, w te nieszczęsne trwogi Samy cię musim otłukać niebogi. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kamień we młynie, piła na tartaku Zrobi się i nam ręce się zepsują; Prędko zaginie, czemu nie folgują. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gdybyś to widział młodzieńcze chudaku Co z nas którą masz wziąć, jako robimy, Płakałbyś i myć do ciebie tęsknimy. Wznidźże, wznidź rychło słoneczko zarane A wróć nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże
, w te nieszczęsne trwogi Samy cię musim otłukać niebogi. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kamień we młynie, piła na tartaku Zrobi się i nam ręce się zepsują; Prędko zaginie, czemu nie folgują. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gdybyś to widział młodzieńcze chudaku Co z nas ktorą masz wziąć, jako robimy, Płakałbyś i myć do ciebie tesknimy. Wznidźże, wznidź rychło słoneczko zarane A wroć nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 363
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
: My i za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku! Już się noc schyla, już rany śpiewaku Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić choć już snem zmorzonym. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Któreby też z nich najlepiej śpiewały. Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała
I młodsza starszej nie wyrownywała; Gdy się latom swym akomodowały, Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać
: My i za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku! Już się noc schyla, już rany śpiewaku Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić choć już snem zmorzonym. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Ktoreby też z nich najlepiej śpiewały. Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała
I młodsza starszej nie wyrownywała; Gdy się latom swym akommodowały, Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 369
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, posadzisz mię w niebie. Ale jeśli to darmo obiecuję sobie, Ręką mię swą zabijesz, położysz mię w grobie. 670. List do tejże.
Błądząc strapiony po dzikiej pustyni Bez słońca mego, bez mojej bogini, Pięknej Diany, takim wiersz żałosny Wyrył na skórze oganistej sosny. Świadkiemeś niebo i wy gwiazdy śliczne, Jakie ja męki cierpię ustawiczne Bez pana mego, który zostawiony W dalekim kraju: o nieutulony Żalu! o trosko! o ciężki kłopocie, Śmierć mi w tęskliwym przynosisz żywocie. Wiatry życzliwe użyczcie usługi Swojej a przez ten kraju przeciąg długi Donieście panu moje narzekanie, Które i dniowe napierwsze zaranie I nocne słyszą
, posadzisz mię w niebie. Ale jeśli to darmo obiecuję sobie, Ręką mię swą zabijesz, położysz mię w grobie. 670. List do tejże.
Błądząc strapiony po dzikiej pustyni Bez słońca mego, bez mojej bogini, Pięknej Dyany, takim wiersz żałosny Wyrył na skorze oganistej sosny. Świadkiemeś niebo i wy gwiazdy śliczne, Jakie ja męki cierpię ustawiczne Bez pana mego, ktory zostawiony W dalekim kraju: o nieutulony Żalu! o trosko! o ciężki kłopocie, Śmierć mi w teskliwym przynosisz żywocie. Wiatry życzliwe użyczcie usługi Swojej a przez ten kraju przeciąg długi Donieście panu moje narzekanie, Ktore i dniowe napierwsze zaranie I nocne słyszą
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 375
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Ma rada: jeśli w sobie chcesz ukoić stare Troski, nie dawaj się im umacniać nad miarę, Bo je czas potym zleczy; kto w nich trwa statecznie, Żal jego obróci się w dobrą myśl koniecznie. CZWARTA: JANELLA
Słońce zagasło, ciemna noc wstaje, Ze mną kochany mój się rozstaje; Świadczę wami, gwiazdy, żem ja na czas każdy Przyjacielem jemu byłam zawżdy.
Wieczór nastąpił, Hesper wychodzi, Ode mnie smutnej miły odchodzi. Pohamuj twej drogi, przyjacielu drogi, Nie odstępuj mnie, dziewki ubogiej!
Miesiąc roztoczył promień różany, A mnie opuszcza mój ukochany; Zostań na godzinę, powiedz mi przyczynę,
Ma rada: jeśli w sobie chcesz ukoić stare Troski, nie dawaj się im umacniać nad miarę, Bo je czas potym zleczy; kto w nich trwa statecznie, Żal jego obróci się w dobrą myśl koniecznie. CZWARTA: JANELLA
Słońce zagasło, ciemna noc wstaje, Ze mną kochany mój się rozstaje; Świadczę wami, gwiazdy, żem ja na czas każdy Przyjacielem jemu byłam zawżdy.
Wieczór nastąpił, Hesper wychodzi, Ode mnie smutnej miły odchodzi. Pohamuj twej drogi, przyjacielu drogi, Nie odstępuj mnie, dziewki ubogiej!
Miesiąc roztoczył promień różany, A mnie opuszcza mój ukochany; Zostań na godzinę, powiedz mi przyczynę,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 105
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
zrobi, kogo ręka boli. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku! Zakłuć się musi, kto maliny z krzaku Albo kto pełne chce pozbierać roże, Tak-ci nic lekkim razem być nie może. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie prace nasze ustawiczne! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona Już dawno która z nas nie uwiedziona? Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Kiedyż się w tobie dobierzemy smaku? Acz oń nie
zrobi, kogo ręka boli. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku! Zakłuć się musi, kto maliny z krzaku Albo kto pełne chce pozbierać roże, Tak-ci nic lekkim razem być nie może. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie prace nasze ustawiczne! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona Już dawno która z nas nie uwiedziona? Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Kiedyż się w tobie dobierzemy smaku? Acz oń nie
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 56
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
nieboże pęcaku!
Polak Kamieńca, a Rusin Kudaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Już się noc schyla, już rany śpiewaku, Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić, choć już snem zmorzonem. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Które-li też z nich nalepiej śpiewały, Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała I młodsza starszej nie wyrównywała, Gdy się latom swym akomodowały: Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać się
nieboże pęcaku!
Polak Kamieńca, a Rusin Kudaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Już się noc schyla, już rany śpiewaku, Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić, choć już snem zmorzonem. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Które-li też z nich nalepiej śpiewały, Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała I młodsza starszej nie wyrównywała, Gdy się latom swym akomodowały: Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać się
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 70
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975