jej z trudnością poprawił Petera. Diabeł ci pomógł — a toż też na swego
Trafiłeś, co-ć rzekł: Nie . Był też ktoś drugi na tę sierć ochoczy, Co-ć nos ukrwawił i podpisał oczy. Dobrze tak na cię, aza po niewoli Ludzie cię dobrzy oduczą swawoli I prędzej niźli francowate guzy W cnotach wyćwiczą pięści, tykwy, tuzy. O ANNIE
Chwali się stara Anna, że choć już niemłodą, Nigdy nie szafowała darmo swą urodą; Kto się o tę założy prawdę, nie utraci, Bo gdy ją obłapiają, ona zawsze płaci. NA WAŚNIWEGO
Urżnąłeś i nos, i twarz pokatował Temu, co
jej z trudnością poprawił Petera. Diabeł ci pomógł — a toż też na swego
Trafiłeś, co-ć rzekł: Nie . Był też ktoś drugi na tę sierć ochoczy, Co-ć nos ukrwawił i podpisał oczy. Dobrze tak na cię, aza po niewoli Ludzie cię dobrzy oduczą swawoli I prędzej niźli francowate guzy W cnotach wyćwiczą pięści, tykwy, tuzy. O ANNIE
Chwali się stara Anna, że choć już niemłodą, Nigdy nie szafowała darmo swą urodą; Kto się o tę założy prawdę, nie utraci, Bo gdy ją obłapiają, ona zawsze płaci. NA WAŚNIWEGO
Urżnąłeś i nos, i twarz pokatował Temu, co
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 319
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
za Waszmości rada. Jeszcze widzę po czele jakieś szpetne strupy.” A ten: „Cóż po gładyszu — odpowie — do dupy?” 426. DO PIOTRA Z GALIEJ
Widząc strup na twym czele, Pietrze, wedle strupa, Rzekęć z oną kucharką w sieni u biskupa: Prawdziwyś Galilejczyk, bo tak szpetne guzy, Że to nazwę po polsku, poszły na Francuzy. Wierę, słusznie z patronem swoim się Piotr smuci: Dziewka grzechu przyczyną; pokuty koguci. 427. ROGI AKTEONOWE
Czytający Przemiany panna Owidowe Pyta, czemu Akteon wziął rogi na głowę. Młodzieniec jej odpowie, że Dianę nagą Zdybał niechcąc, przeto go tą skarała
za Waszmości rada. Jeszcze widzę po czele jakieś szpetne strupy.” A ten: „Cóż po gładyszu — odpowie — do dupy?” 426. DO PIOTRA Z GALIEJ
Widząc strup na twym czele, Pietrze, wedle strupa, Rzekęć z oną kucharką w sieni u biskupa: Prawdziwyś Galilejczyk, bo tak szpetne guzy, Że to nazwę po polsku, poszły na Francuzy. Wierę, słusznie z patronem swoim się Piotr smuci: Dziewka grzechu przyczyną; pokuty koguci. 427. ROGI AKTEONOWE
Czytający Przemiany panna Owidowe Pyta, czemu Akteon wziął rogi na głowę. Młodzieniec jej odpowie, że Dyjanę nagą Zdybał niechcąc, przeto go tą skarała
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 370
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prowadziła Panów polaków/ którzy godnością i pokrewnością bliscy byli posłom/ mianowicie/ P. Aleksander Graf ze Bnina Opaleński Brat stryjeczny I. M. P. Wojewody/ Pan Aleksander Sielski Marszałek I. M. X. Biskupa/ P. Stanisław Kostka Graf z Stemberku ubrani w bogate szaty ze złotemi kwiatami/ przy których guzy złote z kamieńmi/ u czapek kity/ na koniach Tureckich w siadania od złota/ od kamieni/ po trzy łańcuchów szczerozłotych nawodzach. P. Adrian Słupecki Siostrzeniec I. M. X. Biskupa/ P. Euarystus Belzecki/ P. Franciszek Ciświcki/ P. Stanisław proski Komornik Poznański Marszałek Jego Mci Pana Wojewody
prowádźiłá Pánow polakow/ ktorzy godnośćią y pokrewnośćią bliscy byli posłom/ miánowićie/ P. Alexánder Graff ze Bniná Opalenski Brát stryieczny I. M. P. Woiewody/ Pan Alexander Sielski Márszałek I. M. X. Biskupá/ P. Stánisław Kostká Gráff z Stemberku vbráni w bogáte száty ze złotemi kwiátámi/ przy ktorych guzy złote z kámienmi/ v czapek kity/ ná koniách Tureckich w śiádania od złotá/ od kámieni/ po trzy łáńcuchow szczerozłotych náwodzách. P. Adrián Słupecki Siestrzeniec I. M. X. Biskupá/ P. Euáristus Belzecki/ P. Fránćiszek Ciświcki/ P. Stánisław proski Komornik Poznáński Márszałek Iego Mći Páná Woiewody
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a4v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
do miasta bliższego i tam w sekretnym pokoiku zamknąwszy się, dawał preskrypcje ten Francuz do aptek, a ociec mój to nawet węgle kowalskie i inne potrzebne rzeczy kupował, i sekretnie Francuzowi nosił. Mało te wszystkie ingrediencje kosztowały, a w kilka dni Francuz zrobił sztukę srebra trzynastej próby. Z tego srebra pamiętam u ojca mego guzy srebrne z blachmalem u płaszcza niemieckiego.
Przypatrywał się ociec mój tego Francuza robocie. Miał wszystkie preskrypcje, które tenże Francuz dawał do aptek. Rozumiał, że się nauczył tej roboty. Przy tym, unikając kosztu wożenia z sobą tegoż Francuza, a czasem jakiego, gdyby go kto poznał, kłopotu, zbył się
do miasta bliższego i tam w sekretnym pokoiku zamknąwszy się, dawał preskrypcje ten Francuz do aptek, a ociec mój to nawet węgle kowalskie i inne potrzebne rzeczy kupował, i sekretnie Francuzowi nosił. Mało te wszystkie ingrediencje kosztowały, a w kilka dni Francuz zrobił sztukę srebra trzynastej próby. Z tego srebra pamiętam u ojca mego guzy srebrne z blachmalem u płaszcza niemieckiego.
Przypatrywał się ociec mój tego Francuza robocie. Miał wszystkie preskrypcje, które tenże Francuz dawał do aptek. Rozumiał, że się nauczył tej roboty. Przy tym, unikając kosztu wożenia z sobą tegoż Francuza, a czasem jakiego, gdyby go kto poznał, kłopotu, zbył się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 385
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
X. Lit. Ichmość XX. Biskupi, Prałaci, Opaci, etc. Marszałek Nadworny Koronny Laske bogatą przed Królem IMścią zawsze nosił. Sam Król Imść był jako w najbogatszej szacie przybrany, złotem samym tkanej, verè Królewskiej szacie, Diamentami suto bramowanej, podszytej gronostajami, a spodnia także szata bogata, u której Diamentowe guzy wielkie. Na wierzchu opasany pasem Węgierskim, suto Diamentami sadzonym, szabla Polska przy bólu, Diamentami bogato sadzona, Kapelusz na głowie Królewskiej, guzami Diamentowemi zapięty, i binda Diamentowa na koło z piórem czerwonym, jednym słowem, te szaty może rachować, na kilka Milionów tallerów, oprócz konia w rząd Diamentowy superbè przybranego i
X. Lit. Ichmość XX. Biskupi, Práłaći, Opáći, etc. Márszałek Nadworny Koronny Laske bogátą przed Krolem IMśćią záwsze nośił. Sam KROL Imść był iáko w naybogatszey száćie przybrány, złotem samym tkáney, verè Krolewskiey száćie, Diámentami suto brámowáney, podszytey gronostaiámi, á spodnia tákże szátá bogáta, u ktorey Diamentowe guzy wielkie. Ná wierzchu opasány pásem Węgierskim, suto Diámentámi sadzonym, száblá Polska przy bolu, Diámentami bogáto sadzona, Kápelusz ná głowie Krolewskiey, guzámi Dyámentowemi zápięty, y binda Dyamentowa ná koło z piorem czerwonym, iednym słowem, te száty może ráchowáć, ná kilka Millionow tallerow, oprocz konia w rząd Dyamentowy superbè przybránego y
Skrót tekstu: RelWjazdKról
Strona: A2v
Tytuł:
Relacja wjazdu solennego do Krakowa króla polskiego i praeliminaria actus coronationis
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
ręku jako w nogach od niej pokurczonym/ pod tąż miarą biorąc go ze trzydziestą częścią olejku z koperwaseru/ który Oleum Veneris Alchimistowie zowią: i Soli z tego ziela zrowną częścią/ to z winem czerwonym przednim/ po wieczerzy dając pić. Toż też Zielnik D. Symona Syrenniusa. Podagrze Palcom w rękach.
Guzy na palcach/ w rękach i w nogach z podagry wyrosłe/ spądza i rozgania. Przepuklinie dziecinnej.
Przepukliny dzieciom leczy/ dając tego Ekstractu po dwu kwintach/ według wagi przez dni trzydzieści/ każdego dnia dwakroć z wodką z Przerwipępu/ wiązanie bindami i przystojnie czyniąc przepuklinie i z pokojem leżąc: a płaczu i krzyku się
ręku iáko w nogách od niey pokurczonym/ pod tąż miárą biorąc go ze trzydźiestą częśćią oleyku z koperwáseru/ ktory Oleum Veneris Alchimistowie zowią: y Soli z tego źiela zrowną częśćią/ to z winem czerwonym przednim/ po wieczerzy dáiąc pić. Toż też Zielnik D. Symoná Syrenniusá. Podágrze Pálcom w rękách.
Guzy ná pálcách/ w rękách y w nogách z podágry wyrosłe/ spądza y rozgánia. Przepuklinie dźiećinney.
Przepukliny dźiećiom leczy/ dáiąc tegó Extráctu po dwu kwintách/ według wagi przez dni trzydźieśći/ káżdego dniá dwakroć z wodką z Przerwipępu/ wiązánie bindámi y przystoynie czyniąc przepuklinie y z pokoiem leżąc: á płáczu y krzyku sie
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 80
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Fraszek Aforysm Sejmikowy.
KIedy przy kim/ tak mnoga kupa Braci/ stawa Czy niewczoraiszysz Bankiet/ tych Przyjaciół dawa? Magnes ciągnie Żelazo/ podobnym tu czynem/ Ciągną za sobą ludzi/ ochotą i winem. W Wichrosiu.
Mówisz ze guza dostał/ aleć ja po dłuzy Patrząc/ widzę/ iże to pętlice nie guzy. O Tytułach.
PAnowie co się na Wsiach/ niemając ich mienią/ Właśnie rozen trzymają/ kto inszy pieczenią. Apendyks.
KTo starą Zonę pojmie/ a rad kruszki jada/ Co za smak/ w tej potrawie/ niechaj nie powiada. O Babińskiej Monarchii.
TAć to knieja/ te pola/ i ta
Frászek Aphorism Seymikowy.
KIedy przy kim/ ták mnoga kupá Bráći/ stawa Czy niewczoráiszysz Bánkiet/ tych Przyiaćioł dawa? Mágnes ćiągnie Zelázo/ podobnym tu czynem/ Ciągną zá sobą ludźi/ ochotą y winęm. W Wichrośiu.
MOwisz ze guzá dostał/ áleć ia po dłuzy Pátrząc/ widzę/ iże to pętlice nie guzy. O Tytułách.
PAnowie co sie ná Wśiách/ niemáiąc ich mięnią/ Właśnie rozen trzymáią/ kto inszy pieczenią. Appendix.
KTo stárą Zonę poimie/ á rad kruszki iada/ Co zá smák/ w tey potráwie/ niechay nie powiáda. O Bábińskiey Monárchiey.
TAć to knieiá/ te polá/ y tá
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 60
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
aboli kosmaciną/ miewa jako pęcherze jakie/ wodą żółtawą nabrane. Przerznąwszy tedy ostrym nożem obyczajnie skorę/ wyjmi abo wyporz całkiem te pęcherzyki/ a sól z miodem przaśnym i z mąką pszenną zmieszawszy przykładaj/ aż się te ranki zagoją/ strzegąc od wszelakiej wilgotności. O Zołzach. Rozdział 18.
ZOłzy są właśnie/ guzy miedzy czeluściami/ napuchłe i twarde/ Łacinnicy je nazywają Glandulos: ale z rozumienia pospolitego człowieka/ wszelakie guzy twarde/ które się gdziekolwiek po ciele końskim czynią/ zołzami nazywane bywają. Pochodzi ta choroba z odmienności powietrza/ ale najczęściej z zimnej flegmy gdy mózg opanuje/ i z wilgotności lipkiej ciała wszytkiego/ najpewniejszy ten znak
áboli kosmáćiną/ miewa iáko pęcherze iákie/ wodą żołtáwą nábráne. Przerznąwszy tedy ostrym nożem obyczáynie skorę/ wyimi ábo wyporz całkiem te pęcherzyki/ á sol z miodem przasnym y z mąką pszenną zmieszawszy przykłáday/ áż się te ránki zágoią/ strzegąc od wszelákiey wilgotnośći. O Zołzách. Rozdział 18.
ZOłzy są własnie/ guzy miedzy czeluśćiámi/ nápuchłe y twárde/ Láćinnicy ie názywáią Glandulos: ále z rozumienia pospolitego człowieká/ wszelákie guzy twárde/ ktore się gdźiekolwiek po ćiele końskim czynią/ zołzámi názywáne bywáią. Pochodźi tá chorobá z odmiennośći powietrza/ ále nayczęśćiey z źimney flegmy gdy mozg opánuie/ y z wilgotnośći lipkiey ćiáłá wszytkiego/ naypewnieyszy ten znák
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Niv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
wyjmi abo wyporz całkiem te pęcherzyki/ a sól z miodem przaśnym i z mąką pszenną zmieszawszy przykładaj/ aż się te ranki zagoją/ strzegąc od wszelakiej wilgotności. O Zołzach. Rozdział 18.
ZOłzy są właśnie/ guzy miedzy czeluściami/ napuchłe i twarde/ Łacinnicy je nazywają Glandulos: ale z rozumienia pospolitego człowieka/ wszelakie guzy twarde/ które się gdziekolwiek po ciele końskim czynią/ zołzami nazywane bywają. Pochodzi ta choroba z odmienności powietrza/ ale najczęściej z zimnej flegmy gdy mózg opanuje/ i z wilgotności lipkiej ciała wszytkiego/ najpewniejszy ten znak zołz prawdziwych bywa/ kiedy przy guzach z nozdrza płynie jako ropa biała: czemu gdy się prędko nie zabieży
wyimi ábo wyporz całkiem te pęcherzyki/ á sol z miodem przasnym y z mąką pszenną zmieszawszy przykłáday/ áż się te ránki zágoią/ strzegąc od wszelákiey wilgotnośći. O Zołzách. Rozdział 18.
ZOłzy są własnie/ guzy miedzy czeluśćiámi/ nápuchłe y twárde/ Láćinnicy ie názywáią Glandulos: ále z rozumienia pospolitego człowieká/ wszelákie guzy twárde/ ktore się gdźiekolwiek po ćiele końskim czynią/ zołzámi názywáne bywáią. Pochodźi tá chorobá z odmiennośći powietrza/ ále nayczęśćiey z źimney flegmy gdy mozg opánuie/ y z wilgotnośći lipkiey ćiáłá wszytkiego/ naypewnieyszy ten znák zołz prawdźiwych bywa/ kiedy przy guzách z nozdrza płynie iáko ropá biała: czemu gdy się prędko nie zábieży
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Niv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
gdy nam to w ręce samo prawie lezie. Ku jakiejż-by Zieliński mieszkał tu imprezie? To jednak wezyrowi da pop pod uwagę, Że snadniej przez nikogo, jak przez Kizlaragę Osmana nie przełomią i nie zbiją z toru. Murzyn-to był, a nocny sekretarz u dworu, Starszy wałach; w tego był władzy rodzaj guzy Garbatych karłów, w tego wszeteczne zantuzy. Ten co panu poszepnął, jakoby głos z nieba, Już temu było wierzyć koniecznie potrzeba. O! Na wszytkich ci królów ta padła pomucha, Że tam najprędzej radzi nadstawiają ucha, Gdzie im metresy, karli, skrzypkowie, pochlebce I ktokolwiek byle co do smaku poszepce; Wzgardziwszy
gdy nam to w ręce samo prawie lezie. Ku jakiejż-by Zieliński mieszkał tu imprezie? To jednak wezyrowi da pop pod uwagę, Że snadniej przez nikogo, jak przez Kizlaragę Osmana nie przełomią i nie zbiją z toru. Murzyn-to był, a nocny sekretarz u dworu, Starszy wałach; w tego był władzy rodzaj guzy Garbatych karłów, w tego wszeteczne zantuzy. Ten co panu poszepnął, jakoby głos z nieba, Już temu było wierzyć koniecznie potrzeba. O! Na wszytkich ci królów ta padła pomucha, Że tam najprędzej radzi nadstawiają ucha, Gdzie im metresy, karli, skrzypkowie, pochlebce I ktokolwiek byle co do smaku poszepce; Wzgardziwszy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 247
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924