świat cały, I w rodzie, i w urodzie z Amazonek jedna, Poczuwając się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w dzielności i w sile,
Mogła urodzić syna; przebaczysz kobyle, Co grzecznej pannie uszło, i owszem, to cnota, Kiedy nie chce lada czym zaprzątnąć żywota, Ze wspaniałym po świecie woli szukać brzuchem; Tłukłaby się bestyja druga i z pastuchem. Trzynastu nocy na to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni
świat cały, I w rodzie, i w urodzie z Amazonek jedna, Poczuwając się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w dzielności i w sile,
Mogła urodzić syna; przebaczysz kobyle, Co grzecznej pannie uszło, i owszem, to cnota, Kiedy nie chce leda czym zaprzątnąć żywota, Ze wspaniałym po świecie woli szukać brzuchem; Tłukłaby się bestyja druga i z pastuchem. Trzynastu nocy na to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 174
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że ma swe na pieczy; Kalfocha mego twarz na pełnią poszła, Każdą też spełni, byleby go doszła; Hajdasz jak beczka póty w się lać będzie, Póki się wino szpuntem nie dobędzie; Spinek gracz lepszy niźli pijanica, Ale i jego nie mierzi szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej rozpusty I zapuszczając niesmaczne zapusty, Jeśli nie życzę tej grzecznej drużynie, Żeby się co dzień trzykroć myli w winie, Niechaj
że ma swe na pieczy; Kalfocha mego twarz na pełnią poszła, Każdą też spełni, byleby go doszła; Hajdasz jak beczka póty w się lać będzie, Póki się wino szpuntem nie dobędzie; Spinek gracz lepszy niźli pijanica, Ale i jego nie mierzi szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej rozpusty I zapuszczając niesmaczne zapusty, Jeśli nie życzę tej grzecznej drużynie, Żeby się co dzień trzykroć myli w winie, Niechaj
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 29
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej rozpusty I zapuszczając niesmaczne zapusty, Jeśli nie życzę tej grzecznej drużynie, Żeby się co dzień trzykroć myli w winie, Niechajże mię to samego ominie. IRRESOLUTO
Chciałbym cię z dusze, dziewczę, pocałować, Ale muszę wprzód to w sobie uknować (Taka to we mnie z łaski twej rozpusta): Oczy są tego godniejsze czy usta? Przecię ja do was,
szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej rozpusty I zapuszczając niesmaczne zapusty, Jeśli nie życzę tej grzecznej drużynie, Żeby się co dzień trzykroć myli w winie, Niechajże mię to samego ominie. IRRESOLUTO
Chciałbym cię z dusze, dziewczę, pocałować, Ale muszę wprzód to w sobie uknować (Taka to we mnie z łaski twej rozpusta): Oczy są tego godniejsze czy usta? Przecię ja do was,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 30
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
JUNOSZA abo BARAN 22. DO KSIĘDZA HERBU BARAN
Baranem pieczętujesz, kapłanem się zowiesz: Że nie zgadza z przezwiskiem herb, i sam to powiesz. Chceszli księdzem być zwany, a nie ruskim popem, Abo się zów kogutem, abo się pisz skopem. 23. ŻART Z WDOWĄ HERBU BARAN
Przypatrując się pilno jednej grzecznej wdowie, Baran widzę na palcu, a drugi na głowie; Trzeci wisi na szyi z złotego łańcucha. „Jeśli Waszmość chcesz — rzekę — naraję pastucha.” „Jeszcze nie tu na czeladź — odpowie mi — gody. Gdyby się trafił, naraj postrzygacza wprzódy.” „Nie imą się nożyce wełny tak wytartej
JUNOSZA abo BARAN 22. DO KSIĘDZA HERBU BARAN
Baranem pieczętujesz, kapłanem się zowiesz: Że nie zgadza z przezwiskiem herb, i sam to powiesz. Chceszli księdzem być zwany, a nie ruskim popem, Abo się zów kogutem, abo się pisz skopem. 23. ŻART Z WDOWĄ HERBU BARAN
Przypatrując się pilno jednej grzecznej wdowie, Baran widzę na palcu, a drugi na głowie; Trzeci wisi na szyi z złotego łańcucha. „Jeśli Waszmość chcesz — rzekę — naraję pastucha.” „Jeszcze nie tu na czeladź — odpowie mi — gody. Gdyby się trafił, naraj postrzygacza wprzódy.” „Nie imą się nożyce wełny tak wytartej
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 403
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czupryny, Sierpem brody przystrugać; dla młodej dziewczyny Często z stodziurnej surmy piszczek jednooki Ogromne głosy na wiatr wypuszczał szeroki. Niejednego niedźwiedzia dla kożucha zabił, Żeby tylko do siebie Galateą zwabił. Wtąż mężnemu Pelidzie Priamowa cora Podobała się; chociaż brata jej, Hektora, Na placu położywszy, trupokupcą został,
Starał się, aby grzecznej Polikseny dostał. Ociec był nie od tego, dlategoż pan młody Bezbronny do Cyntego kościoła na gody Przyszedł, ale niż wiarę Priamównie ślubił, Przy ołtarzu go Parys niemęski zagubił. Nie wspominam dziewoi twojej, Enomanie, Uchodzącej zalotów na prędkim rydwanie; Wszak jej nie ratowały woźniki obrotne, Ani poszosne, ani wozy bystrolotne
czupryny, Sierpem brody przystrugać; dla młodej dziewczyny Często z stodziurnej surmy piszczek jednooki Ogromne głosy na wiatr wypuszczał szeroki. Niejednego niedźwiedzia dla kożucha zabił, Żeby tylko do siebie Galateą zwabił. Wtąż mężnemu Pelidzie Pryjamowa cora Podobała się; chociaż brata jej, Hektora, Na placu położywszy, trupokupcą został,
Starał się, aby grzecznej Polikseny dostał. Ociec był nie od tego, dlategoż pan młody Bezbronny do Cyntego kościoła na gody Przyszedł, ale niż wiarę Pryjamównie ślubił, Przy ołtarzu go Parys niemęski zagubił. Nie wspominam dziewoi twojej, Enomanie, Uchodzącej zalotów na prędkim rydwanie; Wszak jej nie ratowały woźniki obrotne, Ani poszosne, ani wozy bystrolotne
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 10
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, Że szlachcic został, chłopi chcą być szlachtą, królem. Toć się też szlachcie postrzyc trzeba było w chłopy, Kiedy na tak dostojne wstąpił Piast ich stropy, A im się było w szlachtę natenczas przetworzyć. Nie wiesz, Maćku, że kozie dość ogona po rzyć? 231. NIEGŁUPIA ODPOWIEDŹ
Rozradzając zamęście jednej grzecznej wdowie, Gdy się po nieboszczyku prędko z nim ozowie, Rozmaite matrony przytaczam i męże, Aż i synogarlice. Te, jeśli rozprzęże Nieszczęśliwa przygoda, póki żywo które, Inszego towarzysza nie uzna po wtóre. A wdowa, nic nie myśląc: „Usłucham twej rady; Lecz kiedy głupie ptastwo dajesz mi w przykłady
, Że szlachcic został, chłopi chcą być szlachtą, królem. Toć się też szlachcie postrzyc trzeba było w chłopy, Kiedy na tak dostojne wstąpił Piast ich stropy, A im się było w szlachtę natenczas przetworzyć. Nie wiesz, Maćku, że kozie dość ogona po rzyć? 231. NIEGŁUPIA ODPOWIEDŹ
Rozradzając zamęście jednej grzecznej wdowie, Gdy się po nieboszczyku prędko z nim ozowie, Rozmaite matrony przytaczam i męże, Aż i synogarlice. Te, jeśli rozprzęże Nieszczęśliwa przygoda, póki żywo które, Inszego towarzysza nie uzna po wtóre. A wdowa, nic nie myśląc: „Usłucham twej rady; Lecz kiedy głupie ptastwo dajesz mi w przykłady
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 329
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nagrodą. Wiemci, że niema serca kamiennego, Nie wzgardziłaby proszenia mojego, Ale cóż kiedy nie mam z to śmiałości, Przypatrując się tak wdzięcznej gładkości, Która w mym sercu czyni wielką trwogę, Że i słoweczka przemówić nie mogę. A tak nic więcej nie chcę mieć po tobie, Tylko mię zaleć tak grzecznej osobie A umiej udać szerokimi słowy, Tę miłość moję i ten ogień nowy. 375. Lekcja czwarta.
Jużem ja dawno po tobie poznała, Iżeć Hanusia w głowie zaigrała,
Ale się zrazu pytać nie godziło, Bo i mnie samej to bywa niemiło. Wiedzże już teraz i bądź pewien tego, Że
nagrodą. Wiemci, że niema serca kamiennego, Nie wzgardziłaby proszenia mojego, Ale coż kiedy nie mam z to śmiałości, Przypatrując się tak wdzięcznej gładkości, Ktora w mym sercu czyni wielką trwogę, Że i słoweczka przemowić nie mogę. A tak nic więcej nie chcę mieć po tobie, Tylko mię zaleć tak grzecznej osobie A umiej udać szyrokimi słowy, Tę miłość moję i ten ogień nowy. 375. Lekcya czwarta.
Jużem ja dawno po tobie poznała, Iżeć Hanusia w głowie zaigrała,
Ale się zrazu pytać nie godziło, Bo i mnie samej to bywa niemiło. Wiedzże już teraz i bądź pewien tego, Że
Skrót tekstu: SzlichWierszeWir_I
Strona: 183
Tytuł:
Wiersze rozmaite JE. Mci Pana Jerzego z Bukowca Szlichtinka
Autor:
Jerzy Szlichtyng
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910