się waśniwym towarzysz wysadza: Prawe skrzydło zawodząc, z humorem się szasta,
Już wjeżdża Tworzyjańską ulicą do miasta. Po dachach, oknach, rynnach dziwowidzów siła; Aż gdzieś z kąta wylazszy zastąpi kobyła. Tu mój drygant, na munsztuk ani na ostrogi Nie dbając, jako wściekły rzuci na nią nogi. Trzyma się żołnierz grzywy; gdy koń zadem kiwa, W toku dzierżąc kopiją, w takt mu potakiwa. Śmiali się wszyscy srodze, ale nie bez strachu, Żeby zaś oka komu nie wykłuł na dachu; Mianowicie dziewczęta, choć już król był blisko, Wolały, niż nań, na to patrzyć widowisko. 422. NA SIWĄ BRODĘ
się waśniwym towarzysz wysadza: Prawe skrzydło zawodząc, z humorem się szasta,
Już wjeżdża Tworzyjańską ulicą do miasta. Po dachach, oknach, rynnach dziwowidzów siła; Aż gdzieś z kąta wylazszy zastąpi kobyła. Tu mój drygant, na munsztuk ani na ostrogi Nie dbając, jako wściekły rzuci na nię nogi. Trzyma się żołnierz grzywy; gdy koń zadem kiwa, W toku dzierżąc kopiją, w takt mu potakiwa. Śmiali się wszyscy srodze, ale nie bez strachu, Żeby zaś oka komu nie wykłuł na dachu; Mianowicie dziewczęta, choć już król był blisko, Wolały, niż nań, na to patrzyć widowisko. 422. NA SIWĄ BRODĘ
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 183
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to nieborak zobie, Co mu w zwyczajnym nagotują żłobie, Ani o gołym pomyśli obroku, Szczykając zjadki na wytartym tłoku. Na piądź wyskoczyć z pasternika wara, Bo i taż z sieczką nie dojdzie go miara. Cóż, gdy nań wsiądzie i
tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to nieborak zobie, Co mu w zwyczajnym nagotują żłobie, Ani o gołym pomyśli obroku, Szczykając zjadki na wytartym tłoku. Na piądź wyskoczyć z pasternika wara, Bo i taż z sieczką nie dojdzie go miara. Cóż, gdy nań wsiędzie i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 351
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cyga: Trafić go niepodobna, tylko mu się miga. Obiegszy go kilkakroć i z prawa, i z lewa, W słabiznę z łuku freza uderzy, gdzieś w trzewa Znowu, z drugiego boku zajechawszy z bliska; A ten przodem i zadem do góry się ciska. Hans nieborak, pistolet upuściwszy z ręku, Jedną grzywy, drugą się krzepko trzyma łęku; Ale gdy go za szyje weźmie na cięciwę, Gruchnie z freza, puściwszy i łęki, i grzywę. Ledwie że ziemie dopadł, ledwie się położył, A już go Kardasz węzłem ni raka strynożył I gdzie się ciała przykryć nie dało żelazu, Raz nahajską barbarą kładzie wedle razu
cyga: Trafić go niepodobna, tylko mu się miga. Obiegszy go kilkakroć i z prawa, i z lewa, W słabiznę z łuku freza uderzy, gdzieś w trzewa Znowu, z drugiego boku zajechawszy z bliska; A ten przodem i zadem do góry się ciska. Hans nieborak, pistolet upuściwszy z ręku, Jedną grzywy, drugą się krzepko trzyma łęku; Ale gdy go za szyje weźmie na cięciwę, Gruchnie z freza, puściwszy i łęki, i grzywę. Ledwie że ziemie dopadł, ledwie się położył, A już go Kardasz węzłem ni raka strynożył I gdzie się ciała przykryć nie dało żelazu, Raz nahajską barbarą kładzie wedle razu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 372
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nader światłem swoim trzecią część nieba okrywała.
Trzęsienie ziemi obaliło w Achai miasta Helice i Burra.
364 powodź rzeki Tibru w Rzymie.
362, 360 powietrze w Rzymie dwuletnie, tamże powodź.
360 przepaść w Rzymie otworzyła się, do której z gorliwości zabobonnej o Ojczyznę rzucił się Curtiusz.
355 3614
17. Postać grzywy, którą na początku miała zamieniła w dzidę, jako pisze Pliniusz l. 2 c. 25.
345 powietrze w Rzymie.
341 3628
18. Okoto Ekwatera. Po jej ukazaniu się nastąpiły wiatry gwałtowne.
336 3633
19. Ukazywała się przez dni 70.
327 powietrze w Rzymie.
296 do 291 powietrze w
nader światłem swoim trzecią część nieba okrywała.
Trzęsienie ziemi obaliło w Achai miasta Helice y Burra.
364 powodź rzeki Tibru w Rzymie.
362, 360 powietrze w Rzymie dwuletnie, tamże powodź.
360 przepaść w Rzymie otworzyła się, do którey z gorliwości zabobonney o Oyczyznę rzucił się Curtiusz.
355 3614
17. Postać grzywy, którą na początku miała zamieniła w dzidę, iako pisze Pliniusz l. 2 c. 25.
345 powietrze w Rzymie.
341 3628
18. Okoto Ekwatera. Po iey ukazaniu się nastąpiły wiatry gwałtowne.
336 3633
19. Ukazywała się przez dni 70.
327 powietrze w Rzymie.
296 do 291 powietrze w
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 7
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
godną, Szczupaka zębami Lisa zażartego, i tak wraz z Lisem przyniesionego; co się stało, kiedy Lis pił wodę. Szczupak go swemi uchwycił zębami, interym od chłopa to widzącego oba złowieni. Historia Naturalis curiosa Poloniae.
ŁOS po Łacinie Alce, wysokością i grubością jest proporcją Konia pomiernego, i w ciele będącego, grzywy długiej i gęstej, maści albo sierści popielatej, którą mieni pewnych czasów. Głoś wydaje jak Dziecię płaczące. Samce rogi mają trochę mniejsze od Jelenich, i w konarach płaskie. Jest Zwierz większy od Jelenia, i bardziej kosmaty, znajduje się w Litewskich i Moskiewskich Kniejach, w Małej Polsce, na Pokuciu, na Żmudzi
godną, Szczupaka zębami Lisa zażartego, y tak wraz z Lisem przyniesionego; co się stało, kiedy Lis pił wodę. Szczupak go swemi uchwycił zębami, interim od chłopa to widzącego oba złowieni. Historia Naturalis curiosa Poloniae.
ŁOS po Łacinie Alce, wysokością y grubością iest proporcyą Konia pomiernego, y w ciele będącego, grzywy długiey y gęstey, maści albo szerści popielatey, ktorą mieni pewnych czasow. Głoś wydaie iak Dziecie płaczące. Samce rogi maią troche mnieysze od Ielenich, y w konarach płaskie. Iest Zwierz większy od Ielenia, y bardziey kosmaty, znayduie się w Litewskich y Moskiewskich Knieiach, w Małey Polszcze, na Pokuciu, na Zmudzi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
stała w onej dobie Umysł wątpliwy rożnie obracając, Z trefunku potym, gdy się przechadzała, Postrzał do serca od bojaźni miała. 63
Idzie kęs w drogę — aż tu lew straszliwy Wypadszy z skały ukazował zęby, Bije się w boki, wzrok obraca krzywy, Język wywiesza z rozdziewionej gęby, Grzbiet najeżony i u wielkiej grzywy Podnosił straszne i kosmate kłęby. A skoro tylko onę damę zoczył, Zaraz jak strzała do niebogi skoczył. 64
Oczy mu szczyrym płomieniem pałają, Jaszczurczym jadem kieł ma napojony,
W dzikiej paszczęce tygryse mieszkają, Wściekłym brzuch wielki sokiem wytuczony. Od jego ryku skały się padają. Pazury ostre i pysk ukrwawiony — Nie tak
stała w onej dobie Umysł wątpliwy rożnie obracając, Z trefunku potym, gdy się przechadzała, Postrzał do serca od bojaźni miała. 63
Idzie kęs w drogę — aż tu lew straszliwy Wypadszy z skały ukazował zęby, Bije sie w boki, wzrok obraca krzywy, Język wywiesza z rozdziewionej gęby, Grzbiet najeżony i u wielkiej grzywy Podnosił straszne i kosmate kłęby. A skoro tylko onę damę zoczył, Zaraz jak strzała do niebogi skoczył. 64
Oczy mu szczyrym płomieniem pałają, Jaszczurczym jadem kieł ma napojony,
W dzikiej paszczęce tygryse mieszkają, Wściekłym brzuch wielki sokiem wytuczony. Od jego ryku skały się padają. Pazury ostre i pysk ukrwawiony — Nie tak
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 24
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
i to go wielkiemi siłami Pchnie od siebie, to go zaś potargnie rękami Do siebie i biedzi się i z niem się morduje I co się z wodzą jego dzieje, nie pilnuje. Orland się, jako może, na siedle opiera I fortelów swych patrzy i sam się w się zbiera I ściągnie rękę jego koniowi do grzywy I zedrze uzdę z niego, końca boju chciwy.
LXXXVII.
Wszytką siłą poganin chce się o to kusić, Aby go z konia zwalić, aby go udusić; On się nie da nachylić i sam w się zebrany, Konia jako najmocniej przyciska kolany. Ale tak beł targaniec od pohańca tęgi, Że się grabi u
i to go wielkiemi siłami Pchnie od siebie, to go zaś potargnie rękami Do siebie i biedzi się i z niem się morduje I co się z wodzą jego dzieje, nie pilnuje. Orland się, jako może, na siedle opiera I fortelów swych patrzy i sam się w się zbiera I ściągnie rękę jego koniowi do grzywy I zedrze uzdę z niego, końca boju chciwy.
LXXXVII.
Wszytką siłą poganin chce się o to kusić, Aby go z konia zwalić, aby go udusić; On się nie da nachylić i sam w się zebrany, Konia jako najmocniej przyciska kolany. Ale tak beł targaniec od pohańca tęgi, Że się grabi u
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 217
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Choć tam sobie kobierca beli nie posłali. Atoli jako jego dobre szczęście chciało, Mandrykardowi się tam nic złego nie zstało.
XCI.
Musi stanąć, musi się koń w rowie zasadzić, Ale go trudno bez wódz, bez uzdy prowadzić. Łaje, bluźni, przeklina Tatarzyn gniewliwy I trzyma go rękami za włosy u grzywy; Nie wie, co ma z nim czynić, a wtem Doralika: „Uzdę mojego - rzecze - weź jednochodnika, A włóż na swego konia, bo ten mój jest wolny I w uździe i bez uzdy namniej nie swowolny”.
XCII.
Ale się pohańcowi ona rzecz nie zdała, Aby jachać bez uzdy Doralika
, Choć tam sobie kobierca beli nie posłali. Atoli jako jego dobre szczęście chciało, Mandrykardowi się tam nic złego nie zstało.
XCI.
Musi stanąć, musi się koń w rowie zasadzić, Ale go trudno bez wódz, bez uzdy prowadzić. Łaje, bluźni, przeklina Tatarzyn gniewliwy I trzyma go rękami za włosy u grzywy; Nie wie, co ma z nim czynić, a wtem Doralika: „Uzdę mojego - rzecze - weź jednochodnika, A włóż na swego konia, bo ten mój jest wolny I w uździe i bez uzdy namniej nie swowolny”.
XCII.
Ale się pohańcowi ona rzecz nie zdała, Aby jachać bez uzdy Doralika
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 218
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dzień bitwa, co noc straż o wodzie a chlebie, Póty wojsko z wodzami wielkim sercem grzebie. Ledwie wojsko wprowadził do kampańskich cieni, Aż się on lew okrutny z swej sierści wyleni, W lot one ostre zęby i ogromne spony Na gałęziste rogów jelenich korony I na łaskawych łosi kopyta frymarczy, Już rochmanny, już grzywy nie jeży, nie warczy, Słodkie wina, miękkie sny, złotem tkane szaty, Wdzięk owoców rozkosznych, oliwy, sałaty, Skruszyły Hannibala, że do swej Kartagi Wrócić musiał i z nią wraz wziął śmiertelne plagi. Siła inszych przykładów przytoczyłbym i tu (Ale mi rzecz mojego nie da propozytu), Jako
dzień bitwa, co noc straż o wodzie a chlebie, Póty wojsko z wodzami wielkim sercem grzebie. Ledwie wojsko wprowadził do kampańskich cieni, Aż się on lew okrutny z swej sierści wyleni, W lot one ostre zęby i ogromne spony Na gałęziste rogów jelenich korony I na łaskawych łosi kopyta frymarczy, Już rochmanny, już grzywy nie jeży, nie warczy, Słodkie wina, miękkie sny, złotem tkane szaty, Wdzięk owoców rozkosznych, oliwy, sałaty, Skruszyły Hannibala, że do swej Kartagi Wrócić musiał i z nią wraz wziął śmiertelne plagi. Siła inszych przykładów przytoczyłbym i tu (Ale mi rzecz mojego nie da propozytu), Jako
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 10
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Nowym kontestem, nowym witają prezentem. Toż się działo natenczas z Osmanem nadętem, (Co żywo mu winszuje, jakby już widomie Triumfował; co żywo źrebię ono łomie), Osman meczet znaczy. CZĘŚĆ WTÓRA
Który na takie plotki i pochlebstwa ślepy, Skoro zwiedzie do kupy Kairy z Alepy, Obwieszcza wywieszonym końskiej grzywy hasłem, Że sam osobą swoją, sercem niezagasłem Wyjeżdża: więc kto w łasce cesarskiej korzysta, Teraz jest okazja do niej oczywista; Bo wszytkie insze wojny, przez basze, przez agi Odprawował, ta jego godna jest powagi. Toż się bierze z nim każdy; każdy się tka w juki. Sowite pod nadworne
Nowym kontestem, nowym witają prezentem. Toż się działo natenczas z Osmanem nadętem, (Co żywo mu winszuje, jakby już widomie Tryumfował; co żywo źrebię ono łomie), Osman meczet znaczy. CZĘŚĆ WTÓRA
Który na takie plotki i pochlebstwa ślepy, Skoro zwiedzie do kupy Kairy z Alepy, Obwieszcza wywieszonym końskiej grzywy hasłem, Że sam osobą swoją, sercem niezagasłem Wyjeżdża: więc kto w łasce cesarskiej korzysta, Teraz jest okazyja do niej oczywista; Bo wszytkie insze wojny, przez basze, przez agi Odprawował, ta jego godna jest powagi. Toż się bierze z nim każdy; każdy się tka w juki. Sowite pod nadworne
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 39
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924