Polakom był obrany panem, Żeby kiedy szczęśliwe one to Piastowe Czasy się powracały oraz i Lechowe Imię żeby powstało z grobowca ciemnego, A Orzeł nasz górnego zażył lotu swego. Żeby swe wycieńczałe posilił orlęta, Prawdziwe gniazda swego zgromadził ptaszęta. Za nic u tych postronne do berła ochoty.
Wyniosłości potenty, przymiotów poloty. Grzeczność, mądrość i męstwo w cukrowanym smaku, Chociaż w kilku takowych nie schodzi na braku. Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba
Polakom był obrany panem, Żeby kiedy szczęśliwe one to Piastowe Czasy się powracały oraz i Lechowe Imię żeby powstało z grobowca ciemnego, A Orzeł nasz górnego zażył lotu swego. Żeby swe wycieńczałe posilił orlęta, Prawdziwe gniazda swego zgromadził ptaszęta. Za nic u tych postronne do berła ochoty.
Wyniosłości potenty, przymiotów poloty. Grzeczność, mądrość i męstwo w cukrowanym smaku, Chociaż w kilku takowych nie schodzi na braku. Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 726
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
twój skład, grzeczna Melito.
A gdy roztropnymi słowy Rozpuścisz potok swej mowy, Jak twa gładkość ślepi oczy, tak i to Uszy łowi, mądra Melito.
Nadto chętne nieba rady Dały-ć zacne ojce, dziady, Urodzenie twe jasno jest odkryto Wszemu światu, zacna Melito.
Stąd jeśli jest gładkość w cenie, Grzeczność, mądrość, urodzenie, Kochać muszę i bodaj mię zabito, Jeśli cię nie kocham, Melito. PIEŚŃ
Kiedy męki mej ślicznej Zosi Powiadam, tak się w pychę wznosi, Że mię tylko piosnką zbywa; Gdy jej mówię, serce mdleje, Frantówka na umór się śmieje I zaraz mi tak zaśpiewa: Tara trata trata
twój skład, grzeczna Melito.
A gdy roztropnymi słowy Rozpuścisz potok swej mowy, Jak twa gładkość ślepi oczy, tak i to Uszy łowi, mądra Melito.
Nadto chętne nieba rady Dały-ć zacne ojce, dziady, Urodzenie twe jasno jest odkryto Wszemu światu, zacna Melito.
Stąd jeśli jest gładkość w cenie, Grzeczność, mądrość, urodzenie, Kochać muszę i bodaj mię zabito, Jeśli cię nie kocham, Melito. PIEŚŃ
Kiedy męki mej ślicznej Zosi Powiadam, tak się w pychę wznosi, Że mię tylko piosnką zbywa; Gdy jej mówię, serce mdleje, Frantówka na umór się śmieje I zaraz mi tak zaśpiéwa: Tara trata trata
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 298
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
samego WKM łaska i dobroczynność heroicas praemians virtutes Lasek/ Pieczęci/ Buław i wszytkich i więtszych w tej Ojczyźnie ozdób i preeminencyj dziedziczny że tak rzekę skład uczyniła. Na którego złożyła oraz tak dalece konfidencją swoje Pańską/ że Władysławowi świętej i wielkiej i słodkiej pamięci Królowi potym i Panu naszemu (którego cokolwiek miały mądrość dzielność grzeczność szczęście i sława tak hojnie nadały/ jakoby wszytkie wszytkim panującym na ten czas Monarchom pobrawszy ozdoby w-nim jednym nieoszacowany chciały mieć doskonałości swojej depozyt) Władysławowi mówię obcych krajów obyczaje widzieć jadącemu charectere wielkich Poselstw insignitum nie kogo inszego przydała/ a prędko potym testamentem opiekunem tym zapisała/ pod którego łagodną władzą i szczęśliwym panowaniem łaski i konfidencji
sámego WKM łáská i dobroczynność heroicas praemians virtutes Lasek/ Pieczęći/ Buław i wszytkich i więtszych w tey Oyczyźnie ozdob i preeminencyi dźiedźiczny że tak rzekę skład uczyniłá. Ná ktorego złożyłá oraz ták dalece konfidencyą swoie Páńską/ że Włádysłáwowi świętey i wielkiey i słodkiey pámięći Krolowi potym i Pánu nászemu (ktorego cokolwiek miáły mądrość dźielność grzeczność szczęśćie i sławá ták hoynie nadáły/ iakoby wszytkie wszytkim panuiącym ná ten czas Monárchom pobrawszy ozdoby w-nim iednym nieoszácowány chćiały mieć doskonałośći swoiey depozyt) Włádysławowi mowię obcych kráiow obyczáie widźieć iádącemu charectere wielkich Poselstw insignitum nie kogo inszego przydała/ a prędko potym testamentem opiekunem tym zápisáłá/ pod ktorego łágodną władzą i szczęśliwym pánowániem łáski i konfidencyey
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 44
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
nad inne chwalebnie pędzisz, gdy Twymi nietknionymi postępkami, światłe i słodkie, na tym na którym cię prześwietną, Krwią i nacelniejszych w Wielkim Księstwie Litewskim Godności ozdobą Bóg postanowił stopniu świecąc, poważnie i świątobliwie Twe IMIĘ niesiesz. Na oko dzisiejszemu pokazując Światu iż i wysoka powaga, z miluchną ku najniższym skłonnością; i świecka grzeczność, z szczyrą Pobożnością i wesołe Pańskie zabawy, z świętymi o zbawieniu myślami piękniesię pomieścić mogą. Skąd i lękliwa Płeć, bez wielkiej trwogi, w należytej Bojaźni Bożej żyć; i szczęśliwe, wesołe dni, w czułej sumnienia straży, bez melancholii być; i najwyższe stany, w pokornym Prawom Boskim poddaństwie, bez ujmy
nád inne chwalebnie pędźisz, gdy Twymi nietknionymi postępkami, świátłe y słodkie, ná tym ná ktorym ćię prześwietną, Krwią y nácelnieyszych w Wielkim Xięstwie Litewskim Godnośći ozdobą Bog postanowił stopniu świecąc, poważnie y świątobliwie Twe IMIĘ nieśiesz. Ná oko dźiśieyszemu pokazuiąc Swiátu iż y wysoká powagá, z miluchną ku nayniszszym skłonnośćią; y świecká grzeczność, z szczyrą Pobożnośćią y wesołe Páńskie zábawy, z świętymi o zbawieniu myślámi piękniesię pomieśćić mogą. Zkąd y lękliwa Płeć, bez wielkiey trwogi, w náleżytey Boiáźni Bożey żyć; y szczęśliwe, wesołe dni, w czułey sumnienia straży, bez melancholiey być; y naywyszsze stány, w pokornym Prawom Boskim poddaństwie, bez uymy
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 8
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
też król ze mną traktuje.
Dawniejsze czasy wspomina, Ezopa mi przypomina, Com za kontentecę miała wtenczas, kiedym z nim mieszkała. I insze dyskursy wszczyna; potym traktować poczyna Ten interes, co ogłosił, bo już przez list za nim prosił. Kasztelanica wspomina. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Dość mu zalecenia daje; grzeczność mu z statkiem przyznaje; Co większa, jeszcze do tego miłość, co ma u każdego. Z młodu lata w wojsku trawił, publikami się też bawił; Wiadoma też posesyja, dość obszerna substancja. Król mu daje zalecenie.
Wtym tu moja coś spomniała macocha, co ze mną stała: „Iże się obawia tego
też król ze mną traktuje.
Dawniejsze czasy wspomina, Ezopa mi przypomina, Com za kontentecę miała wtenczas, kiedym z nim mieszkała. I insze dyskursy wszczyna; potym traktować poczyna Ten interes, co ogłosił, bo już przez list za nim prosił. Kastelanica wspomina. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Dość mu zalecenia daje; grzeczność mu z statkiem przyznaje; Co większa, jeszcze do tego miłość, co ma u każdego. Z młodu lata w wojsku trawił, publikami się też bawił; Wiadoma też posesyja, dość obszerna substancyja. Król mu daje zalecenie.
Wtym tu moja coś spomniała macocha, co ze mną stała: „Iże się obawia tego
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 162
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Posag wadzi/ powiedając/ że za Posak przedaje ten co się żeni wolność: Dziwna rzecz/ kiedy puszczę ucho między te Panie co Córki mają; słyszę/ że najbardziej skarżą się na to/ iż Panowie Młodzieńcy gdy w komendy przyjadą/ najpierwsze pytanie o Posag; jeśli bogata/ wiele po Pannie? o Ćwiczenie/ Grzeczność/ obyczaje chyba naostatku. A tu zaś narzekacie że za Posag przedajecie wolność! Więc gotowa na to a krótka rada; Bierzcie żony bez Posagów/ z grzeczności/ z ukontentowania; żeńcie się nie pytając/ pogotowiu nie targując się o Posag. Tak za onych dawnych Narodów nie Zona Mężowi/ ale Mąż Zonie posag
Posag wádźi/ powiedáiąc/ że zá Posak przedáie ten co się żeni wolność: Dźiwna rzecz/ kiedy puszczę ucho między te Pánie co Corki maią; słyszę/ że naybárdźiey skárżą się ná to/ iż Pánowie Młodźieńcy gdy w komendy przyiádą/ naypierwsze pytánie o Posag; ieśli bogáta/ wiele po Pánnie? o Cwiczenie/ Grzeczność/ obyczáie chybá náostátku. A tu záś nárzekaćie że zá Posag przedáiećie wolność! Więc gotowa na to á krotka rádá; Bierzćie żony bez Poságow/ z grzecznośći/ z ukontentowánia; żeńćie się nie pytáiąc/ pogotowiu nie tárguiąc się o Posag. Tak zá onych dawnych Narodow nie Zoná Mężowi/ ále Mąż Zonie posag
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 6
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
/ będzie cię także i kochać/ i kiedy będziesz umiał uczynić sobie powagę u niej/ musi cię oraz i szanować. Jeśli Zonę pojmiesz stanu równiejszego/ niż sam jesteś/ to tym większe od niej mieć będziesz poszanowanie: i co jej nie dostaje w urodzeniu/ nadgrodzi/ to albo urodą/ albo dostatek/ albo grzeczność/ i obyczaje z rozgarnieniem pięknym/ tak/ że będzie umiała sobie u ciebie na miłość/ i u ludzi na respekt i poszanowanie zarobić. Bo żadnej grzecznej ludzie sobie lece nie ważą, Tym bardziej, że według prawa: Uxor sequitur Conditionem Mariti. Zona bierze na się Mężów Stan i kondycją. Jako pospolicie mówią
/ będźie ćię tákże y kocháć/ y kiedy będźiesz umiał uczynić sobie powagę u niey/ muśi ćię oraz y szánowáć. Ieśli Zonę poymiesz stanu rownieyszego/ niż sam iesteś/ to tym większe od niey mieć będźiesz poszánowánie: y co iey nie dostáie w urodzeniu/ nádgrodźi/ to álbo urodą/ álbo dostátek/ álbo grzeczność/ y obyczáie z rozgárnieniem pięknym/ tak/ że będźie umiáłá sobie u ćiebie ná miłość/ y u ludźi ná respekt y poszánowánie zárobić. Bo żadney grzeczney ludźie sobie lece nie ważą, Tym bárdźiey, że według práwa: Uxor sequitur Conditionem Mariti. Zoná bierze ná się Mężow Stan y kondycyą. Iáko pospolićie mowią
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 19
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
swoję Córkę, jakoby za naszę, oddał. Wzięliśmi ją tedy z sobą. A jej fortuna w Amsterdamie w dobrych została ręku. Ta Panienka w piętnastym roku, osobliwszej wprawdzie nie była urody, lecz barzo dobre od natury miała dary. Podobała się, choć już sobie i nie pomyśliła, że się komu podobała. Grzeczność zastąpiła u niej miejsce piękności. A miawszy na obraniu albo piękną Pannę, która nie obyczajna, albo grzeczną, która nie jest piękną, kochać: to się łatwo do ostatniej każdy uda. Mogę bez chluby powiedzieć, żem ja to dziecię, które się Florentyna zwało, z większej części wychowała, i jeżeli to
swoię Corkę, iakoby za naszę, oddał. Wzięliśmi ią tedy z sobą. A iey fortuna w Amsterdamie w dobrych została ręku. Ta Panienka w piętnastym roku, osobliwszey wprawdzie nie była urody, lecz barzo dobre od natury miała dary. Podobała śię, choć iuż sobie i nie pomyśliła, że śię komu podobała. Grzeczność zastąpiła u niey mieysce piękności. A miawszy na obraniu albo piękną Pannę, ktora nie obyczayna, albo grzeczną, ktora nie iest piękną, kochać: to śię łatwo do ostatniey każdy uda. Mogę bez chluby powiedzieć, żem ia to dziecię, ktore śię Florentyna zwało, z większey części wychowała, i ieżeli to
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 71
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Gdy tak co rok szpetnieje, aże do trzydziestu, Podobieństwa w niej różej, tylko ostropestu, Bo na miejsce gładkości niż w jeżu, niż w oście Ostrzejsze i żądlistsze na niej ciernie roście. Cóż rzeczesz, jeśli piąte miną jej dziesiątki? Urodzone straszydło z onej pięknej łątki. Wszytek koncept w języku, wszytka grzeczność w mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I rzadko która, żeby przystała jej szubka,
. Gdy tak co rok szpetnieje, aże do trzydziestu, Podobieństwa w niej różej, tylko ostropestu, Bo na miejsce gładkości niż w jeżu, niż w oście Ostrzejsze i żądlistsze na niej ciernie roście. Cóż rzeczesz, jeśli piąte miną jej dziesiątki? Urodzone straszydło z onej pięknej łątki. Wszytek koncept w języku, wszytka grzeczność w mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I rzadko która, żeby przystała jej szubka,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 438
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pro cooperatione z nami in hoc pio negotio.
W tych dniach nadto przyjachał z Rzymu kawaler Carumboni z biretem kardynalskim dla ojca królowej im.; tego zaraz u siebie postawił z swymi ludźmi i do stołu z nimi siada. Króla im. jeszcze nie powitał i dworskim nie jest znajomy, przyznają mu jednak przy młodości jego grzeczność.
W przeszły czwartek, tj. 9 praesentis, w Wilanowie miał u króla im.
powitanie Tatarzyn od Derwisz murzy, owego ostatniego posła do nas posłanego, którego oboje majestaty pańskie wielkimi udarowali natenczas upominkami. Ten ni z tym, ni z owym przyjachał, właśnie poszedł na Wydrwisz murzę, bo oddawszy królowi im.
pro cooperatione z nami in hoc pio negotio.
W tych dniach nadto przyjachał z Rzymu kawaler Carumboni z biretem kardynalskim dla ojca królowej jm.; tego zaraz u siebie postawił z swymi ludźmi i do stołu z nimi siada. Króla jm. jeszcze nie powitał i dworskim nie jest znajomy, przyznają mu jednak przy młodości jego grzeczność.
W przeszły czwartek, tj. 9 praesentis, w Wilanowie miał u króla jm.
powitanie Tatarzyn od Derwisz murzy, owego ostatniego posła do nas posłanego, którego oboje majestaty pańskie wielkimi udarowali natenczas upominkami. Ten ni z tym, ni z owym przyjachał, właśnie poszedł na Wydrwisz murzę, bo oddawszy królowi jm.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 323
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958