co widzę te racje ma, co i tak rok; mali się prawda rzec, tak rocznie zdały się pozorne, jednak rozumiałem ja, że te rzeczy, które do oddania powinności jego Jego K. M. i Rzptej były impedimentem, miały być przez ten czas akomodowane. Zaprawdę jużby mu też czas tego igrzyska z J.K..M. i Rzpltą zaniechać;
wszakże byłliby tak szczęśliwy, że przez jego srzodkowania byłby pokój Rzplitej uczyniony, niezdrożnoby mu i tego pozwolić, ale nie na tak długi czas. Oddaję się zatem z służbami memi pilno i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI ,
co widzę te racye ma, co i tak rok; mali się prawda rzec, tak rocznie zdały się pozorne, jednak rozumiałem ja, że te rzeczy, które do oddania powinności jego Jego K. M. i Rzptej były impedimentem, miały być przez ten czas accommodowane. Zaprawdę jużby mu też czas tego igrzyska z J.K..M. i Rzpltą zaniechać;
wszakże byłliby tak sczęśliwy, że przez jego srzodkowania byłby pokój Rzplitéj uczyniony, niezdrożnoby mu i tego pozwolić, ale nie na tak długi czas. Oddaję się zatém z służbami memi pilno i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI ,
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 84
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z bliska, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi Powiedzieć wam i z prostej kęs wyboczyć drogi. Jest na morzu północnem przeciw zachodowi Podległa wielkiej pladze i niepokojowi Za Hibernią wyspa, nazwana Ebuda, Żyzna, ale mieszkana od rzadkiego luda, Który orka i morskie stada zepsowały, Które tam Proteusa mścić się przychadzały.
LII
dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z blizka, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi Powiedzieć wam i z prostej kęs wyboczyć drogi. Jest na morzu północnem przeciw zachodowi Podległa wielkiej pladze i niepokojowi Za Hibernią wyspa, nazwana Ebuda, Żyzna, ale mieszkana od rzadkiego luda, Który orka i morskie stada zepsowały, Które tam Proteusa mścić się przychadzały.
LII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 160
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
świadczył mi pieszczoty. Często także po skrzepłej lekkim mrozem wodzie Bieżeć kazał, a lodu nie łamać w zawodzie. Lecz to fraszki dziecinne, bo potym wojować Z dzikim zwierzem, i z lasów przyszło go rugować. Nigdy bowiem na płochej bawić się zwierzynie Nie dał, ale Ossejskich niedźwiedzi jaskinie Macać kazał; innego nie chwaląc igrzyska, Tylko lwic i Tygrysów sposoczyc łożyska. Sam w swej jamie tym czasem na mnie oczekiwał, Uważając jeżelim dosyć we krwi pływał: I nie pierwej do twarzy schyliwszy się niski, Przypuścił mię: aż wszytkie obejźrzał pociski. Gdym już potym podrastał, do boju krwawego Ćwiczył mię; i tak kładę że nie
świádczył mi pieszczoty. Często tákże po skrzepłey lekkim mrozem wodźie Bieżeć kazał, á lodu nie łamáć w zawodźie. Lecz to frászki dźiećinne, bo potym woiowáć Z dźikim zwierzem, y z lásow przyszło go rugowáć. Nigdy bowiem ná płochey báwić się zwierzynie Nie dał, ále Osseyskich niedźwiedźi iáskinie Mácáć kazał; innego nie chwaląc igrzyská, Tylko lwic y Tygrysow sposoczyc łożyská. Sam w swey iámie tym czásem ná mnie oczekiwał, Vważáiąc ieżelim dosyć we krwi pływał: Y nie pierwey do twarzy schyliwszy się niski, Przypuśćił mię: áż wszytkie obeyźrzał poćiski. Gdym iuż potym podrastał, do boiu krwáwego Cwiczył mię; y ták kłádę że nie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 157
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
mija, A już Gołecki u kresu wywija — Plac otrzymawszy — wężykiem do koła Upoconego pocierając czoła. A w tym tryjumfie ledwo co harcuje, A znowu świeży od miasta paruje We wszytkim biegu cudny wałach pruski, Na którym siedział Adam Białoskórski. A ten zawołał: „Owo do spólnego I ja tnę, bracia, igrzyska konnego! Kto chce, wypuszczaj! ja gotów położyć Lub w złocie zakład, lub i tego łożyć Rumaka na plac. Kto chce, niechaj bieży! Dam mu go zaraz, jeśli mię zwycięży!” Na ten głos wszyscy po sobie spojrzeli, A choć do miasta już się wracać mieli, Znowu chęć wsobie
mija, A już Gołecki u kresu wywija — Plac otrzymawszy — wężykiem do koła Upoconego pocierając czoła. A w tym tryjumfie ledwo co harcuje, A znowu świeży od miasta paruje We wszytkim biegu cudny wałach pruski, Na którym siedział Adam Białoskórski. A ten zawołał: „Owo do spólnego I ja tnę, bracia, igrzyska konnego! Kto chce, wypuszczaj! ja gotów położyć Lub w złocie zakład, lub i tego łożyć Rumaka na plac. Kto chce, niechaj bieży! Dam mu go zaraz, jeśli mię zwycięży!” Na ten głos wszyscy po sobie spojrzeli, A choć do miasta już się wracać mieli, Znowu chęć wsobie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 166
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przcięż aż do samej Koronacyj, na nikogo nigdy śmierci dękretu nie podpisał. Nauczył się Cnot Tronu Królewskiego godnych w onej Szkole publicznej, w Koronie Polskiej Prim trzymającej Akademi Krakowskiej, w której zwierciadłem przykładności był młodzi Koronnej, tam kwiaty nauk różnych zbierającej. Tu dobrze Regiam wypolerowawszy indolem, nie do Domowych wygód, ale do Igrzyska Sposobił się Marsowego. Sposobnego na Urzędy, wyroki skryte promowały, na których tak się sprawował, że zawsze wyższego godnym być go sadzono. Pielęgnowała sobie fortuna Domitora, Ojczyzna Pana. cnoty rzedkie i niepospolite obaczyli w nim i sami Turcy w Konstantynopolu, w których przy wielkim Pośle potajemnie będąc modeluszu przeglądał, z Cnot wielkich
przcięż aż do samey Koronacyi, na nikogo nigdy śmierći dękretu nie podpisał. Nauczył się Cnot Tronu Krolewskiego godnych w oney Szkole publiczney, w Koronie Polskiey Prim trzymáiącey Akademij Krakowskiey, w ktorey zwierćiadłęm przykładnosći był młodzi Koronney, tam kwiaty nauk rożnych zbieraiącey. Tu dobrze Regiam wypolerowawszy indolem, nie do Domowych wygod, ale do Igrzyska Sposobił się Marsowego. Sposobnego na Vrzędy, wyroki skryte promowały, na których tak się sprawował, że zawsze wyższego godnym bydź go sadzono. Pielęgnowała sobie fortuna Domitora, Oyczyzna Pana. cnoty rzedkie y niepospolite obaczyli w nim y sami Turcy w Konstantynopolu, w których przy wielkim Pośle potaiemnie bedąc modeluszu przeglądał, z Cnot wielkich
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 299
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
, jako beł rycerz doświadczony I co w krwawych zabawach czynił odważony; Słyszał, jak jego sława w górę pod obłoki Wybiwszy, napełniła i ten świat szeroki. Teraz z niem nie chce wojny, zbrania się potkania I jedzie do obozu dla ratunku dania.
XCV.
Tysiąc mil biegłby pewnie on czasu inszego Zakupić okazją igrzyska takiego; Dziś, Achilles choćby go wyzywał serdeczny, Zostałby, jako Rugier, od niego bezpieczny. Okrutnych gniewów uśpił tak twardo płomienie, Iż na żaden nie czułby wrzask i uderzenie; Przyczyny, czemu nie chce bić się, Rugierowi Powieda, prosząc, by z niem biegł ku obozowi.
XCVI.
Bo
, jako beł rycerz doświadczony I co w krwawych zabawach czynił odważony; Słyszał, jak jego sława w górę pod obłoki Wybiwszy, napełniła i ten świat szeroki. Teraz z niem nie chce wojny, zbrania się potkania I jedzie do obozu dla ratunku dania.
XCV.
Tysiąc mil biegłby pewnie on czasu inszego Zakupić okazyą igrzyska takiego; Dziś, Achilles choćby go wyzywał serdeczny, Zostałby, jako Rugier, od niego bezpieczny. Okrutnych gniewów uśpił tak twardo płomienie, Iż na żaden nie czułby wrzask i uderzenie; Przyczyny, czemu nie chce bić się, Rugierowi Powieda, prosząc, by z niem biegł ku obozowi.
XCVI.
Bo
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 309
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Który pod Paryż z bracią jak najśpieszniej jedzie.
VIII.
Potkał, ledwie godzina do wieczora była, Rycerza, którego tarcz czarna zasłoniła; Więc i w czarną dołomę zwierzchnią beł ubrany, A poprzek ją kraj zdobił, biało przeszywany. Ten zaraz Ryciardyna ujrzawszy pierwszego, Wyzywa do potkania z kopią srogiego; Z takiego się igrzyska nie wymawia drugi I drzewo swe gotuje do jego usługi.
IX.
Skoczą żartko do siebie, słowa najmniejszego Nie mówiąc więcej; Rynald zaś z boku prawego Zastanawia się w miejscu i patrza na one Potkania, z czyją będą fortuną skończone. „Zaraz, zaraz na ziemi rozciągnę ja tego - Ryciard myśli - jeśli moc
Który pod Paryż z bracią jak najśpieszniej jedzie.
VIII.
Potkał, ledwie godzina do wieczora była, Rycerza, którego tarcz czarna zasłoniła; Więc i w czarną dołomę zwierzchnią beł ubrany, A poprzek ją kraj zdobił, biało przeszywany. Ten zaraz Ryciardyna ujrzawszy pierwszego, Wyzywa do potkania z kopią srogiego; Z takiego się igrzyska nie wymawia drugi I drzewo swe gotuje do jego usługi.
IX.
Skoczą żartko do siebie, słowa najmniejszego Nie mówiąc więcej; Rynald zaś z boku prawego Zastanawia się w miejscu i patrza na one Potkania, z czyją będą fortuną skończone. „Zaraz, zaraz na ziemi rozciągnę ja tego - Ryciard myśli - jeśli moc
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 430
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i za zgniłą człowiek stary kłodę, Choć żyje, co go zepchnie fortuna z drabiny, Wziąwszy siły, wziąwszy mu wychowane syny. Łacno pastwić nad takim, łacno krzywdzić, bo się Nie obroni, łacno grać, jak mówią, na nosie; Co kotka myszy robi, nim zębami ściska, Utrapionemu sercu z takiego igrzyska Więcej żalu dodając, czego prawo boże Zabrania. We mnie każdy przykład widzieć może. 288. NA TOŻ TRZECI RAZ
I takiego za trupa może liczyć człeka, Który tego, straciwszy substancyją, czeka, Że musi pożywienia drażniąc psy zasiągać. Wolno mu dać i nie dać; przecież nie urągać. I tyś
i za zgniłą człowiek stary kłodę, Choć żyje, co go zepchnie fortuna z drabiny, Wziąwszy siły, wziąwszy mu wychowane syny. Łacno pastwić nad takim, łacno krzywdzić, bo się Nie obroni, łacno grać, jak mówią, na nosie; Co kotka myszy robi, nim zębami ściska, Utrapionemu sercu z takiego igrzyska Więcej żalu dodając, czego prawo boże Zabrania. We mnie każdy przykład widzieć może. 288. NA TOŻ TRZECI RAZ
I takiego za trupa może liczyć człeka, Który tego, straciwszy substancyją, czeka, Że musi pożywienia drażniąc psy zasiągać. Wolno mu dać i nie dać; przecież nie urągać. I tyś
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 167
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Mocniejszy zaś i wyższy zawsze ciska gorą; Często chybiwszy ręku dla spólnej omyłki Schylać po nią i w trawie przydzie szukać piłki. Potrzebne ręce do niej, potrzebniejsze oczy, Żeby prosto i ciskać, i brać, nie z uboczy; Kto ją gdzie indziej chwyta abo krzywo ciska, Miasto uciechy nuża, trud miasto igrzyska. ... 378. NA TOŻ DRUGI RAZ
Podobną grę w dysputach widzimy tej pile: Póty pięknie, póki są w równej strony sile; Jeśli która slabie je — poniechawszy piłki, Ciska, wziąwszy do ręki, kamień na posiłki, Że choć racje po nim, gdy chodzi o zęby, Woli dłuższy paszować
, Mocniejszy zaś i wyższy zawsze ciska gorą; Często chybiwszy ręku dla spólnej omyłki Schylać po nię i w trawie przydzie szukać piłki. Potrzebne ręce do niej, potrzebniejsze oczy, Żeby prosto i ciskać, i brać, nie z uboczy; Kto ją gdzie indziej chwyta abo krzywo ciska, Miasto uciechy nuża, trud miasto igrzyska. ... 378. NA TOŻ DRUGI RAZ
Podobną grę w dysputach widzimy tej pile: Póty pięknie, póki są w równej strony sile; Jeśli która slabie je — poniechawszy piłki, Ciska, wziąwszy do ręki, kamień na posiłki, Że choć racyje po nim, gdy chodzi o zęby, Woli duższy paszować
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 225
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Księgi Trzecie.
Munsztuk otworzysty z gęsią szyją/ ze dwiema tłuczkami/ z Czanką krótką esowatą Usarską/ daje wolność językowi/ wargi subtelne otwiera/ pod się łamie/ koniowi wolnej gęby zejdzie się. Księgi Trzecie.
Munsztuk zupełny Hiszpański na kształt Adziamskiego/ z gęsią szyją sowitą/ z łancuszkiem całym/ z kolcami miasto igrzyska poprzecznemi/ z Czanką krótką zakrzywioną Usarską/ z sowitym uchem śróbowanym. Tego munsztuka dla kształtu do stroju Adziamskiego używają względem krotofili raczej/ a niżli z potrzeby/ bo może być do wargi końskiej i bez nagłowka przypięty/ pożyteczny jednak jest do jazdy po mieście koniom abo raczej parepom wolnym dobrej i postanowionej gęby/ załamuje i
. Kśięgi Trzećie.
Munsztuk otworzysty z gęśią szyią/ ze dwiemá tłuczkámi/ z Czánką krotką esowátą Vsárską/ dáie wolność ięzykowi/ wárgi subtelne otwiera/ pod się łamie/ koniowi wolney gęby zeydzie się. Kśięgi Trzećie.
Munsztuk zupełny Hiszpáński ná kształt Adziámskiego/ z gęśią szyią sowitą/ z łáncuszkiem cáłym/ z kolcámi miásto igrzyská poprzecznemi/ z Czánką krotką zákrzywioną Vsárską/ z sowitym vchem szrobowánym. Tego munsztuká dla kształtu do stroiu Adziámskiego vżywáią względem krotofili ráczey/ á niżli z potrzeby/ bo może być do wárgi końskiey y bez nagłowká przypięty/ pożyteczny iednák iest do iázdy po mieśćie koniom ábo ráczey párepom wolnym dobrey y postánowioney gęby/ záłámuie y
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: I
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603