Geometra łokci 4. zodległości DE. Gdy tedy postrzeżesz błędu w Węgle D: abo wodległości DE: abo wobojgu; a zechcesz błędy dalsze upatrować: zrysuj Mapę twoim trybem, od D, przez kopce E, F, G, H, L, C, a ona zrysowana pokażeć omyłki znaczne Mapy, inakszym instrumentem wystawionej. Wszakze wtakich okazjach, chroń się ruinować kogo, i szczerym sercem podejmuj się takiej proby, aby Dziedżyc nie był ukrzywdzony. Jeżeliby zaś poginęły kopce, i nie było o dalszych od D, pamięci między ludżmi, tak żebyś punktu E, żadnego znaku nie mógł mieć na ziemi: tedy przenieś
Geometrá łokći 4. zodległośći DE. Gdy tedy postrzeżesz błędu w Węgle D: ábo wodległośći DE: ábo woboygu; á zechcesz błędy dálsze vpátrowáć: zrysuy Máppę twoim trybem, od D, przez kopce E, F, G, H, L, C, á oná zrysowána pokażeć omyłki znáczne Máppy, inákszym instrumentem wystáwioney. Wszákze wtákich okázyách, chroń się ruinowáć kogo, y szczerym sercem podeymuy się tákiey proby, áby Dźiedżic nie był vkrzywdzony. Jeżeliby záś poginęły kopce, y nie było o dálszych od D, pámięći między ludżmi, ták żebyś punktu E, żadnego znáku nie mogł mieć ná źiemi: tedy przenieś
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 101
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
nie wdarł wąż, a tu plac goły; Tu łąka, że się trzeba chłopu z kosą silić, Ówdzie się biedne bydlę nie ma po co schylić; Raz będzie rzeka w pełni, co brzegi okryje, A drugi raz ledwie się wróbel w niej napije. W niebo pojrzysz upstrzone rozlicznych gwiazd wzorem: Każda niemal inakszym świeci się splendorem. Świat na koniec uważysz, aż nie masz nic więcej Okrom zimy a lata w dwunastu miesięcy: Deszcz zawsze za pogodą, dzień za nocą chodzi; Jedno spada z swych śniatów, a drugie się rodzi. Nic w mierze: jedno zniża, a drugie się dźwiga; Natura lotnym czasem wszytkiego pościga
nie wdarł wąż, a tu plac goły; Tu łąka, że się trzeba chłopu z kosą silić, Ówdzie się biedne bydlę nie ma po co schylić; Raz będzie rzeka w pełni, co brzegi okryje, A drugi raz ledwie się wróbel w niej napije. W niebo pojźrysz upstrzone rozlicznych gwiazd wzorem: Każda niemal inakszym świeci się splendorem. Świat na koniec uważysz, aż nie masz nic więcej Okrom zimy a lata w dwunastu miesięcy: Deszcz zawsze za pogodą, dzień za nocą chodzi; Jedno spada z swych śniatów, a drugie się rodzi. Nic w mierze: jedno zniża, a drugie się dźwiga; Natura lotnym czasem wszytkiego pościga
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 379
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Poznańskim, i Kaliskim, po taleru bitemu in specie, to jest po zł: ośm currentis w Koronie monetae, mający w sobie Garcy Gdańskich 30. który to Garniec uchodząc sprzeczki około miary, pieczęciami obudwu stron będzie naznaczony, i żadnym kształtem niema być tłoczony, ani w mierze wierchem obsypany, ani żadnym inakszym jakimkolwiek sposobem złe miary zażywając ukrzywdzający. Jeżeli zaś owsa będzie potrzeba, korzec tego ziarna podług wyżej wyrażonego opisania czterema złotemi płacony być ma.
§ 2. Czas Ewakuacyj pomienionego wojska pocznie się pierwszego dnia po podpisie i ratyfikacyj traktatu, i trwać będzie aż do dwudziestu piąciu dni inclusivé, a po wyiściu tego terminu, już
, Poznańskim, y Kaliskim, po taleru bitemu in specie, to iest po zł: ośm currentis w Koronie monetae, maiący w sobie Garcy Gdańskich 30. ktory to Garniec uchodząc sprzeczki około miary, pieczęćiami obudwu stron będźie naznaczony, y żadnym kształtem niema bydź tłoczony, ani w mierze wierchem obsypany, ani żadnym inakszym iakimkolwiek sposobem złe miary zażywaiąc ukrzywdzaiący. Jeżeli zaś owsa będźie potrzeba, korzec tego źiarna podług wyżey wyrażonego opisania czterema złotemi płacony bydź ma.
§ 2. Czas Ewakuacyi pomienionego woyska pocznie się pierwszego dnia po podpiśie y ratyfikacyi traktatu, y trwać będźie aż do dwudźiestu piąćiu dni inclusivé, á po wyiśćiu tego terminu, iuż
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: B2V
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
/ znosić dalej nie może. Zaczym nie chce regnando Rempublicam zawodzić i zmiłości szczyrej ku W. M. to co widzi u ludzi charissimum darując/ Rzeczpospolitą in plenissimo jure zostawić umyślił/ do obrania sobie takiemu ciężarowi zdolnego Pana. Widzi na koniec IKM suspicjami jakiejsi poniewolnej i z praktykowanej Elekcji funditus zamieszaną Rempublicam, która inakszym sposobem serenata być nie może/ tylko z-tego dowodu miłości Ojczyzny. Z kąd obaczy każdy że tej Rzeczypospolitej nie myśli wsadzać na Tron invitè Pana/ który i siebie legitimum zechce demovere regnantem i onę owszem ubezpiecza/ że sobie obierać Pana pro jure et placito suo, i Wolności swojej ut videbitur przyczyniać będzie mogła.
/ znośić daley nie może. Záczym nie chce regnando Rempublicam záwodźić i zmiłośći szczyrey ku W. M. to co widźi u ludźi charissimum dáruiąc/ Rzeczpospolitą in plenissimo jure zostáwić umyślił/ do obrania sobie takiemu ćiężarowi zdolnego Páná. Widźi ná koniec IKM suspicyami iákieyśi poniewolney i z praktykowáney Elekcyey funditus zamieszaną Rempublicam, ktora inákszym sposobem serenata być nie może/ tylko z-tego dowodu miłośći Oyczyzny. Z kąd obaczy káżdy że tey Rzeczypospolitey nie myśli wsadzáć ná Tron invitè Páná/ ktory i śiebie legitimum zechce demovere regnantem i onę owszem ubespieczá/ że sobie obieráć Páná pro jure et placito suo, i Wolnośći swoiey ut videbitur przyczyniać będźie mogłá.
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 9
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
drogich. Nie myl się/ drogę tylko zdradliwą/ a srogich Zwierząt kształty. A żebyś nie chybił tej drogi/ Kk Potrzebać iść przez Byka przeciwnego rogi/ Ll I Luk Emoński/ Mm i Lwa paszczękę zjadłego/ Nn I przez Niedźwiadka straszną swoję krążącego Szyje wielkim zakołem/ Oo i Raka/ któremu Już się inakszym kształtem kark krąży/ niż temu. Ani ty tego możesz sobie obiecować/ Być to łatwo przyść miało konie te sprawować: Konie ogniami srogie/ które w piersiach mają/ I którymi i usty i nozdrzem dmuchają. Zaledwie mnie samego posłuszne być śmieją/ Skoro się w nich umysły zuchwałe zagrzeją. I szyja się sprzeciwia lecom
drogich. Nie myl się/ drogę tylko zdradliwą/ á srogich Zwierząt kształty. A żebyś nie chybił tey drogi/ Kk Potrzebáć iść przez Byká przećiwnego rogi/ Ll Y Luk Emoński/ Mm y Lwá paszczekę ziadłego/ Nn Y przez Niedźwiadka straszną swoię krążącego Szyie wielkim zakołem/ Oo y Raká/ ktoremu Iuż się inákszym kształtem kárk krąży/ niż temu. Ani ty tego możesz sobie obiecowáć/ Być to łátwo przyść miało konie te spráwowáć: Konie ogniámi srogie/ ktore w pierśiach máią/ Y ktorymi y vsty y nozdrzem dmucháią. Záledwie mnie sámego posłuszne bydź śmieią/ Skoro się w nich vmysły zuchwáłe zágrzeią. Y szyiá się sprzećiwia lecom
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 51
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, Tym czasem Nieprzyjaciel zasiekł lasy wszedy, I przekopy pokopał. Jednakże i tedy Drą się gwałtem, aż kiedy cześć przez te parowy Wozów się przeprawiła, cześć w-dolinie owy Zatarszy pozostała, Szyk już przełomiony, lako w-dziure gotową z tej i z-owej strony, Przypadną Tatarowie niesłychanym gwałtem I ogarną strwożonych. Nie inakszym kształtem Powodź z-Wiosny do stawu niezmiernego wpadszy, A skrytym się ponikiem przez groblą wykradszy Przerwe wielką uczyni: która bez żadnego Sobie wstretu, cóżkolwiek ma zastąpionego, Zabierze i potopi. Biada tym co w-domu Ich zastanie, bo uciec niepodobna komu. Część PIERWSZA Nasi strwożeni. Taborem ustępują. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
, Tym czásem Nieprzyiaćiel zasiekł lasy wszedy, I przekopy pokopał. Iednakże i tedy Drą sie gwałtem, aż kiedy cześć przez te parowy Wozow sie przeprawiła, cześć w-dolinie owy Zátarszy pozostała, Szyk iuż przełomiony, láko w-dźiure gotową z tey i z-owey strony, Przypadną Tátárowie niesłychanym gwałtem I ogarną strwożonych. Nie inakszym kształtem Powodź z-Wiosny do stawu niezmiernego wpadszy, A skrytym sie ponikiem przez groblą wykradszy Przerwe wielką uczyni: ktora bez żadnego Sobie wstretu, cożkolwiek ma zastąpionego, Zábierze i potopi. Biadá tym co w-domu Ich zástánie, bo ućiec niepodobna komu. CZESC PIERWSZA Nasi strwożeni. Taborem ustępują. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 10
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
śmy temu wierzyć mieli/ że wszystkiego świata władza jemu jest powierzona/ i iż on takim nad Generalnymi Biskupami rządźcą i sprawcą jest/ jakimi oni są nad sobie powierzonemi Kaplanami. A iż jedna część zlecona jest Aleksandryjskiemu/ Druga Rzymskiemu/ Trzecia Antiocheńskiemu/ Czwarta Jerozolimskiemu/ a Piąta Konstantynopolskiemu/ zaprawdę nie mniejszym zwyczajem/ ani inakszym sposobem są inszy Biskupowie pod Rzymskim i w tego posłuszeństwie/ jako on pod każdym z nich/ i w każdego z nich posłuszeństwie. Lecz mówią/ iż apelacią/ od wszytkich inszych stolic/ do jednej Rzymskiej stolice śś. Ojcowie ukazali. O niewstydliwości: Przywiódłszy bowiem w pośrzodek szósty Kartagiński Synod/ natych miast
smy temu wierzyć mieli/ że wszystkiego świátá władza iemu iest powierzona/ y iż on tákim nád Generálnymi Biskupámi rządźcą y sprawcą iest/ iákiemi oni są nád sobie powierzonemi Káplanámi. A iż iedná cżęść zleconá iest Alexándriyskiemu/ Druga Rzymskiemu/ Trzećia Antiocheńskiemu/ Cżwarta Ierozolimskiemu/ á Piąta Konstántinopolskiemu/ zápráwdę nie mnieyszym zwycżáiem/ áni inákszym sposobem są inszy Biskupowie pod Rzymskim y w tego posłuszeństwie/ iáko on pod káżdym z nich/ y w káżdego z nich posłuszeństwie. Lecż mowią/ iż áppellácią/ od wszytkich inszych stolic/ do iedney Rzymskiey stolice śś. Oycowie vkazáli. O niewstydliwośći: Przywiodszy bowiem w pośrzodek szosty Cárthágiński Synod/ nátych miast
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 41v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, co gęba plecie, nie pojmuje, P. Bóg z wszytkiego nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych, bo albo z lada jakich początków, albo nie inakszym końcem od dawających pochodzą.
Mikołaj: To przynajmniej z samej materii szacują się.
Stanisław: Do ludzkiego, ale nie do Boskiego oka, upewniam.
Mikołaj: A to czemu, mój bracie?
Stanisław: Materia i forma nie z rzeczy ofiarowanej, ale z serca prawego taksuje się u Boga.
Mikołaj: To pewnie
, co gęba plecie, nie pojmuje, P. Bóg z wszytkiego nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych, bo albo z lada jakich początków, albo nie inakszym końcem od dawających pochodzą.
Mikołaj: To przynajmniej z samej materyi szacują się.
Stanisław: Do ludzkiego, ale nie do Boskiego oka, upewniam.
Mikołaj: A to czemu, mój bracie?
Stanisław: Materyja i forma nie z rzeczy ofiarowanej, ale z serca prawego taksuje się u Boga.
Mikołaj: To pewnie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 246
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Chrystusowej.
Homo quidam fecit caenam magnam. Luca 14 .
BYł ten zwyczaj u starych Persów/ jako świadczy Herodotus, Chrześcijanie w Panu Bogu mili/ iż królowie ich na każdy rok hojny bankiet na Senatory swoje sprawiali na ten dzień/ którego byli koronowani na państwo. Co i insi królowie prawie podziśdzień zachowują/ lubo każdy inakszym sposobem radość swoję oświadczając. Persowie ten bankiet swoim językiem Tyktą nazywali/ to jest Doskonały bankiet/ na którym wszytkiego było dosyć wszytkim/ tak że ninaczym nikomu z bankietujących się nie schodziło; bo nie tylko uczęstowani/ ale też i udarowani wszyscy rozchodzili się. I kto miał o co króla prosić/ lubo w
Chrystusowey.
Homo quidam fecit caenam magnam. Luca 14 .
BYł ten zwyczay v stárych Persow/ iáko świádczy Herodotus, Chrześćiánie w Pánu Bogu mili/ iż krolowie ich ná káżdy rok hoyny bánkiet ná Senatory swoie spráwiáli na ten dźień/ ktorego byli koronowáni ná páństwo. Co y inśi krolowie práwie podźiśdźień záchowuią/ lubo káżdy inákszym sposobem rádość swoię oświadczáiąc. Persowie ten bánkiet swoim ięzykiem Tyktą názywáli/ to iest Doskonáły bánkiet/ ná ktorym wszytkiego było dosyć wszytkim/ ták że nináczym nikomu z bánkietuiących się nie zchodźiło; bo nie tylko vczęstowáni/ ále też y udárowáni wszyscy rozchodźili się. Y kto miał o co krolá prośić/ lubo w
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 58
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
grubego drożdżom/ abo śmieciom podobnego/ zostaje naspodzie onego dzbana: a co subtilniejszego tedy wypływa onym noskiem/ i do onego drugiego naczynia ścieka/ i tak siarka sama zostaje. I tę siarkę Aptykarze nazywają siarką żywą/ to jest sulfur viuum, i potym onę w rozmaite formy stapiają. Robią też siarkę jeszcze i inakszym sposobem/ to jest takowym/ jako owo z drzewa olejki dystylują per descensum. I inne jeszcze by się mogły znaleźć sposoby palenia siarki/ ale iż ani miejsce ani czas niedopuszcza mi tym się bawić/ dla tego one opuszczam. Wielkie jakieś spowinowacenie ma siarka z ogniem/ żeby jedno do namniejszej skry przyłożył siarkę/
grubego drożdżom/ ábo śmiećiom podobnego/ zostáie náspodźie onego dzbaná: á co subtilnieyszego tedy wypływa onym noskiem/ y do onego drugiego nacżynia śćieka/ y ták śiárká sámá zostáie. Y tę śiarkę Aptykárze názywáią śiárką żywą/ to iest sulfur viuum, y potym onę w rozmáite formy stapiáią. Robią też siarkę ieszcże y inákszym sposobem/ to iest tákowym/ iáko owo z drzewá oleyki distylluią per descensum. Y inne ieszcże by się mogły ználeść sposoby palenia śiárki/ ále iż áni mieysce áni cżás niedopuszcża mi tym się báwić/ dla tego one opuszcżam. Wielkie iákieś spowinowácenie ma śiarka z ogniem/ żeby iedno do namnieyszey skry przyłożył śiárkę/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 116.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617