Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, który nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wróci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej nawie, jako i bajdaku Trafia się rozbić a wżdy nie utonie, Nie trać nadzieje, choć w ostatnim zgonie.
Lubo cię teraz biedzimy holaku, Kiedy nas samych w tej nieszczęsnej chwili Ledwie nie z skory źli ludzie złupili.
Cierpisz ci od nas męki
Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, ktory nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wroci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej nawie, jako i bajdaku Trafia się rozbić a wżdy nie utonie, Nie trać nadzieje, choć w ostatnim zgonie.
Lubo cię teraz biedzimy holaku, Kiedy nas samych w tej nieszczęsnej chwili Ledwie nie z skory źli ludzie złupili.
Cierpisz ci od nas męki
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 365
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, ale te subtelne I mądre gadki: a toć jest twojego Własna potrawa rozumu bystrego I wolisz takie rzeczy niż wspomnione, Dla chciwej ludzkiej żądze odłożone, Na marną szczęścia płochego zapłatę, Świetne bławaty i kruszce bogate. Wiadomem dobrze, o zacna matrono! Żeś nie z tych liczby, dla których wrzeciono
I igła tylko; ciebie twój wspaniały Huraor, ciebie twe cnoty porównały Z tymi, którym więc poważniejsze sprawy I dowcipniejsze smakują zabawy. Tegoś ty drzewa roszczka, co w ojczystym Gruncie głęboko wzrosło a krzewistym Wierchem się wznosi, tam kędy ma cnota Między gwiazdami stanowisko złota. Jak dom twój zacny, jako zacne domy Z nim
, ale te subtelne I mądre gadki: a toć jest twojego Własna potrawa rozumu bystrego I wolisz takie rzeczy niż wspomnione, Dla chciwej ludzkiej żądze odłożone, Na marną szczęścia płochego zapłatę, Świetne bławaty i kruszce bogate. Wiadomem dobrze, o zacna matrono! Żeś nie z tych liczby, dla ktorych wrzeciono
I igła tylko; ciebie twoj wspaniały Huraor, ciebie twe cnoty porownały Z tymi, ktorym więc poważniejsze sprawy I dowcipniejsze smakują zabawy. Tegoś ty drzewa roszczka, co w ojczystym Gruncie głęboko wzrosło a krzewistym Wierchem się wznosi, tam kędy ma cnota Między gwiazdami stanowisko złota. Jak dom twoj zacny, jako zacne domy Z nim
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 393
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, których nie trzeba się tykać, Chyba kto by chciał bez pluder umykać Z izby co prędzej; nauczę i tego, Jak ma zażywać rzemiesła własnego, Jak swoję suknią z cudzą suknią zszywać, Jak wścibiać igłę i jak jej dobywać, I jako świerzbi palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie wezgłówko, żeby mu ochoty
Nie ubywało, gdyby twardo siedział; Wiem, żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał, więc wy przyjdźcie sami, Prędzej robota będzie niż z krawcami.. DRUŻYNA ZAPUSTNA
Zapuszczam bez was szczerze dni szalone, Tęsknicą mając serce napełnione, Bo
, których nie trzeba się tykać, Chyba kto by chciał bez pluder umykać Z izby co prędzej; nauczę i tego, Jak ma zażywać rzemiesła własnego, Jak swoję suknią z cudzą suknią zszywać, Jak wścibiać igłę i jak jej dobywać, I jako świerzbi palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie wezgłówko, żeby mu ochoty
Nie ubywało, gdyby twardo siedział; Wiem, żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał, więc wy przyjdźcie sami, Prędzej robota będzie niż z krawcami.. DRUŻYNA ZAPUSTNA
Zapuszczam bez was szczerze dni szalone, Tęsknicą mając serce napełnione, Bo
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 28
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tę wyspę zatopiły.
10 Grudnia Wir powietrzny na brzegach Afryki za Górą nadmorską Cap Verd. Te wiry są na tych miejscach częste, ale nie długo trwają, osobliwie gdy z ziemi, nie zmorza wypadają. Niebo na ów czas całe wydaje się być w ogniu, siarka rozpalona ze wszech stron czuć się daje, igła magnesowa na kompasie wpułgodziny czwartą część cyrkułu obiega
1694. 19 i 20 Stycznia wiatry burzliwe na brzegach Guinej każdy trwał godzinę. 13 Marca, 4 Kwietnia, zorza północa
6 Kwietnia wybuchanie Wezuwiusza złączone z straszliwym łoskotem i trzęsieniem ziemi, które rozciągnęło się aż do Neapolum.
W Sierpniu burza w Hrabstwie Hortampton, a w Wrześniu
tę wyspę zatopiły.
10 Grudnia Wir powietrzny na brzegach Afryki za Gorą nadmorską Cap Verd. Te wiry są na tych mieyscach częste, ale nie długo trwaią, osobliwie gdy z ziemi, nie zmorza wypadaią. Niebo na ow czas całe wydaie się być w ogniu, siarka rozpalona ze wszech stron czuć się daie, igła magnesowa na kompasie wpułgodziny czwartą część cyrkułu obiega
1694. 19 y 20 Stycznia wiatry burzliwe na brzegach Guiney każdy trwał godzinę. 13 Marca, 4 Kwietnia, zorza pułnocna
6 Kwietnia wybuchanie Wezuwiusza złączone z straszliwym łoskotem y trzęsieniem ziemi, ktore rozciągnęło się aż do Neapolum.
W Sierpniu burza w Hrabstwie Horthampton, á w Wrześniu
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 146
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
panowie cechowi tacy jako i ów obwiniony, i owszem, pan cechmistrz i urzędem, i szalbierstwem wszystkich owych przechodzi. A jakoż ci wszyscy sprawiedliwości dogodzić i karać surowo mają, kiedy się bez kolejnego na siebie występku żadną miarą obejść nie mogą?
Pójdźmy do szynków. Jakież tam sumnienie? pytam się. Kwaterka jako igła sudanna, szkło kufla półmiary zabierze, dno w garniec do połowy wlezie, piana to wszytko przerośnie. A drop pohany, siedząc przy czopie, zlewki, które miary i ceny nie dochodzą, w gardło swoje szynkuje, mogąc je przynajmniej na podciwszy obróc ić pożytek.
Pójdźmy do nabożeństwa i chwały boskiej. Ale och!
panowie cechowi tacy jako i ów obwiniony, i owszem, pan cechmistrz i urzędem, i szalbierstwem wszystkich owych przechodzi. A jakoż ci wszyscy sprawiedliwości dogodzić i karać surowo mają, kiedy się bez kolejnego na siebie występku żadną miarą obejść nie mogą?
Pójdźmy do szynków. Jakież tam sumnienie? pytam się. Kwaterka jako igła sudanna, szkło kufla półmiary zabierze, dno w garniec do połowy wlezie, piana to wszytko przerośnie. A drop pohany, siedząc przy czopie, zlewki, które miary i ceny nie dochodzą, w gardło swoje szynkuje, mogąc je przynajmniej na podciwszy obróc ić pożytek.
Pójdźmy do nabożeństwa i chwały boskiej. Ale och!
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 202
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
rozumie człowiek/ iż lekarzem jest Bóg/ a utrapienie lekarstwem jest na zbawienie/ nie karaniem nv potępienie; gdyś położony pod lekarstwem/ palą cię/ rzeżą/ a ty wołasz: Nie słucha tego lekarz dla twojej woli/ ale słucha dla zdrowia. Lepiej tobie tak Panie młody/ gdy cię Bóg karze. Ono igła u haftarki/ jako wiele dziur poczyni na płócienku: poczekaj trochę/ nastąpi na to miejsce nić złota/ i zatka one rany wzorkkami pięknymi/ kwiaty ślicznymi. Toż rozumiej o Panu Bogu/ złym cię zdrowiem nawiedził/ złym językiem; że sowitoć te blizny nagrodzi/ gdy włoży w twoję duszę nowe cnoty/ ktotycheś
rozumie człowiek/ iż lekárzem iest Bog/ á vtrapienie lekárstwem iest ná zbáwienie/ nie karániem nv potępienie; gdyś położony pod lekárstwem/ palą ćię/ rzeżą/ á ty wołasz: Nie słucha tego lekarz dla twoiey woli/ ále słucha dla zdrowia. Lepiey tobie ták Pánie młody/ gdy ćię Bog karze. Ono igłá v háwtárki/ iáko wiele dźiur poczyni ná płoćienku: poczekay trochę/ nástąpi ná to mieysce nić złota/ y zátka one rány wzorkkámi pięknymi/ kwiáty ślicznymi. Toż rozumiey o Pánu Bogu/ złym ćię zdrowiem náwiedźił/ złym ięzykiem; że sowitoć te blizny nágrodźi/ gdy włoży w twoię duszę nowe cnoty/ ktotycheś
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 80
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, i gór ma dosyć. Tu wysep Angiel- całego Świata, praecipue o ANGLII
sej u dawnych Mon albo Mononia, o mile od ziemi Walskiej. Ma wzdłuż mil, 7. w szerz 5. rachuje w sobie wsiów 74 Miast kilka. Tu koło Merwii albo Merionet wiele trzód owiec na wysokich i ostrych, jak igła(górach, pasie) się liściem.
O SZKOCJi ESCOSSE, albo SZOTLANDZIE; która się tak nazwała od Szkoty Córki Króla Egipskiego, Fundatorki tutejszego Królestwa. Inni twierdżą, że tę Nacją i Państwo tu rozmnożyli Kantabrowie z Hiszpanii przychodnie, to jest z Nawarry, i według Buchana, starożytnych czasów zwali się Celtami. Maciej
, y gor ma dosyć. Tu wysep Angiel- całego Swiata, praecipuè o ANGLII
sey u dawnych Mon albo Mononia, o mile od ziemi Walskiey. Ma wzdłuż mil, 7. w szerz 5. rachuie w sobie wsiow 74 Miast kilka. Tu koło Merwii albo Merioneth wiele trzod owiec na wysokich y ostrych, iak igła(gorach, pasie) się liściem.
O SZKOCII ESCOSSE, albo SZOTLANDZIE; ktora się tak nazwała od Szkoty Corki Krola Egypskiego, Fundatorki tuteyszego Krolestwa. Inni twierdżą, że tę Nacyą y Państwo tu rozmnożyli Kantabrowie z Hiszpanii przychodnie, to iest z Nawarry, y według Buchana, starożytnych czasow zwali się Celtami. Maciey
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 408
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
się, oprócz Króla i jego Ministrów. Jakoż na stole bywał Królewskim, dla gustownego specjału, i na Ołtarzach Bałwanów do kadzenia.
Jest w Ameryce dziwne drzewo Manguej, które wydaje Obywatelom wodę, wino, ołej, ocet, miód, surop, nici, igły. Albowiem wierszchołek listka kończastego zerwawszy, jest jak igła, ostry i twardy, a z nim się jak włokno wyciąga nitka z listka. Gdy jest jeszcze młodsze drzewo, w samym pniu jego dołek wyrąbują, w który się sok z drzewa ścieka na napój gustowny; który uwarzywszy, ma speciem wina: na Słońcu zaś, lub w ciepłej izbie potrzymawszy, zamienia się w
się, oprócz Króla y iego Ministrow. Iakoż na stole bywał Krolewskim, dla gustownego specyału, y na Ołtarzach Bałwanow do kadzenia.
Iest w Ameryce dziwne drzewo Manguey, ktore wydaie Obywatelom wodę, wino, ołey, ocet, miod, surop, nici, igły. Albowiem wierszchołek listka kończastego zerwawszy, iest iak igła, ostry y twardy, a z nim się iak włokno wyciąga nitka z listka. Gdy iest ieszcze młodsze drzewo, w samym pniu iego dołek wyrąbuią, w ktory się sok z drzewa ścieka na napoy gustowny; ktory uwarzywszy, ma speciem wina: na Słońcu zaś, lub w ciepłey izbie potrzymawszy, zamienia się w
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 623
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
żalu ciężkiego przyczyna. Urodą, wzrostem, równa: i z tarczą w zamianę Uszłaby za Palladę; z łukiem za Dianę. Jaspis szatę na piersi zebraną strzymuje, Która wszelkie roboty i tkania celuje; Najbogatszych bławatów; gdyż nigdy nie była Ręka, coby piękniejsze kolory wyszyła. Dnia i nocy Monarchów misterna wyrabia Igła, jako się rodzą: i jednęż ozdabia Twarz różnym obyczajem, Tetis je piastuje, I za kolebkę morskie łono ofiaruje, Tu Apollina prawym małego ramieniem, Czoło zdobiąc dziecinne, upałów nie nieci Południowych; i tylko lekkim ogniem świeci. Tu mały Księżyc wisi, pierwsze go wydają Przy morskiej piersi rogi; co nad skroniem
żálu ćięszkiego przyczyna. Vrodą, wzrostem, rowna: y z tarczą w zamiánę Vszłáby zá Pálladę; z łukiem zá Dyanę. Iáspis szátę ná pierśi zebráną strzymuie, Ktora wszelkie roboty y tkánia celuie; Naybogátszych błáwatow; gdyż nigdy nie byłá Ręká, coby pięknieysze kolory wyszyłá. Dniá y nocy Monárchow misterna wyrabia Igłá, iáko się rodzą: y iednęż ozdabia Twarz rożnym obyczáiem, Tetis ie piástuie, Y zá kolebkę morskie łono ofiáruie, Tu Apolliná práwym máłego rámieniem, Czoło zdobiąc dziećinne, upałow nie nieći Południowych; y tylko lekkim ogniem świeći. Tu máły Xiężyc wiśi, pierwsze go wydáią Przy morskiey pierśi rogi; co nád skroniem
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 15
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
: 1. Vide. Męki Pańskiej.
[...] rzy potłuczonej ciężkiej ręki ślaki/[...] bite zęby/ (ból nieladajaki)[...] ami z miejsca wysadzona:[...] ało plecy i ramiona.[...] i przykowano/[...] skołatano.[...] one żyły/[...] ek wyskoczyły. Krew morzone/ Ciało mroźny wiatr zwarzył/ siły wyniszczone. Owa/ nie ma kędy tknąć igła wyostrzona Kędyby mię nie zgryzła boleść niezmierzona. Już też dosyć/ nie ma się/ ani dalej może/ Czym okrucieństwo tuczyć/ już śmiertelne łoże/ I wy haki żelazne ulżycie srogości Na czas/ póki się ciało zbolałe i kości/ Nie pożegnają z duchem: już przyszła godzina/ Już mię indziej miłości zaciąga przyczyna
: 1. Vide. Męki Páńskiey.
[...] rzy potłuczoney ćiężkiey ręki śláki/[...] bite zęby/ (bol nieládáiáki)[...] ámi z mieysca wysádzoná:[...] áło plecy i rámioná.[...] i przykowano/[...] skołátano.[...] one żyły/[...] ek wyskoczyły. Krew morzone/ Ciáło mroźny wiatr zwárzył/ śiły wyniszczone. Owa/ nie ma kędy tknąć igłá wyostrzona Kędyby mię nie zgryzłá boleść niezmierzona. Iuż też dosyć/ nie ma się/ áni dáley może/ Czym okrućieństwo tuczyć/ iuż śmiertelne łoże/ I wy haki żelázne vlżyćie srogośći Ná czás/ poki się ćiáło zboláłe y kośći/ Nie pożegnáią z duchem: iuż przyszłá godźiná/ Iuż mię indźiey miłośći záćiąga przyczyná
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 93.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610