazał nam wszystkim pić wina dawać Muzyce
kontrovertowali konkluduiąc iedni ze się to musiało zawiązac ex semine viri cum ursa . Drudzy zas mowili ze to znać niedzwiedzica porwała gdzies dziecko bardzo młode y wychowała. ktore że ubera suxit y dlatego tez owę assumpsit similitudinem animalis . Niemiało to chłopczysko ani mowy ani obyczaiow Ludzkich tylko Zwierzęce w ten ze to czas podała mu krolowa z gruszki Łupinę pocukrowawszy ią z wielką ochotą włozył do gęby posmakowawszy wyplunąn to na rękę y z slinami cisnął krolowey między oczy Krol począł się smiać okrutnie, krolowa rzekła cos po Francusku krol ieszcze bardziey w smiech Ludowika iako była Ludowika iak to była gniewliwa poszła od stołu Krol tez na owę furyią Kazał nąm wszystkim pić wina dawać Muzyce
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 176
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
historie Pod Rabbatą cieszył się zwycięstwem, Proroctwem, Tu zasmucon nowiną, szpetnym kazirództwem. Skąd poszło że z różnych żon, miał Król wiele dzieci, Zmieszały się z Perłami motłochy i śmieci.
Dobre jabłko zrodziła szczepiona Jabłonka, Z Leśnej zaś cierpke, kwaśna, chropowata płonka. Znać że Amon Syn pierwszy zrodzon z dzikiej gruszki. Nim DAWID Królem został, gdzieś dopadł kopciuszki. Spłodził takiego gbura i prostego Dziaka, Który miał obyczaje grube Parobczaka. Mając Siostrę Tamarę ale z inszej Matki Obraz to był piękności i kształtny i gładki Musiał Dawid na ten czas być w dobrym humorze Gdy się Tamar poczęła już na Jego Dworze. Długo oczy obracał
historye Pod Rabbatą cieszył się zwycięstwem, Proroctwem, Tu zasmucon nowiną, szpetnym kazirództwem. Zkąd poszło że z rożnych żon, miał Krol wiele dzieci, Zmieszały się z Perłami motłochy y śmieci.
Dobre iábłko zrodziłá szczepiona Jábłonka, Z Leśney zaś cierpke, kwaśna, chropowata płonka. Znać że Amon Syn pierwszy zrodzon z dzikiey gruszki. Nim DAWID Krolem został, gdzieś dopadł kopciuszki. Spłodził tákiego gbura y prostego Dziaka, Ktory miał obyczaie grube Parobczaka. Maiąc Siostrę Tamarę ále z inszey Mátki Obraz to był piękności y kształtny y głádki Musiał Dáwid ná ten czas bydź w dobrym humorze Gdy się Tamar poczęła iuż ná Jego Dworze. Długo oczy obrácał
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 110
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
modo quid referat. Na kogo Bóg/ na tego i ludzie. Na frymarku jeden traci. Glauci et Diomedis permutatio. Namacał go po skrach. Nie waż wiela na mało. Nie utonie/ co ma wisieć. Nikt nie jest bez Ale. Nulli sunt visi, qui caruêre NISI. Prouerbiorum Polonicorum 30
Nie zapomni gruszki w popiele. Nie do korda Panie Horda. Nie wierz nikomu/ nie zdradzi cię nikt. Nemini fidens, à nemine decipiêre. Nie z każdego żaka bywa Ksiądz. Non ex omni ligno fit Mercurius. Nie wie głowa co język blekoce. Dat sine mente sonum. Lingua ne praecurrat mentem. Nie wiele oleju w
modo quid referat. Ná kogo Bog/ ná tego y ludźie. Ná frymárku ieden tráći. Glauci et Diomedis permutatio. Námácał go po skrách. Nie waż wiela ná máło. Nie vtonie/ co ma wiśieć. Nikt nie iest bez Ale. Nulli sunt visi, qui caruêre NISI. Prouerbiorum Polonicorum 30
Nie zápomni gruszki w popiele. Nie do kordá Pánie Hordá. Nie wierz nikomu/ nie zdrádźi ćię nikt. Nemini fidens, à nemine decipiêre. Nie z káżdego żaká bywa Xiądz. Non ex omni ligno fit Mercurius. Nie wie głowá co ięzyk blekoce. Dat sine mente sonum. Lingua ne praecurrat mentem. Nie wiele oleiu w
Skrót tekstu: RysProv
Strona: F2V
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618