przyjął/ potwierdził/ i ostatnią wolą swoją/ odchodząc z tego świata/ zapieczętował. Nie mniej też i Cesarz Palaeolog/ acz był udarowany wielkimi podarkami/ i zniewolony jeszcze więtszymi obietnicami/ trwożył się na myśli/ i niemógł wolnego i bezpiecznego sumnienia mieć. A z niepociesznych nowin/ które do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkach w Państwa Gręckie Turków/ poznał swój występek/ którym Boga obraził/ przedawszy za złoto sumnienie swoje. Tamże w Syllibriej wpadszy wrospacz/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1. Do Narodu Ruskiego. Sam diabeł Apologia z piekła powstawszy nie mógłby więcej kłamać o Soborze Flornencskim nad tego Kleryka. Patrz czytelniku
przyiął/ potwierdźił/ y ostátnią wolą swoią/ odchodząc z tego świátá/ zápiecżętował. Nie mniey też y Cesarz Pálaeolog/ ácz był vdárowány wielkimi podárkámi/ y zniewolony ieszcze więtszymi obietnicámi/ trwożył sie ná myśli/ y niemogł wolnego y bespiecżnego sumnienia mieć. A z niepoćiesznych nowin/ ktore do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkách w Páństwá Gręckie Turkow/ poznał swoy występek/ ktorym Bogá obráźił/ przedawszy zá złoto sumnienie swoie. Támże w Syllibriey wpadszy wrospácż/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1. Do Narodu Ruskiego. Sam dyabeł Apologia z piekłá powstawszy nie mogłby więcey kłámáć o Soborze Flornencskim nád tego Kleriká. Pátrz czytelniku
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
tą zarazą ich zginęło, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani ukażą z ziemie głowy, Bo z góry piorun Jowiszowy; Ani tak cicho gdzie się skradną, Bo wlot Harpie po nich spadną. Powiedzcie (jeśli na to stało) Wiele ich wiele krwią polało Nikczemne chrusty, ku ulżeniu W mrozach gwałtownych przyrodzeniu.
Taką przewagą co był został Z potopu Pirrhy, ognia dostał W niebie Prometes, skąd na ziemię Złego wszystkiego spadło brzemie. Czem nieprzyjaciel utrapiony, Rady nie widząc z żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory. Wprzód utaiwszy skrytą ranę, Przypuszcza więźnie
tą zarazą ich zginęło, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani ukażą z ziemie głowy, Bo z góry piorun Jowiszowy; Ani tak cicho gdzie się skradną, Bo wlot Harpie po nich spadną. Powiedzcie (jeżli na to stało) Wiele ich wiele krwią polało Nikczemne chrósty, ku ulżeniu W mrozach gwałtownych przyrodzeniu.
Taką przewagą co był został Z potopu Pirrhy, ognia dostał W niebie Prometes, zkąd na ziemię Złego wszystkiego spadło brzemie. Czem nieprzyjaciel utrapiony, Rady nie widząc z żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory. Wprzód utaiwszy skrytą ranę, Przypuszcza więźnie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 21
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
czytać można było. podzielił się potym na wiele iskierek, które widziane były przez kilka nocy w Sierpniu. Na początku nocy jednej widziano także podobne światła, ale gęstsze nakształt żelaza rozpalonego, które trwały pułgodziny. Księżyc otoczony był cyrkułem czerwonym: woda w wielu źrzodłach opadała.
14 Sierpnia w Lucarno albo Luggarys po wiatrach gwałtownych niebo znagła zaćmiło się, i z czerwoniało. na górach śnieg, a na dolinach deszcz padał. Wysokość wody deszczu, który przez dni 15 nieustawał, była 47 calów. Ta woda zostawowała na dnie muł czerwoniawy: jezioro większe podniosło się na stop 10.
24 Sierp: po podziemnym łoskocie nakształt grzmotu
czytać można było. podzielił się potym na wiele iskierek, ktore widziane były przez kilka nocy w Sierpniu. Na początku nocy iedney widziano także podobne światła, ale gęstsze nakształt żelaza rozpalonego, ktore trwały pułgodziny. Księżyc otoczony był cyrkułem czerwonym: woda w wielu źrzodłach opadała.
14 Sierpnia w Lucarno albo Luggaris po wiatrach gwałtownych niebo znagła zaćmiło się, y z czerwoniało. na gorach śnieg, á na dolinach deszcz padał. Wysokość wody deszczu, ktory przez dni 15 nieustawał, była 47 calow. Ta woda zostawowała na dnie muł czerwoniawy: iezioro większe podniosło się na stop 10.
24 Sierp: po podziemnym łoskocie nakształt grzmotu
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 199
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
czasach prawem opisanych nie ustającej potrzeba Królestwu, bez której jako się rzekło i jako rozum zdrowy dyktuje, stać długo żadne państwo nie może.
Na cóż się więc zda raz mieć radę, drugi raz i dziesiąty jej nie mieć, w jednych interesach sejm jakkolwiek sklecić, a nie mieć rady i rwać sejmy w walnych, gwałtownych i potrzebnych interesach drugich? Póki więc rwać się mogą sejmy, póki mogą wniwecz obracać się
rady, póki fakcyje czyli obce, czyli domowe mieć będą moc obalenia i niszczenia, jak teraz, sejmów, póty na mało bardzo, a raczej na nic i niektóre ażardem doszłe zdadzą nam się sejmy, bo te statecznie nigdy
czasach prawem opisanych nie ustającej potrzeba Królestwu, bez której jako się rzekło i jako rozum zdrowy dyktuje, stać długo żadne państwo nie może.
Na cóż się więc zda raz mieć radę, drugi raz i dziesiąty jej nie mieć, w jednych interessach sejm jakkolwiek sklecić, a nie mieć rady i rwać sejmy w walnych, gwałtownych i potrzebnych interessach drugich? Póki więc rwać się mogą sejmy, póki mogą wniwecz obracać się
rady, póki fakcyje czyli obce, czyli domowe mieć będą moc obalenia i niszczenia, jak teraz, sejmów, póty na mało bardzo, a raczej na nic i niektóre ażardem doszłe zdadzą nam się sejmy, bo te statecznie nigdy
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 112
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
zatem dzień sejmu zaczęcia nastąpił, tedy wszyscy senatorowie, ministrowie status i posłowie sejmowi zjechali się do pałacu księcia prymasa. A zatem książę prymas stojąc — i wszyscy senatorowie stali — zaczął mowę ubolewając nad przeciwnością szczęścia królewskiego, a przez to nad nieszczęśliwością Rzpltej Polskiej, że bez przytomności najpierwszego w osobie królewskiej stanu swego w tak gwałtownych potrzebach swoich rady mieć nie może, wolne każdemu do domów swoich rozjechanie się do szczęśliwszego, da Bóg, ogłosił czasu. Było wprawdzie siła różnych zdań, aby tymczasem sejm zaczynać, a na króla czekać przyjazd, który gdyby nie przyjechał, tedy wówczas dopiero się rozjechać, ale ta, jak się stało, planta przeważyła
zatem dzień sejmu zaczęcia nastąpił, tedy wszyscy senatorowie, ministrowie status i posłowie sejmowi zjechali się do pałacu księcia prymasa. A zatem książę prymas stojąc — i wszyscy senatorowie stali — zaczął mowę ubolewając nad przeciwnością szczęścia królewskiego, a przez to nad nieszczęśliwością Rzpltej Polskiej, że bez przytomności najpierwszego w osobie królewskiej stanu swego w tak gwałtownych potrzebach swoich rady mieć nie może, wolne każdemu do domów swoich rozjechanie się do szczęśliwszego, da Bóg, ogłosił czasu. Było wprawdzie siła różnych zdań, aby tymczasem sejm zaczynać, a na króla czekać przyjazd, który gdyby nie przyjechał, tedy wówczas dopiero się rozjechać, ale ta, jak się stało, planta przeważyła
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 719
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
: stanęły jako kupa ciekące wody/ zsiadły się otchłani w pojśród morza. 9. Mówił nieprzyjaciel: Będę gonił/ dogonię/ będę dzielił łupy/ nasyci się ich dusza moja/ dobędę miecza mego/ wygładzi je ręka moja. 10. Wionąłeś wiatrem twym/ okryło je Morze/ połknieni są jako ołów w wodach gwałtownych. 11. Któż podobien tobie miedzy Bogami PANIE? któż jako ty wielmożny w świętobliwości/ straszliwy w chwale/ czyniący cuda? 12. Wyciągnąłeś prawicę twoję/ pożarła je ziemia? 13. Prowadzisz w miłosierdziu twojem ten lud któryś odkupił: poprowadzisz w możności twej/ do mieszkania świątobliwości twojej. 14. Usłyszą Narodowie
: stánęły jáko kupá ćiekące wody/ zśiádły śię otchłáni w pojśrod morzá. 9. Mowił nieprzyjáćiel: Będę gonił/ dogonię/ będę dźielił łupy/ násyći śię ich duszá mojá/ dobędę mieczá mego/ wygłádźi je ręká mojá. 10. Wionąłeś wiátrem twym/ okryło je Morze/ połknieni są jáko ołow w wodách gwáłtownych. 11. Ktoż podobien tobie miedzy Bogámi PANIE? ktoż jáko ty wielmożny w świętobliwośći/ strászliwy w chwale/ czyniący cudá? 12. Wyćiągnąłeś práwicę twoję/ pożárłá je źiemiá? 13. Prowádźisz w miłośierdźiu twojem ten lud ktoryś odkupił: poprowádźisz w możnośći twey/ do mieszkániá świątobliwośći twojey. 14. Usłyszą Narodowie
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 71
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
niczym nie zabawny tylko plotkami, udawaniem, szemraniem, kłoceniem, przyjaciół najściślej związanych, mięszaniem domów, Familii, daremnie chlubi się z Religii, bo mówi Apostoł że próżna jest taka Religia huius vana est Religio. Człowiek który mówi pięknie o tajemnicach, obchodzi one z nabożeństwem, ale serce swoje w pożądliwości, w pasjach gwałtownych, w nienawiści skrytej, w ambicyj utopił sed seducens cor suum. Daremnie chce zastawić nikczemność i podłość serca ozdobnym imieniem Religii huius vana est Religio. Bo na cóż zda się modlitwami czcić Boga, a potwarzaniem, zelżywościami niesławić jego Namiestników? Mówić gorliwie o sądzie Boskim, o piekle za niesprawiedliwość, a zdzierać,
niczym nie zabawny tylko plotkami, udawaniem, szemraniem, kłoceniem, przyiacioł nayściśley związanych, mięszaniem domow, Familii, daremnie chlubi się z Religii, bo mowi Apostoł że prożna iest taka Religia huius vana est Religio. Człowiek ktory mowi pięknie o taiemnicach, obchodzi one z nabożeństwem, ale serce swoie w pożądliwości, w passyach gwałtownych, w nienawiści skrytey, w ambicyi utopił sed seducens cor suum. Daremnie chce zastawić nikczemność y podłość serca ozdobnym imieniem Religii huius vana est Religio. Bo na coż zda się modlitwami czcić Boga, a potwarzaniem, zelżywościami niesławić iego Namiestnikow? Mowić gorliwie o sądzie Boskim, o piekle za niesprawiedliwość, a zdzierać,
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 46
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
chorobę Białogłowom nad przyrodzenie zatrzymaną wzbudza/ a nie swych czasów przychodzącą w swój tryb przywodzi. Pragnieniu nocnemu białogłowskiemu.
Pragnienie zbytnie Paniam Brzemiennym gdzieby ustawicznie w nocy bywał oddala/ tedy płat abo chustę/ w wódce Świniego mleczu maczać/ Soli tej w niej rozpuściwszy/ przykładać w nocy naprawy bok. Toż i W gwałtownych gorączkach toż czynić może/ a owszem w suchotnych. Zielnik D. Symona Syrenniusa/ Górącce suchotnej
Górączkę suchotną/ którą Grekowie Hecticam zowią wychładza/ zmieszana z wodką/ Świniego mlecza/ a w nocy na bok prawy przykładana. Korzenie Biedrzeńcowe w Cukrze. Conditum.
Korzenie Biedrzeńcowe nietylko na nim Cukier robiony/ ale w
chorobę Białogłowom nád przyrodzenie zátrzymáną wzbudza/ á nie swych czásow przychodzącą w swoj tryb przywodźi. Prágnieniu nocnemu białogłowskiemu.
Prágnienie zbytnie Pániam Brzemiennym gdźieby vstáwicznie w nocy bywał oddala/ tedy płát ábo chustę/ w wodce Swiniego mleczu maczáć/ Soli tey w niey rospuśćiwszy/ przykłádáć w nocy nápráwy bok. Toż y W gwałtownych gorączkách toż czynić może/ á owszem w suchotnych. Zielnik D. Symoná Syrenniusá/ Gorącce suchotney
Gorączkę suchotną/ ktorą Grekowie Hecticam zowią wychładza/ zmieszána z wodką/ Swiniego mleczá/ á w nocy ná bok práwy przykłádana. Korzenie Biedrzeńcowe w Cukrze. Conditum.
Korzenie Biedrzeńcowe nietylko ná nim Cukier robiony/ ále w
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 78
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
że na przyszłej hybernowej komisyjej cale gotowizny nie przywiozą. Piechot i tych nie będzie, bo te kilka regimentów, co mają przyjść do obozu, są mizerne i w wielkim we wszytko niedostatku. W ostatku owo zgoła nigdyśmy nie byli tak słabi, jak teraz. 8 Ze Lwowa, 28 V 1693
Od pogranicza o gwałtownych ekskursyjach nie masz jeszcze nic pewności. Coś Tatarów niewiele do Kamieńca na okup więźniów przyprowadzili; z tymi Lipkowie złączywszy się i Wołosza do nich przymiszała się, i tak gdzie mogą, napadają, rabują i zarywają.
Że zaś w blisko następującym miesiącu nuradyn sołtan z licznymi ordami ma do Kamieńca zaharyję przyprowadzić, za pewne to
że na przyszłej hybernowej komisyjej cale gotowizny nie przywiozą. Piechot i tych nie będzie, bo te kilka regimentów, co mają przyjść do obozu, są mizerne i w wielkim we wszytko niedostatku. W ostatku owo zgoła nigdyśmy nie byli tak słabi, jak teraz. 8 Ze Lwowa, 28 V 1693
Od pogranicza o gwałtownych ekskursyjach nie masz jeszcze nic pewności. Coś Tatarów niewiele do Kamieńca na okup więźniów przyprowadzili; z tymi Lipkowie złączywszy się i Wołosza do nich przymiszała się, i tak gdzie mogą, napadają, rabują i zarywają.
Że zaś w blisko następującym miesiącu nuradyn sołtan z licznymi ordami ma do Kamieńca zaharyję przyprowadzić, za pewne to
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 351
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
ku jedzeniu w zgodne ziołka płodna. On jednak z diamentu mając wykowany Umysł, a będąc pracą niesfatygowany, Miłością gorzał Boską, a te przykre chwile Chętniej, niż kto rozkoszy, podejmował mile. Przetoż z Nieba ratunku w swym trudzie doznawał; Bo mu Chrystus według prac Jego swych dodawał Pociech, i swej w gwałtownych potrzebach pomocy, Ciesząc Go na umyśle i we dnie, i w nocy, A kiedy krąg słoneczny na swym Zodiaku Od zaczęcia prac Jego trzeci raz Lwa znaku Bieg miał zacząć, on jeszcze po Pustyniach chodził, Aby na Barlaama mieszkanie ugodził. I już sfatygowany będąc po lesie Krok strudzony leniwo, i powłokiem niesie,
ku iedzeniu w zgodne źiołká płodna. On iednák z dyámentu máiąc wykowány Vmysł, á będąc pracą niesfátygowány, Miłośćią gorzał Boską, á te przykre chwile Chętniey, niż kto roskoszy, podeymował mile. Przetoż z Niebá rátunku w swym trudźie doznawał; Bo mu Chrystus według prac Iego swych dodawał Poćiech, y swey w gwałtownych potrzebách pomocy, Ciesząc Go ná vmyśle y we dnie, y w nocy, A kiedy krąg słoneczny ná swym Zodyáku Od záczęcia prac Iego trzeći raz Lwá znáku Bieg miał zácząć, on ieszcze po Pustyniách chodźił, Aby ná Bárláámá mieszkánie vgodźił. Y iuż sfátygowány będąc po leśie Krok strudzony leniwo, y powłokiem nieśie,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 280
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688