, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
Jaki taki do guzów, a Wureel do sieni. Czemuż nas odjeżdżacie, panie bracie, w Grabiu? Żebyście nie widzieli Noego w korabiu. 351 (F). ANAGRAMA PANU DOKTOROWI
Gdzie się kolwiek do chorych ten doktor udaje, Niech tam już skamieniała NIOBE KIER KRAJE. Będziesz, ach, będziesz kiedyś Bogu odpowiedał, Że
, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
Jaki taki do guzów, a Wureel do sieni. Czemuż nas odjeżdżacie, panie bracie, w Grabiu? Żebyście nie widzieli Noego w korabiu. 351 (F). ANAGRAMMA PANU DOKTOROWI
Gdzie się kolwiek do chorych ten doktor udaje, Niech tam już skamieniała NIOBE KIER KRAJE. Będziesz, ach, będziesz kiedyś Bogu odpowiedał, Że
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 150
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swój pożyczany! Nie nachodź domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć dług zapiszą na czci, na Honorze, Na większym jednak Punkt zawisł uporze.
Zaproszeni raz na stypę mnichowie. Pleban wychodzi: „Witajcież, ojcowie! Po nabożeństwie będziem sobie radzi, Teraz się ogrzać, życzę, nie zawadzi.” Skończywszy modły uczta nastąpiła, Goście siadają
swój pożyczany! Nie nachodź domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć dług zapiszą na czci, na Honorze, Na większym jednak Punkt zawisł uporze.
Zaproszeni raz na stypę mnichowie. Pleban wychodzi: „Witajcież, ojcowie! Po nabożeństwie będziem sobie radzi, Teraz się ogrzać, życzę, nie zawadzi.” Skończywszy modły uczta nastąpiła, Goście siadają
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 477
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i czaprag hagrowany złotem w kwiaty/ strzemiona srebrne szerokie:nagłowek/ podpierścień takiż/ wodza z łancuszków srebrnych barzo piękną robotą. Za nim szło piechoty 30. w żupanach czerwonych sukiennych/ w katankach/ w deliach tegoż sukna i i maści/ które sobie na ramiona po zarzucali/ u każdej deliej po 8 guzów srebrnych/ za magierką nożyki srebrne/ na lewym ramieniu muszkiet/ a w prawej ręce siekerka: wszyscy wygoleni po polsku. Przodkiem szło 4 Dziesiątników/ w takiejże barwie/ z dardami/ proporce żółte i czerwone. A za nimi 6 Szyposzów. Potym jachał P. Piecowski Rotmirz pieszy I. M. X.
y czáprág hagrowány złotem w kwiáty/ strzemioná srebrne szerokie:nagłowek/ podpierśćień tákiż/ wodza z łáncuszkow srebrnych bárzo piękną robotą. Zá nim szło piechoty 30. w żupanách czerwonych sukiennych/ w kátánkách/ w deliách tegoż sukná y y máśći/ ktore sobie ná rámioná po zárzucáli/ v káżdey deliey po 8 guzow srebrnych/ zá mágierką nożyki srebrne/ ná lewym rámieniu muszkiet/ á w práwey ręce śiekerká: wszyscy wygoleni po polsku. Przodkiem szło 4 Dzieśiątnikow/ w tákieyże bárwie/ z dardámi/ proporce żołte y czerwone. A zá nimi 6 Szyposzow. Potym iáchał P. Piecowski Rotmirz pieszy I. M. X.
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a2v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
dwa razy na dzień pić kazałem funt jeden; czym nie tylko się choroba nie uśmierzała, ale się uporczywszą być zdawała: bowiem w żyle urynnej między jej bulbum, to jest gdzie część gębkowata zaczyna się, dziury porobiła i z szjiką pęcherza, ściekając między muskułami sam i tam zastanowiona, nieznośnych bólów, i trzech guzów zapalonych stała się przyczyną; z których dwa (po jednym z jednej stronie) pod muskułem nazwanym gluteum maximum, który jest w udach, podnosiły się, trzeci między stolcem, i kością na której pacierze utrzymują się pod skorą wydawał się, któren po uczynionej aplikacyj materacyków, na zwolnienie (ponieważ był najbliższy żyły urynnej)
dwa razy na dzień pić kazałem funt ieden; czym nie tylko się choroba nie uśmierzała, ale się uporczywszą być zdawała: bowiem w żyle urynney między iey bulbum, to iest gdzie część gębkowata zaczyna się, dziury porobiła y z szyiką pęcherza, ściekaiąc między muskułami sam y tam zastanowiona, nieznośnych bolow, y trzech guzow zapalonych stała się przyczyną; z ktorych dwa (po iednym z iedney stronie) pod muskułem nazwanym gluteum maximum, ktory iest w udach, podnosiły się, trzeci między stolcem, y kością na ktorey pacierze utrzymuią się pod skorą wydawał się, ktoren po uczynioney aplikacyi materacykow, na zwolnienie (ponieważ był naybliższy żyły urynney)
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 6
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. Bym mógł ciebie naśladować,IEZV racz mię w tym ratować. Przez twoje ciężkie zranienie,Y od wszystkich opuszczenie:Niech cię w sercu mym piastuję,Niech męki twej naśladuje. W SOBOTę O położonym w Grobie i naśladowaniu duchownie umarłego.
Jezu jedyne kochanie,V ,arły o szanowanieSłów niedba, guzów nie czuje,O jedło się nie frasujeNiechce ubioru zacnego,Nie szuka miejsca przedniego. Ziemia, dom, niebo, dach złoty,Nie da do zwady ochoty. Praktyk złych w głowie nie knuje,Grobem się swym kontentuje. Fawory go nie ucieszą,Ani Muzyki rozśmieszą. Ja też umarłbym dla ciebie,
. Bym mogł ćiebie náśládowáć,IEZV rácz mię w tym rátowáć. Przez twoie ćiężkie zránienie,Y od wszystkich opuszczenie:Niech ćię w sercu mym piástuię,Niech męki twey náśláduie. W SOBOTę O położonym w Grobie y náśládowániu duchownie vmárłego.
IEZV iedyne kochánie,V ,árły o szánowánieSłow niedba, guzow nie czuie,O iedło śię nie frásuieNiechce vbioru zacnego,Nie szuka mieyscá przedniego. Ziemiá, dom, niebo, dách złoty,Nie da do zwady ochoty. Práktyk złych w głowie nie knuie,Grobem się swym kontentuie. Fawory go nie vćieszą,Ani Muzyki rozśmieszą. Ia też vmárłbym dla ćiebie,
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 255
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
wychodzie, Niżeli przy takim smrodzie. Tych trzeba za garło sądzić, Niech wiedzą, jako się rządzić. KRYMINAŁ NA MĘŻOBOJCE
Kiedy kto zabije kogo, Nie trzeba go płacić drogo, Powinien go za pokutę Trzykroć pocałować w dupę. Dlaczego się nań porywał, Pokoju przed nim nie miewał; Bo sam drugi guzów szuka, Strzela, siecze, łaje, puka. Przetoż tak Polacy sztuką Niech się jako diabli tłuką, A kto kogo Wprzód uśpieszy, Niech się wygraną nacieszy. Złe to prawo, bity płacze, Niechże złodziej nie kołacze. Nie wadzi przypomnieć i to, Pytaj, dlaczego go bito? Pewnie dla jego
wychodzie, Niżeli przy takim smrodzie. Tych trzeba za garło sądzić, Niech wiedzą, jako sie rządzić. KRYMINAŁ NA MĘŻOBOJCE
Kiedy kto zabije kogo, Nie trzeba go płacić drogo, Powinien go za pokutę Trzykroć pocałować w dupę. Dlaczego sie nań porywał, Pokoju przed nim nie miéwał; Bo sam drugi guzow szuka, Strzela, siecze, łaje, puka. Przetoż tak Polacy sztuką Niech sie jako djabli tłuką, A kto kogo wprzod uśpieszy, Niech sie wygraną nacieszy. Złe to prawo, bity płacze, Niechże złodziej nie kołacze. Nie wadzi przypomnieć i to, Pytaj, dlaczego go bito? Pewnie dla jego
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 19
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
/ Pisarze i uczeni w Piśmie Rabinowie. Więc pospolite zgraje i narody różne: Mieszkańcy w Jeruzalem i insze podróżne. Sprawiedliwy też Jakub (skorą przyodziany Ezau brata swego) stoi skrepowany. Dziwuje się starosta obaczywszy Pana: A na nim sprosnym gnojem szata pomazana. Więc/ potargane włosy/ głowa potłuczona/ Wszędzie ran/ guzów pełno/ twarz oszkaradzona. Litością przerażony/ na kruzganku stanie; Co się (spyta) rozumie to wasze zebranie? Co za skargę kładziecie na człowieka tego? Odpowiedzą z furią: Mybyśmy onego Nie wydawali tobie/ gdyby nie był jawnym Złoczyńcą. Rzecze Piłat: Weściesz go/ a dawnym Swoim osądźcie prawem. Na to
/ Pisárze y vczeni w Pismie Rábinowie. Więc pospolite zgráie y narody rożne: Mieszkáńcy w Hieruzalem y insze podrożne. Spráwiedliwy też Iákob (skorą przyodźiány Ezau brátá swego) stoi skrepowány. Dźiwuie się stárostá obaczywszy Páná: A ná nim sprosnym gnoiem szátá pomázáná. Więc/ potárgáne włosy/ głowá potłuczona/ Wszędźie ran/ guzow pełno/ twarz oszkárádzona. Litośćią przeráżony/ ná kruzganku stánie; Co się (spyta) rozumie to wásze zebránie? Co zá skárgę kłádźiećie ná człowieká tego? Odpowiedzą z furyą: Mybysmy onego Nie wydawáli tobie/ gdyby nie był iáwnym Złoczyńcą. Rzecze Piłat: Weśćiesz go/ á dawnym Swoim osądźćie práwem. Na to
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 39.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
miejsca/ albo tylko brzegi pieleszów ich/ w których się przechowują/ polać albo skropić/ precz zaraz ucieką. Bolączki twarde zmiękcza.
Bolączki wszelakie twarde odmiękcza/ część jednę Amoniaku/ w piąci albo w sześci Oliwy rozetrzeć/ a wełnę niepłokaną w tym maczając/ ciepło przykładać. Item.
Także wszelakie twardości Gruczoł/ i Guzów odmiękcza/ roztarszy go w białym winie/ a na nie plastrując. Jeszcze potężniej będzie/ Korzenia okrągłego/ Kokornaku miałko utłuczonego/ i trochę Szafranu utartego przydawszy/ i ciepło przykładać. Ślezienie i wątrobie zatwardziałym.
Ślezionę zatwardziałą. Także
Wątrobę twardą odmiękcza/ w occie roztarty/ na ten albo na ów bok bolejący plastrowany.
mieyscá/ álbo tylko brzegi pieleszow ich/ w ktorych sie przechowuią/ polać álbo skropić/ precż záraz vcieką. Bolączki twárde zmiękcza.
Bolączki wszelákie twárde odmiękcża/ część iednę Ammoniaku/ w piąći álbo w sześći Oliwy rozetrzeć/ á wełnę niepłokáną w tym maczáiąc/ ćiepło przykłádáć. Item.
Tákże wszelákie twárdośći Gruczoł/ y Guzow odmiękcza/ rostárszy go w białym winie/ á ná nie plastruiąc. Iescze potężniey będźie/ Korzeniá okrągłego/ Kokornaku miáłko vtłuczonego/ y trochę Száfránu vtártego przydawszy/ y ćiepło przykłádáć. Sleźienie y wątrobie zátwárdźiáłym.
Slezionę zátwárdźiáłą. Tákże
Wątrobę twárdą odmiękcza/ w ocćie rostárty/ ná ten álbo ná ow bok boleiący plastrowány.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 219
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
tych, co przy królu imści stojąc, dobro rzeczypospolitej upatrywali! Rudziński mniej był winien, ale że się do Radziwiłowych żołnierzów przejeżdżał, bo i on był Litwin, non sine suspitione był; potykał się przed wojskiem, zdrowo wyszedł. Turobojskiego tu osądzono, bo gdy owych imano, umknął w nocy. Rokoszanie ustąpili pod Guzów, nastąpił król imść, porażeni i jam tam szwank w rękę odniósł od Jarosza Rozdrażewskiego, którego ze mną się zabawiającego towarzystwo pana wojewody sieradzkiego, pradziada wmci, pojmali i królowi imci oddano: przybieżał był i Więckowski sługa pana Czarnkowskiego, wojewody łęczyckiego, ale już był w ręku, już go był z konia Stanisław Kobierzycki
tych, co przy królu jmści stojąc, dobro rzeczypospolitéj upatrywali! Rudziński mniej był winien, ale że się do Radziwiłowych żołnierzów przejeżdżał, bo i on był Litwin, non sine suspitione był; potykał się przed wojskiem, zdrowo wyszedł. Turobojskiego tu osądzono, bo gdy owych imano, umknął w nocy. Rokoszanie ustąpili pod Guzow, nastąpił król jmść, porażeni i jam tam szwank w rękę odniósł od Jarosza Rozdrażewskiego, którego ze mną się zabawiającego towarzystwo pana wojewody sieradzkiego, pradziada wmci, poimali i królowi jmci oddano: przybieżał był i Więckowski sługa pana Czarnkowskiego, wojewody łęczyckiego, ale już był w ręku, już go był z konia Stanisław Kobierzycki
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 166
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wołaniu/ i po trąbie. Oczym wszytkim z osobna napisać potrzeba. O Myślistwie Myśliwiec
DO dojeżdżania psów jaki ma być obierany/ i jako ćwiczony/ a zatym jaki: a tu i o trąbieniu. O Myślistwie
Rzemiosło Myśliwca tego który psów dojeżdża ciężkie jest/ siła przy nim prace/ nędze/ niewczasu/ i guzów: i niemasz żadnej tak wielkiej nagrody/ dla którejby człowiek który z przyrodzenia myśliwy niejest/ miał się takiej służby podjąć: sama przyrodzona chęć do myślistwa/ do tego rzemiosła przywieść może/ przynim zatrzymać. Potrzeba tedy na to obierać chłopczyka młodego/ po którymby to jeszcze z dzieciństwa znać było/
wołániu/ y po trąbie. Ocżym wszytkim z osobná nápisáć potrzebá. O Myślistwie Myśliwiec
DO doieżdżánia psow iáki ma bydź obierány/ y iáko ćwicżony/ á zátym iaki: á tu y o trąbieniu. O Myślistwie
Rzemięsło Myśliwcá tego ktory psow doieżdża ćiężkie iest/ śiłá przy nim prace/ nędze/ niewcżásu/ y guzow: y niemász żadney ták wielkiey nagrody/ dla ktoreyby cżłowiek ktory z przyrodzenia myśliwy nieiest/ miał sie tákiey służby podiąć: sámá przyrodzona chęć do myślistwá/ do tego rzemięsłá przywieśdź może/ przynim zátrzymáć. Potrzebá tedy ná to obieráć chłopcżyká młodego/ po ktorymby to iescże z dźiećinstwá znáć było/
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 48
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618