wieńcu jak kurkę/ Bóg wsadzi do Nieba Modziastym zaś w swoim Pfe/ piekła bać się trzeba. Ze dość głupie/ tym znakiem Panieństwa z szarzały: Gdy go wiejskim/ i Miejskim kucharkom oddały Nie szłuszna/ aby taka w Niebie jaśnieć miała Która Siatkę niż Wieniec w Panieństwie wolała. Inakszy ubior w Niebie/ inaksza tam Moda/ Gdzie o Pannie bez Wienca/ i pomyślić szkoda. Wszytkie w Wiankach/ z białymi w ręku liliami. Baranka naśladują ślicznemi pułkami. Więc ktokolwiek śmieje się/ z ich takiego stroju: Nie godzien w Empirejskim mieszkania pokoju. Są inne/ co takowe z Wienców stroją śmiechy/ Mówiąc: niepotrzebne to nad
wieńcu iák kurkę/ Bog wsadźi do Niebá Modźiástym záś w swoim Pfe/ piekła báć śię trzebá. Ze dość głupie/ tym znákiem Pánieństwá z szarzáły: Gdy go wieyskim/ y Mieyskim kuchárkom oddały Nie szłuszná/ áby táká w Niebie iaśnieć miáłá Ktora Siatkę niż Wieniec w Pánieństwie woláłá. Inákszy vbior w Niebie/ ináksza tám Modá/ Gdźie o Pánnie bez Wiencá/ y pomyślić szkodá. Wszytkie w Wiánkách/ z białymi w ręku liliámi. Báránká náśláduią ślicznemi pułkámi. Więc ktokolwiek śmieie się/ z ich tákiego stroiu: Nie godźien w Empireyskim mieszkánia pokoiu. Są inne/ co tákowe z Wiencow stroią śmiechy/ Mowiąc: niepotrzebne to nád
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz kadzi Szockie, których ten zaduch nie rozsadzi! Taki-ć to dym był, którym założnice Z mężowej Fazis paliła łożnice; Takimi zioła strutą nazbyt szczery Herkules suknią wziął od Dejaniry. Kto ojca zabił, pogwałcił ołtarze, Ojczyznę zdradził — niechaj go nie karze Inaksza męka za grzech niejednaki, Dymem go tylko niech kurzą tabaki. I tobie, jeśli kiedy zachcesz, Pietrze, Lubo dymnego, lub co go Żyd zetrze, Niech ci dziewczyna luba przed tą wonią Umknie ust i twym zasłoni się dłonią, I w najgorętszej na łóżku potrzebie Leży z daleka i zadkiem do ciebie. NA
włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz kadzi Szockie, których ten zaduch nie rozsadzi! Taki-ć to dym był, którym założnice Z mężowej Fazis paliła łożnice; Takimi zioły strutą nazbyt szczéry Herkules suknią wziął od Dejaniry. Kto ojca zabił, pogwałcił ołtarze, Ojczyznę zdradził — niechaj go nie karze Inaksza męka za grzech niejednaki, Dymem go tylko niech kurzą tabaki. I tobie, jeśli kiedy zachcesz, Pietrze, Lubo dymnego, lub co go Żyd zetrze, Niech ci dziewczyna luba przed tą wonią Umknie ust i twym zasłoni się dłonią, I w najgorętszej na łóżku potrzebie Leży z daleka i zadkiem do ciebie. NA
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 356
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
stanie. Gnat Cytrynowy kto go do staje.
Borax. Język ukąsi/ Borak cnotliwy/ Tu dziesz zaśoku z mlekiem z godliwy. I który będzie w złamaniu brudny/ Bez prochudroższy i co nietrudny.
Camhora Kemfora żywica Takiej odbieraj kupić Kamforu/ Któraby miała terz i wybory. Zapach i białość z przeźroczystością/ Jesły inaksza/ zbrzydz się jej złością.
Caszia lignea. W smaku łagodna bywa Kasja/ Żółtość jej naprzód cenę pobbija. W uściech łagodna gdy jej skosztujesz/ A wręku krucha/ gdy przełemujesz.
Colocyntis. Kolocyntyda. Mięsiste ziołko w nasieniu swojem/ Biała gdy toczysz mknie z niepokojem.
Cardamonuom Rajskie ziarnka. Rajskich kiedy chcesz
stánie. Gnat Cytrynowy kto go do stáie.
Borax. Ięzyk vkąśi/ Borák cnotliwy/ Tu dziesz záśoku z mlekiem z godliwy. Y ktory będźie w złamániu brudny/ Bez prochudroższy y co nietrudny.
Camhorá Kęmphorá żywicá Tákiey odbieray kupić Kámphoru/ Ktoraby miáłá terz y wybory. Zápách y białość z przeźrocżystośćią/ Iesły ináksza/ zbrzydz się iey złośćią.
Caszia lignea. W smáku łágodná bywa Kássya/ Zołtość iey naprzod cenę pobbiia. W vśćiech łágodna gdy iey skosztuiesz/ A wręku krucha/ gdy przełemuiesz.
Colocyntis. Kolocyntyda. Mięśiste ziołko w naśieniu swoiem/ Biała gdy tocżysz mknie z niepokoiem.
Cardamonuom Rayskie źiarnka. Rayskich kiedy chcesz
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
nic do skutku przyprowadzić bez Ministrów, a Ministrowie nic i pomyślić bez króla, sprawiłaby zapewne póżądaną, inter status harmonią; i z tej naturalnie konsekwencyj biorę.
Piąty sposób, który mi zastaje do podania w tej materyj; przekładając dwojakie praejudicium które Rzeczpospolita ponosić może ex juridictione Ministrów; ta bowiem in libero regno cale inaksza będąc, wielkiej potrzebuje ostróżności; in absoluto Minister zwyczajnie albo czujnego Monarchy ślepo exequitur wolą albo niedbałego w interesach państwa swego tak opanuje, że i państwem i Monarchą samym rządzi; i nas obojgu temu zabiezeć potrzeba, to jest, żeby nasi Ministowie jako passim się dzieje nonconniveant królowi prawa przestępującemu; è converso widząc w
nic do skutku przyprowadźić bez Ministrow, a Ministrowie nic y pomyślić bez krola, sprawiłaby zapewne poźądaną, inter status harmonią; y z tey naturalnie konsequencyi biorę.
Piąty sposob, ktory mi zastaie do podania w tey materyi; przekładaiąc dwoiakie praejudicium ktore Rzeczpospolita ponośić moźe ex juridictione Ministrow; ta bowiem in libero regno cale inaksza będąc, wielkiey potrzebuie ostroznośći; in absoluto Minister zwyczaynie albo czuynego Monarchy slepo exequitur wolą albo niedbałego w interessach panstwa swego tak opanuie, źe y panstwem y Monarchą samym rządźi; y nas oboygu temu zabiezeć potrzeba, to iest, źeby naśi Ministowie iako passim się dźieie nonconniveant krolowi prawa przestępuiącemu; è converso widząc w
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 44
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
i konsztu naszego wkojarzyli, na sławę obecności waszej, na chwałę Chrystusa Pana i Najświętszej Panny i żebyście do cechu naszego dopomocnymi byli, a gorzałki co ludzkość i grzeczność wasza wystawili”. Jakoż gorzałką pieczęci, gorzałką wszytko i tabaczyskiem poprzechodzi, i śmierdzieć będzie, bo wszytka rzecz schadzki, rady i każdego zgromadzenia nie inaksza będzie, tylko owego na kwartę, tego na półgarca, tamtego na garniec albo osądzić, albo do cechu przyjąć, albo wyzwolić, albo na urząd podwyższyć. Nuż sprawiedliwość jaka? Obwiesić by potrzeba za kradzież w kroju, za sfałszowanie roboty, za zepsowanie materii albo zastawienie u Żyda. Aż ów złodziej albo gontem,
i konsztu naszego wkojarzyli, na sławę obecności waszej, na chwałę Chrystusa Pana i Najświętszej Panny i żebyście do cechu naszego dopomocnymi byli, a gorzałki co ludzkość i grzeczność wasza wystawili”. Jakoż gorzałką pieczęci, gorzałką wszytko i tabaczyskiem poprzechodzi, i śmierdzieć będzie, bo wszytka rzecz schadzki, rady i każdego zgromadzenia nie inaksza będzie, tylko owego na kwartę, tego na półgarca, tamtego na garniec albo osądzić, albo do cechu przyjąć, albo wyzwolić, albo na urząd podwyższyć. Nuż sprawiedliwość jaka? Obwiesić by potrzeba za kradzież w kroju, za sfałszowanie roboty, za zepsowanie materyi albo zastawienie u Żyda. Aż ów złodziej albo gontem,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 202
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
dosięże.
Pójdźmy do ochędostwa. Ale ach! spuchnąć wszędzie od smrodu potrzeba. Bramy – barłogi i gnoje, ulice – psy zdechłe i ścierwy, podsienia – parowy i doły, rynki – sapiska i przepaści, domy – kloaki i smrody pozastępowały, stajnia koniowi topieliskiem, izba gościowi będzie śmiertelną więźnia Zbawiciela piwnicą, nie inaksza we wszytkim wygoda. A cóż mówić o ludziach i wysłudze zwyczajnej! Zjeść bez womitu niepodobna kawałka podróżnej pieczeni, wejzrawszy na szparago gospodarskie po łbie albo na wąs w tabaczysku uszargany, albo na smrodliwe gospodyni łachy, albo na nabrzmiałą z nieochędostwa roczniego, co ją piecze, kompaturę. Gospodarza, żeby cię nie
dosięże.
Pójdźmy do ochędostwa. Ale ach! spuchnąć wszędzie od smrodu potrzeba. Bramy – barłogi i gnoje, ulice – psy zdechłe i ścierwy, podsienia – parowy i doły, rynki – sapiska i przepaści, domy – kloaki i smrody pozastępowały, stajnia koniowi topieliskiem, izba gościowi będzie śmiertelną więźnia Zbawiciela piwnicą, nie inaksza we wszytkim wygoda. A cóż mówić o ludziach i wysłudze zwyczajnej! Zjeść bez womitu niepodobna kawałka podróżnej pieczeni, wejzrawszy na szparagi gospodarskie po łbie albo na wąs w tabaczysku uszargany, albo na smrodliwe gospodyni łachy, albo na nabrzmiałą z nieochędostwa roczniego, co ją piecze, kompaturę. Gospodarza, żeby cię nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 203
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
rufianą, na ostatek zostanie czarownicą. Feras non culpes, quod mutari non potest: Quia jemina indomitum animal.
Zwierzysz się jej czego, to jak w sitko włożył, wypadnie wszytko. Mulierculae dixisse, tympanis et tubis commisisse est.
Więc tę moję miłą babusię napadła hipochondria, choroba jakaś; co się jej każda rzecz inaksza zdała, by nalepsza, to zła. Kto co mówił, rozumiała, ze o niej. Mąż, gdzie szedł, to na podejźrzane miejsca. Jeśli do kościoła, to aby się napatrzył sokołów, a do domu, jak do sowy, przyszedł.
Przyszedł kto do niej, to płakała; chciał się z nią
rufianą, na ostatek zostanie czarownicą. Feras non culpes, quod mutari non potest: Quia jemina indomitum animal.
Zwierzysz się jej czego, to jak w sitko włożył, wypadnie wszytko. Mulierculae dixisse, tympanis et tubis commisisse est.
Więc tę moję miłą babusię napadła hipochondrya, choroba jakaś; co się jej każda rzecz inaksza zdała, by nalepsza, to zła. Kto co mówił, rozumiała, ze o niej. Mąż, gdzie szedł, to na podejźrzane miejsca. Jeśli do kościoła, to aby się napatrzył sokołów, a do domu, jak do sowy, przyszedł.
Przyszedł kto do niej, to płakała; chciał się z nią
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 185
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
niemało i potym zbudował zjazd pod Lwowem za Zygmunta, jędrzejowski i wiślicki zatrzymał nam grunt swobód naszych, wolne elekcje, pogłówne zjazd kolski — wszystko dobre zawsze, nic złego. Tegoż i teraz pewnie się spodziewać, że jako dobry się cel przedsięwziął, taki i skutek dobry będzie: naprawa praw, ochrona wolności, inaksza napotym opatrzność około dobrego i zdrowia Rzpltej. Ale łacnie to, jeśli się komu nie chce zjazdu, nie chce, abyśmy o sobie radzieli, jeśli to, co komu wadzi, uczynić da się prawu we wszystkiem, a zarazem uciszy się z wielkiem jeszcze podziękowaniem, rozjedziem się do domów swych: sublata causa tollitur
niemało i potym zbudował zjazd pod Lwowem za Zygmunta, jędrzejowski i wiślicki zatrzymał nam grunt swobód naszych, wolne elekcye, pogłówne zjazd kolski — wszystko dobre zawsze, nic złego. Tegoż i teraz pewnie się spodziewać, że jako dobry się cel przedsięwziął, taki i skutek dobry będzie: naprawa praw, ochrona wolności, inaksza napotym opatrzność około dobrego i zdrowia Rzpltej. Ale łacnie to, jeśli się komu nie chce zjazdu, nie chce, abyśmy o sobie radzieli, jeśli to, co komu wadzi, uczynić da się prawu we wszystkiem, a zarazem uciszy się z wielkiem jeszcze podziękowaniem, rozjedziem się do domów swych: sublata causa tollitur
Skrót tekstu: SkryptSłuszCz_II
Strona: 263
Tytuł:
Skrypt o słuszności zjazdu stężyckiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
była dyspozycja. Miasto Sal, Bazylik, tojest miejsc Sądowych, i Schadzkowych, Grecy mieli wielką Salę, za Gallerię, alias schodzenie nakryte, mieli Palaestras Athletarum, to jest miejsce zapasków, gdzie się młodź pasowała nago, oliwą smarując się, sił probowała; i Hypodromos, 10 jest Gonitwy końskie.
PAŁACÓW teraźniejszych cale inaksza forma i dyspozycja. Najwięcej o czterech Węgłach, czasem przy węgłach wszystkich czterech przydawane bywają gabineciki, wposrzodku nie dając żadnego próżnego spatium, jako Rzymianie starożytni zostawowali i Grecy podwórza na spadek wód z dachów gmachu całego: ale na to miejsce mają stołowe izby, albo sale obszerne, o wielu oknach. Czaszem akomodowane bywają Pałace
była dyspozycya. Miasto Sal, Bazylik, toiest mieysc Sądowych, y Schadzkowych, Grecy mieli wielką Salę, za Galleryę, alias schodzenie nakryte, mieli Palaestras Athletarum, to iest mieysce zapaskow, gdzie się młodź pasowała nago, oliwą smaruiąc się, sił probowałá; y Hypodromos, 10 iest Gonitwy końskie.
PAŁACOW teraznieyszych cale inaksza forma y dyspozycya. Naywięcey o czterech Węgłach, czasem przy węgłach wsżystkich czterech przydawane bywaią gabineciki, wposrzodku nie daiąc żadnego prożnego spatium, iako Rzymianie starożytni zostawowali y Grecy podworza na spadek wod z dachow gmachu całego: ale na to mieysce maią stołowe izby, albo sale obszerne, o wielu oknach. Czaszem akkommodowane bywaią Pałace
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 232
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Skąd pan, śmiech sobie czyniąc, choć wiedział, że nędził Ból srogi osła, nigdy kruka nie odpędził. Co widząc wilk z daleka, tak mówił do siebie: „I czemuż nas wżdy różno podzielono w niebie? Ludziom – widzę – uciecha, kiedy kruk je osła,
Mnieby zaś za mniejszą złość inaksza cześć doszła: Jużby się z okolicznych wsi chłopi zbiegali, Bijąc na gwałt we dzwony, jużby zarzucali Sieci na mnie, już ze psy samiby gonili, Szczując, wrzeszcząc tak długo, ażby mię zabili!" Tak jednemu wielka złość najmniej nie zawadzi, Drugiego zaś mały grzech do śmierci wprowadzi.
Skąd pan, śmiech sobie czyniąc, choć wiedział, że nędził Ból srogi osła, nigdy kruka nie odpędził. Co widząc wilk z daleka, tak mówił do siebie: „I czemuż nas wżdy różno podzielono w niebie? Ludziom – widzę – uciecha, kiedy kruk je osła,
Mnieby zaś za mniejszą złość inaksza cześć doszła: Jużby się z okolicznych wsi chłopi zbiegali, Bijąc na gwałt we dzwony, jużby zarzucali Sieci na mnie, już ze psy samiby gonili, Szczując, wrzeszcząc tak długo, ażby mię zabili!" Tak jednemu wielka złość najmniej nie zawadzi, Drugiego zaś mały grzech do śmierci wprowadzi.
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 12
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897