że i w tym żywocie, Jako oliwie być na wierzchu cnocie.
Żeś od chłopskiego biedę miał bijaku, Zato do dziewczej dostawszy się ręki, Takieś jej wzajem pozadawał męki.
Wyganiasz w pole bydełko skotaku, A Bóg je żywi, tenże i nas pasie, Że jeszcze żyjem, choć w takim hałasie.
Pczołka w lipowym ma swój domek pniaku, Słowiczek we krzu, pliszeczka na kępie Gnieździ się, nasz dom, nasze gniazdo w stępie.
Ziemnemu roście korzonek pędraku, Ptaszkowi ziarnko, żabkom deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba.
Szczęśliwszyś teraz, szczęśliwszy wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna
że i w tym żywocie, Jako oliwie być na wierzchu cnocie.
Żeś od chłopskiego biedę miał bijaku, Zato do dziewczej dostawszy się ręki, Takieś jej wzajem pozadawał męki.
Wyganiasz w pole bydełko skotaku, A Bog je żywi, tenże i nas pasie, Że jeszcze żyjem, choć w takim hałasie.
Pczołka w lipowym ma swoj domek pniaku, Słowiczek we krzu, pliszeczka na kępie Gnieździ się, nasz dom, nasze gniazdo w stępie.
Ziemnemu roście korzonek pędraku, Ptaszkowi ziarnko, żabkom deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba.
Szczęśliwszyś teraz, szczęśliwszy wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 369
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przetomci mu jedzie Kostka, jako ją złoży. To łżesz, chybaby to Sam umiesz szalbierować, bodaj cię zabito! Zdechniesz pogański synu, tylko cię raz chopię. Ej stójcie, garłem gracie w hetmańskiej to szopie. Tam do diabła na majdan! Trzeci warstat zasię Już się nie w takim, jak te odprawiał hałasie, Bo pod płóciennym płotem usiadszy dwaj cicho Jeden cot, a zaś drugi częściej wołał licho, W liszki kozackie. A w tym, do koni! do koni! Krzyk po wszytkim obozie, nuż od kart do broni.
Konia, Wolski! Ej niemaszci pieskiego syna, Czyć go diabli porwali, tego poganina
przetomci mu jedzie Kostka, jako ją złoży. To łżesz, chybaby to Sam umiesz szalbierować, bodaj cię zabito! Zdechniesz pogański synu, tylko cię raz chopię. Ej stojcie, garłem gracie w hetmańskiej to szopie. Tam do djabła na majdan! Trzeci warstat zasię Już się nie w takim, jak te odprawiał hałasie, Bo pod płociennym płotem usiadszy dwaj cicho Jeden cot, a zaś drugi częściej wołał licho, W liszki kozackie. A w tym, do koni! do koni! Krzyk po wszytkim obozie, nuż od kart do broni.
Konia, Wolski! Ej niemaszci pieskiego syna, Czyć go djabli porwali, tego poganina
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 452
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie trzeba, Kiedy by tyle szczęścia dały nieba.
Szczęśliwa lutni, po cóż do tych ręku Przychodzisz, które bez ciebie dość wdzięku I na więzienie serc mają dość mocy? Jam już związany bez twojej pomocy.
Szczęśliwa lutni, która po hałasie Strun swych na łóżku jej odpoczniesz w wczasie! Mnie, że nie wolno i pomyślić tyle, Tłumiąc swe żądze, czekam lepszej chwile. DO JANA GROTKOWSKIEGO, PISARZA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Tobie, mój Janie, tobie przed wszytkimi Wiersz się mój kłania i między pańskimi Ścianami, gdzie cię służba twa zawiera, Ciebie się
będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie trzeba, Kiedy by tyle szczęścia dały nieba.
Szczęśliwa lutni, po cóż do tych ręku Przychodzisz, które bez ciebie dość wdzięku I na więzienie serc mają dość mocy? Jam już związany bez twojej pomocy.
Szczęśliwa lutni, która po hałasie Strun swych na łóżku jej odpoczniesz w wczasie! Mnie, że nie wolno i pomyślić tyle, Tłumiąc swe żądze, czekam lepszej chwile. DO JANA GROTKOWSKIEGO, PISARZA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Tobie, mój Janie, tobie przed wszytkimi Wiersz się mój kłania i między pańskimi Ścianami, gdzie cię służba twa zawiera, Ciebie się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 8
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, co mu do imaginacji przyjdzie; rozsądniejsi, przegadać i przewrzeszczeć nie mogąc, muszą na wszystko w tumulcie zezwolić, choć widzą, że mało warto. A my potym skarżemy się, że prawa pełne kontradykcji, ciemne, obojętne, niedolane, kłótni na sejmach i trybunałach zrzódło. Lecz cóż lepszego w takiej wrzawie, hałasie, zamieszaniu, stracie zbawiennego czasu, sentymentów i głosów konfuzji stać się kiedy może?
W takim tedy powierzchownym i wewnętrznym nieporządku sejmowania naszego jestże tu pozór rozumnej owej i przystojnej panów radnych wolności? Alboż to na tym, żeby wolno było, co chcieć, na sejmie gadać,
wolność kraju zawisła? Rozumni owi
, co mu do imaginacyi przyjdzie; rozsądniejsi, przegadać i przewrzeszczeć nie mogąc, muszą na wszystko w tumulcie zezwolić, choć widzą, że mało warto. A my potym skarżemy się, że prawa pełne kontradykcyi, ciemne, obojętne, niedolane, kłótni na sejmach i trybunałach zrzódło. Lecz cóż lepszego w takiej wrzawie, hałasie, zamieszaniu, stracie zbawiennego czasu, sentymentów i głosów konfuzyi stać się kiedy może?
W takim tedy powierzchownym i wewnętrznym nieporządku sejmowania naszego jestże tu pozór rozumnej owej i przystojnej panów radnych wolności? Alboż to na tym, żeby wolno było, co chcieć, na sejmie gadać,
wolność kraju zawisła? Rozumni owi
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 227
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
łeb przez aprehensyją surowej i prędkiej egzekucji rygor prawa w wszelkiej skromności trzymał zawsze i utrzymował. Nie wprzód grał o rozsądzenie, niż się kiedy sam w sobie rozsądził, dlaczego miewał snadniejsze i prędsze, że szedł do sądu przez siebie osądzony. Nie huczały sejmy i sejmiki jako giełdy i bożnice żydowskie różnością głosów i niewyrozumianych w hałasie języków, bo wszyscy jeden cel dobra pospolitego mając do obrady publicznej jako do ofiary Pańskiej przystępowali w trzyźwości, w nabożeństwie, w obserwancji i posłuszeństwie doskonalszych miejscem i radą osób, bez wszelkiej pretensji, prywatnych interesów i nie bez uważnej na imię wolności i równości prezumpcji. Nie pasowały się z niebem o zemstę gwałtowne
łeb przez aprehensyją surowej i prędkiej egzekucyi rygor prawa w wszelkiej skromności trzymał zawsze i utrzymował. Nie wprzód grał o rozsądzenie, niż się kiedy sam w sobie rozsądził, dlaczego miewał snadniejsze i prędsze, że szedł do sądu przez siebie osądzony. Nie huczały sejmy i sejmiki jako giełdy i bożnice żydowskie różnością głosów i niewyrozumianych w hałasie języków, bo wszyscy jeden cel dobra pospolitego mając do obrady publicznej jako do ofiary Pańskiej przystępowali w trzyźwości, w nabożeństwie, w obserwancyi i posłuszeństwie doskonalszych miejscem i radą osób, bez wszelkiej pretensyi, prywatnych interesów i nie bez uważnej na imię wolności i równości prezumpcyi. Nie pasowały się z niebem o zemstę gwałtowne
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 192
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, sam zginął w te czasy. Jednak niecałe w tej mierze twierdzili, Lub podobieństwem tego dochodzili — Bo mógł i żołdak który to tam sprawić, Przez nieostrożność te prochy zapalić. Lecz jakożkolwiek to się tamo stało, I tych tam ludzi zginęło niemało. Żałować trzeba wszystkim, iż w tym czasie Ci poginęli przy tamtym hałasie. ...
, sam zginął w te czasy. Jednak niecałe w tej mierze twierdzili, Lub podobieństwem tego dochodzili — Bo mógł i żołdak który to tam sprawić, Przez nieostrożność te prochy zapalić. Lecz jakożkolwiek to się tamo stało, I tych tam ludzi zginęło niemało. Żałować trzeba wszystkim, iż w tym czasie Ci poginęli przy tamtym hałasie. ...
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 192
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
kusząc się ją wysiec szturmowali, a nieprzyjaciel sturbowany snadź do zamku uchodzić był począł. Lecz znowu, gdy dzień nastąpił, naszych mniej ostrożno podobno sobie poczynających, z okien psować poczęli, z szańców ich, z góry, z bramy wystrzeliwali. A co nagorsza, że do obozu nierychło nam dali znać o tym swoim hałasie, dla tego nierychłe posiłki mieli: bo dopiero gdy ich z tamtąd wyparto, Jego Mość Pan Starosta kałuski prędko bardzo tam bieżąc, z pułkiem swym następował. Zaczem przez dwie godzinie z nieprzyjacielem strzelali się, i impetu jego znieść niemogąc, znacznie ustępować poczęli, tak bardzo cisnąc się, że wzwod pod niemi
kusząc się ją wysiec szturmowali, a nieprzyjaciel sturbowany snadź do zamku uchodzić był począł. Lecz znowu, gdy dzień nastąpił, naszych mniej ostrożno podobno sobie poczynających, z okien psować poczęli, z szańców ich, z góry, z bramy wystrzeliwali. A co nagorsza, że do obozu nierychło nam dali znać o tym swoim hałasie, dla tego nierychłe posiłki mieli: bo dopiéro gdy ich z tamtąd wyparto, Jego Mość Pan Starosta kałuski prętko bardzo tam bieżąc, z pułkiem swym następował. Zaczém przez dwie godzinie z nieprzyjacielem strzelali się, i impetu jego znieść niemogąc, znacznie ustępować poczęli, tak bardzo cisnąc się, że wzwod pod niemi
Skrót tekstu: FredJŻaKoniec
Strona: 146
Tytuł:
List do J. Żadzika
Autor:
Jakub Maksymilian Fredro
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, więc obozów tyle Przy tobie odprawiwszy, w tej leży mogile. Żal ci psa, cóż nie ma być żal onego konia? Nie jeden raz, nie jedna wyświadcza to tonią, Z jakowej cię, kiedy Mars w krwawym tknął opale, Kiedy drudzy ginęli, on wynosił cale, Wszytkie szwanki i razy w wojennym hałasie, Strzały, kule i razy obracając na się. Wielka, niespodziewana i szkoda to jawna, Gdy z dyjety wyszedszy zdrowo spod Żurawna (Gdzie chociaż drugie liście suchych dębów kruszą, On obrok), w Przeworsku się musiał rozstać z duszą. Mają i psi, i konie, i słusznie są w cenie,
Z
, więc obozów tyle Przy tobie odprawiwszy, w tej leży mogile. Żal ci psa, cóż nie ma być żal onego konia? Nie jeden raz, nie jedna wyświadcza to tonią, Z jakowej cię, kiedy Mars w krwawym tknął opale, Kiedy drudzy ginęli, on wynosił cale, Wszytkie szwanki i razy w wojennym hałasie, Strzały, kule i razy obracając na się. Wielka, niespodziewana i szkoda to jawna, Gdy z dyjety wyszedszy zdrowo spod Żurawna (Gdzie chociaż drugie liście suchych dębów kruszą, On obrok), w Przeworsku się musiał rozstać z duszą. Mają i psi, i konie, i słusznie są w cenie,
Z
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 535
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, ale gdy nic contra se nie słyszeli, tylko contra suum principalem, że się dla niego tamują obrady Rzptej, nie odzywali się z swoim skryptem, ale tylko stawali circa actiones imp. wojewody wileńskiego sopiendas. Skąd wrzawa między koronnymi prowincjami a nimi blisko pół godziny trwała bez efektu inszego nad ten, że w tym hałasie ławy i stoły nieborakom oo. bernardynom w refektarzu poobalali. Sesyje także u oo. reformatów circa mediationem causae Vilnensis co dalej, to bardzi gasną i pod wątpieniem, aby co z tej mediacyjej było, gdyż się na to nie zanosi. Pierwsza, że im. ks. nuncjusza ad gremium assessorum circa eandem complanationem dwór
, ale gdy nic contra se nie słyszeli, tylko contra suum principalem, że się dla niego tamują obrady Rzptej, nie odzywali się z swoim skryptem, ale tylko stawali circa actiones jmp. wojewody wileńskiego sopiendas. Skąd wrzawa między koronnymi prowincyjami a nimi blisko pół godziny trwała bez efektu inszego nad ten, że w tym hałasie ławy i stoły nieborakom oo. bernardynom w refektarzu poobalali. Sesyje także u oo. reformatów circa mediationem causae Vilnensis co dalej, to bardzi gasną i pod wątpieniem, aby co z tej mediacyjej było, gdyż się na to nie zanosi. Pierwsza, że jm. ks. nuncjusza ad gremium assessorum circa eandem complanationem dwór
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 279
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
będziesz raczył.
A lubo cum Lazar o sepeliimus obrady sejmu rozsypanego, jednak nie godzi mi się opuścić, abym przynamniej jednej konstytucyjej in facie imp. starosty Słonimskiego napisanej nie opisał w.ks.m. p.m., która taka jest.
Na tydzień przed zapustami i dalej, w kilka dni po hałasie p. To- wiańskiego młodego z p. Punińskim w pokoju królowej im., w tymże po-
koju p. starosta słonimski coś przymówił p. Tyzenhausowi; czego p. Tyzenhaus ścierpieć nie mogąc, wyciął p. staroście Słonimskiemu ciężki policzek pięścią, za co się potem obadwa przeprosili.
Im. ks. biskup
będziesz raczył.
A lubo cum Lazar o sepeliimus obrady sejmu rozsypanego, jednak nie godzi mi się opuścić, abym przynamniej jednej konstytucyjej in facie jmp. starosty Słonimskiego napisanej nie opisał w.ks.m. p.m., która taka jest.
Na tydzień przed zapustami i dalej, w kilka dni po hałasie p. To- wiańskiego młodego z p. Punińskim w pokoju królowej jm., w tymże po-
koju p. starosta słonimski coś przymówił p. Tyzenhausowi; czego p. Tyzenhaus ścierpieć nie mogąc, wyciął p. staroście Słonimskiemu ciężki policzek pięścią, za co się potem obadwa przeprosili.
Jm. ks. biskup
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 282
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958