z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześcijańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę i drapież piekelną, aby z nich zaprzańce poczynił chrystusowe, i w mleku tatarskiem przeklętem, dał truciznę alkoranową Mahometa potępionego. Od wiecznej śmierci oswobodzone niemowiątka przemówcie dzisia, a śpiewajcie z Dawidem: Chwal dusza moja Pana; chwalić będę Pana za żywota mego, śpiewać będę Bogu memu, póki będę.
z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześciańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę i drapież piekelną, aby z nich zaprzańce poczynił chrystusowe, i w mleku tatarskiém przeklętem, dał truciznę alkoranową Machometa potępionego. Od wiecznej śmierci oswobodzone niemowiątka przemówcie dzisia, a śpiewajcie z Dawidem: Chwal dusza moja Pana; chwalić będę Pana za żywota mego, śpiewać będę Bogu memu, póki będę.
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 261
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
pole: Gdzie jako na szerokim pokaże się stole, Jej niezmierność, Chorąży czoło wziął ze swymi, I tu teraz, i potym ludźmi Komonnymi Pierwszy zawsze. Lewy Róg Firlej uszykował Z-Lanckorońskim pospołu, których posiłkował Sieniawski, z-Sobieskiemi. Wiśniowiecki prawy Z-Podczasym Ostrorogiem. I tu wprzód się krwawy Taniec zaczął: kiedy nań bystrych Harpij kształtem, Skoczywszy Tatarowie natrą wielkim gwałtem. Ale gdy ich Chorąży utrzyma na sobie, Zaraz jako bez oczu uderzą się obie Onych Skrzydła, i z-pola spedzą ich wszytkiego. Gdzie Trunet, przed inszemi ozdoba Hańskiego Przednia Dworu, wylaną kredensuje Duszą. Czym drudzy zamieszani, więcej się nie kuszą. I prócz ku
pole: Gdźie iáko ná szerokim pokaże sie stole, Iey niezmierność, Chorąży czoło wźiął ze swymi, I tu teraz, i potym ludźmi Komonnymi Pierwszy záwsze. Lewy Rog Firley uszykował Z-Lanckorońskim pospołu, ktorych posiłkował Sieniáwski, z-Sobieskiemi. Wiśniowiecki práwy Z-Podczásym Ostrorogiem. I tu wprzod sie krwáwy Taniec záczął: kiedy nań bystrych Hárpiy kształtem, Skoczywszy Tátárowie natrą wielkim gwałtem. Ale gdy ich Chorąży utrzyma ná sobie, Záraz iako bez oczu uderzą sie obie Onych Skrzydła, i z-pola zpedzą ich wszytkiego. Gdźie Trunet, przed inszemi ozdoba Háńskiego Przednia Dworu, wylaną kredensuie Duszą. Czym drudzy zamieszani, wiecey sie nie kuszą. I procz ku
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 57
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ Ty przynamniej jeśliże temu już równego Mieć nie możesz oręża/ pomścij się tym czasem/ I zwiąż tę Bohatyrkę/ któryć dawam pasem/ Mocnym/ nierozerwanym/ a zwiąż nie folgując/ Ani na jej pieszczone członki respektując/ Gdzie się to tam na trawie sobie położyła/ Żeby abo od zwierząt rozdrapana była/ Abo Harpij łakomych. Niechaj się nie cieszy Długo z tej wiktoriej. Tedy wnet pośpieszy Do niej znowu Kupido. I gdy ją sen trzymał/ Jeszcze tak smakowity/ cichuczko pojmał/ Tamże w miejscu/ ręku jej/ i nóg się dobrawszy/ A do drzewek osobno każdą przywiązawszy/ Mizernie rozkrzyżował/ że ktoby narokiem Spojzrzał na
/ Ty przynamniey ieśliże temu iuż rownego Mieć nie możesz oręza/ pomściy się tym czásem/ Y zwiąż tę Bohátyrkę/ ktoryć dawám pásem/ Mocnym/ nierozerwánym/ á zwiąż nie folguiąc/ Ani ná iey pieszczone członki respektuiąc/ Gdzie się to tám ná trawie sobie położyłá/ Zeby ábo od źwierząt rozdrapána byłá/ Abo Harpiy łákomych. Niechay się nie cieszy Długo z tey wiktoryey. Tedy wnet pośpieszy Do niey znowu Kupido. Y gdy ią sen trzymał/ Ieszcze ták smákowity/ ćichuczko poimał/ Támże w mieyscu/ ręku iey/ y nog się dobrawszy/ A do drzewek osobno káżdą przywiązawszy/ Mizernie roskrzyżował/ że ktoby narokiem Spoyzrzał ná
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 99
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Znasz ty mój grzech, za który ja nie śmiem mojego Prosić wzroku u ciebie, dawno straconego, Choć wiem dobrze, iżbyś to mógł uczynić snadnie, Bo zaż na twoję wolą Bóg nasz nie przypadnie? Ale dosyć, o dosyć będzie, gdy mi głodem Nie dopuścisz umierać i plugawem smrodem Najbrzydszych z otchłań Harpij, które codzień moje Wydzierają pokarmy, brzuchy tucząc swoje.
CXII.
A ja tobie z marmuru najkosztowniejszego Kościół śliczny postawię u pałacu mego; Ten bramy z zawiasami i dachy wysokie Z drogich będzie miał kruszców, a sale szerokie Z najprzedniejszego złota obiję blachami, Rzemieślników przyzwawszy uczonych z mistrzami.” Tak rzekł utrapiony król
Znasz ty mój grzech, za który ja nie śmiem mojego Prosić wzroku u ciebie, dawno straconego, Choć wiem dobrze, iżbyś to mógł uczynić snadnie, Bo zaż na twoję wolą Bóg nasz nie przypadnie? Ale dosyć, o dosyć będzie, gdy mi głodem Nie dopuścisz umierać i plugawem smrodem Najbrzydszych z otchłań Harpij, które codzień moje Wydzierają pokarmy, brzuchy tucząc swoje.
CXII.
A ja tobie z marmuru najkosztowniejszego Kościół śliczny postawię u pałacu mego; Ten bramy z zawiasami i dachy wysokie Z drogich będzie miał kruszców, a sale szerokie Z najprzedniejszego złota obiję blachami, Rzemieśników przyzwawszy uczonych z mistrzami.” Tak rzekł utrapiony król
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 57
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905