Murzowie, i z czeladką waszą, z więtszej części do nizin ziemskich, jużeście obłowem zostali i plonem wężów onych podziemnych; pokarmem liszek onych, które począwszy od Mahometa ojca waszego, wszytkich was na wieki wieków zrzec będą. Przeklęci którzyście w szabli waszej, i w łuku założyli wszytko błogosławieństwo wasze, których mowa harda nowe Mezencjusze niezbożne wyraża, Dextra mihi deus est, et tellum quod missile libro. Moja prawica ta u mnie bogiem, i strzała, którą z łuku strzelam. O błogosławiony narodzie chrześcijański, któryś nadzieje swoje w Bogu założył, posiłkował cię Bóg nadzieja twoja. Hardy Tatara przyszedł na cię z sześćdziesiąt tysięcy żołnierstwa swego,
Murzowie, i z czeladką waszą, z więtszej części do nizin ziemskich, jużeście obłowem zostali i plonem wężów onych podziemnych; pokarmem liszek onych, które począwszy od Machometa ojca waszego, wszytkich was na wieki wieków zrzec będą. Przeklęci którzyście w szabli waszej, i w łuku założyli wszytko błogosławieństwo wasze, których mowa harda nowe Mezencyusze niezbożne wyraża, Dextra mihi deus est, et tellum quod missile libro. Moja prawica ta u mnie bogiem, i strzała, którą z łuku strzelam. O błogosławiony narodzie chrześciański, któryś nadzieje swoje w Bogu założył, posiłkował cię Bóg nadzieja twoja. Hardy Tatara przyszedł na cię z sześćdziesiąt tysięcy żołnierstwa swego,
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 265
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
do malarskiej sprawy. Ale po cóż też o ten obraz proszę, Kiedy cię żywcem w sercu swoim noszę, Nie malowaną (mogłabyś być zmytą), Lecz wykowaną twardo i wyrytą. OMYŁKA
Zgubił gdzieś matkę Kupido zbłąkany, Wtem zoczył Kasię i rzekł oszukany: „Matko, o matko!” — lecz harda dziewczyna, Nie chcąc ni gościa takiego, ni syna, Rzekła: „Pewnie mi na łonie nie siędziesz, Nie jestem matka.” On rzekł: „Ale będziesz.” NA JABŁKO
Ani to jabłko, co go strzegącemu Herkules wydarł smokowi czujnemu, Ani to, które Atalancie nogi Podcięło, zniósszy gachom zakład srogi
do malarskiej sprawy. Ale po cóż też o ten obraz proszę, Kiedy cię żywcem w sercu swoim noszę, Nie malowaną (mogłabyś być zmytą), Lecz wykowaną twardo i wyrytą. OMYŁKA
Zgubił gdzieś matkę Kupido zbłąkany, Wtem zoczył Kasię i rzekł oszukany: „Matko, o matko!” — lecz harda dziewczyna, Nie chcąc ni gościa takiego, ni syna, Rzekła: „Pewnie mi na łonie nie siędziesz, Nie jestem matka.” On rzekł: „Ale będziesz.” NA JABŁKO
Ani to jabłko, co go strzegącemu Herkules wydarł smokowi czujnemu, Ani to, które Atalancie nogi Podcięło, zniósszy gachom zakład srogi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 13
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Sam będąc zaniesiony w nieodwrotne strony, Braciej w sercu zostawił żal nieutulony. 781. Resentyment.
Nicem więcej u Boga moimi modłami Nie żądał, ni ocz barziej błagał ofiarami Jego święty majestat, nawet z samym z sobą Nicem więcej nie myślił, jako żebym z tobą, Przed tym skłonna, dziś harda Anno, trawił lata, Pókiby mi żywota przedłużyły fata. Zwłaszcza, żeś i ty taką zawsze mi się zdała, Jakobyś powolnością moją nie wzgardzała.
I owszem wieleś znaków dała mi swej chęci. Skąd mniemałem, u Boga moje być w pamięci I modły i ofiary tak często czynione, Kiedy
. Sam będąc zaniesiony w nieodwrotne strony, Braciej w sercu zostawił żal nieutulony. 781. Resentyment.
Nicem więcej u Boga moimi modłami Nie żądał, ni ocz barziej błagał ofiarami Jego święty majestat, nawet z samym z sobą Nicem więcej nie myślił, jako żebym z tobą, Przed tym skłonna, dziś harda Anno, trawił lata, Pokiby mi żywota przedłużyły fata. Zwłaszcza, żeś i ty taką zawsze mi się zdała, Jakobyś powolnością moją nie wzgardzała.
I owszem wieleś znakow dała mi swej chęci. Zkąd mniemałem, u Boga moje być w pamięci I modły i ofiary tak często czynione, Kiedy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 274
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
klują i te swoje przeciwniki I mucha przyciśniona ma też swoje krzyki. Częstom ja te połykał przykre speciały, Mając za to, że ustać kiedyżkolwiek miały. Częstom i siła cierpiał, nie wiedzieć dlaczego, Jakby to nad me plecy było coś wyższego. Lecz kiedy już tak moje stateczne kochanie Poszło u ciebie, harda, dziś w zapamiętanie, Bóg cię żegnaj. Jać złością nie będę nagradzał Ani twej sławy szczypał, ni szczęścia zagradzał. Żyj szczęsna i przed mymi wzgardzonymi wroty, Zdarzy Bóg, że zaświeci jeszcze Febus złoty.
Przebacz i temu pismu. Gdyż ja cię mniej winię, Czynisz, co twej płci zwyczaj. A
klują i te swoje przeciwniki I mucha przyciśniona ma też swoje krzyki. Częstom ja te połykał przykre speciały, Mając za to, że ustać kiedyżkolwiek miały. Częstom i siła cierpiał, nie wiedzieć dlaczego, Jakby to nad me plecy było coś wyższego. Lecz kiedy już tak moje stateczne kochanie Poszło u ciebie, harda, dziś w zapamiętanie, Bog cię żegnaj. Jać złością nie będę nagradzał Ani twej sławy szczypał, ni szczęścia zagradzał. Żyj szczęsna i przed mymi wzgardzonymi wroty, Zdarzy Bog, że zaświeci jeszcze Febus złoty.
Przebacz i temu pismu. Gdyż ja cię mniej winię, Czynisz, co twej płci zwyczaj. A
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 275
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
dobrem koniu jeździć nie przystoi; A tak jest, nie inaczej, bo cię znam po sierci. Bodaj cię rozdzielono, niecnoto, na ćwierci! Bodaj cię obieszono, ultaju, szpetniku! Zdrajco, chłopie, złodzieju, łotrze, rozbójniku!”
XLII.
Na takie obelżywe i sromotne słowa, Któremi nań wołała harda białagłowa, Rugier cierpliwy milczał i nie odpowiedział, Bo, że mu beł sromotny swar z nią, dobrze wiedział. Ona zatem ze dwiema drugiemi siostrami Wsiadła w łódź, co gotowa stała, i wiosłami Pośpieszała skwapliwa za niem prędkiem biegiem, Goniąc go, kiedy jechał tuż nad samem brzegiem.
XLIII.
Grozi, fuka
dobrem koniu jeździć nie przystoi; A tak jest, nie inaczej, bo cię znam po sierci. Bodaj cię rozdzielono, niecnoto, na ćwierci! Bodaj cię obieszono, ultaju, szpetniku! Zdrajco, chłopie, złodzieju, łotrze, rozbójniku!”
XLII.
Na takie obelżywe i sromotne słowa, Któremi nań wołała harda białagłowa, Rugier cierpliwy milczał i nie odpowiedział, Bo, że mu beł sromotny swar z nią, dobrze wiedział. Ona zatem ze dwiema drugiemi siostrami Wsiadła w łódź, co gotowa stała, i wiosłami Pośpieszała skwapliwa za niem prędkiem biegiem, Goniąc go, kiedy jechał tuż nad samem brzegiem.
XLIII.
Grozi, fuka
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 207
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
różane wargi sobie kładła I zginąwszy jem z oczu, nagle się ukryła I tak je, jako błazny jakie, zostawiła.
XXXV.
I co wziąć z sobą w drogę przedtem pewnie chciała Grabię lub Sakrypanta, w którą jechać miała, Aby przez nich do państwa beła Galafrona, Do ostatecznych wschodnich granic przewiedziona, To teraz harda dziewka obiema wzgardziła I w oka mgnieniu pierwszą żądzą odmieniła, Nie chcąc być nic powinna grabi i królowi, A dufając samemu swemu pierścieniowi.
XXXVI.
Oni, tak oszukani, po lesie biegają I tam i sam zdumiałe twarzy obracają, Jako ogar, któremu liszka albo zając Zginie, co go pojmać już chce, doganiając
różane wargi sobie kładła I zginąwszy jem z oczu, nagle się ukryła I tak je, jako błazny jakie, zostawiła.
XXXV.
I co wziąć z sobą w drogę przedtem pewnie chciała Grabię lub Sakrypanta, w którą jechać miała, Aby przez nich do państwa beła Galafrona, Do ostatecznych wschodnich granic przewiedziona, To teraz harda dziewka obiema wzgardziła I w oka mgnieniu pierwszą żądzą odmieniła, Nie chcąc być nic powinna grabi i królowi, A dufając samemu swemu pierścieniowi.
XXXVI.
Oni, tak oszukani, po lesie biegają I tam i sam zdumiałe twarzy obracają, Jako ogar, któremu liszka albo zając Zginie, co go poimać już chce, doganiając
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 257
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jestli to prze Bóg żywy/ niezbożny i Bogu przeciwny głos/ mdłemu i śmiertelnemu stworzeniu przyczytac. Władza twoja jest, wladza wieczna, abowiem wielki jesteś Pan, i wielka moc twoja, a wielkości twej niemasz końca? Nie jestli to przeciwnika Bożego nad wszystko to co się Bóg nazywa/ wynoszącego się/ harda chłuba: Dana mi jest wszekla władza, na niebie i na ziemi: Mnie się cudzoziemcy pokłonili. Abo owo/ Wszyscy narodowie będą nań robić, i opanuje od morza do morza, i wszyscy narodowie i pokolenia będą mu służyć, abowiem dana mu jest władza, i cześć i królestwo. Powiedz mi prze
iestli to prze Bog żywy/ niezbożny y Bogu przećiwny głos/ mdłemu y śmiertelnemu stworzeniu przycżytác. Władza twoiá iest, wladza wiecżna, ábowiem wielki iesteś Pan, y wielka moc twoiá, á wielkośći twey niemász koncá? Nie iestli to przeciwniká Bożego nád wszystko to co się Bog názywá/ wynoszącego się/ hárda chłubá: Dána mi iest wszekla władza, ná niebie y ná ziemi: Mnie się cudzoziemcy pokłonili. Abo owo/ Wszyscy narodowie będą nan robić, y opánuie od morzá do morzá, y wszyscy narodowie y pokolenia będą mu służyć, ábowiem dána mu iest władza, y cżeść y krolestwo. Powiedz mi prze
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 35v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Hańba więzniom: jak duszy mej gdy z jej przypadku, I hańby mają triumf, i z tej niedostatku. Boga gniew przeciw grzesznikowi,
Jest to zapalczywości Boże twojej znamie! Ach dość ciężki/ i srogi wywarłeś gniew na mnie! Podałeś mi naukę/ z której dobrzem poznał/ Jak twa ręka jest harda ku pomście. bom doznał Onej ciężko na sobie; lecz to z twej miłości/ Srogiej nademnąś użył twej sprawiedliwości/ Bo gdy ujrzałeś grzechy niezliczone moje/ Naznaczyłeś podobne za nie kary twoje. Stąd na ten mój przypadek nic żałosniejszego/ I nic się na ziemi być nie zda podobnego. Lamentu dzień trzeci
Háńba więzniom: iák duszy mey gdy z iey przypadku, Y háńby máią tryumf, y z tey niedostátku. Bogá gniew przećiw grzesznikowi,
Iest to zápálcżywośći Boże twoiey známie! Ach dość ćięszki/ y srogi wywárłeś gniew na mie! Podałeś mi naukę/ z ktorey dobrzem poznáł/ Iak twá ręká iest hardá ku pomśćie. bom doznał Oney ćięszko na sobie; lecż to z twey miłośći/ Srogiey nademnąś użył twey spráwiedliwośći/ Bo gdy uyrzáłeś grzechy niezlicżone moie/ Náznácżyłeś podobne zá nie kary twoie. Ztąd na ten moy przypádek nic żałosnieyszego/ Y nic się ná źiemi bydź nie zdá podobnego. Lámentu dźień trzeći
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 72
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
. Tityrus rogate Kozy, Dametas capy i owce kosmate. Oba młodzieńcy, oba w leciech rówieśnicy, Oba dobrzy na fletniach, dobrzy na skrzypicy I pieśni nauczeni składać, także śpiewać, Także dobrzy zaczynać, dobrzy i opiewać. Tityr żółto zarastał, Dametę włos siwy Przyprószył, acz wiekiem był nie barzo leciwy; Atoli harda Neta trafić w to umiała, Że go wzgardą przed czasem siwym udziałała. Oba tedy pod bukiem wysokim siedzieli, A zwykłymi pieśniami zabawiać się mieli; A mnie, gdym od złych wiatrów i od nagłej rudy Ochraniał sadowinę, kozieł kędyś z trzódy Obłąkał się i gdy go przez całe zaranie Szukam śledząc, z trafunku
. Tityrus rogate Kozy, Dametas capy i owce kosmate. Oba młodzieńcy, oba w leciech rówieśnicy, Oba dobrzy na fletniach, dobrzy na skrzypicy I pieśni nauczeni składać, także śpiewać, Także dobrzy zaczynać, dobrzy i opiewać. Tityr żółto zarastał, Dametę włos siwy Przyprószył, acz wiekiem był nie barzo leciwy; Atoli harda Neta trafić w to umiała, Że go wzgardą przed czasem siwym udziałała. Oba tedy pod bukiem wysokim siedzieli, A zwykłymi pieśniami zabawiać się mieli; A mnie, gdym od złych wiatrów i od nagłej rudy Ochraniał sadowinę, kozieł kędyś z trzódy Obłąkał się i gdy go przez całe zaranie Szukam śledząc, z trafunku
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 40
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Dziewka Splunę ja te przysmaki i umyję wodą, Gdzieś się ust moich dotknął tą kosmatą brodą. Dafnis Płóczesz usteczka swoje, płócz, moje kochanie, A umywszy, mnie znowu daj pocałowanie. Dziewka Co czynisz? Zadusisz mię! Źle z tobą kuńsztować, Krowy by tobie, a nie panienki całować. Dafnis Nie bądź harda! Jako sen prędko z oczu ginie, Tak prędko twoja młodość i uroda minie. Dziewka Nie wiesz, że z słodkich jagód rozynki bywają? I różej, chociaj uschnie, przedsię używają. Dafnis Pódźmy tu pod te lipy, przechodźmy się z sobą, Trzeba mi kilka pięknych słów rozmówić z tobą. Dziewka Nie pójdę
Dziewka Splunę ja te przysmaki i umyję wodą, Gdzieś się ust moich dotknął tą kosmatą brodą. Dafnis Płóczesz usteczka swoje, płócz, moje kochanie, A umywszy, mnie znowu daj pocałowanie. Dziewka Co czynisz? Zadusisz mię! Źle z tobą kuńsztować, Krowy by tobie, a nie panienki całować. Dafnis Nie bądź harda! Jako sen prędko z oczu ginie, Tak prędko twoja młodość i uroda minie. Dziewka Nie wiesz, że z słodkich jagód rozynki bywają? I różej, chociaj uschnie, przedsię używają. Dafnis Pódźmy tu pod te lipy, przechodźmy się z sobą, Trzeba mi kilka pięknych słów rozmówić z tobą. Dziewka Nie pójdę
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 58
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964