do Królewca wyprawiłem 17 praesentis.
20 Junii, z Kurkl do Wilna jechałem i tamem kilka dni zabawił się; w niebytności mojej Daszkiewicz Jerzy, sługa mój, dwom pokojowym w pojedynkach, tojest: Sokołowskiemu i Siemaszkowi plagi porozdawał.
25 Julii solenne sprawowałem imieniny swoje w Kurklach, dla przestronności miejsca w gumnie obszernem częstowałem. Goście byli ci: ip. Danilewicz podsędek wiłkomirski, ip. Kościałkowski stolnik miński, ip. Oziębłowski starosta jakoński, ip. Sokołowski wojski inflancki, ip. Siesicki podstoli bracławski, ip. Petrusewicz, ip. Kossakowski dzierżawca pieniański, ip. Kościałkowski chorążyc wiłkomirski, Can. Reg. Bb.
do Królewca wyprawiłem 17 praesentis.
20 Junii, z Kurkl do Wilna jechałem i tamem kilka dni zabawił się; w niebytności mojéj Daszkiewicz Jerzy, sługa mój, dwom pokojowym w pojedynkach, tojest: Sokołowskiemu i Siemaszkowi plagi porozdawał.
25 Julii solenne sprawowałem imieniny swoje w Kurklach, dla przestronności miejsca w gumnie obszerném częstowałem. Goście byli ci: jp. Danilewicz podsędek wiłkomirski, jp. Kościałkowski stolnik miński, jp. Oziębłowski starosta jakoński, jp. Sokołowski wojski inflancki, jp. Siesicki podstoli bracławski, jp. Petrusewicz, jp. Kossakowski dzierżawca pieniański, jp. Kościałkowski chorążyc wiłkomirski, Can. Reg. Bb.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 37
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
schował do stodoły.” A ten: „Panie, prędko się, mówią, zmyje goły.” „Prawda — rzecze ów — mniej też ubogiemu trzeba.” „Byle było — odpowie — co jeść do pogrzeba. A skoro się z nas każdy w swej położy trumnie, Nie rozeznasz chudziny z bogatym po gumnie.” 236 (F). RACJA NA ŻONĘ MŁODĄ
Pytam starego, czemu wziął żonkę tak młodą. Rzadko nierówne stadło żyje z sobą zgodą. „Kiedyć by mi się — prawi — chciały lata wrócić! Łacniej młody groch łuszczyć niźli stary młócić. Dziewczę zbędę żartami; jak umrę poprawi; Baby już w
schował do stodoły.” A ten: „Panie, prędko się, mówią, zmyje goły.” „Prawda — rzecze ów — mniej też ubogiemu trzeba.” „Byle było — odpowie — co jeść do pogrzeba. A skoro się z nas każdy w swej położy trumnie, Nie rozeznasz chudziny z bogatym po gumnie.” 236 (F). RACJA NA ŻONĘ MŁODĄ
Pytam starego, czemu wziął żonkę tak młodą. Rzadko nierówne stadło żyje z sobą zgodą. „Kiedyć by mi się — prawi — chciały lata wrócić! Łacniej młody groch łuszczyć niźli stary młócić. Dziewczę zbędę żartami; jak umrę poprawi; Baby już w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 106
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.” RÓŻNICA
W sercu mróz nosisz, w piersiach szczere lody, A farba-ć zdobi rumiane jagody; Ja w sercu pałam, a twarz mi blednieje — O, jak się znacznie lepiej z tobą dzieje! ORACJA KWIETNA
Ja, com przedtem bijał Turki I łapał lękliwe kurki, Nalazłem, gdzie w gumnie dziura, Służyłem jak wierny ciura — Teraz, jak się pan ożenił, Wszytek mi się świat odmienił. Nie zostawił mi z wesela, Tylko tatarskiego ziela; Com przedtem gładził puklerze, Teraz muszę skubać pierze, I com hecował przyłbice, Teraz wycieram spódnice. Mam-li tak żyć niewesoły, Wolę
.” RÓŻNICA
W sercu mróz nosisz, w piersiach szczere lody, A farba-ć zdobi rumiane jagody; Ja w sercu pałam, a twarz mi blednieje — O, jak się znacznie lepiej z tobą dzieje! ORACJA KWIETNA
Ja, com przedtem bijał Turki I łapał lękliwe kurki, Nalazłem, gdzie w gumnie dziura, Służyłem jak wierny ciura — Teraz, jak się pan ożenił, Wszytek mi się świat odmienił. Nie zostawił mi z wesela, Tylko tatarskiego ziela; Com przedtem gładził puklerze, Teraz muszę skubać pierze, I com hecował przyłbice, Teraz wycieram spódnice. Mam-li tak żyć niewesoły, Wolę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 66
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Adama, Niech ci tak lato wszytko hojnie rodzi Jako wnukowi starego Abrama, Jesień nie szkodzi żadną niepogodą, Ani z ubraną w sople zima brodą.
A Pan, co rocznie kieruje obroty I wszytkich fortun zawiaduje kołem, Niechaj od ciebie oddala kłopoty I dni z wesołym da zażywać czołem, I gospodarskie przeżegna roboty Hojnością w gumnie, w spiżarni, za stołem, I da-ć (wszak życzyć i tego godzi się) Drugiego syna i drugą Jadwisię. NON FECIT TALITER ULLI NATIONI
Żadnej krainie Bóg nie błogosławił Tak jako Polsce, bo choć ją postawił Wśród nieprzyjaciół krzyża zbawiennego.
W całości dotąd jest z obrony jego; Stąd ma i sławę
Adama, Niech ci tak lato wszytko hojnie rodzi Jako wnukowi starego Abrama, Jesień nie szkodzi żadną niepogodą, Ani z ubraną w sople zima brodą.
A Pan, co rocznie kieruje obroty I wszytkich fortun zawiaduje kołem, Niechaj od ciebie oddala kłopoty I dni z wesołym da zażywać czołem, I gospodarskie przeżegna roboty Hojnością w gumnie, w spiżarni, za stołem, I da-ć (wszak życzyć i tego godzi się) Drugiego syna i drugą Jadwisię. NON FECIT TALITER ULLI NATIONI
Żadnej krainie Bóg nie błogosławił Tak jako Polszczę, bo choć ją postawił Wśród nieprzyjaciół krzyża zbawiennego.
W całości dotąd jest z obrony jego; Stąd ma i sławę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 203
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz czas, Jago, przy skończonym żniwie, Wyskoczyć w chłodnym cieniu nieleniwie; Teraz czas, letnie nawiedzając wody, Składać brud z znojem i szukać ochłody. Ale-
, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz czas, Jago, przy skończonym żniwie, Wyskoczyć w chłodnym cieniu nieleniwie; Teraz czas, letnie nawiedzając wody, Składać brud z znojem i szukać ochłody. Ale-
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 256
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć drew miasto siana położym przed konie. 486 (P). LIS ZE LWEM DO DZIAŁU NAJLEPIEJ Z RÓWNYM
Mierział myśliwy sąsiad pana wojewodę (Bardzo trudno o szczerą w nierówności zgodę): Nie chciał się mu wyprzedać, choć siedział na małym Kawałku, co
złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć drew miasto siana położym przed konie. 486 (P). LIS ZE LWEM DO DZIAŁU NAJLEPIEJ Z RÓWNYM
Mierział myśliwy sąsiad pana wojewodę (Bardzo trudno o szczerą w nierówności zgodę): Nie chciał się mu wyprzedać, choć siedział na małym Kawałku, co
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ i patrzać każe tam gdzie stało gumno Monastera Pieczarskiego/ do którego wielkiego rodu i stanu człowiek z czeladzią przyszedszy rozdawał potrzebujacym nie szczędząc niczego/ na co brat nabożny poglądając prawi: Cóż wżdy to jest/ że Świecki człowiek to co Zakonnikom zgromadzono rozprawsza ladajako? lecz Młodzieniec zaprawdę prawi/ ten który to jest na gumnie sporządzać mieszkanie Matki Bożej będzie/ replikuje Brat: nie można to/ boć jest Świecki/ odpłaca Anioł/ od ludzi nie można/ od Boga wszystko możno. Opinia pogańska, iż dusze w grobach mieszkają, dla czego bardzo te szumne wystawowali. Traktatu wtórego Cuda i Paraeneses. Mat. 19. v. 26
/ y pátrzáć każe tám gdźie stało gumno Monásterá Pieczárskiego/ do ktorego wielkiego rodu y stanu człowiek z czeládźią przyszedszy rozdawał potrzebuiacym nie szczędząc nicze^o^/ ná co brát nabożny poglądáiąc práwi: Coż wżdy to iest/ że Swiecki człowiek to co Zakonnikom zgromádzono rosprawsza ládáiáko? lecz Młodźieniec záprawdę práwi/ ten ktory to iest ná gumnie sporządzáć mieszkánie Mátki Bożey będzie/ replikuie Brát: nie można to/ boć iest Swiecki/ odpłaca Anyoł/ od ludźi nie można/ od Bogá wszystko możno. Opinia pogáńska, iż dusze w grobách mieszkáią, dla czego bardzo te szumne wystáwowáli. Tráctatu wtorego Cudá y Paraeneses. Matt. 19. v. 26
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 191.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
rozmowy.
Ali nad świtaniem, Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową tęskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano, jako żywy Język niecnotliwy Ludziom rad szkodzi.
Niechże, jak chcą, plotą, Przeciem nie niecnotą; Maćku,
rozmowy.
Ali nad świtaniem, Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową teskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano, jako żywy Język niecnotliwy Ludziom rad szkodzi.
Niechże, jak chcą, plotą, Przeciem nie niecnotą; Maćku,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 10
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
wysokości. Zwłaszcza na ten to rok nowo zaczęty Z małżonką, z dziatki, z jego pacholęty. Sprawy jego niechaj mu się fortunią A złe, przeciwne niech od niego stronią. Przez cały rok niechaj nie zna odmiany, Zachowanie żeby miał między pany. Niech mu Pan Bóg dodaje wszego sporze, W domu, w gumnie, w spiżarni, na oborze.
W kalecie niech się nigdy nie przebiera, Tysiąc do tysiąca złotych nazbiera. Z czego się ucieszy potomek jego, Że ociec nazbierał wiele dobrego. A nas też kolędniki udaruje Ztem złotych, które gotowe znajduje. My mu podziękujemy znakomicie, Że nas raczył udarować obficie. Darował nas
wysokości. Zwłaszcza na ten to rok nowo zaczęty Z małżonką, z dziatki, z jego pacholęty. Sprawy jego niechaj mu się fortunią A złe, przeciwne niech od niego stronią. Przez cały rok niechaj nie zna odmiany, Zachowanie żeby miał między pany. Niech mu Pan Bóg dodaje wszego sporze, W domu, w gumnie, w spiżarni, na oborze.
W kalecie niech się nigdy nie przebiera, Tysiąc do tysiąca złotych nazbiera. Z czego się ucieszy potomek jego, Że ociec nazbierał wiele dobrego. A nas też kolędniki udaruje Stem złotych, które gotowe znajduje. My mu podziękujemy znakomicie, Że nas raczył udarować obficie. Darował nas
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 27
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
, póki się nie doczekasz wiatru. Przy młoceniu i wianiu, noszeniu do szpichlerza, być potrzeba dozorcy, osobliwie przy pszenicy, grochu, siemieniu, prosie, bo się często te zboża w cholewy, za pazuchę, w wkieszenie głębokie, jak sakwy, nie sumiennym młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tej racyj popaliło się. Nie ma być malowany Pan Administrator, co raz ma pojźrzeć na gumno, niespuszczając się na gumiennego, często nie rozeznanego, ligę mającego z chłopami. Stąd gumienny ma być electus ex millibus,
, poki się nie doczekasz wiatru. Przy młoceniu y wianiu, noszeniu do szpichlerza, bydz potrzeba dozorcy, osobliwie przy pszenicy, grochu, siemieniu, prosie, bo się często te zboża w cholewy, za pazuchę, w wkieszenie głębokie, iak sakwy, nie sumiennym młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tey racyi popaliło się. Nie ma bydz malowany Pan Administrator, co raz ma poyźrźeć na gumno, niespuszczaiąc się na gumiennego, często nie rozeznanego, ligę maiącego z chłopami. Ztąd gumienny ma bydz electus ex millibus,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 407.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754