. Ten defekt tając/ wargi zatyka/ I już nie mówi/ leć cale kszyka.
Gdy po Francusku warkocz rozwinie/ Będzie pod pachą jako u świnie. Kędy też łysso/ sztuką zabieży. A cudzą siercią głowę najeży
W tańcu ją widzieć/ wiej rączym chodzie. Jako kalika koń na powodzie. Gdzie obracając usilnie grzbietem/ Na bliższych rzuca wiatry Zybetem.
Tę jedyną ma do siebie wadę/ Ze lekce waży mądrą Palladę. Tej swą urodę kładący ceny/ Ze jest daleko gładszą Heleny. Pieśń XI. HYMAEN.
ŚLiczna Wenus twe woźniki/ Zaprzągaj wskok do lektyki. Jeżeli kiedy dziś spiesz/ na Akt znaczny/ Z tobą niech Synek
. Ten defekt táiąc/ wárgi zátyka/ Y iuż nie mowi/ leć cále kszyka.
Gdy po Fráńcusku wárkocz rozwinie/ Będźie pod pachą iáko v świnie. Kędy też łysso/ sztuką zábieży. A cudzą śierćią głowę náieży
W tańcu ią widźieć/ wiey rączym chodźie. Iáko káliká koń ná powodźie. Gdźie obracáiąc vśilnie grzbietem/ Ná bliższych rzuca wiátry Zybetem.
Tę iedyną ma do śiebie wádę/ Ze lekce waży mądrą Pálládę. Tey swą vrodę kłádący ceny/ Ze iest dáleko głádszą Heleny. PIESN XI. HYMAEN.
SLiczna Wenus twe woźniki/ Záprzągáy wskok do lektyki. Ieżeli kiedy dźiś spiesz/ ná Akt znáczny/ Z tobą niech Synek
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 163
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
niesyty, Końskimi stan swój okryje kopyty, A więcej wskóra, niż gdy boskie stopy Bawolim rogiem okrył dla Europy. A gdy ją będą w bieg różnie ćwiczony Koniuszy z Litwy i drugi z Korony Kawalkowali — o, jakie korbety, Jakie pasady, jakie wężokręty, Jakie odmiany ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię
niesyty, Końskimi stan swój okryje kopyty, A więcej wskóra, niż gdy boskie stopy Bawolim rogiem okrył dla Europy. A gdy ją będą w bieg różnie ćwiczony Koniuszy z Litwy i drugi z Korony Kawalkowali — o, jakie korbety, Jakie pasady, jakie wężokręty, Jakie odmiany ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 11
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się nikt nie kasze, Waszej sławy klejnoty i herby to wasze: Ten klucz znaczy Zakluczyn, z którego się piszą Jordanowie; te trąby echem swym podwyższą Jordanów; tedy trąby mając sekundantem, Woda w znikomej rzece staje się Atlantem. O, jako srogi ciężar, jako wielkie brzemię: I niebo, i sarmacką grzbietem dźwigał ziemię. Waszej to sławy trąby tak was w górę dźwigną, Że jej żadnej zazdrości pióra nie dościgną; Nieprzeżyte cnót waszych stawiając obrazy, Wszytkie tamy i wszytkie pozrucacie jazy. Żadne, żadne Jordanu nie strzymają wstręty, Aż w porcie wiecznej sławy postawi okręty. 346. ŁYSY
Piękne nieurodzaju wielkiego abrysy, Prosząc o
się nikt nie kasze, Waszej sławy klejnoty i herby to wasze: Ten klucz znaczy Zakluczyn, z którego się piszą Jordanowie; te trąby echem swym podwyższą Jordanów; tedy trąby mając sekundantem, Woda w znikomej rzece staje się Atlantem. O, jako srogi ciężar, jako wielkie brzemię: I niebo, i sarmacką grzbietem dźwigał ziemię. Waszej to sławy trąby tak was w górę dźwigną, Że jej żadnej zazdrości pióra nie dościgną; Nieprzeżyte cnót waszych stawiając obrazy, Wszytkie tamy i wszytkie pozrucacie jazy. Żadne, żadne Jordanu nie strzymają wstręty, Aż w porcie wiecznej sławy postawi okręty. 346. ŁYSY
Piękne nieurodzaju wielkiego abrysy, Prosząc o
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 338
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka krew, siły wszystkie na ratunek zeszły. Hej na tym met Olimpie, tego dostał runa Skok i Rodus. Życzliwa przewagom fortuna, Tedy ruszą obozy, i niż dzień się skończy, Obaczą się szczęśliwie na górze Skowrończej. Góra, która samemu Sehinu panuje, Jego grzbietem wysokim obóz upatruje, Tedy w szańcu głębokim nieprzyjaciel siedział, Ani co mu budują za machiny, wiedział. Dopiero jako ze snu otrzeć sobie oczy, Widzi, już Abramowicz wał potężny toczy, Z podkomorzym kawaler w górę się szańcuje, Postrzega się, i nie wczas pogody żałuje. Jako stado strwożone gęsi białopiórych Wielki orzeł
Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka krew, siły wszystkie na ratunek zeszły. Hej na tym met Olimpie, tego dostał runa Skok i Rodus. Życzliwa przewagom fortuna, Tedy ruszą obozy, i niż dzień się skończy, Obaczą się szczęśliwie na górze Skowrończej. Góra, która samemu Sehinu panuje, Jego grzbietem wysokim obóz upatruje, Tedy w szańcu głębokim nieprzyjaciel siedział, Ani co mu budują za machiny, wiedział. Dopiero jako ze snu otrzeć sobie oczy, Widzi, już Abramowicz wał potężny toczy, Z podkomorzym kawaler w górę się szancuje, Postrzega się, i nie wczas pogody żałuje. Jako stado strwożone gęsi białopiórych Wielki orzeł
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 19
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ukazuje. Traktatu wtórego Cultus duliae, Służba SS przynależna. Nawplius mszcząc się śmierci syna swego nad Grekami gdy tych morska niepogoda nosi ukazuje im pochodnie z Cafareum na które światło idąc wiele Orkętów po rozbijali. Cros: 7. Cuda i Paraeneses. PARAENESIS.
KAżdy nie uszedł swego karania/ niezbożny ten zwłaszcza (ponieważ za grzbietem grzesznego zawsze karność chodzi) który albo sprofanował/ albo ruszył Canonicè nie ordynowany cokolwiek z Świętych rzeczy. Widział brzeg Sigejski jak marnie wielki on Pompejus (o którego głowę sentencją ferowali Septimus i Achillas) na czarną śmierci nieużytej godzinę od Persefony naznaczoną był citowany/ a to dlatego/ że Święta Świętych nastajnie obrócił/ i
vkázuie. Tráctatu wtorego Cultus duliae, Służbá SS przynależna. Nawplius mszcząc się śmierći syná swego nád Graekámi gdy tych morska niepogodá nośi vkazuie im pochodnie z Caphareum ná ktore światło idąc wiele Orkętow po rozbiiáli. Cros: 7. Cudá y Paraeneses. PARAENESIS.
KAżdy nie vszedł swego karánia/ niezbożny ten zwłaszczá (ponieważ zá grzbietem grzesznego záwsze kárność chodźi) ktory álbo zprofánował/ álbo ruszył Canonicè nie ordinowány cokolwiek z Swiętych rzeczy. Widźiał brzeg Sigeyski iák márnie wielki on Pompeius (o ktorego głowę sententią ferowáli Septimus y Achillás) ná czarną śmierći nieużytey godźinę od Persephony náznáczoną był citowány/ á to dlatego/ że Swiętá Swiętych nástáynie obroćił/ y
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 131.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w której się wozili, na gorze Baeotyiskiej Parnazie stanęła: A w tym też Jupiter deszcze gwałtowne i chmury, wiatrem północym oddaliwszy, powodź onę wespół i z Neptunem uprzątnął, który zawoławszy Trytona, kazał jemu trąbić na odwrót wodom. Powieść Dziesiąta.
A TAm góra jest gwiazd dwiema wierzchy sięgająca/ Parnazem zowią/ chmury grzbietem przenosząca: B Gdzie skoro Deukalion (bowiem insze beło Wszytkie krainy ziemskie Morze zatopieło) Przybieł się/ i z żoną swą w łódce przypławionej: C Korycjiskie Nimfy/ D i Bogi góry onej Począł chwalić/ E i Temin wieszczą/ którą miała Tę moc w on czas/ że Boskie wyroki wiedziała. Nad tego nie
w ktorey się woźili, ná gorze Baeotyiskiey Párnáźie stánęłá: A w tym też Iupiter deszcze gwałtowne y chmury, wiátrem pułnocnym oddaliwszy, powodź onę wespoł y z Neptunem vprzątnął, ktory záwoławszy Trytoná, kazał iemu trąbić ná odwrot wodom. Powieść Dźieśiąta.
A TAm gorá iest gwiazd dwiemá wierzchy śięgáiąca/ Párnázem zowią/ chmury grzbietem przenosząca: B Gdźie skoro Deukálion (bowiem insze beło Wszytkie kráiny źiemskie Morze zátopieło) Przybieł się/ y z żoną swą w łodce przypławioney: C Korycyiskie Nimphy/ D y Bogi gory oney Począł chwalić/ E y Themin wieszczą/ ktorą miáłá Tę moc w on czás/ że Boskie wyroki wiedźiáłá. Nád tego nie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 20
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mogę mówić: „Nie chcę teraz!”. Bo nad chciwość nic barziej nie stęka na wodze, ani się żadnym prawem ująć dają żądze. Jako wolny koń wierzga, gdy cuglów pozbywa, i swobodnie na każdej łące popasywa, albo jak gdy się wyrwie z stajnie wół roboczy, jarzmo z karku złożywszy, grzbietem trawę tłoczy, a gdy go oracz znowu w pług zwyczajny wprzęga, rogiem broniąc wolności, w bok oracza sięga, tak i ludziom w swych żądzach wolności smakują, choć w nich podczas żadnego pożytku nie czują. Tak chcący od swej osi giniesz, Faetonie, gdy w poczwórny wóz wprzęgasz nader żartkie konie; tak też
mogę mówić: „Nie chcę teraz!”. Bo nad chciwość nic barziej nie stęka na wodze, ani się żadnym prawem ująć dają żądze. Jako wolny koń wierzga, gdy cuglów pozbywa, i swobodnie na każdej łące popasywa, albo jak gdy się wyrwie z stajnie wół roboczy, jarzmo z karku złożywszy, grzbietem trawę tłoczy, a gdy go oracz znowu w pług zwyczajny wprzęga, rogiem broniąc wolności, w bok oracza sięga, tak i ludziom w swych żądzach wolności smakują, choć w nich podczas żadnego pożytku nie czują. Tak chcący od swej osi giniesz, Faetonie, gdy w poczwórny wóz wprzęgasz nader żartkie konie; tak też
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 77
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nie pełną i nie trunkiem za zdrowie nowego starosty, ale życzliwym nie stawiana rymem Kolejna
Roku Pańskiego 1676, dnia 1 lipca
Już przykra zima miejsca ustąpiła wieśnie, Rozwijały się lasy, już kwitnęły trześnie, Ptastwo z cieplic wróciwszy swoje niosło jaja, Wesoły czas pięknego poczynał się maja.
Tam, kędy bodą nieba ostrym Tatry grzbietem (Kędy się kryć przed srogim przyszło Mahometem, Póki jej Bóg aniołów nie zesłał w sekundzie, Na pagórku Pieniny, świętej Kunegundzie), Rzeka, którą sarmackim Hippokrenem zowę, Drużyna czy Dunajec, pod nie kryje głowę I nim z Wisłą na morze swoje siły złączy, Przybrawszy Poprad w sforę, pod sam Sącz się
nie pełną i nie trunkiem za zdrowie nowego starosty, ale życzliwym nie stawiana rymem Kolejna
Roku Pańskiego 1676, dnia 1 lipca
Już przykra zima miejsca ustąpiła wieśnie, Rozwijały się lasy, już kwitnęły trześnie, Ptastwo z cieplic wróciwszy swoje niosło jaja, Wesoły czas pięknego poczynał się maja.
Tam, kędy bodą nieba ostrym Tatry grzbietem (Kędy się kryć przed srogim przyszło Mahometem, Póki jej Bóg aniołów nie zesłał w sekundzie, Na pagórku Pieniny, świętej Kunegundzie), Rzeka, którą sarmackim Hippokrenem zowę, Drużyna czy Dunajec, pod nie kryje głowę I nim z Wisłą na morze swoje siły złączy, Przybrawszy Poprad w sforę, pod sam Sącz się
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 107
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Za górnym stanu wysokiego okiem Stąpając aże pod samym obłokiem. Czczę: bowiem waszej boję się potęgi, W której animusz sforcujecie tęgi I humor stopniem wyniosły i hardy Na uciśnienie niższych i dla wzgardy. Czczę, bo się boję waszych darmostojów Przy niedostępnych drzwiach bram i pokojów, Abym się na raz nie naraził grzbietem Albo od draba nie wziął w bok muszkietem. Albo żeby mi hajduk nie dał w zęby, Albo za prawdę nie przerzezał gęby, Albo przez wzgardę równości w chudobie Na strony pięścią nie obito obie. Albo żeby mnie żonek waszych wnioski Przez uciśnienie nie wypchały z wioski, Sprawiedliwości kiwając paskudnie: Wprzód chudy
, Za górnym stanu wysokiego okiem Stąpając aże pod samym obłokiem. Czczę: bowiem waszej boję się potęgi, W której animusz sforcujecie tęgi I humor stopniem wyniosły i hardy Na uciśnienie niższych i dla wzgardy. Czczę, bo się boję waszych darmostojów Przy niedostępnych drzwiach bram i pokojów, Abym się na raz nie naraził grzbietem Albo od draba nie wziął w bok muszkietem. Albo żeby mi hajduk nie dał w zęby, Albo za prawdę nie przerzezał gęby, Albo przez wzgardę równości w chudobie Na strony pięścią nie obito obie. Albo żeby mnie żonek waszych wnioski Przez uciśnienie nie wypchały z wioski, Sprawiedliwości kiwając paskudnie: Wprzód chudy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 179
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, na schodzie czarnego nabiera.
ACUS Igielnica Ryba dziwnie twardą ma na sobie łuskę, jajca niesie, według Hyppolita Salwiana, które nosi pod wnętrznościami swemi na miejscu od natury naznaczonym, ale to pewniej, że się o Rybach osobliwych
wyrzyna płód z żywota jej. Złowić ją cięszko, bo sieć ostremi przecina skrzelami, albo grzbietem.
AQUILA ORZEŁ Ryba, ogona swego piórem i Rybom i człekowi fatalna, raniwszy, według Hyppolita, Salwiana.
AROTANUS, Ryba rzeki Arotan na Insule Zeilan, która się złowić dopuszcza, ale Rybołowca w febrę wprowadza czyęszką poty trapiącą, póki tej Ryby na wodę nie wypuści. Nicolaus de Comitibus.
ASELLUS, tojest STOKFISZ
, na schodzie czarnego nabiera.
ACUS Igielnica Ryba dziwnie twardą ma na sobie łuskę, iayca niesie, według Hyppolita Salwiana, ktore nosi pod wnętrznościami swemi na mieyscu od natury naznaczonym, ale to pewniey, że się o Rybach osobliwych
wyrzyna płod z żywota iey. Złowić ią cięsżko, bo sieć ostremi przecina skrzelami, albo grzbietem.
AQUILA ORZEŁ Ryba, ogona swego piorem y Rybom y człekowi fatalna, raniwszy, według Hyppolita, Salwiana.
AROTANUS, Ryba rzeki Arotan na Insule Zeilan, ktora się złowić dopuszcza, ale Rybołowca w febrę wprowadza czięsżką poty trapiącą, poki tey Ryby na wodę nie wypuści. Nicolaus de Comitibus.
ASELLUS, toiest STOKFISZ
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 623
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755