8, wybrał z dymu po złp 5 i gr 2 nie miarkując się według zaprzysiężonych dymów, tak jako się mu podoba, nakłada i zasiew sobie żytny więcej włóki, pozabierawszy nam najlepsze grunta sadzibne13, własne żyto nasze od nas wybierając na obie strony zarobić i zasiać przynaglił i pod zasiewami naszymi sianożęci pokosie i do swego gumna sprowadzić namże ubogim ludziom kazał.
A na ostatnią zgubę naszą godząc, dwór w miasteczku W.K.M. Kuźnicy postawiony, gdzie jako ciągłych poddanych w wieczną niewolą obracając na dzienną i nocną straż zapędzają. Gdzie rezydując pomieniony im. pan Mroczek bez miłosierdzia uciemiężając ubogich ludzi postronkami zabija i krom zasiewu żytnego różnego
8, wybrał z dymu po złp 5 i gr 2 nie miarkując się według zaprzysiężonych dymów, tak jako się mu podoba, nakłada i zasiew sobie żytny więcej włóki, pozabierawszy nam najlepsze grunta sadzibne13, własne żyto nasze od nas wybierając na obie strony zarobić i zasiać przynaglił i pod zasiewami naszymi sianożęci pokosie i do swego gumna sprowadzić namże ubogim ludziom kazał.
A na ostatnią zgubę naszą godząc, dwór w miasteczku W.K.M. Kuźnicy postawiony, gdzie jako ciągłych poddanych w wieczną niewolą obracając na dzienną i nocną straż zapędzają. Gdzie rezydując pomięniony jm. pan Mroczek bez miłosierdzia uciemiężając ubogich ludzi postronkami zabija i krom zasiewu żytnego różnego
Skrót tekstu: SupKuzRzecz
Strona: 28
Tytuł:
Suplika poddanych kuźnickich do króla
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
listy urzędowe
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
przyszedł do ostatniego ubóstwa. Nie zebrał i Tyberius wtóry tego imienia Imperator, wielkie czyniac jałmużny: i ty Dulichyskiego Irusa ogołocenia nie popadniesz: co bowiem posiejesz na ubogich/ żyzniejszej nad Tesomoforskie/ i Gargarskie przyłanki/ roli/ z wielkim pożytkiem prędko późniesz/ i z weselem garści twoje w snopki powiązawszy /do tamtego gumna wprowadzisz/ gdzie wieczne bezpieczenństwo i błogosławieństwo. Tób: 4. v. 7. Aug: T. Aq. Cuda i Paraeneses. Eutrop: Lib: 17. Psal: 125. v 7. CVD XII. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1617.
Z Julianny Świętego Arianin Ciała Gdy łup bierze, patrz
przyszedł do ostátniego vbostwá. Nie zebrał y Tyberius wtory tego imięnia Imperator, wielkie czyniac iáłmużny: y ty Dulichyskiego Irusá ogołocenia nie popádniesz: co bowiem posieiesz ná vbogich/ żyznieyszey nád Thesomophorskie/ y Gárgárskie przyłanki/ roli/ z wielkim pożytkiem prędko poźniesz/ y z weselem garści twoie w snopki powiązawszy /do támtego gumná wprowádzisz/ gdzie wieczne bespieczẽnstwo y błogosłáwieństwo. Tob: 4. v. 7. Aug: T. Aq. Cudá y Paraeneses. Eutrop: Lib: 17. Psal: 125. v 7. CVD XII. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1617.
Z Iuliánny Swiętego Ariánin Ciáłá Gdy łup bierze, pátrz
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 129.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zostali. Kiedy za owymi Książę goniąc, trupami przepada krwawymi Do samego Taboru; który z-tamte stronę Stał za Miastem, i niż mu przyspieszy obronę, Strwożony tym Krzywonos swoich uciekaniem, Tylkoż go nie przełomi. luż upadał na niem Uniesiony ochotnik; już brał za Armate, Gdy samże Wojewoda mając snadź prywate O Gumna zachowanie, i całoiść swych Włości, Żeby mu ich z-tej jednej Nieprzyjaciel złości Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go tym nie drażni, Książęcia uprosi. Czemu acz nie dogadzać było właśnie trzeba, Ale kiedy i same przeciw temu Nieba, Cały ten dzień pluszczejąc, dokuczały z-wierzchu, I noc
zostali. Kiedy zá owymi Xiąże goniąc, trupami przepada krwáwymi Do sámego Táboru; ktory z-tamte strone Stał zá Miastem, i niż mu przyspieszy obrone, Strwożony tym Krzywonos swoich ućiekaniem, Tylkoż go nie przełomi. luż upadał na niem Uniesiony ochotnik; iuż brał za Armate, Gdy samże Woiewodá maiąc snadź prywate O Gumna záchowanie, i całoiść swych Włośći, Zeby mu ich z-tey iedney Nieprzyiaćiel złośći Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go tym nie drażni, Xiążećia uprosi. Czemu acz nie dogadzáć było właśnie trzeba, Ale kiedy i same przećiw temu Nieba, Cały ten dźień pluszczeiąc, dokuczáły z-wierzchu, I noc
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 19
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
oeconimica gnarującym, dowidząc że dawszy chłopu grunt, a przy nim wolność wsżelaką i nie obciążając go żadnemi robociznami, z tego gruntu więcej będzie miał Possessor pozitku, niż ten, który mu zwyczajnie przynosi. Na przykład mam folwark; niechże tego folwarku grunta rozdam między chłopów; upewniam że mi tyle w czinsżach zboża do gumna oddadzą, ile mi się ordinariè rodziło; a przy tym i chłop swój znajdzie pożytek, lepiej rolą uprawiając, byle mu pomiarkować co do sustentacyj zwycżajnej należy; Ja zaś oprocź tego pozitkować będę, że chłop jak mówią z worem nie przyjdzie do dworu; że żadnego dozoru gospodarskiego taka ekonomia nie potrzebuje, i że wieś
oeconimica gnaruiącym, dowidząc źe dawszy chłopu grunt, á przy nim wolność wsźelaką y nie obćiąźáiąc go źadnemi roboćiznámi, z tego gruntu więcey będźie miał Possessor poźytku, niź ten, ktory mu zwyczaynie przynośi. Na przykład mam folwárk; niechźe tego folwárku grunta rozdam między chłopow; upewniam źe mi tyle w cźynsźách zboźa do gumna oddadzą, ile mi się ordinariè rodźiło; á przy tym y chłop swoy znaydźie poźytek, lepiey rolą uprawiáiąc, byle mu pomiárkowáć co do sustentácyi zwycźayney naleźy; Ia zaś oprocź tego poźytkowáć będę, źe chłop iak mowią z worem nie przyidźie do dworu; źe źadnego dozoru gospodarskiego taka ekonomia nie potrzebuie, y źe wieś
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 105
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
w dającym, w takich tylko zwykł smakować daninach, a jako je ochotnie i mile przyjmował, tak stokrotnie wypłacał pracowitym ludziom i poddanym naszym. W granicach bowiem własności swojej oni trzymali się przedtem, z jednej rąk pracy obficie życie swoje gnarując. Nie brał jeden drugiemu nowym fortelem wytycznej w polu. Nie tracił szlaku od gumna, obory i ogrodu. A jeżeli ziarno cudze przez bliskość zagona na własną upadło mu skibę, zaraz ją był gotów odorać, mając za śnieć i zarazę całego osiewku swojego jeden kłosek albo ziarno nieswoje. Nie trapiła przez zazdrość sąsiada tłuściejsza i żyźniejsza ziemia sąsiedzka ani sąsiadki pod pretekstem węża albo przez gusła i czartowskie
w dającym, w takich tylko zwykł smakować daninach, a jako je ochotnie i mile przyjmował, tak stokrotnie wypłacał pracowitym ludziom i poddanym naszym. W granicach bowiem własności swojej oni trzymali się przedtem, z jednej rąk pracy obficie życie swoje gnarując. Nie brał jeden drugiemu nowym fortelem wytycznej w polu. Nie tracił szlaku od gumna, obory i ogrodu. A jeżeli ziarno cudze przez bliskość zagona na własną upadło mu skibę, zaraz ją był gotów odorać, mając za śnieć i zarazę całego osiewku swojego jeden kłosek albo ziarno nieswoje. Nie trapiła przez zazdrość sąsiada tłuściejsza i żyźniejsza ziemia sąsiedzka ani sąsiadki pod pretekstem węża albo przez gusła i czartowskie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 46
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nie uczynił; i mam za to/ że żywot jego/ i kazanie samo/ za cuda wielkie było/ gdy więc uderzył[...] jako w trąbę na trwogę: Plemię jaszczurek, kto wam pokazał, abyście uciekali od przyszłego gniewu? Wiejatka w ręku jego, i oczyści bisko swoje, i zgromadzi pszenicę swoję do gumna, a plewy spali ogniem nie ugaszonym. Taki był on głos wołającego na puszczy/ który opoki i kamienie kruszył/ a z nich wody łez wytaczał/ którymi ich gotował do łaski/ i sprawiedliwości Chrystusowej. Taka trąba cudowna była/ sam Pan nasz Jezus Chrystus/ gdy kazał pokutę czynić: Przybliżyło się abowiem królestwo niebieskie
nie vczynił; y mam zá to/ że żywot iego/ y kazánie sámo/ zá cudá wielkie było/ gdy więc vderzył[...] iáko w trąbę ná trwogę: Plemię iászczurek, kto wam pokazał, ábyśćie vćiekáli od przyszłego gniewu? Wieiátká w ręku iego, y oczyśći bisko swoie, y zgromádzi pszenicę swoię do gumná, á plewy spali ogniem nie vgászonym. Táki był on głos wołáiącego ná puszczy/ ktory opoki y kámienie kruszył/ á z nich wody łez wytaczał/ ktorymi ich gotował do łáski/ y spráwiedliwośći Chrystusowey. Táka trąbá cudowna byłá/ sam Pan nász IESVS Chrystus/ gdy kazał pokutę czynić: Przybliżyło się ábowiem krolestwo niebieskie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 67
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach
Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 202
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Niebem stali Sarmate Bellatores; Laurem zwycięskim okrycibyli, straszni Wschodowi i Pułnocy; gdy teraz Domatores, tylko ich własne Szpiklerze, Kurniki, Obory, inne Domowe znają kąty: Wszyszakach się gołębie wywodzą, w Misiurkach Sery suszą, Szable w pługowe przerobili kroje, a na głowie nie czesanej wiecheć siana, albo kłosy z gumna bywają, gdzie dawnych czasów wykwitali Laury. Wiele kop zboża do gumna, nie wiełc trupów złożył w Mogile Dyskuruje terażniejszy Polak: Wiele kop zbił na pułmiarek, nie wiele Nieprzyjaciół wybił szczyci się w kompaniach: o Polu sprawnym, a nie o Polu Marsowym pytaj go: gdzie tyki na łące, nie gdzie żelazne słupy
Niebem stali Sarmatae Bellatores; Laurem zwycięskim okrycibyli, straszni Wschodowi y Pułnocy; gdy teraz Domatores, tylko ich własne Szpiklerze, Kurniki, Obory, inne Domowe znaią kąty: Wszyszakach się gołębie wywodzą, w Misiurkach Sery suszą, Szable w pługowe przerobili kroie, a na głowie nie czesaney wiecheć siana, albo kłosy z gumna bywaią, gdzie dawnych czasow wykwitali Laury. Wiele kop zboża do gumna, nie wiełc trupow złożył w Mogile dyszkuruie terażnieyszy Polak: Wiele kop zbił na pułmiarek, nie wiele Nieprzyiacioł wybił szczyci się w kompaniach: o Polu sprawnym, a nie o Polu Marsowym pytay go: gdzie tyki na łące, nie gdzie żelazne słupy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 435
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
; gdy teraz Domatores, tylko ich własne Szpiklerze, Kurniki, Obory, inne Domowe znają kąty: Wszyszakach się gołębie wywodzą, w Misiurkach Sery suszą, Szable w pługowe przerobili kroje, a na głowie nie czesanej wiecheć siana, albo kłosy z gumna bywają, gdzie dawnych czasów wykwitali Laury. Wiele kop zboża do gumna, nie wiełc trupów złożył w Mogile Dyskuruje terażniejszy Polak: Wiele kop zbił na pułmiarek, nie wiele Nieprzyjaciół wybił szczyci się w kompaniach: o Polu sprawnym, a nie o Polu Marsowym pytaj go: gdzie tyki na łące, nie gdzie żelazne słupy starzy lokowali Antenaci, prędzej ci powie: bo de bobus narrat Arator
; gdy teraz Domatores, tylko ich własne Szpiklerze, Kurniki, Obory, inne Domowe znaią kąty: Wszyszakach się gołębie wywodzą, w Misiurkach Sery suszą, Szable w pługowe przerobili kroie, a na głowie nie czesaney wiecheć siana, albo kłosy z gumna bywaią, gdzie dawnych czasow wykwitali Laury. Wiele kop zboża do gumna, nie wiełc trupow złożył w Mogile dyszkuruie terażnieyszy Polak: Wiele kop zbił na pułmiarek, nie wiele Nieprzyiacioł wybił szczyci się w kompaniach: o Polu sprawnym, a nie o Polu Marsowym pytay go: gdzie tyki na łące, nie gdzie żelazne słupy starzy lokowali Antenaci, prędzey ci powie: bo de bobus narrat Arator
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 435
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
składaj w sterty nie rozwiozłe; mierzwy także na kupy nie wielkie, aby przegniwszy, zdały się na sprawienie pola. Opodal od stert mają być szopy, na okłoty, plewy, zgoniny, a wszytko pod piękną symetrią, żeby tam gdzie się konserwuje zboże na chleb i ciasto, było jak miasto. STODOŁA w pośrodku gumna stać powinna, chyba że miejsca pozycja, wiatrów O Ekonomice, mianowicie o Gumnię.
konsideracja inaczej każe. A ta ma być mocno erygowana, banty wysoko dawane, aby się o nie cepy nie obijały.
Drzwi dla wiatrów z czterech stron w niej podawać, je zamykać podczas śnieżnicy, innych czasów otwierać, dla wentylacyj
składay w sterty nie rozwiozłe; mierzwy także na kupy nie wielkie, aby przegniwszy, zdały się na sprawienie pola. Opodal od stert maią bydz szopy, na okłoty, plewy, zgoniny, á wszytko pod piękną symetryą, żeby tam gdzie się konserwuie zboże na chleb y ciasto, było iak miasto. STODOŁA w pośrodku gumna stać powinna, chyba że mieysca pozycya, wiatrow O Ekonomice, mianowicie o Gumnię.
konsideracya inaczey każe. A ta ma bydz mocno erygowana, banty wysoko dawane, aby się o nie cepy nie obiiały.
Drzwi dla wiatrow z czterech stron w niey podawać, ie zamykać podczas śnieżnicy, innych czasow otwierać, dla wentylacyi
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 406.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754