igrały Pociechy przed oczyma. Jakiej był nadzieje Kochanek Askaniusz u swego Enee. Umierały Charytes patrząc na jagody, I po pas Nereides ukasane z wody W twarzy się przeglądały. W jakim więc opale Rubin bywa przy gładkiej kości i krzysztale, Ludzkość zaś, i przyjemnym ładem ułożone Królewskie obyczaje, jako zalecone? On swą więcej grzecznością niż Alcydowemi Ciągnął serca ku sobie łańcuchy złotemi Tak początki i mlodość pierwszą zaprawiwszy, A twarz wszystkich i oczy na się obróciwszy, Już ojczysty majestat i pałace jasne, Wysokiemu duchowi były jego ciasne.
Wtem wielkich opłakawszy rodziców popioły. A po przeszłem zaćmieniu nastał dzień wesoły, I zgodą wszech sprzysięgła na ojczystym tronie Starszy usiadł
igrały Pociechy przed oczyma. Jakiej był nadzieje Kochanek Askaniusz u swego Enee. Umierały Charytes patrząc na jagody, I po pas Nereides ukasane z wody W twarzy się przeglądały. W jakim więc opale Rubin bywa przy gładkiej kości i krzysztale, Ludzkość zaś, i przyjemnym ładem ułożone Królewskie obyczaje, jako zalecone? On swą więcej grzecznością niż Alcydowemi Ciągnął serca ku sobie łańcuchy złotemi Tak początki i mlodość pierwszą zaprawiwszy, A twarz wszystkich i oczy na się obróciwszy, Już ojczysty majestat i pałace jasne, Wysokiemu duchowi były jego ciasne.
Wtem wielkich opłakawszy rodziców popioły. A po przeszłem zaćmieniu nastał dzień wesoły, I zgodą wszech sprzysięgła na ojczystym tronie Starszy usiadł
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 41
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
zgnuśnieje/ cnotą pogardzi/ i w dzilnych a uczciwych postępkach umrze/ Cnota od niego musi/ i widzimy że małej kondycji człowieka wskrzesza/ chrzci/ Szlachcicem mianuje. A tam ten staje się jabłkiem onym/ które na tym miejscu gdzie Bóg siedm miast ogniem siarczystym skarał/ rodzi się; a takie/ że żadne insze grzecznością go nie przechodzi. Cóż potym kiedy pożytku żadnego nie czyni/ bo jako skoro w rękę weźmiesz/ w popiół się obraca. Niechże tedy w głowie każdego Szlachcica Polskiego/ Cnota stanie/ bo ta proprium hominis bonum/ wszystkie rzeczy upadają/ i o filar fortuny kruszą się. Sama Virtus clara, aeternaque habetur.
zgnuśnieie/ cnotą pogárdzi/ y w dzilnych á vczćiwych postępkách vmrze/ Cnotá od niego muśi/ y widzimy że máłey kondyciey człowieká wskrzesza/ chrzći/ Szláchćicem miánuie. A tám ten sstáie się iábłkiem onym/ ktore ná tym mieyscu gdzie Bog śiedm miast ogniem śiárczystym skarał/ rodzi się; á tákie/ że żadne insze grzecznośćią go nie przechodzi. Coż potym kiedy pożytku żadnego nie czyni/ bo iáko skoro w rękę wezmiesz/ w popioł się obraca. Niechże tedy w głowie káżdego Szláchćicá Polskiego/ Cnotá stánie/ bo tá proprium hominis bonum/ wszystkie rzeczy vpádáią/ y o filar fortuny kruszą się. Sámá Virtus clara, aeternaque habetur.
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: A2
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
, miawszy perorę dziękczynienia królowi francuskiemu za konferowanie, a hetmanowi koronnemu za promocją tegoż orderu, posła francuskiego także w twarz pocałował.
Po tej ceremonii zabawiwszy się trochę poszliśmy do pokojów hetmanowej, której poseł francuski marszałka kowieńskiego, no-
wego kawalera, prezentował, pochwały mu jako afidowanemu przyjacielowi dawał. Hetmanowa ze zwykłą grzecznością winszowała tego orderu marszałkowi kowieńskiemu. Potem obiad dano, u którego hetman wielkim kielichem pił zdrowie magistri ordinis, króla francuskiego, drugim kielichem zdrowie posła francuskiego, a trzecim kielichem zdrowie nowego kawalera, marszałka kowieńskiego. Przy spełnianiu tych wiwatów z armat wielkich ognia dawano. Ten Order Św. Michała był przedtem wielkiej we Francji dystynkcji
, miawszy perorę dziękczynienia królowi francuskiemu za konferowanie, a hetmanowi koronnemu za promocją tegoż orderu, posła francuskiego także w twarz pocałował.
Po tej ceremonii zabawiwszy się trochę poszliśmy do pokojów hetmanowej, której poseł francuski marszałka kowieńskiego, no-
wego kawalera, prezentował, pochwały mu jako afidowanemu przyjacielowi dawał. Hetmanowa ze zwykłą grzecznością winszowała tego orderu marszałkowi kowieńskiemu. Potem obiad dano, u którego hetman wielkim kielichem pił zdrowie magistri ordinis, króla francuskiego, drugim kielichem zdrowie posła francuskiego, a trzecim kielichem zdrowie nowego kawalera, marszałka kowieńskiego. Przy spełnianiu tych wiwatów z armat wielkich ognia dawano. Ten Order Św. Michała był przedtem wielkiej we Francji dystynkcji
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 830
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Nie dla niej on służył tobie, bo on piękną obrał sobie. Zwyczajna to pragnąć złota, a uciekać precz od błota: Każdemu to piękne miło, bo to naturalne dziło.
Tak ty ze mną postępując, a w oczach mi wystawując Piękne sceny, przemieniając, Ezopa mi wzamian dając. Dość znajomy swą grzecznością, miły w oczach przyjemnością: Przez Ezopa znaczy się kasztelanic krakowski w podobieństwie urody; przez te sceny insi kawalerowie, co mi się kłaniali. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Czy się z tygrysami rodził, abo z niedźwiedziami chodził?
Z tej cię nagrody kwituję, służyć darmo obiecuję, Nie chcąc brać takiej zapłaty, nie życzęć tak
. Nie dla niej on służył tobie, bo on piękną obrał sobie. Zwyczajna to pragnąć złota, a uciekać precz od błota: Każdemu to piękne miło, bo to naturalne dziło.
Tak ty ze mną postępując, a w oczach mi wystawując Piękne sceny, przemieniając, Ezopa mi wzamian dając. Dość znajomy swą grzecznością, miły w oczach przyjemnością: Przez Ezopa znaczy się kastelanic krakowski w podobieństwie urody; przez te sceny insi kawalerowie, co mi się kłaniali. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Czy się z tygrysami rodził, abo z niedźwiedziami chodził?
Z tej cię nagrody kwituję, służyć darmo obiecuję, Nie chcąc brać takiej zapłaty, nie życzęć tak
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 7
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
poczęła. Któżby, widząc młodość jego, nie przyznał wieku długiego. I za honor, że mu na to idzie, każdy twierdzi za to. Młodość jego.
Nie zależy pewnie w domu, poprzedzić nie da nikomu, Co w reputacyjej idzie, do czego snadno mu przyjdzie. Bo każdy jego ludzkością zdewinkowany, grzecznością, Wzajem afekt pokazuje - więc, czego chce, dokazuje. Postępki dobre.
Obrady żadne bez niego nie są; sejmiku żadnego Nie omieszka; i, co zechce, promowuje; lubo nie chce, Sami go z tym potykają, deputatem obierają; Poselska żadna funkcja ta go nigdy nie omija. Na sejmiku zawsze.
poczęła. Któżby, widząc młodość jego, nie przyznał wieku długiego. I za honor, że mu na to idzie, każdy twierdzi za to. Młodość jego.
Nie zależy pewnie w domu, poprzedzić nie da nikomu, Co w reputacyjej idzie, do czego snadno mu przyjdzie. Bo każdy jego ludzkością zdewinkowany, grzecznością, Wzajem afekt pokazuje - więc, czego chce, dokazuje. Postępki dobre.
Obrady żadne bez niego nie są; sejmiku żadnego Nie omieszka; i, co zechce, promowuje; lubo nie chce, Sami go z tym potykają, deputatem obierają; Poselska żadna funkcyja ta go nigdy nie omija. Na sejmiku zawsze.
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 101
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
zażyć, zwłaszcza kiedy miałem Srebra i złota mnóstwo niewidane, Dostatków wszelkich zbiory niesłychane, Sprzęty nad wszystkich Królów dostatniejsze, Muzyki wszelkie i najpocieszniejsze; Sług była liczba, koni przytym stada, I Trzody zgoła wszystkiego gromada, Gładkich Dam kupa, część oblubienice Częścią śpiewaczki albo służebnice, Wszystkie urodą prawie niezrownaną, Także grzecznością niewypowiedzianą; Przytym obfitym Państwie niewzroszony Spoczynek słodki, pokój ulubiony, Nadto w czym koniec jest doskonałości, Rozum głęboki i pełen mądrości, Której się wszyscy prawie zdumiewali Kiedy umyślnie do mnie przyjeżdżali, Aby mię słuchać gdym o wszech rozmawiał Rzeczach, i o nich swój rozsądek dawał. To tedy wszystko tak obficie miawszy
zażyć, zwłaszcza kiedy miałem Srebra y złota mnostwo niewidane, Dostatkow wszelkich zbiory niesłychane, Sprzęty nad wszystkich Królow dostatnieysze, Muzyki wszelkie y naypociesznieysze; Sług była liczba, koni przytym stada, Y Trzody zgoła wszystkiego gromada, Gładkich Dam kupa, część oblubienice Częścią śpiewaczki albo służebnice, Wszystkie urodą prawie niezrownaną, Także grzecznością niewypowiedzianą; Przytym obfitym Państwie niewzroszony Spoczynek słodki, pokoy ulubiony, Nadto w czym koniec iest doskonałości, Rozum głęboki y pełen mądrości, Ktorey się wszyscy prawie zdumiewali Kiedy umyślnie do mnie przyieżdżali, Aby mię słuchać gdym o wszech rozmawiał Rzeczach, y o nich swoy rozsądek dawał. To tedy wszystko tak obficie miawszy
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: B2v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tuszę, że ją z takim, z jakim ja onąż Tobie ofiaruję, przyjmiesz ser- cem. Tymże postępkiem osobliwy dasz dowód, że Polskiemu jesteś przychylny Językowi, a osobliwie temu, który dla sławy Sarmackiego Świata w Ojczystym doskonali się Języku.
Wybacz, jeżeli Ci do Twego mój styl nie przypadnie gustu, pokryj grzecznością, jeżeli nadętych słów wyborem sensów do Twojej wysokiej stosujących się myśli szukając, nie znajdziesz. Domyśl się, że Hrabina Szwedzka stylu uczonym Mężom przyzwoitego do opowiadania swoich przypadków przyjąć nie mogła, i Jej dotkliwe przypadki słowy figurycznymi nie takby dostatecznie Tobie Samemu, Czytelniku Łaskawy, odmalowane były. Bądź upewnionym, że do moego
Tuszę, że ią z takim, z iakim ia onęż Tobie ofiaruię, przyymiesz ser- cem. Tymże postępkiem osobliwy dasz dowod, że Polskiemu iesteś przychylny Językowi, a osobliwie temu, ktory dla sławy Sarmackiego Swiata w Oyczystym doskonali śię Języku.
Wybacz, ieżeli Ci do Twego moy styl nie przypadnie gustu, pokryy grzecznośćią, ieżeli nadętych słow wyborem sensow do Twoiey wysokiey stosuiących śię myśli szukaiąc, nie znaydziesz. Domyśl śię, że Hrabina Szwedzka stylu uczonym Mężom przyzwoitego do opowiadania swoich przypadkow przyiąć nie mogła, i Jey dotkliwe przypadki słowy figurycznymi nie takby dostatecznie Tobie Samemu, Czytelniku Łaskawy, odmalowane były. Bądź upewnionym, że do moego
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: a4v
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, i każ mu dać jeść. Ja na kilka godzin na łowy pojadę. Odszedł, jego zaś Małżonka rozmawiała ze mną barzo łagodnie. Powiedziawszy, że ma przyczynę społbolenia w nieszczęściu moim, ponieważem ja, jak słyszała prawie Jej był ziomkiem. O tysiączne pytała mię rzeczy, nadgradzając moje relacje społubolewającym baczeniem, i grzecznością, która mi wszystkę odjęła bojaźń, tak, żem bezpiecznie i szlachetnie z nią mówił. Niczego tak rada nie słuchała, jak zachwalającego opisania, którem jej o tobie czynił, i o żądości, abym ciebie, moja Zono, znowu mógł widzieć. Żałuję WMPana, zaczęła, rozmawiając ze mną prawie dwie godziny
, i każ mu dać ieść. Ja na kilka godzin na łowy poiadę. Odszedł, iego zaś Małżonka rozmawiała ze mną barzo łagodnie. Powiedziawszy, że ma przyczynę społbolenia w nieszczęściu moim, ponieważem ia, iak słyszała prawie Jey był ziomkiem. O tyśiączne pytała mię rzeczy, nadgradzaiąc moie relacye społubolewaiącym baczeniem, i grzecznośćią, ktora mi wszystkę odięła boiazń, tak, żem bezpiecznie i szlachetnie z nią mowił. Niczego tak rada nie słuchała, iak zachwalaiącego opisania, ktorem iey o tobie czynił, i o żądośći, abym ćiebie, moia Zono, znowu mogł widzieć. Załuię WMPana, zaczęła, rozmawiaiąc ze mną prawie dwie godziny
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 110
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wszędy; Luboli się rośmiała/ jakoby kto wdzięcznych Oknem wielkim uchyli rożanców Miesięcznych/ Tak język ułożyła/ tak scukrowej gęby/ Klarowniejsze nad kryształ wydawała zęby/ I w tych ograniczonych szrankach je trzymała/ Jakoby nic zbytniego ani w śmiechu miała/ Ani w mowie Taidą świegotliwą była/ Ale pierwej co wyrzec w sobie uważyła: Grzecznością tą nikogo cale kontentując/ A żądza i pragnienie dalsze zostawując Tym/ którzy ją kochali. Owo co wiek stary Rachował trzy Gracje/ i chwalił bez miary/ Tedy z jednych oczu jej tysiące pałały/ A w insze się gdy chciała co raz odmieniały I cery i postaci. Jaka Febe bywa/ Kiedy głowę zupełną swoję
wszędy; Luboli się rosmiáłá/ iákoby kto wdzięcznych Oknem wielkim vchyli rożáncow Mieśięcznych/ Ták ięzyk vłożyłá/ ták zcukrowey gęby/ Klárownieysze nád krzyształ wydawáłá zęby/ Y w tych ográniczonych szránkách ie trzymáłá/ Iákoby nic zbytniego áni w śmiechu miáłá/ Ani w mowie Tháidą świegotliwą byłá/ Ale pierwey co wyrzec w sobie vwáżyłá: Grzecznością tą nikogo cále kontentuiąc/ A żądza y prágnienie dálsze zostáwuiąc Tym/ ktorzy ią kocháli. Owo co wiek stáry Ráchował trzy Grácye/ y chwalił bez miáry/ Tedy z iednych oczu iey tysiące pałáły/ A w insze się gdy chciáłá co raz odmieniáły Y cery y postáci. Iáka Phebe bywa/ Kiedy głowę zupełną swoię
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 7
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
owym Między dwiema Nimfami na krześle słoniowym Zastanie słuchającą/ o pożnej już dobie Kantów/ Luteń/ Wiolij/ na dobrą noc sobie. Więc stąd pocznie/ niż zada/ tak wielką jej ranę/ Mieszkała tam wedle niej Pałacu o ścianę Druga też Kornelia/ prawdzie że gładkością Co czynić z nią nie miała/ ale zaś grzecznością I ładem przyrodzonym niemniej wzięta była. Którą także kochało Kawalerów siła/ Ale był Oliwero nad inne znaczniejszy/ Młody/ grzeczny/ sposobny/ a tym przyjemniejszy Ze z wielkiej familii Imię swe wywodził Geńcińskich Doriów. Więc gdy się przechodził Często do niej tam tedy/ i na lutni grawał Pod jej tamże Pałacem/ kiedy
owym Między dwiemá Nimfámi ná krześle słoniowym Zástánie słucháiącą/ o pożney iuż dobie Kántow/ Luteń/ Wioliy/ ná dobrą noc sobie. Więc ztąd pocznie/ niż záda/ ták wielką iey ránę/ Mieszkáłá tám wedle niey Páłácu o ściánę Druga też Kornelia/ prawdzie że głádkością Co czynić z nią nie miáłá/ ále záś grzecznością Y łádem przyrodzonym niemniey wzięta byłá. Ktorą tákże kocháło Káwálerow siłá/ Ale był Oliwero nád inne znácznieyszy/ Młody/ grzeczny/ sposobny/ á tym przyiemnieyszy Ze z wielkiey fámiliey Imię swe wywodził Geńcińskich Doryow. Więc gdy się przechodził Często do niey tám tedy/ y ná lutni grawał Pod iey támże Páłácem/ kiedy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 23
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701