tamecznych, jaka była Pachacama, w Mieście tegoż imienia o mil 4. od Limy, z której jeszcze widać obaliny. Tam szatan, jak niegdy Apollo Delficzny dawał przez szatana Responsa, które chcąc Całego świata, praecipue o AMERYCE
odnieść Oratores tyłem szli, głowę schyliwszy, aż między swe nogi, cudne czyniąc grymasy. Druga generalna Ingów była Guaca, albo Kościół publiczny w Mieście stołecznym Cusco, formy okrągłej, jak Rzymski Pantheon, albo Z. Marie Rotunde, na którym miejscu teraz stoi Kościół Z. Dominika Wszystkich tam zawojowanych w Ameryce Nacyj, były Bałwany z swoją obserwancją i ceremoniami od Nacyj swych czynionemi; aby tak Perwańczykowie,
tamecznych, iaka była Pachacama, w Mieście tegoż imienia o mil 4. od Limy, z ktorey ieszcze widać obaliny. Tam szatan, iak niegdy Apollo Delficzny dawał przez szatana Responsa, które chcąc Całego świata, praecipuè o AMERICE
odnieść Oratores tyłem szli, głowę zchyliwszy, aż między swe nogi, cudne czyniąc grymasy. Druga generalna Ingow była Guaca, albo Kościół publiczny w Mieście stołecznym Cusco, formy okrągłey, iak Rzymski Pantheon, albo S. Mariae Rotundae, na którym mieyscu teraz stoi Kościół S. Dominika Wszystkich tam zawoiowanych w Ameryce Nacyi, były Bałwany z swoią obserwancyą y ceremoniami od Nacyi swych czynionemi; aby tak Perwańczykowie,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 580
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
u każdej na ręku, prócz małego psięcia, Wjeżdżając na cesarstwo, nie postrzegł dziecięcia. Znajdą i w naszej Polsce tacy się pieskowie, Z pyszczaszkiem załomanym, kudłaci na głowie, A pogotowiu damy, co się z nimi pieszczą, Dźwigając ich na piersiach, choć się tam nie zmieszczą. Umiezga, kryguje się i grymasy stawia, Wyglądając, jako ów Cypryś z zarękawia, Której w nocy marmurek pod pierzyną liże. Czyni się galantomem, że widział Paryże; Jednym w perfumowanej głowie palcem dłubie, Żeby trafionych włosów nie mierzwił na czubie. Drwi żołnierz, drwi dworzanin; tam rad bawi, gdzie sek Piją damy przy kartach, pomieniony piesek
u każdej na ręku, prócz małego psięcia, Wjeżdżając na cesarstwo, nie postrzegł dziecięcia. Znajdą i w naszej Polszcze tacy się pieskowie, Z pyszczaszkiem załomanym, kudłaci na głowie, A pogotowiu damy, co się z nimi pieszczą, Dźwigając ich na piersiach, choć się tam nie zmieszczą. Umiezga, kryguje się i grymasy stawia, Wyglądając, jako ów Cypryś z zarękawia, Której w nocy marmurek pod pierzyną liże. Czyni się galantomem, że widział Paryże; Jednym w perfumowanej głowie palcem dłubie, Żeby trafionych włosów nie mierzwił na czubie. Drwi żołnierz, drwi dworzanin; tam rad bawi, gdzie sek Piją damy przy kartach, pomieniony piesek
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 234
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ogniem gdy dosadzi, Z lodowej wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiej zimowej opiece, Pozwalasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Ta otworzywszy ciepłych Duchów piece, Skościałe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi a nic nieumiera. Choć się zasępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro patrzać na twoje grymasy, Spragnioną Matkę swemi łzy posilisz, Ucieszysz pola, łąki, kwiaty, lasy, Ty wszem żywiołom pożytek przynosisz, Gdy perłowemi wody często rosisz. Ty szczodrą zwać się możesz Monarchinią, Która co rocznie barwy wszystkim dajesz, Czego Cesarze, Królowie, nieczynią, Tyś chętna w datku, nikogo niełajesz,
ogniem gdy dosadzi, Z lodowey wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiey zimowey opiece, Pozwálasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Tá otworzywszy ciepłych Duchow piece, Zkościáłe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi á nic nieumiera. Choć się zásępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro pátrzać ná twoie grymasy, Sprágnioną Mátkę swemi łzy posilisz, Ucieszysz pola, łąki, kwiáty, lasy, Ty wszem żywiołom pożytek przynosisz, Gdy perłowemi wody często rosisz. Ty szczodrą zwać się możesz Monarchinią, Ktora co rocznie bárwy wszystkim daiesz, Czego Cesarze, Krolowie, nieczynią, Tyś chętna w dátku, nikogo niełaiesz,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 102
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752