eś to ziemska niegdy/ gdyś żyła Bogini? Twojesz to własne ciało w tej śmiertelnej skrzyni? Gdziez owo wdziędzne czoło/ przedziwnej piękności? Które wstydziło gładkość i słoniowej kości. Nic nie mówicie usta/ usta koralowe/ Wzrokiem nie szafujecie oczy kryształowe. Dwie brwi nad powiekami jakdwie tęcze były: Te obiednwie dwa hufce robactwa pokryły. Owe skronie/ co wdziędznie jak roża kwitnęły Patrz jako wsprosnej ropie/ obie zatonęły! Ropa zalała usta/ pełne ropy oczy/ Wszytka w ropę topnieje/ wszytkę robak toczy. Onę/ która Cesarsko/ hojnie czestowała/ Patrz/ jak hojnym/ robactwu bankietem się zstała! Ona/ co się od
eś to źiemská niegdy/ gdyś żyłá Bogini? Twoiesz to włásne ćiáło w tey śmiertelney skrzyni? Gdźiez owo wdźiędzne czoło/ przedźiwney pięknośći? Ktore wstydźiło głádkość y słoniowey kośći. Nic nie mowićie vstá/ vstá korálowe/ Wzrokiem nie száfuiećie oczy kryształowe. Dwie brwi nád powiekámi iákdwie tęcze były: Te obiednwie dwá hufce robáctwá pokryły. Owe skronie/ co wdźiędznie iák rożá kwitnęły Pátrz iáko wsprosney ropie/ obie zátonęły! Ropá zálałá vstá/ pełne ropy oczy/ Wszytká w ropę topnieie/ wszytkę robak toczy. Onę/ ktorá Cesársko/ hoynie czestowáłá/ Pátrz/ iák hoynym/ robáctwu bankietem się zstáłá! Oná/ co się od
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.” 40 (P). CZŁOWIEK IGRZYSKO BOŻE SZACHY
Cóż jest świat? Szachownica. Właśnie mu to służy. A ludzie co są? Szachy rozmaitej struży. Tu żywot białe pole, czarne śmierć zaswoi. Skoro hufce ze strony postawią obojej, Dwaj doświadczeni gracze usiądą za stołem; O, jakie bezpieczeństwo: pokusa z aniołem. Białym anioł, czarnym czart, i słusznie, hetmani, Nieproszona fortuna przyświeca i na niej Siła należy, ona nadzieją i strachem Miesza graczów, u niej met często w ręku z szachem. Prostą drogą stateczne
naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.” 40 (P). CZŁOWIEK IGRZYSKO BOŻE SZACHY
Cóż jest świat? Szachownica. Właśnie mu to służy. A ludzie co są? Szachy rozmaitej struży. Tu żywot białe pole, czarne śmierć zaswoi. Skoro hufce ze strony postawią obojej, Dwaj doświadczeni gracze usiędą za stołem; O, jakie bezpieczeństwo: pokusa z aniołem. Białym anioł, czarnym czart, i słusznie, hetmani, Nieproszona fortuna przyświeca i na niej Siła należy, ona nadzieją i strachem Miesza graczów, u niej met często w ręku z szachem. Prostą drogą stateczne
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 28
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, żeby się w tył mieli Pierwej, niżby się o niem z wieści dowiedzieli”.
XCVI.
Milczenie mu inaczej nie odpowiedziało, Tylko, że tak uczyni, głową znak dawało; I nie mieszkając, za niem puściło się potem I byli w Pikardiej społem pierwszem lotem, Archanioł sprawił, że się ochotnie ruszały Hufce i on wielki cug uczynił tak mały, Że jednego dnia stanął pod Paryżem z ludem, A nikt nie znał, że się to wszytko działo cudem.
XCVII.
Milczenie i tam i sam, to w przód, to na czoło, Przed wojskami biegało, to w zad, to nakoło, Uczyniwszy mgłę wielką,
, żeby się w tył mieli Pierwej, niżby się o niem z wieści dowiedzieli”.
XCVI.
Milczenie mu inaczej nie odpowiedziało, Tylko, że tak uczyni, głową znak dawało; I nie mieszkając, za niem puściło się potem I byli w Pikardyej społem pierszem lotem, Archanioł sprawił, że się ochotnie ruszały Hufce i on wielki cug uczynił tak mały, Że jednego dnia stanął pod Paryżem z ludem, A nikt nie znał, że się to wszytko działo cudem.
XCVII.
Milczenie i tam i sam, to w przód, to na czoło, Przed wojskami biegało, to w zad, to nakoło, Uczyniwszy mgłę wielką,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 319
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce gnał pod mur długi pułk sprawiony, Od Buralda z Ormidą mężnem prowadzony; Za Buraldem, swem wodzem, Garamanci idą, Następują z Marmundy hufce za Ormidą; Klarynda podle siebie ma z lewego boku, Sorydana z prawego, za niem król z Maroku; Więc król z Koski i z Setty wraz następowali, Wszyscy, aby się z męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną,
obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce gnał pod mur długi pułk sprawiony, Od Buralda z Ormidą mężnem prowadzony; Za Buraldem, swem wodzem, Garamanci idą, Następują z Marmundy hufce za Ormidą; Klarynda podle siebie ma z lewego boku, Sorydana z prawego, za niem król z Maroku; Więc król z Koski i z Setty wraz następowali, Wszyscy, aby się z męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wieprz dziki, Czyniąc okna przestrone pyskiem i piersiami Miedzy ciasnemi chrusty i miedzy trzcinami, Kryty tarczą poganin i skupione straży I nie tylko mur, ale Boga lekce waży.
CXXI.
Jako skoro na suszy stanął król zuchwały I wpadł na rusztowania, co wielkie trzymały Mosty wewnątrz za murem mocne i przestrone, Na których stały hufce francuskie sprawione, Dopiero beło widać w ciałach srogie rany, Które śmiertelnem mieczem dawał niebłagany, I ręce na powietrzu i głowy lecące I strumienie krwie, z muru w przekopy ciekące.
CXXII.
Porzucił tarcz poganin i miecz w ręce obie Wziąwszy, wpadł na Arnolfa książę w onej dobie, Który beł przyszedł stamtąd, gdzie
wieprz dziki, Czyniąc okna przestrone pyskiem i piersiami Miedzy ciasnemi chrósty i miedzy trzcinami, Kryty tarczą poganin i skupione straży I nie tylko mur, ale Boga lekce waży.
CXXI.
Jako skoro na suszy stanął król zuchwały I wpadł na rusztowania, co wielkie trzymały Mosty wewnątrz za murem mocne i przestrone, Na których stały hufce francuskie sprawione, Dopiero beło widać w ciałach srogie rany, Które śmiertelnem mieczem dawał niebłagany, I ręce na powietrzu i głowy lecące I strumienie krwie, z muru w przekopy ciekące.
CXXII.
Porzucił tarcz poganin i miecz w ręce obie Wziąwszy, wpadł na Arnolfa książę w onej dobie, Który beł przyszedł stamtąd, gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 325
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, niećwiczone”.
XXXIX.
Takiemi w one czasy i lepszemi słowy, Będąc dobrego głosu i dobrej wymowy, Cny Rynald jeszcze więcej do boju onemu Przydał żądzy i chęci rycerstwu zacnemu, Co było, jako mówi przypowieść, koniowi Przydać bojca, co rączo bieży ku kresowi. Skoro skończył przemowę, pod rozwinionemi Chorągwiami się hufce ruszały swojemi.
XL.
Cicho i bez wołania, w piękny szyk sprawione, Szło mocne wojsko, na trzy części rozdzielone. Nad Sekwaną ozdobę dał królewiczowi Pierwszą wprzód się z pogaństwem potkać Zerbinowi; Ludziom z Irlandy kazał rozciągnionem czołem Więcej pola zajmować i iść więtszem kołem, We śrzodku lud angielski zawiera ochotny Z cnem książęciem
, niećwiczone”.
XXXIX.
Takiemi w one czasy i lepszemi słowy, Będąc dobrego głosu i dobrej wymowy, Cny Rynald jeszcze więcej do boju onemu Przydał żądzej i chęci rycerstwu zacnemu, Co było, jako mówi przypowieść, koniowi Przydać bojca, co rączo bieży ku kresowi. Skoro skończył przemowę, pod rozwinionemi Chorągwiami się hufce ruszały swojemi.
XL.
Cicho i bez wołania, w piękny szyk sprawione, Szło mocne wojsko, na trzy części rozdzielone. Nad Sekwaną ozdobę dał królewicowi Pierwszą wprzód się z pogaństwem potkać Zerbinowi; Ludziom z Irlandy kazał rozciągnionem czołem Więcej pola zajmować i iść więtszem kołem, We śrzodku lud angielski zawiera ochotny Z cnem książęciem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 367
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szczebiocąc pod lasem. Pasterz za stadem wesoło przygrawa I wół do jarzma pracowity wstawa. Oracz za pługiem pracowity chodzi Albo sad szczepi, albo płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty pola odziewają, Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy
szczebiocąc pod lasem. Pasterz za stadem wesoło przygrawa I wół do jarzma pracowity wstawa. Oracz za pługiem pracowity chodzi Albo sad szczepi, albo płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty pola odziewają, Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 202
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zginęło nad tysiąc/ drugim innym szczęście pod ten czas posłużyło/ między wozy się skłoniwszy/ a tak odwróciwszy na nieprzyjaciela/ odpor następującemu mocnie uczynili/ a potym przebywszy owe trudne przeprawy/ z Królem I. M. i obozem się złączyli. Gdy tak potrzeba i potyczka dzieje się z tyłu/ następują w oczy Królowi hufce niepzyjacielskie/ dwiema stronami/ których była liczba nie pochybna sto tysięcy. Z tymi napierwszy pułk potyka się siłą wielką/ który prowadził Książę Jego M. Koreckie/ długo zaprawdę waleczny ten Bohatyr/ i mąż dzielny wspierał na sobie nieprzyjaciela/ naostatek nieprżelicżoną mnogością ogarniony/ i nadwątlony/ z nienagła ustawicźnie odpierając/ zbliżył
zginęło nád tyśiąc/ drugim innym szcżęśćie pod ten cżás posłużyło/ między wozy się skłoniwszy/ á ták odwroćiwszy ná nieprzyiaćielá/ odpor nástępuiącęmu mocnie vcżynili/ á potym przebywszy owe trudne przepráwy/ z Krolem I. M. y obozem się złącżyli. Gdy ták potrzebá y potycżká dźieie się z tyłu/ nástępuią w ocży Krolowi hufce niepzyiaćielskie/ dwiemá stronámi/ ktorych byłá licżbá nie pochybna sto tyśięcy. Z tymi napierwszy pułk potyka się śiłą wielką/ ktory prowádźił Xiążę Iego M. Koreckie/ długo záprawdę walecżny ten Bohátyr/ y mąż dźielny wspierał ná sobie nieprzyiaćielá/ náostátek nieprżelicźoną mnogośćią ogárniony/ y nádwątlony/ z nienagłá vstáwicźnie odpieráiąc/ zbliżył
Skrót tekstu: PastRel
Strona: B2v
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
i niezgodę: skąd pochodzą porażki wojenne/ przelewanie krwie/ burzenie miast/ i zniszczenie ludzi. A kto może począć co dobrego za wojną/ która niszczy ludzie/ wypędza cnotę/ łamie wiarę/ wygania nabożeństwo/ pustoszy kościoły/ depce święte rzeczy? abo jako się zgodzić mogą grzmoty/ zbrój/ i opowiadanie Ewangeliej: hufce wojenne/ i Ewangelia zbawienna: zamieszanie które za wojną idzie/ i uspokojenie/ którego potrzebuje słowo boże? Piątej części,
Druga pomoc/ którą przynosi wielkość państwa Ewangeliej/ jest język pospolity: abowiem zaraz z państwem szerzy się i język zwyciężców: tak Grecy w Asiej/ Rzymianie wszędzie/ Arabowie w Afryce/ i
y niezgodę: zkąd pochodzą porażki woienne/ przelewánie krwie/ burzenie miast/ y znisczenie ludźi. A kto może począć co dobrego zá woyną/ ktora nisczy ludźie/ wypądza cnotę/ łamie wiárę/ wygania nabożeństwo/ pustoszy kośćioły/ depce święte rzeczy? ábo iáko się zgodźić mogą grzmoty/ zbroy/ y opowiádánie Ewángeliey: hufce woienne/ y Ewángelia zbáwienna: zámieszánie ktore zá woyną idźie/ y vspokoienie/ ktorego potrzebuie słowo boże? Piątey częśći,
Druga pomoc/ ktorą przynośi wielkość páństwá Ewángeliey/ iest ięzyk pospolity: ábowiem záraz z páństwem szerzy się y ięzyk zwyćiężcow: ták Graecy w Asiey/ Rzymiánie wszędźie/ Arábowie w Afryce/ y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 16
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie miał. Wróciwszy się tedy szpieg powiedział wszytko panu swemu/ tak co widział około aparatu wojennego/ jako i to co słyszał z ust tego to Kleryka tak hardzie mówiącego. Tedy on osobliwie uradował się w Panu i wielką wziął nadzieję otrzymania zwycięstwa/ aż i żołnierzom swoim serca dodawał. Gdy się tedy z obu stron hufce potkały. Kleryk do bitwy dziwnie rączą i dużą klaczę kazał sobie osiodłać. Trafunkiem/ abo iż tak Pan Bóg zrządził ta bestia nocy przeszłej wychełznawszy się nalazła kupę soli/ i barzo siła jej jadła. Kleryk tedy na czele się potkawszy i nad strumień wody przyjachawszy/ klacza dla onej soli pić pragnąca/ wodze z ręku
nie miał. Wroćiwszy sie tedy szpieg powiedźiał wszytko pánu swemu/ ták co widźiał około ápáratu woiennego/ iáko y to co słyszał z vst tego to Cleriká ták hárdźie mowiącego. Tedy on osobliwie vrádował sie w Pánu y wielką wźiał nádźieię otrzymánia zwyćięstwá/ áż y żołnierzom swoim sercá dodawał. Gdy sie tedy z obu stron hufce potkáły. Clerik do bitwy dźiwnie rączą y dużą kláczę kazał sobie ośiodłáć. Tráfunkiem/ ábo iż ták Pan Bog zrządźił tá bestya nocy przeszłey wychełznawszy sie nálázłá kupę soli/ y bárzo śiłá iey iádłá. Clerik tedy ná czele sie potkawszy y nád strumień wody przyiáchawszy/ klácza dla oney soli pić prágnąca/ wodze z ręku
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 85
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612