żywot, wolę, wyżebrany. Nie chcę o swoję głowę kontraktować z nikiem, Nie chcę jej być nikomu, prócz Boga, dłużnikiem. Jeżeli chleb wymowny, a cóż żywot brzydki? Wolę umrzeć niźli żyć między niedobitki.” Zdumieją się, słuchając, którzy stali blisko, Że śmierć, straszna drugiemu, temu jest igrzysko,
Że w parobku, co nie był w szkole i u dworu, Umysł tak wspaniałego znalazł się humoru. Wszyscy tedy przeciwnej proszą oraz strony, Żeby mógł być od ściętej śmierci uwolniony. I dała się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli
żywot, wolę, wyżebrany. Nie chcę o swoję głowę kontraktować z nikiem, Nie chcę jej być nikomu, prócz Boga, dłużnikiem. Jeżeli chleb wymowny, a cóż żywot brzydki? Wolę umrzeć niźli żyć między niedobitki.” Zdumieją się, słuchając, którzy stali blisko, Że śmierć, straszna drugiemu, temu jest igrzysko,
Że w parobku, co nie był w szkole i u dworu, Umysł tak wspaniałego znalazł się humoru. Wszyscy tedy przeciwnej proszą oraz strony, Żeby mógł być od ściętej śmierci uwolniony. I dała się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prawdziwą godnością, I on tam swoje nie cierpiące skazy
Postępki złożył. Co patrz jak przydało Wagi tej szali. O jakeś szczęśliwy, Zacny marszałku, kiedyć się dostało Być na tej stronie, gdy cię obłędliwy
Krok na gościniec inszy nie wprowadził, Gdziebyś był duszę i ciało zagładził. Calliope.
Człowiek igrzysko boże, powiedają, Którym on jako piłą ciska sobie. Raz będzie w gorze, drugi raz na ziemi. Tak i fortuna koło swoje toczy, Że w jednej mierze jak żywo nie stoi, Ale co będzie wysoko, wnet nisko. Tak fata wiją przeplatany wieniec Z trosk i z radości, acz daleko więcej Złych
prawdziwą godnością, I on tam swoje nie cierpiące skazy
Postępki złożył. Co patrz jak przydało Wagi tej szali. O jakeś szczęśliwy, Zacny marszałku, kiedyć się dostało Być na tej stronie, gdy cię obłędliwy
Krok na gościniec inszy nie wprowadził, Gdziebyś był duszę i ciało zagładził. Calliope.
Człowiek igrzysko boże, powiedają, Ktorym on jako piłą ciska sobie. Raz będzie w gorze, drugi raz na ziemi. Tak i fortuna koło swoje toczy, Że w jednej mierze jak żywo nie stoi, Ale co będzie wysoko, wnet nizko. Tak fata wiją przeplatany wieniec Z trosk i z radości, acz daleko więcej Złych
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 465
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tam stanęła, że niewiedzieć czyja Była wygrana, choć już naszy byli Wałów dobyli.
Bo wśród majdanu z całym komunikiem Wszyscy paszo wie, mocnym stojąc szykiem, Janczarów swoich, kędy się mieszali, Sekundowali
Tak natarczywie i tak wściekle prawie, Widząc, że giną, a chcąc umrzeć w sławie, Że niestatecznej fortuny igrzysko Już było blisko,
Gdyby był wódz nasz i z litewskim drugim, Równym do wiecznej sławy idąc cugiem, Widząc, gdzie nasze nachylone rzeczy, Nie dał odsieczy.
Dosiadszy konia, tam gdzie lud zmieszany Ledwie już trzymał krok przed bisurmany, Przywiodł tam mężnie zbrojną husarią, Gdzie naszych biją.
Pac zaś, wódz wielki
tam stanęła, że niewiedzieć czyja Była wygrana, choć już naszy byli Wałow dobyli.
Bo wśrod majdanu z całym komunikiem Wszyscy paszo wie, mocnym stojąc szykiem, Janczarow swoich, kędy się mieszali, Sekundowali
Tak natarczywie i tak wściekle prawie, Widząc, że giną, a chcąc umrzeć w sławie, Że niestatecznej fortuny igrzysko Już było blizko,
Gdyby był wodz nasz i z litewskim drugim, Rownym do wiecznej sławy idąc cugiem, Widząc, gdzie nasze nachylone rzeczy, Nie dał odsieczy.
Dosiadszy konia, tam gdzie lud zmieszany Ledwie już trzymał krok przed bisurmany, Przywiodł tam mężnie zbrojną husaryą, Gdzie naszych biją.
Pac zaś, wodz wielki
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 489
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, już razy ślepe, nieodbite, Które tak blisko zrażą i lud zbrojny, Cne towarzystwo płacze was pobite, Smoleńskiej roty i mężnego Wojny; Jeżliż wam jeśli siostry nieużyte, Życzyły z serca śmierci tak przystojnej, Miejcie, cokolwiek Muze mogą moje, Korony za to i nagrody swoje. V.
To gdy się krwawe igrzysko tu toczy, I pan ze swymi dawno nie próżnuje, Stanąwszy prawie Smoleńskowi w oczy, Ugania Moskwę i szańce rumuje. Gdzie Wojewódzki wycieka ochoczy Grozi i mieczem skrwawionym szermuje, A z garścią swoich tęgie dwa ostrogi Wysiekłszy, panu przypada pod nogi. VI.
Życzliwe nieba, które nam żyć dały Przez tyle śmierci,
, już razy ślepe, nieodbite, Które tak blisko zrażą i lud zbrojny, Cne towarzystwo płacze was pobite, Smoleńskiej roty i mężnego Wojny; Jeżliż wam jeżli siostry nieużyte, Życzyły z serca śmierci tak przystojnej, Miejcie, cokolwiek Muze mogą moje, Korony za to i nagrody swoje. V.
To gdy się krwawe igrzysko tu toczy, I pan ze swymi dawno nie próżnuje, Stanąwszy prawie Smoleńskowi w oczy, Ugania Moskwę i szańce rumuje. Gdzie Wojewódzki wycieka ochoczy Grozi i mieczem skrwawionym szermuje, A z garścią swoich tęgie dwa ostrogi Wysiekłszy, panu przypada pod nogi. VI.
Życzliwe nieba, które nam żyć dały Przez tyle śmierci,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 11
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
zawisne to obiecywały, Że królestwa dziedziczne odzyskać wam miały Po ostatni Kaledon, i gdzie świata kraje, Tobie tylko samemu dział już ten zostaje; Jako i wy, co święte nosicie infuły, Co serca za odmianę, co za żal uczuły? Tyśli więcej umierał, że boku tak blisko Smutne ono nie doszło oczu twych igrzysko? Wściekłe gdy Eumenides rękoma zaklęsły, Że królewskie z rumoru pałace się wstrzęsły. Zawył w Wiśle Nereusz, i Karpackie skały Daleko się z Satyry swemi odezwały. On wpół żądze widzenia i przyjazdu twego, Niebu ducha wylewał błogosławionego, Jako śliczna lilia rannej pełna rosy, Omdlewa pod południe z razu ostrej kosy.
A do
zawisne to obiecywały, Że królestwa dziedziczne odzyskać wam miały Po ostatni Kaledon, i gdzie świata kraje, Tobie tylko samemu dział już ten zostaje; Jako i wy, co święte nosicie infuły, Co serca za odmianę, co za żal uczuły? Tyśli więcej umierał, że boku tak blisko Smutne ono nie doszło oczu twych igrzysko? Wściekłe gdy Eumenides rękoma zaklęsły, Że królewskie z rumoru pałace się wstrzęsły. Zawył w Wiśle Nereusz, i Karpackie skały Daleko się z Satyry swemi odezwały. On wpół żądze widzenia i przyjazdu twego, Niebu ducha wylewał błogosławionego, Jako śliczna lilia rannej pełna rosy, Omdlewa pod południe z razu ostrej kosy.
A do
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 38
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
do dziury tej w którą śróbują monsztuk. A zasię od tej gdzie nagłowek wiążą/ na trzy palce być ma/ bo jako krótsze między nimi zostawi pole/ tedy takie czanki/ do piersi będzie przykładał Koń. Monsztyk żadnymi wymysły/ ale prosty ma być/ dwie sztuce nie dętę/ jednym kołkiem zgięte/ u którego igrzysko językowi być ma/ a sztucki od dziąsł Końskich mają być płaskie/ aby nigdy na dziąsłach nie czyniły rany. Sposób chowania 3. 4. 5. Koni. 6. 7. 8. Sposób chowania 9. 10. 11. Sposób chowania 12. 13. 14. Wizerunk Monsztuka Koni. 15.
W
do dźiury tey w ktorą szrobuią monsztuk. A záśię od tey gdźie nagłowek wiążą/ ná trzy pálce bydź ma/ bo iáko krotsze między nimi zostáwi pole/ tedy tákie czánki/ do pierśi będźie przykłádał Koń. Monsztyk żadnymi wymysły/ ále prosty ma bydź/ dwie sztuce nie dętę/ iednym kołkiem zgięte/ v ktorego igrzysko ięzykowi bydź ma/ á sztucki od dźiąsł Końskich máią bydź płáskie/ áby nigdy ná dźiąsłách nie czyniły rány. Sposob chowania 3. 4. 5. Koni. 6. 7. 8. Sposob chowánia 9. 10. 11. Sposob chowánia 12. 13. 14. Wizerunk Monsztuká Koni. 15.
W
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 10
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
wesołe Teatra te przenieść Igrzyska. Różnej tam kondycyj byli: Jedni Coacti, jako to Słudzy, Niewolnicy, na śmierć dekretowani: Drudzy Voluntarii, inaczej Auctorati, dobrowolnie najęci będąc. KALIGULA Cesarz razem wystawił tych Gladiatores z Kawaleryj; 26 NERO 40, VITELLIUS 60. Rzymskiej Kawaleryj na to ordynował. To Munus, alias Igrzysko Szermierskie powinni byli ex Officio exhibere AEDILES ; alias Budowniczowie Rzymscy, PRAETORES, QUAESTORES Poborcy, Konsulowie, Kapłani ich Pogańscy, ARCARYJ albo Podskarbiowie, i Cesarze, a to czynili w pewne Festyny, tojest dni urodzenia swego, poswięcenia, publicznych dokończonych Struktur, podczas Triumfów, dawali po 320 par ludzi zgodnych do Szermierstwa,
wesołe Theatra te przenieść Igrzyska. Rożney tam kondycyi byli: Iedni Coacti, iako to Słudzy, Niewolnicy, na śmierć dekretowani: Drudzy Voluntarii, inacżey Auctorati, dobrowolnie naięci bedąc. KALIGULA Cesarz razem wystawił tych Gladiatores z Kawaleryi; 26 NERO 40, VITELLIUS 60. Rzymskiey Kawaleryi na to ordynował. To Munus, alias Igrzysko Szermierskie powinni byli ex Officio exhibere AEDILES ; alias Budowniczowie Rzymscy, PRAETORES, QUAESTORES Poborcy, Konsulowie, Kapłani ich Pogańscy, ARCARII albo Podskarbiowie, y Cesarze, a to czynili w pewne Festyny, toiest dni urodzenia swego, poswięcenia, publicznych dokończonych Struktur, podczas Tryumfow, dawali po 320 par ludzi zgodnych do Szermierstwa,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 465
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ma chleb, i po nim zostanie. I ty, Likory, u mnie nie będziesz żebrała! Nie będziesz, gdy nie będziesz ze mną próżnowała. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Widziałem cię u tańca i tak mi się zdało, Iże-ć tamto igrzysko namniej nie przystało, Lubo cię w plęsy wzięto, lub do gonionego. Trudno ciągnąć, kto nie ma umysłu do czego. Piękniej ci u roboty, w tyj-eś przodek miała; U robotyś mi naprzód do serca przystała. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Pomnisz
ma chleb, i po nim zostanie. I ty, Likory, u mnie nie będziesz żebrała! Nie będziesz, gdy nie będziesz ze mną próżnowała. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Widziałem cię u tańca i tak mi się zdało, Iże-ć tamto igrzysko namniej nie przystało, Lubo cię w plęsy wzięto, lub do gonionego. Trudno ciągnąć, kto nie ma umysłu do czego. Piękniej ci u roboty, w tyj-eś przodek miała; U robotyś mi naprzód do serca przystała. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Pomnisz
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 114
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, Bo skoro się oglądał w przezroczystej wodzie, Z miłości cienia podległ śmiertelnej przygodzie. I my co ziemię małą, małe morze mamy A myślą gorolotną nieba się tykamy,
Cień niestyteż i marę zostawim po sobie. Cień z nami w grób, cień wiecznie stróżem naszym w grobie. Ale proźno wspominać cień naszego wieka I igrzysko niestałej fortuny człowieka: Ten który z cienia powstał, świat nieogarniony, Będzie z nami w cień srogi znowu obrócony. 562. Czwartak, przypisany księciu Imci Krzysztofowi Radziwiłowi, wojewodzie wil. i hetmanowi w. W. X. L
.
Szukałem upominku w nędznej gaździe swojej Dla ciebie, zacne książę, lecz w
, Bo skoro się oglądał w przezroczystej wodzie, Z miłości cienia podległ śmiertelnej przygodzie. I my co ziemię małą, małe morze mamy A myślą gorolotną nieba się tykamy,
Cień niestyteż i marę zostawim po sobie. Cień z nami w grob, cień wiecznie strożem naszym w grobie. Ale proźno wspominać cień naszego wieka I igrzysko niestałej fortuny człowieka: Ten ktory z cienia powstał, świat nieogarniony, Będzie z nami w cień srogi znowu obrocony. 562. Czwartak, przypisany księciu Imci Krzysztofowi Radziwiłowi, wojewodzie wil. i hetmanowi w. W. X. L
.
Szukałem upominku w nędznej gaździe swojej Dla ciebie, zacne książę, lecz w
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 283
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Przez którego nie tylko łup nie beł zdobyty, Ale w onej gonitwie z siodła beł wybity: Tak ci, kto się weseli i trzęsie porożem, Płacze czasem i bywa częstokroć pod wozem. A wtem znowu na wieży we dzwon uderzono I aby wyjeżdżali drudzy, znak czyniono.
LXXI.
Skoro się ono pierwsze skończyło igrzysko, Przystąpiwszy Pinabel Bradamanty blisko, Pyta, kto to beł, co się tak dobrze postawił, Że takiej hańby jego rycerza nabawił I tak go mężnie wybił i wysadził z siodła. Sprawiedliwość go boska właśnie tam przywiodła Właśnie na temże koniu, którego na górze U jaskiniej uwiódł beł Amonowej córze.
LXXII.
Właśnie się
, Przez którego nie tylko łup nie beł zdobyty, Ale w onej gonitwie z siodła beł wybity: Tak ci, kto się weseli i trzęsie porożem, Płacze czasem i bywa częstokroć pod wozem. A wtem znowu na wieży we dzwon uderzono I aby wyjeżdżali drudzy, znak czyniono.
LXXI.
Skoro się ono pierwsze skończyło igrzysko, Przystąpiwszy Pinabel Bradamanty blizko, Pyta, kto to beł, co się tak dobrze postawił, Że takiej hańby jego rycerza nabawił I tak go mężnie wybił i wysadził z siodła. Sprawiedliwość go boska właśnie tam przywiodła Właśnie na temże koniu, którego na górze U jaskiniej uwiódł beł Amonowej córze.
LXXII.
Właśnie się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 187
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905