biegała/ Tę fortunę na potym/ i ja będę miała. Gdy dalej swój postępek chce jej opowiadać/ Przewoźnik krzyknął; w stadajn/ na prom kto ma wsiadać. I tak strapione Wdowy swe serdeczne Zale/ Ryły na przeźroczystym wód Pilce krzystale. Księgi Trzecie. Pieśń XIV. Kondolentia Znawiedzeniem, Do Jednego grzecznego Brata i Społzołnierza.
ZDrowia/ sławy/ Zony/ W grzeczność obdarzony/
Zyczeć jak sobie/ wierz mi nie inaczy/ SOBKV list ofert/ serce afekt znaczy
Co się u nas dzieje/ Niech się nikt nie śmieje
Ozajmujęć; ze (co/ i wspomnieć miło) Miasto się Raków w Egipt obróciło.
Woda z
biegáłá/ Tę fortunę ná potym/ y ia będę miáłá. Gdy dáley swoy postępek chce iey opowiádáć/ Przewoźnik krzyknął; w stadayn/ ná prom kto ma wsiadáć. Y ták strapione Wdowy swe serdeczne Zale/ Ryły ná przeźroczystym wod Pilce krzystale. Kśięgi Trzećie. PIESN XIV. Condolentia Znáwiedzeniem, Do Iednego grzecznego Brátá y Społzołnierzá.
ZDrowia/ sławy/ Zony/ W grzeczność obdárzony/
Zyczeć iák sobie/ wierz mi nie ináczy/ SOBKV list offert/ serce áffekt znáczy
Co się v nas dźieie/ Niech się nikt nie śmieie
Ozáymuięć; ze (co/ y wspomnieć miło) Miásto się Rákow w Egypt obroćiło.
Wodá z
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 169
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
bandur swych dając głośną melodią/ Ale niecnoty Melodią zdradną Bo młodź kwitnącą tym powabem kradną. Szczęśliwy Uliss/ który tego bydła/ Ustrzegł się ani w padł w pochlebne sidła/ Przywarszy uszu. Bóg by to dał aby I jam się zdradnej tej chronił powaby. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń XXXIII. Skarga jednego grzecznego Kawalera.
NIe fortunna ma doli/ Razie niesłychany/ Stękąm choć nic nieboli Ból mam choć bez rany. Krzywdę jawną ponoszę/ Pomsta bez sposobu/ Przepłacąm/ łaję proszę Żyw idę do grobu/ Gdzie odpust zawołany/ Gdzie kiermasz nie podły Tam niosę człek stroskany Oferty i modły. Leć głuche nieba na złość Prośb
bándur swych dáiąc głośną melodyą/ Ale niecnoty Melodyą zdrádną Bo młodź kwitnącą tym powabem krádną. Szczęśliwy Vliss/ ktory tego bydłá/ Vstrzegł się áni w padł w pochlebne śidłá/ Przywárszy vszu. Bog by to dał áby Y iam się zdrádney tey chronił powaby. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN XXXIII. Skárgá iednego grzecznego Káwálerá.
NIe fortunná ma doli/ Ráźie niesłychány/ Stękąm choć nic nieboli Bol mąm choć bez rány. Krzywdę iáwną ponoszę/ Pomstá bez sposobu/ Przepłacąm/ łáię proszę Zyw idę do grobu/ Gdźie odpust záwołány/ Gdźie kiermász nie podły Tám niosę człek stroskány Offerty i modły. Leć głuche niebá ná złość Prozb
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 213
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
harpije; tak na duszy trupem, Na ciele będziesz lada wszetecznice łupem. Tedy się człowiek ścisłą zawięzuje ligą Z harpiją, z bazyliszkiem, z smokiem, z wężem, z strzygą. 122 (P). NIE ZAWSZE ROZUM Z URODĄ
Nie uszła tu, pomyślę, natura erroru, Patrząc na błazna z mózgu, grzecznego z pozoru. Nie bierz miary na rozum z powierzchownej miny; Rzecze słowo: jakby kto przezeń mówił inny, Ali sowa z stodoły, z wijolisty gądek, Trzech słów dobrze nie powie, taki ma rozsądek.
Jako szpetny był Ezop, Sokrates garbaty, A wżdy insze na świecie przeszli personaty: Ledwie byś
harpije; tak na duszy trupem, Na ciele będziesz leda wszetecznice łupem. Tedy się człowiek ścisłą zawięzuje ligą Z harpiją, z bazyliszkiem, z smokiem, z wężem, z strzygą. 122 (P). NIE ZAWSZE ROZUM Z URODĄ
Nie uszła tu, pomyślę, natura erroru, Patrząc na błazna z mózgu, grzecznego z pozoru. Nie bierz miary na rozum z powierzchownej miny; Rzecze słowo: jakby kto przezeń mówił iny, Ali sowa z stodoły, z wijolisty gądek, Trzech słów dobrze nie powie, taki ma rozsądek.
Jako szpetny był Ezop, Sokrates garbaty, A wżdy insze na świecie przeszli personaty: Ledwie byś
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 60
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
! Hanusiu! Kto tam jest? Pokazuje się Magdalena. Magdusio! niech tu zaraz przydzie Hanulka. Magdalena odchodzi. Moja Hanulka pokazuje po sobie, jakby nie kochała W Pana: ale ja wiem o tym, że ona go mocno kocha. Bądź Wm Pan pewien.
DZIWAKIEWICZ. Parbleu! nie miałaby kochać tak grzecznego Kawalera! Żadnej tu w Warszawie nie ma tak twardej Damy, którejby serca sobie nie podbił Im Pan La Corde, gdyby chciał. SCENA VIII. STARUSZKIEWICZ. DZIWAKIEWICZ. LA CORDE. ANNA.
STARUSZKIEWICZ. Hanulo, posłuchaj. Wiesz, że Ociec twój jestem. Szczęścia twojego szukam. Większego ci znaleźć nie mogę
! Hanusiu! Kto tam iest? Pokazuie się Magdalena. Magdusio! niech tu zaraz przydzie Hanulka. Magdalena odchodzi. Moia Hanulka pokazuie po sobie, iakby nie kochała W Pana: ale ia wiem o tym, że ona go mocno kocha. Bądź Wm Pan pewien.
DZIWAKIEWICZ. Parbleu! nie miałaby kochać tak grzecznego Kawalera! Zadney tu w Warszawie nie ma tak twardey Damy, któreyby serca sobie nie podbił Im Pan La Corde, gdyby chciał. SCENA VIII. STARUSZKIEWICZ. DZIWAKIEWICZ. LA CORDE. ANNA.
STARUSZKIEWICZ. Hanulo, posłuchay. Wiesz, źe Ociec twoy iestem. Szczęścia twoiego szukam. Większego ci znaleść nie mogę
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 72
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
inszej Religii/ tylko Katolicką. Jest około 45. lat/ jako miasto Krems i Stain/ zarażone jest Luterstwem: i acz w roku 1583. Rudolf Cesarz/ wygnał z tąd tych/ co tam rozsiewali tę sektę; jednak mało to co pomogło. Posłał tam potym Biskup z Possonium/ abo z Preszburgu kaznodzieję jednego grzecznego Katolickiego: ten taki tam sprawił pożytek/ iż miasto tamto wszytko się prawie odmieniło. Pan Jan Guilelm de Szconkirchen/ tymże sposobem przywiódł do dobrego celu swoje miasto Antechium/ kędy się nawrócili wszyscy/ oprócz dwu abo czterech/ żeby byli świadectwem nawrócenia drugich. Księgi Pierwsze Czwartej części, STIRIA, CARYNTIA.
W Styriej
inszey Religiey/ tylko Kátholicką. Iest około 45. lat/ iáko miásto Krems y Stáin/ záráżone iest Luterstwem: y ácz w roku 1583. Rudolf Cesarz/ wygnał z tąd tych/ co tám rozśiewáli tę sektę; iednák máło to co pomogło. Posłał tám potym Biskup z Possonium/ ábo z Preszburgu káznodźieię iednego grzecznego Kátholickiego: ten táki tám spráwił pożytek/ iż miásto támto wszytko się práwie odmieniło. Pan Ian Guilelm de Szconkirchen/ tymże sposobem przywiodł do dobrego celu swoie miásto Antechium/ kędy się náwroćili wszyscy/ oprocz dwu ábo czterech/ żeby byli świádectwem náwrocenia drugich. Kśięgi Pierwsze Czwartey częśći, STIRIA, CARINTHIA.
W Styriey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 30
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Niego wielką jakąs pretensyją niewiem jako go tam witano po owej robocie jak się wojsko dorwało do Ciepłej izby kto kogo mógł złapać lubo chłopa lubo tez kobietę to zaraz odar z koszuli że by się przewleć przętrząsnąwszy tedy owę Insułę bo to Niewielka jeno jej siedm mil miast kilka a wsi kilkadziesiąt obsadził tam Wojewoda na komendzie grzecznego kapitana szlachcica Duńskiego, z ludźmi nowo zaciąznemi. Bo taki był ordynans że zaraz za nami gdzieśmy weszli z Wojskiem, oficerowie króla Duńskiego werbowali i tymi ludźmi osadzono Fortece które się Dostawały wzion jednak Wojewoda sobie sto Szwedów dobrych i pomieszał ich między dragoniją w nagrodę tych co przecię tu i owdzie musiało ich ubywać jako to
Niego wielką iakąs praetensyią niewiem iako go tam witano po owey robocie iak się woysko dorwało do Ciepłey izby kto kogo mogł złapać lubo chłopa lubo tez kobietę to zaraz odar z koszuli że by się przewleć przętrząsnąwszy tedy owę Insułę bo to Niewielka ięno iey siedm mil miast kilka a wsi kilkadziesiąt obsadził tam Woiewoda na kommendzie grzecznego kapitana szlachcica Dunskiego, z ludzmi nowo zaciąznemi. Bo taki był ordynans że zaraz za nami gdziesmy weszli z Woyskięm, officerowie krola Dunskiego werbowali y tymi ludzmi osadzono Fortece ktore się Dostawały wzion iednak Woiewoda sobie sto Szwedow dobrych y pomięszał ich między dragoniią w nagrodę tych co przecię tu y owdzie musiało ich ubywać iako to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, 12. Ruszyłem się do Omhowicz na niedźwiedzia, liczną mając ze mną kompanią jako to WM pana Oskirkę, marszałka mozyrskiego, człeka zupełnie grzecznego i rzetelnego, WM pana Wolbacha, podkomorzego tegoż powiatu, WM pana Eliasza Mogilnickiego, sędzica nowogródzkiego, WM pana Ryka, oboźnego Księstwa Inflańskiego, wielkiego jowialistę i srodze grzecznego, WM pana Reybnica, oberszlejtnanta Wielkiego Księstwa Litewskiego, w porządkach wojsk regularnych srodze bystrego, bywałego, przez którego się oddalenie z tegoż wojska więcej szkody jak zysku też, upewniam, ponosi. Stanąłem o 7 wieczór. 13. Polowałem na niedźwiedzia, lecz że był niepewny, vacuis manibus powróciłem.
, 12. Ruszyłem się do Omhowicz na niedźwiedzia, liczną mając ze mną kompanią jako to WM pana Oskirkę, marszałka mozyrskiego, człeka zupełnie grzecznego i rzetelnego, WM pana Wolbacha, podkomorzego tegoż powiatu, WM pana Eliasza Mogilnickiego, sędzica nowogródzkiego, WM pana Ryka, oboźnego Księstwa Inflańskiego, wielkiego jowialistę i srodze grzecznego, WM pana Reybnica, oberszlejtnanta Wielkiego Księstwa Litewskiego, w porządkach wojsk regularnych srodze bystrego, bywałego, przez którego się oddalenie z tegoż wojska więcej szkody jak zysku też, upewniam, ponosi. Stanąłem o 7 wieczór. 13. Polowałem na niedźwiedzia, lecz że był niepewny, vacuis manibus powróciłem.
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 26
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
tymże IM panem pisarzem polnym WKL-go do Białej-em pośpieszył. 21. Przybył tu do mnie IWYM pan Puzyna, bywszy starosta grodowy upicki, nunc wisztyniecki, gdyż pirwszego widząc się na zdrowiu słabym, tu z sobą będącemu starszemu cedował synowi. Matka nowo obranego starosty, w wieku młodego, lecz srodze grzecznego, tu tyż będąca, jaśnie wielmożna jejmość panna Brzostowska pisarzówna wielka WKL-go, z domem swym całym wielcy moi przyjaciele. IWYM pan pisarz polny WKL-go doniósł mi sobie zleconą komisją. 22. Pożegnawszy mię IWYM pan pisarz polny WKL-go, odjechał do IWYM kanclerza wielkiego WKL-go, szwagra mego, którego żona, a siostra moja rodzona
tymże JM panem pisarzem polnym WKL-go do Białej-em pośpieszył. 21. Przybył tu do mnie JWJM pan Puzyna, bywszy starosta grodowy upicki, nunc wisztyniecki, gdyż pirwszego widząc się na zdrowiu słabym, tu z sobą będącemu starszemu cedował synowi. Matka nowo obranego starosty, w wieku młodego, lecz srodze grzecznego, tu tyż będąca, jaśnie wielmożna jejmość panna Brzostowska pisarzówna wielka WKL-go, z domem swym całym wielcy moi przyjaciele. JWJM pan pisarz polny WKL-go doniósł mi sobie zleconą komisją. 22. Pożegnawszy mię JWJM pan pisarz polny WKL-go, odjechał do JWJM kanclerza wielkiego WKL-go, szwagra mego, którego żona, a siostra moja rodzona
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 53
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
, niech będzie wola jego święta. 2. Przywiozł broń z bagnetami pan kapitan Szyling, którą ode mnie die 24 martii był do Warszawy ordynowany. 3. Ciężki miałem paroksyzm fybry, który mię dzień cały trzymając, ledwie żywego nad wieczór zostawił. Eadem doszła mię wiadomość de fatis człeka srodze godnego i grzecznego IWYM pana Antoniego Puzyny starosty wisztynieckiego, a mego wielkiego przyjaciela, którego list trzema dniami przed śmiercią pisany czyni mię i testamentem apropuje opiekunem żony i dzieci onego. 4. Wolnym był tego dnia z łaski Boga mego od fybry. Nad wieczór zaś przywiózł Jakubowski leśniczy puszcz moich zabużnych ubitego srogą machinę dzika, którego ważyć
, niech będzie wola jego święta. 2. Przywiozł broń z bagnetami pan kapitan Szyling, którą ode mnie die 24 martii był do Warszawy ordynowany. 3. Ciężki miałem paroksyzm fybry, który mię dzień cały trzymając, ledwie żywego nad wieczór zostawił. Eadem doszła mię wiadomość de fatis człeka srodze godnego i grzecznego JWJM pana Antoniego Puzyny starosty wisztynieckiego, a mego wielkiego przyjaciela, którego list trzema dniami przed śmiercią pisany czyni mię i testamentem apropuje opiekunem żony i dzieci onego. 4. Wolnym był tego dnia z łaski Boga mego od fybry. Nad wieczór zaś przywiózł Jakubowski leśniczy puszcz moich zabużnych ubitego srogą machinę dzika, którego ważyć
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 70
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
dziwna, chować-em go kazał w wielkim dozorze. 6. Doszedł mię z łaski najjaśniejszego jego królewskiej mości naszego order Orła Białego, przez ręce mię na wszystkich traktach z nim przejmującego IM pana Liedemana, szlachcica Prus Polskich, kapitana wojsk saskich, w wielkich faworach u króla jegomości naszego, położonego nad innych generałów, człeka srodze grzecznego i bywałego, tak po dworach cudzoziemskich, jako też i kampaniach. 7. Dnia wczorajszego, że był dzień piątkowy, włożyć go na się nie chciałem, spomniany order, mając to sobie od młodości za prawo, bym tego dnia, jako męki pańskiej, nic wesołego do serca nie przypuszczał. Dziś zaś
dziwna, chować-em go kazał w wielkim dozorze. 6. Doszedł mię z łaski najjaśniejszego jego królewskiej mości naszego order Orła Białego, przez ręce mię na wszystkich traktach ź nim przejmującego JM pana Liedemana, szlachcica Prus Polskich, kapitana wojsk saskich, w wielkich faworach u króla jegomości naszego, położonego nad innych generałów, człeka srodze grzecznego i bywałego, tak po dworach cudzoziemskich, jako też i kampaniach. 7. Dnia wczorajszego, że był dzień piątkowy, włożyć go na się nie chciałem, spomniany order, mając to sobie od młodości za prawo, bym tego dnia, jako męki pańskiej, nic wesołego do serca nie przypuszczał. Dziś zaś
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 81
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak