Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą, Albo w tym, w jakim, bóstwo złożywszy na stronę, Napełnił rączolotnym Pegazem Gorgonę; I Saturn w tej postaci, w której gładką zwodził Driadę i mądrego Filiryda spłodził. Ale i sam dwukształtny Chiron i z inszymi Mieszańcy chłopokońmi, których swawolnymi
Muchami wesele się rwało Pirytowe, Niechaj poddadzą karki pod to jarzmo nowe
Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą, Albo w tym, w jakim, bóstwo złożywszy na stronę, Napełnił rączolotnym Pegazem Gorgonę; I Saturn w tej postaci, w której gładką zwodził Dryjadę i mądrego Filiryda spłodził. Ale i sam dwukształtny Chiron i z inszymi Mieszańcy chłopokońmi, których swawolnymi
Muchami wesele się rwało Pirytowe, Niechaj poddadzą karki pod to jarzmo nowe
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 136
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
B tero. Ten to sam ma być Zwierz w Wirginii tamże w Nowym Świecie, głowę mający Wieprza, ogon Szczura, tylki jak kot, z torbą dla dzieci noszenia pod brzuchem, zowie się OPASSOM, jako świadczy Atlas Contractus.
CORCOBADUS Zwierz Ameryki Północej, wielkim garbem od Woła dystyngwowany, jako i włosami i grzywą, któremi po całym ciele okryty, straszny, i szpetny na wejżrzeniu z rodzaju Wołów. Szpetność swoję wielu wetuje pożytkami, krew swoję dający na napój, mięso na potrawę, rogi na kubki, włosy na futro, skorę na pokrycie chałup i budek, na rzemienie, obowie, na strój, kości na Oręże,
B tero. Ten to sam ma bydź Zwierz w Wirginii tamże w Nowym Swiecie, głowę maiący Wieprza, ogon Szczura, tylki iak kot, z torbą dla dzieci noszenia pod brzuchem, zowie się OPASSOM, iako świadczy Atlas Contractus.
CORCOBADUS Zwierz Ameryki Pułnocney, wielkim garbem od Woła dystyngwowany, iako y włosami y grzywą, ktoremi po całym ciele okryty, straszny, y szpetny na weyżrzeniu z rodzaiu Wołow. Szpetność swoię wielu wetuie pożytkami, krew swoię daiący na napoy, mięso na potrawę, rogi na kubki, włosy na futro, skorę na pokrycie chałup y budek, na rzemienie, obowie, na stroy, kości na Oręże,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 573
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
swoją śmiercią konia płaczącego zastał. BUCEFALUS Aleksandra Wielkiego a Asturco Cesarza Konie od nikogo nie osiedzone, tylko od Panów własnych. Luzytańskie klacze vento koncipiunt, ale taki płód nie żyje nad trzy lata: Varro, Columella, Plinius, Augustinus, Ludovicus Vives. I to o Koniach mirabile, w Francyj Roku 1705 Koń z grzywą aż do ziemi kupiony dla Delfina za 50 Luidorów w Wersalu. W tymże Roku cudowny był Koń, czyli tak wycwiczony, czyli Czarno Księstwa arte imbutus (co jest pewniej) że przez obręcze na powietrzu przeskakiwał, przełaził, na spyłanie i pokazanie sobie Zegarka od Majstra, nogą stuknął tyle razy, ile godziń indeks
swoią śmiercią konia płaczącego zastał. BUCEPHALUS Alexandra Wielkiego à Asturco Cesarza Konie od nikogo nie osiedzone, tylko od Panow własnych. Luzytańskie klacze vento concipiunt, ale taki płod nie żyie nad trzy lata: Varro, Columella, Plinius, Augustinus, Ludovicus Vives. Y to o Koniach mirabile, w Francyi Roku 1705 Koń z grzywą aż do ziemi kupiony dla Delfina zá 50 Luidorow w Wersalu. W tymże Roku cudowny był Kòń, czyli tak wycwiczony, czyli Czarno Księstwa arte imbutus (co iest pewniey) że przez obręcze na powietrzu przeskakiwał, przełaził, na spyłanie y pokazanie sobie Zegarka od Maystra, nogą stuknął tyle razy, ile godziń index
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 579
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Niemniej donajczyk w swoim biegu szczodry Ścigając trzyma. Po niem bachmat bieży, Aż mu się grzywa z obydwu stron jeży Świszcząc po wietrze. Wołoszyn folguje Zrazu swym nogom i tyłu pilnuje, Bo tak sam pan chciał. A tak gdy parują, A już pół kresu konie się być czują, Bachmat — trząsnąwszy mocno swoją grzywą I przeprysnąwszy skoczy nogą żywą Naprzód przed wszytkich; a donajczyk znowu Sili się przedeń jakoby z narowu Swojej grzeczności — i on nie pośledni, Lecz albo równy, albo chce być przedni. Skąd ludzie wszyscy prawie rozumieli, Że te dwa konie z sobą wespół mieli Przypaść do kresu, ponieważ już dalej Pospołu bieżąc z
Niemniej donajczyk w swoim biegu szczodry Ścigając trzyma. Po niem bachmat bieży, Aż mu się grzywa z obydwu stron jeży Świszcząc po wietrze. Wołoszyn folguje Zrazu swym nogom i tyłu pilnuje, Bo tak sam pan chciał. A tak gdy parują, A już pół kresu konie się być czują, Bachmat — trząsnąwszy mocno swoją grzywą I przeprysnąwszy skoczy nogą żywą Naprzód przed wszytkich; a donajczyk znowu Sili się przedeń jakoby z narowu Swojej grzeczności — i on nie pośledni, Lecz albo równy, albo chce być przedni. Skąd ludzie wszyscy prawie rozumieli, Że te dwa konie z sobą wespół mieli Przypaść do kresu, ponieważ już dalej Pospołu bieżąc z
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 164
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tam sto piechoty, Tu sto stawił do onej pancernych roboty. Tyleż kiedy prowadzi Czartoryski Jerzy Usarzów, ledwo wymknął Tatarom z obierzy. W tym regiestrze Pisarski, w tym się Piaseczyński, W tym pisze i Szaszkiewic, i Andrzej Maliński. Za tymi Krzysztof Morsztyn pod świetną Leliwą Sto pieszych; sto Chrząstowski pod swego Lwa grzywą Wyprawił; tym godniejszy dziękczynienia oba, Im więcej taką cnotę zaleca chudoba. Wojsko Zygmuntowe WOJNA CHOCIMSKA
Radziwiłł mi zostaje na pokrasę prawie: I ten był dosyć znaczny, gdy swej k'woli sławie Dwieście koni w kirysach, dwieście od pancerzy, Sześćset wiedzie piechoty z Dubinek i z Birży. Tu poczet brandenburski, z winnego
tam sto piechoty, Tu sto stawił do onej pancernych roboty. Tyleż kiedy prowadzi Czartoryski Jerzy Usarzów, ledwo wymknął Tatarom z obierzy. W tym regiestrze Pisarski, w tym się Piaseczyński, W tym pisze i Szaszkiewic, i Andrzej Maliński. Za tymi Krzysztof Morstyn pod świetną Leliwą Sto pieszych; sto Chrząstowski pod swego Lwa grzywą Wyprawił; tym godniejszy dziękczynienia oba, Im więcej taką cnotę zaleca chudoba. Wojsko Zygmuntowe WOJNA CHOCIMSKA
Radziwiłł mi zostaje na pokrasę prawie: I ten był dosyć znaczny, gdy swej k'woli sławie Dwieście koni w kirysach, dwieście od pancerzy, Sześćset wiedzie piechoty z Dubinek i z Birży. Tu poczet brandeburski, z winnego
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 97
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
są tak ospali Turcy, jako prawią; W nocy się bankietami, w nocy grami bawią; Co bonczuk, co znak, to ksiądz, hodzia ich językiem, Któremu, gdy całą noc niesłychanym krzykiem, Jako kazał Mahomet w swoim al-Koranie, Budzi ich do pacierzy, gęba nie ustanie. Każdy namiot starszego końską znaczny grzywą, Przed którym co noc lampa gorywa oliwą, I nie wprzód ją zagasi, aże nad tym światem Gwiazdy zgasną i Febe poblednie przed bratem. Ale niechby tam naszy wpadli okrom wstrętu, Któżby im ręce trzymał od takiego sprzętu, Który, jako nam potem komisarze naszy Prawili, u każdego wezyra i baszy Tak bogaty
są tak ospali Turcy, jako prawią; W nocy się bankietami, w nocy grami bawią; Co bonczuk, co znak, to ksiądz, hodzia ich językiem, Któremu, gdy całą noc niesłychanym krzykiem, Jako kazał Mahomet w swoim al-Koranie, Budzi ich do pacierzy, gęba nie ustanie. Każdy namiot starszego końską znaczny grzywą, Przed którym co noc lampa gorywa oliwą, I nie wprzód ją zagasi, aże nad tym światem Gwiazdy zgasną i Febe poblednie przed bratem. Ale niechby tam naszy wpadli okrom wstrętu, Któżby im ręce trzymał od takiego sprzętu, Który, jako nam potem komisarze naszy Prawili, u każdego wezyra i baszy Tak bogaty
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 212
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
rozbijali w pół placu onego; Od których niedaleko ołtarz postawili I do swych, to sprawiwszy, znowu się wrócili.
LXXVII.
Potem po małej chwili pięknie zszykowane Wojsko pogańskie wyszło, w łuki opasane; W pojśrzodku się od złota świecił najstrojniejszy Król, a koń go wyprawny, gniady, najdzielniejszy Niósł lekko, z czarną grzywą, z odmianą na czele, Tak żartki, że i z wiatry biec zawód mógł śmiele; Obok Rugier, któremu Marsyli wspaniały Służy chętnie, niosąc hełm za niem okazały.
LXXVIII.
Hełm, który on z przelaniem krwie swojej niemałem Wygrał na Tatarzynie surowem, zuchwałem, Hełm, co go namężniejszy Hektor wprzód probował,
rozbijali w pół placu onego; Od których niedaleko ołtarz postawili I do swych, to sprawiwszy, znowu się wrócili.
LXXVII.
Potem po małej chwili pięknie zszykowane Wojsko pogańskie wyszło, w łuki opasane; W pojśrzodku się od złota świecił najstrojniejszy Król, a koń go wyprawny, gniady, najdzielniejszy Niósł lekko, z czarną grzywą, z odmianą na czele, Tak żartki, że i z wiatry biedz zawód mógł śmiele; Obok Rugier, któremu Marsyli wspaniały Służy chętnie, niosąc hełm za niem okazały.
LXXVIII.
Hełm, który on z przelaniem krwie swojej niemałem Wygrał na Tatarzynie surowem, zuchwałem, Hełm, co go namężniejszy Hektor wprzód probował,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 178
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ma jego nauka. A mój Turner coć się zda? W jego li też tropy kładzie nogę, gdy mierzy do tejż Kallijopy, czy-li inszą on drogą równej szuka chwały? Różne (patrz) szczepy z obu, lecz owoc dostały. Ów obli i z przyciętym sękiem idzie wzgórę, ten pod grzywą zieloną gładką niesie skórę;
ów krótkie rzeczy wiąże z sztucznym węzłem wszędzie, a ten zaś nić subtelną, by z jedwabiu, przędzie. Ów wspaniały, ten słodki; ów oko sokole zabystrzył, ten ciekawy idzie niemniej w pole, a listki po gałązkach, barwy rozmaitej, które lepszy glanc mają, nie rozeznasz
ma jego nauka. A mój Turner coć się zda? W jego li też tropy kładzie nogę, gdy mierzy do téjż Kallijopy, czy-li inszą on drogą równéj szuka chwały? Różne (patrz) szczepy z obu, lecz owoc dostały. Ów obli i z przyciętym sękiem idzie wzgórę, ten pod grzywą zieloną gładką niesie skórę;
ów krótkie rzeczy wiąże z sztucznym węzłem wszędzie, a ten zaś nić subtelną, by z jedwabiu, przędzie. Ów wspaniały, ten słodki; ów oko sokole zabystrzył, ten ciekawy idzie niemniej w pole, a listki po gałązkach, barwy rozmaitéj, które lepszy glanc mają, nie rozeznasz
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 330
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
i wysokiego czynienia chętliwie się pokazuje/ bowiem i ogień rad wysoko się podonosi/ a ktemu w zapalczywości wszędy bywa zarówno.
Lecz do różności przystępując/ cisawej sierści konie czworakie się najdują: jest jasnocisawy prawie/ mało nie czerwony/ ten wszytek żółci pełen/ rzadko przednie dobrym się obiera. Jest zasię ciemniejszy z ogonem i grzywą śmiadą/ natury już lepszej/ dłuższej i pracowitszej. Trzeci bywa barzo ciemny a ktemu jabłkowity/ która jako rzadka sierść/ tak też i barzo piękna/ i miedzy inemi nalepsza. Czwarty z cisawa pleśniwy/ koń dobry i trwały/ i do nauki sposobny/ a im więcej się przezeń włosu białego miece/ tym
y wysokiego czynienia chętliwie się pokázuie/ bowiem y ogień rad wysoko się podonośi/ á ktemu w zápálczywośći wszędy bywa zárowno.
Lecz do rożnośći przystępuiąc/ ćisáwey śierśći konie czworákie się náyduią: iest iásnoćisáwy práwie/ máło nie czerwony/ ten wszytek żołći pełen/ rzadko przednie dobrym się obiera. Iest záśię ćiemnieyszy z ogonem y grzywą śmiádą/ nátury iuż lepszey/ duższey y prácowitszey. Trzeći bywa bárzo ćięmny á ktemu iábłkowity/ ktora iáko rzadka śierść/ ták też y bárzo piękna/ y miedzy inemi nalepsza. Czwarty z ćisáwá pleśniwy/ koń dobry y trwáły/ y do náuki sposobny/ á im więcey się przezeń włosu białego miece/ tym
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: B
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
gniew bez siły. Chować tedy takowego/ zwłaszcza jeśli za młodu był dobry/ jako wysłużonego żołnierza aż do śmierci. Co się tycze sierści/ gdy weyźrzysz co wzwyż o nich pisano/ łacno się sprawisz która w sobie dłuższe przyrodzenie zamyka: a na krótce gniadego/ wronego/ siwego ciemno jabłkowitego/ z czarnemi nogami i grzywą ciemno cisawego chwalę. Inaksze za odrzucone słusznie masz poczytać. Jeszcze i to pilnie uważaj/ aby w zadzie w grzbiecie był mocny/ co poznasz zacinając go na stajni abo koląc/ jeśli równemi nogami często duże wybijać może/ bo na tym należy/ jako w Drukarni na dobrej prasie. I tego też potrzeba/ aby
gniew bez śiły. Chowáć tedy tákowego/ zwłaszczá iesli zá młodu był dobry/ iáko wysłużonego żołnierzá áż do śmierći. Co się tycze śierśći/ gdy weyźrzysz co wzwysz o nich pisano/ łácno się spráwisz ktora w sobie duższe przyrodzenie zámyka: á ná krotce gniádego/ wronego/ śiwego ćięmno iábłkowitego/ z czarnemi nogámi y grzywą ćięmno ćisáwego chwalę. Ináksze zá odrzucone słusznie masz poczytáć. Ieszcze y to pilnie vważay/ áby w zádźie w grzbiećie był mocny/ co poznasz zácináiąc go ná stáyni ábo koląc/ iesli rownemi nogámi często duże wybiiáć może/ bo ná tym należy/ iáko w Drukárni ná dobrey práśie. Y tego też potrzebá/ áby
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: C
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603