gdy w jednym okiem mgnieniu/ z Celników drapieżnych/ (jaki był Mateus) Apostołowie stanęli. z Przenaśladowników okrutnych/ (jaki był Saulus) Kaznodzieje Ewangeliej cierpliwi barzo; tak dalece/ iż tę wiarę/ którą gromili/ potym krwią własną swoją pokropili/ polali? Piszą o jednym starcu/ którego gdy w Aleksandrii hałastra opadła/ gdy go łajała/ pchała to tam to sam/ szydziła z niego; nakoniec ktoś się wyrwie do niego/ i rzecze: Coby za cud uczynił Chrystus wasz/ którego chwalicie? Odpowiedział: Oto ten/ iż takim urąganiem/ i więtszym jeszcze/ ani się obruszy/ ani obraża/ które mu
gdy w iednym okiem mgnieniu/ z Celnikow drapieżnych/ (iáki był Mattheus) Apostołowie stánęli. z Przenáśládownikow okrutnych/ (iáki był Saulus) Káznodźieie Ewángeliey ćierpliwi bárzo; ták dálece/ iż tę wiárę/ ktorą gromili/ potym krwią własną swoią pokropili/ polali? Piszą o iednym stárcu/ ktorego gdy w Alexándryey cháłástrá opádłá/ gdy go łáiáłá/ pcháłá to tám to sám/ szydźiłá z niego; nákoniec ktoś się wyrwie do niego/ y rzecze: Coby zá cud vczynił Chrystus wász/ ktorego chwalićie? Odpowiedźiał: Oto ten/ iż tákim vrągániem/ y więtszym ieszcze/ áni się obruszy/ áni obraża/ ktore mu
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 58
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
.
Ligaverunt eum et duxerunt ad Annã. Ioan: 18.
GRomada mię bujwołych dużych otoczyła: Srogich otyłych cielców niezliczona siła/ Ostąpiwszy rozdarli na mię wściekłe gęby Jako Lew/ gdy mu na zwierz piszczą głodne zęby. To proroctwo na sobie wyraża Pan słusznie: Bo przypatrzmy się/ proszę/ jako nań bezdusznie Nieślachetna hałastra/ szczekami ziewają: Jak na jawnego łotra bez wstydu wołają. Rozlega się straszny gwar ogromnego dźwięku/ Już się dziś nie wywiklesz z naszych mocnych ręku/ Chytry czarnoksiężniku: już ludu Bożego Niebędziesz więcej zwodził: ni się z Cesarskiego Urągać Majestatu: jużci zmylą szyki: Przypłacisz tu nauki z twemi zwolenniki. Psal
.
Ligaverunt eum et duxerunt ad Annã. Ioan: 18.
GRomádá mię buywołych dużych otoczyłá: Srogich otyłych ćielcow niezliczona śiła/ Ostąpiwszy rozdárli ná mię wśćiekłe gęby Iáko Lew/ gdy mu ná źwierz piszczą głodne zęby. To proroctwo ná sobie wyraża Pan słusznie: Bo przypátrzmy się/ proszę/ iáko nań bezdusznie Nieśláchetna cháłástrá/ szczekámi źiewáią: Iák ná iáwnego łotrá bez wstydu wołáią. Rozlega się strászny gwar ogromnego dźwięku/ Iuż się dźiś nie wywiklesz z nászych mocnych ręku/ Chytry czárnokśiężniku: iuż ludu Bożego Niebędźiesz więcey zwodźił: ni się z Cesárskiego Vrągáć Máiestatu: iużći zmylą szyki: Przypłáćisz tu náuki z twemi zwolenniki. Psal
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 15.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
grobie. Już tu Kaifaszowe huczą mury grzmotem/ Do żelaznych wrot/ co raz uderzają młotem. Zapalają kagańce/ pochodnie z parkanu/ Co żywo się wywiesza z okien przeciw Panu. Wchodzą orszaki w bramy; Tu brzęk głośnych kluczy: Owdzie łańcuch grzmotnemi ogniwami huczy. Po wytoczonych baniach lejąc łoskot srogi/ Obstąpili kruzganki hałastra i progi. Z tych/ snadź każdy/ patrzącym popisać się życzy/ Pochytnywa porożem: Pana słowy ćwiczy. Owi zaś/ pobłażając rycerstwu zacnemu/ Urągają/ dworują/ Panu idącemu. Wiele wycierpiał stosów: hańby co raz nowej/ Niżli go wprowadzono do izby sądowej. Postawion w kole radnym; gdzie wściekli ogarzy Łakomie
grobie. Iuż tu Káiphaszowe huczą mury grzmotem/ Do żeláznych wrot/ co raz vderzáią młotem. Zápaláią kágáńce/ pochodnie z párkánu/ Co żywo się wywiesza z okien przećiw Pánu. Wchodzą orszaki w bramy; Tu brzęk głośnych kluczy: Owdźie łáńcuch grzmotnemi ogniwámi huczy. Po wytoczonych bániách leiąc łoskot srogi/ Obstąpili kruzganki cháłástrá y progi. Z tych/ snadź káżdy/ pátrzącym popisáć się życzy/ Pochytnywa porożem: Páná słowy ćwiczy. Owi záś/ pobłáżaiąc rycerstwu zacnemu/ Vrągáią/ dworuią/ Pánu idącemu. Wiele wyćierpiał stosow: háńby co raz nowey/ Niżli go wprowádzono do izby sądowey. Postáwion w kole rádnym; gdźie wśćiekli ogárzy Lákomie
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 25.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
się mimo owego z swą osobliwością/ A drugi zaś popisać pragnie z życzliwością. Co się tknie pośmiewiska: miary nie masz temu/ Snadź Panowie zlecają/ każdy słudze swemu: (Chcąc go tym snadniej podać w ludzką suspicją: Iże słuszną wydali śmierci sentencją) Żeby się urągali: Zaczym nie leniwa Hamza/ nie unoszona hałastra pierzchliwa: Hańbią/ sromocą/ plują: ten oszczepem z boku Ów go z drugiego wspiera: Ba nuże Proroku/ Teraz dokazuj cudów/ kiedy wszystkim jawno/ Wszakeś Synem się Bożym powiadał nie dawno. Milczysz? podobno cię tu czary nie wspomogą: A przy tym/ to ten pięścią ów uderzy nogą. Podź
się mimo owego z swą osobliwośćią/ A drugi záś popisáć prágnie z życzliwośćią. Co się tknie pośmiewiská: miáry nie mász temu/ Snadź Pánowie zlecáią/ káżdy słudze swemu: (Chcąc go tym snádniey podáć w ludzką suspicyą: Iże słuszną wydáli śmierći sentencyą) Zeby się vrągáli: Záczym nie leniwa Hámzá/ nie vnoszona cháłástrá pierzchliwa: Háńbią/ sromocą/ pluią: ten oszczepem z boku Ow go z drugiego wspiera: Bá nuże Proroku/ Teraz dokázuy cudow/ kiedy wszystkim iáwno/ Wszákeś Synem się Bożym powiádał nie dawno. Milczysz? podobno ćię tu czáry nie wspomogą: A przy tym/ to ten pięśćią ow vderzy nogą. Podź
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 37.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
: już Pan następuje Na swe miejsce: Już ondzie gotowy krzyż stoi/ Na piętnaście stop w dłużą. Już się wojsko roi. Przychodniowie wprzód idą i lud pospolity/ Pana kołem otoczył żołnierz znamienity. Greg. Nys. Verruchinus. Męki Pańskiej.
A pozad duchowieństwo: Żydowskie książęta; Więc dworzanie/ więc słudzy/ hałastra/ chłopięta. Niewinny Izaaku/ już na swe ramiona Weś te drewna: a podźmy śpieszno/ kędy ona Góra wysoka stoi: tam twojej ofiary Pewne miejsce: dźwigaj te śmierci swojej mary. Dźwigaj ten klucz Dawidów/ na twych[...] położony Chorych plecach: tymci nam być ma otworzony Wieczny pokoj. Dźwigaj tę machinę
: iuż Pan nástępuie Ná swe mieysce: Iuż ondźie gotowy krzyż stoi/ Ná piętnaśćie stop w dłużą. Iuż się woysko roi. Przychodniowie wprzod idą y lud pospolity/ Páná kołem otoczył żołnierz známienity. Greg. Nys. Verruchinus. Męki Páńskiey.
A pozad duchowieństwo: Zydowskie kśiążętá; Więc dworzánie/ więc słudzy/ háłástrá/ chłopiętá. Niewinny Izááku/ iuż ná swe ramiona Weś te drewná: á podźmy śpieszno/ kędy oná Gorá wysoka stoi: tám twoiey ofiáry Pewne mieysce: dźwigay te śmierći swoiey máry. Dźwigay ten klucz Dawidow/ ná twych[...] położony Chorych plecách: tymći nam być ma otworzony Wieczny pokoy. Dźwigay tę máchinę
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 63.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
z kluczami, Marszałek z laską, Miecznik z Szablą, inni z Sajdakiem, z Tarczą z Zbroją wszytkim bogatym. Sekretarz Bańkietu ( wielki to w Persyj honor. ) Stół jako najbogaciej i najpiękniej zastawić powinien, Gości posadowić, etc. Pod czas tego traktamentu, zwyczaj jest i ledwie nie prawo, że chłopcy, hałastra trupie głowy, to nieprzyjaciół, to rebelizantów, to na śmierć dekretowanych, na ośmolonych kijach przynoszą, innym ad terrorem.
PROWENT MONARCHY Perskiego nie większy nad 15. Miłlionów. Potencja przedtym była wielka, kiedy na 7. kroć sto tysięcy miewał Kawaleryj, teraz miewa po 100. tysięcy jazdy, która nie dawno Mogolowe
z kluczami, Marszáłek z laską, Miecznik z Száblą, inni z Saydákiem, z Tárczą z Zbroią wszytkim bogatym. Sekretarz Bańkietu ( wielki to w Persyi honor. ) Stoł iako náybogaciey y náypiękniey zástawić powinien, Gości posadowić, etc. Pod czas tego tráktamentu, zwyczay iest y ledwie nie práwo, że chłopcy, hałastrá trupie głowy, to nieprzyiacioł, to rebellizantow, to ná śmierć dekretowánych, ná osmolonych kiiach przynoszą, innym ad terrorem.
PROWENT MONARCHY Perskiego nie większy nád 15. Miłlionow. Potencya przedtym była wielka, kiedy ná 7. kroć sto tysięcy miewał Kawáleryi, teráz miewá po 100. tysięcy iazdy, ktora nie dawno Mogolowe
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 583
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
, Rwie sznury, wielkie, małe wywraca namioty, A pan z niego farbuje krwią pogańską płoty. PIEŚŃ XXXI.
LIV.
Nie beł żaden tak duży ani beł tak śmiały, Coby mu z strachu włosy na głowie nie wstały, Najsławniejsze gdy słyszał imię Rynaldowe, Które Echo śle miedzy ściany obozowe. Ucieka afrykańska hałastra z Hiszpany, Drogi sprzęt w stanowisku został odbieżany. Milsze zdrowie: to każdy w przód unosić woli, Gdy się w nieszczęsnem razie nie dzieje po woli.
LV.
W też tropy najmężniejszy za niem Gwidon chodzi, Gwałt wkoło niego trupów we krwi hojnej brodzi. Gwiciardyn z Sansonetem drogę ostrą bronią Wolną czynią, gdzie
, Rwie sznury, wielkie, małe wywraca namioty, A pan z niego farbuje krwią pogańską płoty. PIEŚŃ XXXI.
LIV.
Nie beł żaden tak duży ani beł tak śmiały, Coby mu z strachu włosy na głowie nie wstały, Najsławniejsze gdy słyszał imię Rynaldowe, Które Echo śle miedzy ściany obozowe. Ucieka afrykańska hałastra z Hiszpany, Drogi sprzęt w stanowisku został odbieżany. Milsze zdrowie: to każdy w przód unosić woli, Gdy się w nieszczęsnem razie nie dzieje po woli.
LV.
W też tropy najmężniejszy za niem Gwidon chodzi, Gwałt wkoło niego trupów we krwi hojnej brodzi. Gwiciardyn z Sansonetem drogę ostrą bronią Wolną czynią, gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 442
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obłokiem zalegli, I tych, co do Kozaków szturmowali, strzegli. Toż gdy przyszła piechota, a przez trzy szeregi Dali w twarz ognia Turkom, natychmiast w rozbiegi Pójdą, pierzchną i próżno laski o nich tłucze Starszyna; bo skoro ich drugi raz przepłucze Deszcz ołowiany, który najtęższą przemoczy Opończą, i starszynę ta hałastra stłoczy; Ucieką. Kozacy też chcą za nimi z wału, Ale cóż, gdy nie masz sił z takiego opału; Szli Niemcy i Węgrowie, gdy nośne muszkiety Wypalą, łby pogaństwu karbując i grzbiety Kiedy się tu Kozacy z bisurmany kłócą, Z drugiej strony swe hałła Tatarzy bełkocą, Gdzie czuły Lubomirski, choć go
obłokiem zalegli, I tych, co do Kozaków szturmowali, strzegli. Toż gdy przyszła piechota, a przez trzy szeregi Dali w twarz ognia Turkom, natychmiast w rozbiegi Pójdą, pierzchną i próżno laski o nich tłucze Starszyna; bo skoro ich drugi raz przepłucze Deszcz ołowiany, który najtęższą przemoczy Opończą, i starszynę ta hałastra stłoczy; Ucieką. Kozacy też chcą za nimi z wału, Ale cóż, gdy nie masz sił z takiego opału; Szli Niemcy i Węgrowie, gdy nośne muszkiety Wypalą, łby pogaństwu karbując i grzbiety Kiedy się tu Kozacy z bisurmany kłócą, Z drugiej strony swe hałła Tatarzy bełkocą, Gdzie czuły Lubomirski, choć go
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 165
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
króla, co go obrali bez niego. Tak zdrajczyna fortuna swem sługom wygadza: Gdy ich najwyższej wzniesie, w ocemgnieniu zsadza.
XL.
Patrzcież Franciszka, losy co już szczęśliwszemi Z ludźmi królestwa swego jedzie przedniejszemi Na Szwajcary i tak jem rogów wnet przyciera, Iż ledwie i przezwisko z niemi nie umiera. Jednak brzydka hałastra tytuł, który sobie Hardzie przywłaszczyć śmiała, traci w onej dobie: Uśmierzycielmi królów, kościoła obroną Zwać się kazali, pychą nadęci szaloną.
XLI.
Potem Mediolanu dobył i Sforcego Z nieprzyjacioły zaraz porównał młodszego. Anuż tam Borboniusz broni miasta zasię I gwałt srogi niemiecki czuje zewsząd na się. Anuż, gdy inszych
króla, co go obrali bez niego. Tak zdrajczyna fortuna swem sługom wygadza: Gdy ich najwyszszej wzniesie, w ocemgnieniu zsadza.
XL.
Patrzcież Frańciszka, losy co już szczęśliwszemi Z ludźmi królestwa swego jedzie przedniejszemi Na Szwajcary i tak jem rogów wnet przyciera, Iż ledwie i przezwisko z niemi nie umiera. Jednak brzydka hałastra tytuł, który sobie Hardzie przywłaszczyć śmiała, traci w onej dobie: Uśmierzycielmi królów, kościoła obroną Zwać się kazali, pychą nadęci szaloną.
XLI.
Potem Medyolanu dobył i Sforcego Z nieprzyjacioły zaraz porównał młodszego. Anoż tam Borboniusz broni miasta zasię I gwałt srogi niemiecki czuje zewsząd na się. Anoż, gdy inszych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 39
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mnie: miecz królewski niechaj dokazuje Nad metressą: niech każe za ręce okować, W ciemnie jamie zamkniętą na wiek zamurować. Wiecejm ja jeszcze godna. Patrzcie niewdzięcznika! Przybacz sobie tchnącego płomieniami byka! Przybacz strachy narodu nieunoszonego, Ety bydło ogniste, wśród pola zbrojnego Nagły bój nieprzyjaciół: a gdym ja skinęła, Ziemioródna hałastra zaraz się wyrznęła. Przyda łup pożądany skopu Fryksowego. Jakom dobrze uspiła nigdy nie spiącego Oczy smoka! jak brata okrutnie zabiła! Wjednym grzechu jak wielem złości popełniła! Jak córki z rady mojej, Ojca swego ciało Posiekły, które więcej już ożyc nie miało. Za cudzym Państwem idąc, opuściłam swoje
mnie: miecż krolewski niechay dokazuie Nád metressą: niech każe zá ręce okowáć, W ćięmnye iámie zámkniętą ná wiek zámurowáć. Wieceym ia ieszcże godna. Pátrzćie niewdźięcżniká! Przybacż sobie tchnącego płomięniámi byká! Przybacż stráchy narodu nieunoszonego, AEty bydło ogniste, wsrod polá zbroynego Nagły boy nieprzyiacioł: á gdym iá skinęłá, Ziemiorodna cháłástrá záraz się wyrznęłá. Przyda łup pożądany skopu Phryxowego. Jákom dobrze uspiłá nigdy nie spiącego Ocży smoká! iák brátá okrutnie zábiłá! Wiednym grzechu iák wielęm złośći popełniłá! Ják corki z rády moiey, Oyca swego ciáło Posiekły, ktore wiecey iuż ożyc nie miáło. Zá cudzym Páństwem idąc, opuśćiłám swoie
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 94
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696