eśmy uczynili zaciąg pod tym chłodem Z winem i z tym starym miodem.
A wiecie, że to Bachus nie jest pan wojenny Tylko miły i przyjemny.
Ale jak się rozchodzi często i samemu Zdoła Marsowi srogiemu.
Że jakby nogi podciął, tak na podziwienie Uderzy nim więc o ziemię.
Uspokojcież już, bracia, ten huk i łajanie, Którym się grubi poganie
Brzydzą, ale każdy swego pilnując wezgłowia Powinszujmy sobie zdrowia. 700. Z tegoż.
Witajże, brat cnotliwy! A czy zdrów, czy duży? Jakoż ci teraz szczęście na tym świecie płuży? Jakoż ci się też ten chleb żołnierski nadaje? Ale co cię przyniosło
eśmy uczynili zaciąg pod tym chłodem Z winem i z tym starym miodem.
A wiecie, że to Bacchus nie jest pan wojenny Tylko miły i przyjemny.
Ale jak się rozchodzi często i samemu Zdoła Marsowi srogiemu.
Że jakby nogi podciął, tak na podziwienie Uderzy nim więc o ziemię.
Uspokojcież już, bracia, ten huk i łajanie, Ktorym się grubi poganie
Brzydzą, ale każdy swego pilnując wezgłowia Powinszujmy sobie zdrowia. 700. Z tegoż.
Witajże, brat cnotliwy! A czy zdrow, czy duży? Jakoż ci teraz szczęście na tym świecie płuży? Jakoż ci się też ten chleb żołnierski nadaje? Ale co cię przyniosło
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 439
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Niż diament i niżli kamień marmurowy.
LI.
Czego nie mogli grabi uczynić mężnemu, To on zaś mógł uczynić łatwie z nich każdemu. Za dziesięciorgiem tylko cięciem albo mało Co więcej trzydzieści ich na placu zostało. Drudzy zatem poczęli na zad ustępować; On już chciał upłakaną dziewkę rozwięzować, Kiedy się wszczął nowy zgiełk i huk z drugiej strony, Którem beł wszytek wysep nagle napełniony.
LII.
Wtem, gdy tak w tamtej stronie Orland w onej dobie W kupę zebrane chłopstwo zabawiał na sobie, Na kilku miejscach żadnych nie nalazszy wstrętów, Irlandczycy na wyspę wysiedli z okrętów I lud po wszystkich brzegach bili bez litości I lub to okrucieństwu lub sprawiedliwości
Niż dyament i niżli kamień marmurowy.
LI.
Czego nie mogli grabi uczynić mężnemu, To on zaś mógł uczynić łatwie z nich każdemu. Za dziesięciorgiem tylko cięciem albo mało Co więcej trzydzieści ich na placu zostało. Drudzy zatem poczęli na zad ustępować; On już chciał upłakaną dziewkę rozwięzować, Kiedy się wszczął nowy zgiełk i huk z drugiej strony, Kturem beł wszytek wysep nagle napełniony.
LII.
Wtem, gdy tak w tamtej stronie Orland w onej dobie W kupę zebrane chłopstwo zabawiał na sobie, Na kilku miejscach żadnych nie nalazszy wstrętów, Irlandczycy na wyspę wysiedli z okrętów I lud po wszystkich brzegach bili bez litości I lub to okrucieństwu lub sprawiedliwości
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 239
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Ci, którzy krew i zdrowie w odwagę puszczają. Ale nie tak się przecię poganie stawili, Aby byli tak barzo nagrodę ważyli, Bo ci, którzy pobici pod mury zostali, Inszem wściekłej śmiałości źwierciadłem zostali.
XIX.
Zda się, że grady z murów z gęstych strzał spadają, Które na szturmujące pogany puszczają; Huk się straszny po rzadkiem powietrzu rozlega, Od tej i owej strony aż nieba dosięga. - Ale niech z Karłem czeka Agramant, o którem Indziej powiem, a teraz obrócę się z piórem Za strasznem Rodomontem, Marsem afrykańskiem, Co krew leje w Paryżu w ludzie chrześcijańskiem.
XX.
Nie wiem, jeśli pomnicie, jako
Ci, którzy krew i zdrowie w odwagę puszczają. Ale nie tak się przecię poganie stawili, Aby byli tak barzo nagrodę ważyli, Bo ci, którzy pobici pod mury zostali, Inszem wściekłej śmiałości źwierciadłem zostali.
XIX.
Zda się, że grady z murów z gęstych strzał spadają, Które na szturmujące pogany puszczają; Huk się straszny po rzadkiem powietrzu rozlega, Od tej i owej strony aż nieba dosięga. - Ale niech z Karłem czeka Agramant, o którem Indziej powiem, a teraz obrócę się z piórem Za strasznem Rodomontem, Marsem afrykańskiem, Co krew leje w Paryżu w ludzie chrześcijańskiem.
XX.
Nie wiem, jeśli pomnicie, jako
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 362
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w Perou, która od dwóch wieków niewyrzucała płomieni, zapaliła się, i przez stopienie śniegów wiele szkody uczyniła. P. Kondamine i Bouguer, będąc na gorze Pichincha widzieli dym z niej wypadający, od tego czasu góra ta wybuchała często. Roku 1743. czterma paszczękami wyrzucała śniegi stopione, lód, popioły etc. Huk niby strzelania z armaty słyszany był w Quito o mil 12 od tej góry leżącym. Podobny huk 30 Listopada niesłyszany był w Qwito, słyszany zaś był w Ybara, w Pasto, w Popajan, w Plata o sto mil Franc: i nawet w Kwajaquil i za Piura o 120 mil Franc: Wiatr wiał od wschodu
w Perou, ktora od dwoch wiekow niewyrzucała płomieni, zapaliła się, y przez stopienie śniegow wiele szkody uczyniła. P. Condamine y Bouguer, będąc na gorze Pichincha widzieli dym z niey wypadaiący, od tego czasu gora ta wybuchała często. Roku 1743. czterma paszczękami wyrzucała śniegi stopione, lod, popioły etc. Huk niby strzelania z armaty słyszany był w Quito o mil 12 od tey gory leżącym. Podobny huk 30 Listopada niesłyszany był w Qwito, słyszany zaś był w Ybara, w Pasto, w Popaian, w Plata o sto mil Franc: y nawet w Quayaquil y za Piura o 120 mil Franc: Wiatr wiał od wschodu
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 191
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
wiele szkody uczyniła. P. Kondamine i Bouguer, będąc na gorze Pichincha widzieli dym z niej wypadający, od tego czasu góra ta wybuchała często. Roku 1743. czterma paszczękami wyrzucała śniegi stopione, lód, popioły etc. Huk niby strzelania z armaty słyszany był w Quito o mil 12 od tej góry leżącym. Podobny huk 30 Listopada niesłyszany był w Qwito, słyszany zaś był w Ybara, w Pasto, w Popajan, w Plata o sto mil Franc: i nawet w Kwajaquil i za Piura o 120 mil Franc: Wiatr wiał od wschodu północego, wody z wierzchołku góry spadające, na dolinie nakształt piłki od ziemi odbijając się na
wiele szkody uczyniła. P. Condamine y Bouguer, będąc na gorze Pichincha widzieli dym z niey wypadaiący, od tego czasu gora ta wybuchała często. Roku 1743. czterma paszczękami wyrzucała śniegi stopione, lod, popioły etc. Huk niby strzelania z armaty słyszany był w Quito o mil 12 od tey gory leżącym. Podobny huk 30 Listopada niesłyszany był w Qwito, słyszany zaś był w Ybara, w Pasto, w Popaian, w Plata o sto mil Franc: y nawet w Quayaquil y za Piura o 120 mil Franc: Wiatr wiał od wschodu pułnocnego, wody z wierzchołku gory spadaiące, na dolinie nakształt piłki od ziemi odbiiaiąc się na
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 191
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
miejsca znaczącego zimno lodu.
1750. 1 Marca miedzy południem i 1 godziną trzęsienie w Londynie, Westminsterze, i w okolicy sprzęty domowe, i kilka kominów wywróciło, okręty na Tamisie potłukło 19 Marca o 5 i 40 minutach trzęsienie w Londynie złączone z mruczeniem podziemnym, które zakończyło się hukiem podobnym do mniejszego działa. Ten huk większy był przy większych domach. Przed samym trzęsieniem ukazał się obłoczek czarny z błyskawicami ustawicznemi, ale niezbyt jasnemi. Te minutą jedną lub dwuma ustały przed trzęsieniem, które trwało około 4 minut drugich. Kilka dniami przed trzęsieniem widywane były wapory czerwoniawe, i tęcze tegoż koloru. W Saint James, i na innych miejscach
mieysca znaczącego zimno lodu.
1750. 1 Marca miedzy południem y 1 godziną trzęsienie w Londynie, Westminsterze, y w okolicy sprzęty domowe, y kilka kominow wywrociło, okręty na Tamisie potłukło 19 Marca o 5 y 40 minutach trzęsienie w Londynie złączone z mruczeniem podziemnym, ktore zakończyło się hukiem podobnym do mnieyszego działa. Ten huk większy był przy większych domach. Przed samym trzęsieniem ukazał się obłoczek czarny z błyskawicami ustawicznemi, ale niezbyt iasnemi. Te minutą iedną lub dwuma ustały przed trzęsieniem, ktore trwało około 4 minut drugich. Kilka dniami przed trzęsieniem widywane były wapory czerwoniawe, y tęcze tegoż koloru. W Saint James, y na innych mieyscach
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 196
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Powtórzone wieczorem trwało noc całą. Trzy części tej wyspy stały się stosem rozwalin, ulice z domami z ziemią zrownane: Zamek, Kościoły i wszystkie większe gmachy porysowały się. Kraj Loutoir, wysep Poulo-Aj do szczętu zburzone. Góra Papenberg ogień z kamieniami niezmiernej wielkości wyrzucała, i wiele drzew goździkowych zniszczyła. Przed i po trzęsieniu huk niby działa długo i nieprzerwanie słyszany.
29 Października w Rzymie śmierci nagłe od używania grzybów jadowitych, których przedawanie, z rady Lekarzów zakazane od Gubernatora.
1 Listopada burza około Ostendy trwała 2 dni od 20 lat nie było podobnej. Żaden o okręt niemógł wniść do portu od 30 Listopada do 5 Grudnia.
2 Grudnia
Powtorzone wieczorem trwało noc całą. Trzy części tey wyspy stały się stosem rozwalin, ulice z domami z ziemią zrownane: Zamek, Kościoły y wszystkie większe gmachy porysowały się. Kray Louthoir, wysep Poulo-Ay do szczętu zburzone. Gora Papenberg ogień z kamieniami niezmierney wielkości wyrzucała, y wiele drzew goździkowych zniszczyła. Przed y po trzęsieniu huk niby działa długo y nieprzerwanie słyszany.
29 Października w Rzymie śmierci nagłe od używania grzybow iadowitych, ktorych przedawanie, z rady Lekarzow zakazane od Gubernatora.
1 Listopada burza około Ostendy trwała 2 dni od 20 lat nie było podobney. Żaden o okręt niemogł wniść do portu od 30 Listopada do 5 Grudnia.
2 Grudnia
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 230
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Scho"ngau i w całej okolicy znaczne było. W Norymberdze osobliwie trzęsły się wieże nowej bramy tak mocno, że się o nie lękano. W Schorndors w Księstwie Wurtemberskim słyszano tegoż czasu podziemny mocny łoskot.
W Irlandyj nagłe powodzie, wielkie szkody uczyniły.
25 Września w Gernsheim nad Renem o 7 z rana słyszany huk niby działa od zachodu, po którym znaczne wzruszenie ziemi nastąpiło. Wieczorem miedzy pułnocą i zachodem widziana zorza północa.
W Rochesort choroby zarażliwe po 200 na miesiąc osób z tego świata zbierały.
Zaraza na bydło w Prowincjach Holandyj. W Październiku 19000 sztuk rogatego bydła wypadło.
Około 14 Listopada w Juvernes w Yorck gwałtowne trzęsienie wiele
Scho"ngau y w całey okolicy znaczne było. W Norymberdze osobliwie trzęsły się wieże nowey bramy tak mocno, że się o nie lękano. W Schorndors w Xięstwie Würtemberskim słyszano tegoż czasu podziemny mocny łoskot.
W Irlandiy nagłe powodzie, wielkie szkody uczyniły.
25 Września w Gernsheim nad Renem o 7 z rana słyszany huk niby działa od zachodu, po ktorym znaczne wzruszenie ziemi nastąpiło. Wieczorem miedzy pułnocą y zachodem widziana zorza pułnocna.
W Rochesort choroby zarazliwe po 200 na miesiąc osob z tego świata zbierały.
Zaraza na bydło w Prowincyach Hollandiy. W Październiku 19000 sztuk rogatego bydła wypadło.
Około 14 Listopada w Iuvernes w Yorck gwałtowne trzęsienie wiele
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 247
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Armatą i wszytkim Taborem Przyszedł niepomierzonym, jako następuje Kiedy Chmura burzliwa, wprzód jej kredensuje Szum zdaleka, i na kształt w-kotle wiec ukropu, Rumor wre po obłokach, z-którego roztopu leżli trafią w-tej drodze uwarzone wody Na powietrze oziebłe, obrócą się w-lody, I grad srogi uczynią. Do takiego końca Huk ów przyszedł, gdy jutro na zemknieniu słońca Żarliwego z-pół nieba, w-same welgnie oczy, I ciężki Nieprzyjaciel ze wszytkich wytoczy Boków impet: ile na Wielkiego Firleja, Gdzie Czoło i Armata, i wszytkim nadzieja Zdrowia była. lakoż mu ciężko dopinając, I na jego Kwatery gwałtem się wdzierając, Silen był niepomału
Armatą i wszytkim Taborem Przyszedł niepomierzonym, iáko nástepuie Kiedy Chmurá burzliwa, wprzod iey kredensuie Szum zdáleká, i ná kształt w-kotle wiec ukropu, Rumor wre po obłokach, z-ktorego roztopu leżli tráfią w-tey drodze uwárzone wody Ná powietrze oźiebłe, obrocą sie w-lody, I grad srogi uczynią. Do tákiego końca Huk ow przyszedł, gdy iutro ná zemknieniu słońca Żárliwego z-poł niebá, w-same welgnie oczy, I ćieszki Nieprzyiaćiel ze wszytkich wytoczy Bokow impet: ile ná Wielkiego Firleia, Gdźie Czoło i Armata, i wszytkim nadźieiá Zdrowia byłá. lákoż mu ćieszko dopinaiąc, I na iego Kwátery gwałtem sie wdźieraiąc, Silen był niepomału
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 58
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
-tumultem, gromią, biją, sieką, Snem, gorzałką, tabakiem napuł pogrzebionych; Kształtem wielkiej pozogi, kiedy pobudzonych Pochop wziąwszy Afryków, w-gotowe się słomy I peszycia zawije, lecą wiotche domy, Chlewy, Kolnie, Koszary, a niż ku obronie Chłopstwo przyjdzie pijane, bez ratunku spłonie Wieś budowna. Huk zatym i trwoga powstanie Miedzy Czernią straszliwa; Czyli się Poganie Wróciwszy do natury, napadli ich sami? Czyli Król spodziewany z swymi posiłkami Tak wskok przybył? nie mogąc sprawić się z-tym nagle, Ani dojzrzeć widoku, dadzą wiatrom Żagle I zabojom skaradym. Skąd potopem spłyną I niezmierną napełnią z trupów swych
-tumultem, gromią, biią, sieką, Snem, gorzałką, tabakiem napuł pogrzebionych; Kształtem wielkiey pozogi, kiedy pobudzonych Pochop wżiąwszy Afrykow, w-gotowe sie słomy I peszyćia záwiie, lecą wiotche domy, Chlewy, Kolnie, Koszáry, á niż ku obronie Chłopstwo przyydźie piiáne, bez ratunku spłonie Wieś budowna. Huk zatym i trwoga powstanie Miedzy Czernią straszliwa; Czyli sie Pogánie Wroćiwszy do natury, nápádli ich sami? Czyli Krol spodźiewány z swymi posiłkámi Tak wskok przybył? nie mogąc sprawić sie z-tym nagle, Ani doyzrzeć widoku, dadzą wiatrom Zágle I zaboiom skaradym. Zkąd potopem spłyną I niezmierną napełnią z trupow swych
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 73
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681