naprzeciw, że jak od schyłku Jagiellonów familii rwać się sejmy poczęły, jak mniejsza i żwawsza część większą i poważniejszą przemagać i przełamywać poczęła, jak od wielu posłów do kilkunastu, od kilkunastu do kilku, od kilku do jednego ta się moc rwania sejmów nieszczęśliwa przeniosła, tak od tamtej najnieszczęśliwszej epoki, zrazu powoli, dalej gwałtowniej, teraz wszystkie nasze ozdoby i sława jak w przepaść się walą. Już nie ten prawie jesteśmy, co byliśmy, naród. Sąsiedzi nas depczą i w naszym jak w swoim porządzają się kraju. Sił nie mamy, handlów nie mamy, dostatków nie mamy, miasta i miasteczka w perzynę idą. O sławie dawnej
naprzeciw, że jak od schyłku Jagiellonów familii rwać się sejmy poczęły, jak mniejsza i żwawsza część większą i poważniejszą przemagać i przełamywać poczęła, jak od wielu posłów do kilkunastu, od kilkunastu do kilku, od kilku do jednego ta się moc rwania sejmów nieszczęśliwa przeniosła, tak od tamtej najnieszczęśliwszej epoki, zrazu powoli, dalej gwałtowniej, teraz wszystkie nasze ozdoby i sława jak w przepaść się walą. Już nie ten prawie jesteśmy, co byliśmy, naród. Sąsiedzi nas depczą i w naszym jak w swoim porządzają się kraju. Sił nie mamy, handlów nie mamy, dostatków nie mamy, miasta i miasteczka w perzynę idą. O sławie dawnej
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 210
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, nierzkąc kończyć, powietrze nie dopuściło; ale i choroby królewskie, podagra i chiragra czyniły króla do sejmowania niesposobnego. Tymczasem jednak testament tajemnie pisać kazał; pisał go na pokoju doktor Augustyn Rotundus, sekretarz i wójt wileński, człowiek cnotliwy, a w prawie i w inszych naukach biegły. Gdy tedy powietrze szerzyć się gwałtowniej poczęło, król mając z Warszawy, a choro barzo, do Knyszyna wyjachać, niż go z łóżkiem na wóz na to urobiony wniesiono, iż sobie nieco brał za obrazę od królewny Anny, siostry swej i przez niemały czas do siebie jej nie przypuszczał, rzekł mu Karwicki oboźny: "Miłościwy królu, a więc tak
, nierzkąc kończyć, powietrze nie dopuściło; ale i choroby królewskie, podagra i chiragra czyniły króla do sejmowania niesposobnego. Tymczasem jednak testament tajemnie pisać kazał; pisał go na pokoju doktor Augustyn Rotundus, sekretarz i wójt wileński, człowiek cnotliwy, a w prawie i w inszych naukach biegły. Gdy tedy powietrze szerzyć się gwałtowniej poczęło, król mając z Warszawy, a choro barzo, do Knyszyna wyjachać, niż go z łóżkiem na wóz na to urobiony wniesiono, iż sobie nieco brał za obrazę od królewny Anny, siostry swej i przez niemały czas do siebie jej nie przypuszczał, rzekł mu Karwicki oboźny: "Miłościwy królu, a więc tak
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 257
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
przy szturmie/ lud świezy nawodzili/ a sami dla odpoczynku ustępowali/ czemu naszy dla trochy żołnierza dosyć uczynić nie mogli/ i owszem nie tylko spracowany/ ale ani ranny odstąpić nie miał jako. Gdy więcej niż przez sześć godzin ono szturmowanie trwało/ a nie tylko sił/ ale ani broniej naszym stawało/ nieprzyjaciel tym gwałtowniej nacierał/ i widząc osłabiałe nasze/ wały przerywał/ rowy zamiatał/ i blisko zginienia było/ Pub: Sercius Bakulus Rotmistrz pierwszego ufu/ o którymem pisał/ jako na wojnie z Nerwiany barzo wiele ran był odniósł/ z Gajuszaem Wolusenem/ rady wielkiej i męstwa przedniego człekiem/ do Galby przybieżał/ ostatnią już nadzieję
przy szturmie/ lud świezy náwodźili/ á sámi dla odpoczynku vstępowáli/ czemu nászy dla trochy żołnierzá dosyć vczynić nie mogli/ y owszem nie tylko sprácowány/ ále áni ránny odstąpić nie miał iáko. Gdy więcey niż przez sześć godźin ono szturmowánie trwáło/ á nie tylko śił/ ále áni broniey nászym sstawáło/ nieprzyiaćiel tym gwałtowniey náćierał/ y widząc osłábiałe násze/ wáły przerywał/ rowy zámiátał/ y blisko zginienia było/ Pub: Sercius Bákulus Rotmistrz pierwszego vfu/ o ktorymem pisał/ iáko na woynie z Nerwiány bárzo wiele ran był odniosł/ z Gáiusem Wolusenem/ rády wielkiey y męstwá przedniego człekiem/ do Gálby przybieżał/ ostatnią iuż nádźieię
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 58.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
wieczorem nie zwycięży swego Leona, musi dusznie być małżonką jego. Już Febus w tej, gdzie Alcyd słupy wetknął, stronie Nurzać poczynał w wieczór spracowane konie: Ta dopiero o swojem zwycięstwie zwątpiła, Coraz słabszą jest, coraz odbiega ją siła.
LXX
Im ją mniej moc, im ją mniej i nadzieja wspiera, Tem gwałtowniej gniew wściekły z oczu się wydziera; Chyżo raz wraz powtarza ciężkie cięcia, ale Po staremu Rugier jest niedraśniony wcale. Tak więc rzemieślnik pilny, kiedy nakłonioną Noc widzi, ręką raźnie miece wyprawioną; Ta sam i ówdzie lata, na miejscu nie stoi, Z głowy się para kurzy, a twarz z czołem znoi.
wieczorem nie zwycięży swego Leona, musi dusznie być małżonką jego. Już Febus w tej, gdzie Alcyd słupy wetknął, stronie Nurzać poczynał w wieczór spracowane konie: Ta dopiero o swojem zwycięstwie zwątpiła, Coraz słabszą jest, coraz odbiega ją siła.
LXX
Im ją mniej moc, im ją mniej i nadzieja wspiera, Tem gwałtowniej gniew wściekły z oczu się wydziera; Chyżo raz wraz powtarza ciężkie cięcia, ale Po staremu Rugier jest niedraśniony wcale. Tak więc rzemieśnik pilny, kiedy nakłonioną Noc widzi, ręką raźnie miece wyprawioną; Ta sam i ówdzie lata, na miejscu nie stoi, Z głowy się para kurzy, a twarz z czołem znoi.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 354
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Kochasz jeszcze szalona? dość mieć bez żennego Jasona? szukaj męki choć nie zwyczajnego. Rodzaju, już ci się tak przygotować przyjdzie, Prawa zdeptać, wstyd wygnać niech na stronę idzie. Lekka to zemsta którą daje tęka mała. Mis[...] o gniewie, ocuć się bowiem eś namdlała. Wszystkich dawnych impetów dobywaj zwnętrzności. Gwałtowniej, co do tych czas jeszcze było złości Nazwać je pobożnością. Tak czyń niechaj wiedzą Ze liche były sprawy i że nisko siedzą Którem zmłodu robiła. Są żalu mojego Początki, czegoż miały ręce się wielkiego Proste ważyć? co dziewcze broiły miłości Teraz jestem Medea, urósł dowcip wzłości. Dobrze: dobrze: że
Kochasz ieszcze szalona? dośc mieć bez żennego Jásoná? szukay męki choć nie zwyczáynego. Rodzáiu, iuż ci się ták przygotowáć przyydźie, Práwá zdeptáć, wstyd wygnáć niech ná stronę idźie. Lekka to zęmstá ktorą dáie tęká máłá. Mis[...] o gniewie, ocuć się bowięm eś námdlałá. Wszystkich dawnych impetow dobyway zwnętrznośći. Gwałtowniey, co do tych czaś ięszcze było złośći Názwáć ie pobożnością. Ták czyń niechay wiedzą Ze liche były spráwy y że nisko siedzą Ktoręm zmłodu robiłá. Są żalu moiego Początki, czegosz miáły ręce się wielkiego Proste ważyć? co dźiewcże broiły miłośći Teraz iestem Medea, urosł dowćip wzłośći. Dobrze: dobrze: że
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 114
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696