bydła, wielbłądów. Do Króla I. M. Francuskiego napisałem kilka słów; oznajmując jako Christianissimo, o potrzebie wygranej, i wybawieniu całego Chrześcijaństwa. Syn Nasz serca nieustraszonego, i fantazji nad spodziewanie dobrej, na piądź mnie nigdzie nie odstąpił; zdrów dobrze w takich fatygach jakie większe być niemogą, co moment grzeczniejszy, z Elektorem Bawarskim (który ustawicznie do Nas przychodzi, i wczora gdym jadł u Komendanta, dowiedziwszy się o mnie przyjachał) jako Brat z bratem, zdobyczy mu swoje rozdaje, Ostatni Książę de Ejsenak von Seksen, którego tylko niedostawało, przybył tu do Nas. Podobne to Wojsko nasze owemu które Gofred.
bydła, wielbłądow. Do Krola I. M. Francuskiego napisałem kilka słow; oznaymuiąc iako Christianissimo, o potrzebie wygraney, y wybawieniu całego Chrześćiaństwa. Syn Nasz serca nieustraszonego, y fantazyey nad spodziewanie dobrey, na piądź mnie nigdźie nie odstąpił; zdrow dobrze w takich fatygach iakie większe być niemogą, co moment grzecznieyszy, z Elektorem Bawarskim (ktory ustawicznie do Nas przychodźi, y wczora gdym iadł u Kommendanta, dowiedźiwszy się o mnie przyiachał) iáko Brat z bratem, zdobyczy mu swoie rozdaie, Ostatni Xiąże de Eysenak von Sexen, ktorego tylko niedostawało, przybył tu do Nas. Podobne to Woysko nasze owemu ktore Goffred.
Skrót tekstu: JanIIIMar
Strona: 4
Tytuł:
Kopia listu [...] do Królowej [...] pisanego
Autor:
Jan III Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
konwersować P. Krakowski odjechał z Maciewic.
Będzie z ludźmi poważnemi, dyskurs z nim prowadzącemi. Więc, co z ojcem zostawali pod chorągwią, osadzali Poczet, tych do boku jego zaciągam, pilnując tego, By konwersacyjej z temi zaniechał ludźmi letkiemi. Sług słusznych przyjmuję, tusząc sobie, że się kasztelanic obaczy i będzie grzeczniejszy, kiedy z lada kim nie będzie konwersował.
Tym zaś przykazuję pilnie, by się starali usilnie, Żeby go tym zabawiali, w rzeczach poważnych gadali. Leć się trzymać przypowieści, która i teraz się zmieści: Ale prózno. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
„Co natura nie daruje, to i kowal nie ukuje.”
Bo
konwersować P. Krakowski odjechał z Maciewic.
Będzie z ludźmi poważnemi, dyskurs z nim prowadzącemi. Więc, co z ojcem zostawali pod chorągwią, osadzali Poczet, tych do boku jego zaciągam, pilnując tego, By konwersacyjej z temi zaniechał ludźmi letkiemi. Sług słusznych przyjmuję, tusząc sobie, że się kastelanic obaczy i będzie grzeczniejszy, kiedy z leda kim nie będzie konwersował.
Tym zaś przykazuję pilnie, by się starali usilnie, Żeby go tym zabawiali, w rzeczach poważnych gadali. Leć się trzymać przypowieści, która i teraz się zmieści: Ale prózno. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
„Co natura nie daruje, to i kowal nie ukuje.”
Bo
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 45
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
pieniędzmi/ żeby je kto wziął. Dla tegoż muszęć powiedzieć/ czemu po nas posagi dają. Naprzód jako zwyczajnie słabsi dokupują się możniejszych protekcjej i obrony/ tak my właśnie jako słabsze (bo nas tak zowiecie) naczynie/ nie mogąc się krzywdzie odjąć/ dokupujemy się waszej protekcjej/ dla tegoż widzisz/ im grzeczniejszy Kawaler/ tym więcej przyczyniają dla niego posagu. Druga/ żebyście nas nie mieli sobie za owe niewolnice/ co je z galer wykupują/ ale raczej za przyjaciółki dożywotnie. Ale największa przyczyna wasza łakomstwo/ żeście zdechli prawie na posagi/ z tąd druga nieboga choć grzeczna rutkę musi siać/ że posagu nie masz
pieniądzmi/ żeby ie kto wźiął. Dla tegoż muszęć powiedźieć/ czemu po nás posági dáią. Naprzod iáko zwyczáynie słábśi dokupuią się możnieyszych protekcyey y obrony/ ták my włáśnie iáko słábsze (bo nás ták zowiećie) naczynie/ nie mogąc się krzywdźie odiąć/ dokupuiemy się wászey protekcyey/ dla tegoż widźisz/ im grzecznieyszy Káwáler/ tym więcey przyczyniáią dla niego poságu. Druga/ żebyśćie nas nie mieli sobie zá owe niewolnice/ co ie z gáler wykupuią/ ále ráczey zá przyiaciołki dożywotnie. Ale naywiększa przyczyná wászá łákomstwo/ żeśćie zdechli práwie ná posági/ z tąd druga niebogá choć grzeczna rutkę muśi śiáć/ że poságu nie masz
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 48
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
, albo miał ołtarz dla kadzidła, Więc że to nieprzystojną poczytali rzeczą, Na tym miejscu, gdzie świętym bogom dobrorzeczą, Ludzi grzeszne wyklinać — a to był grzech srogi, Jeśli kto błądzącemu nie pokazał drogi, Lecz od takiej potrzeby, gdzieś za miejskim murem Meczet, a w nim piorunem Pluto stał ponurem. Grzeczniejszy naszy księża, bo z tegoż ołtarza, Gdzie prawdziwemu Bogu ofiarę powtarza, Tymiż usty, którymi wyznawa go co dzień, O ten tylko wyklina katolika zbrodzień, Gdy mu kawałka chleba, skąd ma pożywienie, Wydrzeć prawem i dzieciom nie może, i żenie. 121 (D). RAZ NAZBYT, DRUGI
, albo miał ołtarz dla kadzidła, Więc że to nieprzystojną poczytali rzeczą, Na tym miejscu, gdzie świętym bogom dobrorzeczą, Ludzi grzeszne wyklinać — a to był grzech srogi, Jeśli kto błądzącemu nie pokazał drogi, Lecz od takiej potrzeby, gdzieś za miejskim murem Meczet, a w nim piorunem Pluto stał ponurem. Grzeczniejszy naszy księża, bo z tegoż ołtarza, Gdzie prawdziwemu Bogu ofiarę powtarza, Tymiż usty, którymi wyznawa go co dzień, O ten tylko wyklina katolika zbrodzień, Gdy mu kawałka chleba, skąd ma pożywienie, Wydrzeć prawem i dzieciom nie może, i żenie. 121 (D). RAZ NAZBYT, DRUGI
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 587
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wyrządzaniu czci szatanom pobudzali się dla bojaźni/ iż im złość wyrządzali abo wyrządzać mogli; wyrażali je w figurach strasznych i sprosnych. Mawiali szatani w wielu takich słupach/ i odpowiedź dawali księżej ich.
Meksicani oprócz słupów/ chwalili też bałwany żywe. Bierali jednego więźnia/ (a podczas i więcej) który się im zdał grzeczniejszy ku ofierze: i ubierali go/ także jako bałwan on któremu go chcieli ofiarować/ i dawali mu toż imię. Przez wszytek czas tej repraesentacji która trwała kilka dni/ a podczas kilka miesięcy/ czynili mu cześć i chwałę/ jako samemu bałwanowi: dawali mu jeść i pić rozkosznie/ i zażywał dobrego czasu: kiedy
wyrządzániu czći szátánom pobudzáli się dla boiáźni/ iż im złość wyrządzáli ábo wyrządzáć mogli; wyrażáli ie w figurách strásznych y sprosnych. Mawiáli szátáni w wielu tákich słupách/ y odpowiedź dawáli kśiężey ich.
Mexicani oprocz słupow/ chwalili też báłwany żywe. Bieráli iednego więźniá/ (á podczás y więcey) ktory się im zdał grzecznieyszy ku ofierze: y vbieráli go/ tákże iáko báłwan on ktoremu go chćieli ofiárowáć/ y dawáli mu toż imię. Przez wszytek czás tey repraesentátiey ktora trwáłá kilká dni/ á podczás kilká mieśięcy/ czynili mu cześć y chwałę/ iáko sámemu báłwánowi: dawáli mu ieść y pić roskosznie/ y záżywáł dobrego czásu: kiedy
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 6
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
La Corde, jaki ten który go zaleca...
STARUSZKIEWICZ. Albo co? Pewnie i I. Pan Dziwakiewicz nie przypadł Wm Pa[...] do gustu?
BYWALSKA. Prawda że nie przypadł.
STARUSZKIEWICZ. To już nie wiem kto się Wm. Pani podoba, jeśli ten nie przypadł do gustu. Czy może być Kawaler grzeczniejszy. W Paryżu był lat trzy, umie po Francusku, i manierę ma cale Cudzoziemską.
BYWALSKA. Lepiej ja go znam, niż Wm. Pan. Cała jego Familia na to ubolewa, iż on za granicą straciwszy swą fortunę, to tylko stamtąd wywiozł, co tam jest najgorszego. I nie dziwuję się temu,
La Corde, iaki ten ktory go zaleca...
STARUSZKIEWICZ. Albo co? Pewnie y I. Pan Dziwakiewicz nie przypadł Wm Pa[...] do gustu?
BYWALSKA. Prawda że nie przypadł.
STARUSZKIEWICZ. To iuż nie wiem kto się Wm. Pani podoba, ieśli ten nie przypadł do gustu. Czy może bydź Kawaler grzecznieyszy. W Paryżu był lat trzy, umie po Francuzku, y manierę ma cale Cudzoziemską.
BYWALSKA. Lepiey ia go znam, niż Wm. Pan. Cała iego Familia na to ubolewa, iż on za granicą straciwszy swą fortunę, to tylko ztamtąd wywiozł, co tam iest naygorszego. Y nie dziwuię się temu,
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 9
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
mu ojczyzna Nie podoba, abo go mierzi gotowizna, Kto postronnych, ojczyznę zostawiwszy chłopcem, Obyczajów pod niebem chce nawykać obcem. Niech zjeździ antypody, Indyje i Scyty: Kto się błaznem urodził, będzie nim, jak i ty; A kto grzecznym, tylko że w substancyjej mniejszy, Ale pewnie do domu nie wróci grzeczniejszy. Bo jeśli nazbyt Paryż posmakuje komu, Bywa to, nie ma po co wracać się do domu. O naukach nie mówię, ale na videre, Na tańce wioski tracić — właśnie terebzdere. Niejednegoż dziś (mają pokój tu duchowni, Którzy do Rzymu jeżdżą), odrwią niewędrowni. Ostracyzmem u Greków karę taką
mu ojczyzna Nie podoba, abo go mierzi gotowizna, Kto postronnych, ojczyznę zostawiwszy chłopcem, Obyczajów pod niebem chce nawykać obcem. Niech zjeździ antypody, Indyje i Scyty: Kto się błaznem urodził, będzie nim, jak i ty; A kto grzecznym, tylko że w substancyjej mniejszy, Ale pewnie do domu nie wróci grzeczniejszy. Bo jeśli nazbyt Paryż posmakuje komu, Bywa to, nie ma po co wracać się do domu. O naukach nie mówię, ale na videre, Na tańce wioski tracić — właśnie terebzdere. Niejednegoż dziś (mają pokój tu duchowni, Którzy do Rzymu jeżdżą), odrwią niewędrowni. Ostracyzmem u Greków karę taką
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 60
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jest pospolita w Konstantynopolu/ idą za nią co najgrzeczniejsi ludzie w Saraju. Nazywają się Chep Meszaichlar, to jest/ dobrzy Uczniowie Mesjaszowi. Wierzą że JEzus Chrystus jest Bogiem/ i prawdziwym Odkupicielem świata. Młodź po szkołach/ i na Dworze Cesarskim/ barzo jest przychylna temu rozumieniu/ a osobliwie którzy się znajdują przystojniejszy/ grzeczniejszy/ i lepszemi przymiotami od przyrodzenia obdarzeni miedzy nimi/ tak dalece/ że gdy w kim wszelaką grzeczność jednym słowem chcą wyrazić/ zowią go Chep Meszachizyn, jako by też rzekł/ iż jest poczciwy/ wspaniały/ ludzki/ i przystojny człowiek/ jako powinien być taki/ co wyznawa prawdziwego Mesjasza. Jest wielka barzo liczba
iest pospolita w Konstántynopolu/ idą zá nią co naygrzecznieyśi ludźie w Sáráiu. Názywáią się Chep Meszaichlar, to iest/ dobrzy Vczniowie Messiászowi. Wierzą że IEzus Chrystus iest Bogiem/ y prawdźiwym Odkupićielem świátá. Młodź po szkołách/ y ná Dworze Cesárskim/ bárzo iest przychylna temu rozumieniu/ á osobliwie ktorzy się znayduią przystoynieyszi/ grzecznieyszi/ y lepszemi przymiotámi od przyrodzenia obdárzeni miedzy nimi/ ták dálece/ że gdy w kim wszeláką grzeczność iednym słowem chcą wyráźić/ zowią go Chep Meszachizyn, iáko by też rzekł/ iż iest poczćiwy/ wspániały/ ludzki/ y przystoyny człowiek/ iáko powinien bydź táki/ co wyznawá prawdźiwego Messiászá. Iest wielka bárzo liczbá
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 160
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
póki nowej nie sprawisz. Nie w każdym ogrodzie to ziołko się rodzi. Terent: Lucianus. Prouerbiorum Polonicorum 80
Nie już nowy dom zbudował/ kto stary obalił. Nie po stolcu. Ab Equis ad Asinos. Nie z Rejestru trzeba Panu służyć. Mam się u ludzi/ a ludziom się zaś u nas Zda się grzeczniejszy/ u Giermaka kutas: Aliena nobis, nostra aliis plus placent. Nie miło Złodziejowi na szubienicę patrzyć. Na uprzedzeniu każda rzecz należy. Napisać węglem na czeluściach. Alba Linea, in albo lapide. Na ucztę nie bądź pierwszym/ ani ostatnim. Ad conuiuium priorem venire inurbanum, posteriorem graue. Non tentabis, Nie
poki nowey nie spráwisz. Nie w káżdym ogrodźie to źiołko się rodźi. Terent: Lucianus. Prouerbiorum Polonicorum 80
Nie iuż nowy dom zbudował/ kto stáry obálił. Nie po stolcu. Ab Equis ad Asinos. Nie z Reiestru trzebá Pánu służyć. Mam się v ludźi/ á ludźiom sie záś v nas Zda się grzecżnieyszy/ v Giermáká kutas: Aliena nobis, nostra aliis plus placent. Nie miło Złodźieiowi ná szubienicę pátrzyć. Ná vprzedzeniu káżda rzecż należy. Nápisáć węglem ná cżeluśćiách. Alba Linea, in albo lapide. Ná vcżtę nie bądź pierwszym/ áni ostátnim. Ad conuiuium priorem venire inurbanum, posteriorem graue. Non tentabis, Nie
Skrót tekstu: RysProv
Strona: Gv
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
nie był pospolity abo przyrodzony/ ale Szkolny dowcipnie zmyślony. A potym że ich pospolitysermo vernaculus nie mógł inszy być/ jeno Słowieński jaki był od początku zawsze i jest po dziś dzień w Chracjej/ Bułgariej/ Macedoniej/ Ragusach / Dalmacjej/ wszystkiem Iliryku/ Bosnie/ i wszędy około tej miły Grecji/ abo wrzkomo grzeczniejszy ziemice/ którą przed tym Pelazgią zwano. Bo rzetelnie świadczy Tucydydes lib. 1. że tych słów Grecus i Barbarus nie było za czasów Homera/ i że on Greki zwał Pelasgami abo Myrmidonami; A sam zaś Tucydydes wszędy zowie ich Hellenami. Stąd jawno jest/ że Polaczkowie lubo z Grecka Pelasgowie/ od mirmidowania/
nie był pospolity ábo przyrodzony/ ále Szkolny dowćipnie zmyślony. A potym że ich pospolitysermo vernaculus nie mogł inszy być/ ieno Słowieński iáki był od początku záwsze y iest po dźiś dzień w Chrácyey/ Bulgáryey/ Mácedoniey/ Rágusách / Dálmácyey/ wszystkiem Illyryku/ Bosnie/ y wszędy około tey miły Grecyey/ ábo wrzkomo grzecznieyszy źiemice/ ktorą przed tym Pelázgią zwano. Bo rzetelnie świadczy Thucydides lib. 1. że tych słow Graecus y Barbarus nie było zá czásow Homerá/ y że on Greki zwał Pelásgámi ábo Myrmidonámi; A sam záś Thucydides wszędy zowie ich Hellenámi. Ztąd iáwno iest/ że Polaczkowie lubo z Grecká Pelásgowie/ od mirmidowánia/
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 16
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633