3. Lipca 1628
.
Po przeszłej niepomyślnej imprezie odpoczywa w Malborku nieprzyjaciel, wojsko swoje po Żuławie rozłożywszy. Skąd jeżeli niewylezie, trudno będzie do niego przebywać; wszakże
za skończeniem mostu, który rozumiem o trzecim dniu będzie gotowy, okazji będziemy szukać, jakobyśmy go wywabili w pole. Ale lubo sam o niczem inszem niemówi, i wszystko wojsko jego, tylko że się chcą praesentować w polu, czego my z serca wyglądamy, obawiam się, aby nieodważając ludzi swych i fortunae belli szczęścia niepowierzając ostatniego swego, niechciał w miejscach bezpiecznych skończenia Sejmu czekać, wiedząc de prima Septembris od wojska założonym terminie. Widzę ja i
3. Lipca 1628
.
Po przeszłej niepomyślnej imprezie odpoczywa w Malborku nieprzyjaciel, wojsko swoje po Żuławie rozłożywszy. Zkąd jeżeli niewylezie, trudno będzie do niego przebywać; wszakże
za skończeniem mostu, który rozumiem o trzecim dniu będzie gotowy, okaziéj będziemy szukać, jakobyśmy go wywabili w pole. Ale lubo sam o niczém inszém niemówi, i wszystko wojsko jego, tylko że się chcą praesentować w polu, czego my z serca wyglądamy, obawiam się, aby nieodważając ludzi swych i fortunae belli sczęścia niepowierzając ostatniego swego, niechciał w miejscach bespiecznych skończenia Sejmu czekać, wiedząc de prima Septembris od wojska założonym terminie. Widzę ja i
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 87
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ślad nic nie dbając, Potem się na przechodzie zasadzi i skradnie I czeka, że mu samo zwierzę w gębę wpadnie: Tak mnich choć różną drogą Angelikę goni, Pewna, że mu nie zbędzie, że mu się nie schroni.
XXXIV.
Jużem ja zgadł, tak wiedzcie, jużem się domyślił I powiem inszem czasem, co mnich sobie myślił, Czego się Angelika ani domyślała, I raz mniej, drugi więcej na dzień ujeżdżała Na koniu, który już beł barzo obciążony, Bo się w niem krył piekielny duch zły zatajony, Jako się czasem ogień mały kryje, który Potem straszne zapały wymiata do góry.
XXXV.
A wtem
ślad nic nie dbając, Potem się na przechodzie zasadzi i skradnie I czeka, że mu samo zwierzę w gębę wpadnie: Tak mnich choć różną drogą Angelikę goni, Pewna, że mu nie zbędzie, że mu się nie schroni.
XXXIV.
Jużem ja zgadł, tak wiedzcie, jużem się domyślił I powiem inszem czasem, co mnich sobie myślił, Czego się Angelika ani domyślała, I raz mniej, drugi więcej na dzień ujeżdżała Na koniu, który już beł barzo obciążony, Bo się w niem krył piekielny duch zły zatajony, Jako się czasem ogień mały kryje, który Potem straszne zapały wymiata do góry.
XXXV.
A wtem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 156
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie zawżdy wiatr przynosi zdobyczy, Po wszytkiej jej szukają wszędzie okolicy.
LX.
Wszytko prawie tam i sam morze przebiegają, Fusty, baty, okręty więtsze wysyłają, Zajeżdżają w daleki, a czasem w kraj bliski, Ratunku na swe zwykłe szukając uciski. Siła ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając I brzegi onej wyspy bez lądu mijając, Kędy na suchem piasku dziewka utrapiona Leżała podle mnicha, we śnie utopiona, Wysadziła kilka swych żeglarzów z przygody Na pustą wyspę dla
nie zawżdy wiatr przynosi zdobyczy, Po wszytkiej jej szukają wszędzie okolicy.
LX.
Wszytko prawie tam i sam morze przebiegają, Fusty, baty, okręty więtsze wysyłają, Zajeżdżają w daleki, a czasem w kraj blizki, Ratunku na swe zwykłe szukając uciski. Siła ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając I brzegi onej wyspy bez lądu mijając, Kędy na suchem piasku dziewka utrapiona Leżała podle mnicha, we śnie utopiona, Wysadziła kilka swych żeglarzów z przygody Na pustą wyspę dla
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 162
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Wiek rozkwitły i gładkość jego niezrównana I miłość, jeszcze nigdy ode mnie nieznana, Zaraz mu moje proste serce zniewoliła, Tem więcej, ilem mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prędko przechodziły, tak prędko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali
Wiek rozkwitły i gładkość jego niezrównana I miłość, jeszcze nigdy ode mnie nieznana, Zaraz mu moje proste serce zniewoliła, Tem więcej, ilem mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prętko przechodziły, tak prętko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 177
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ode mnie nieznana, Zaraz mu moje proste serce zniewoliła, Tem więcej, ilem mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prędko przechodziły, tak prędko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali.
XXV.
Ledwie co Biren z państwa wyjechał naszego -
ode mnie nieznana, Zaraz mu moje proste serce zniewoliła, Tem więcej, ilem mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prętko przechodziły, tak prętko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali.
XXV.
Ledwie co Biren z państwa wyjechał naszego -
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 177
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
co cnego Rugiera goniła; Zewsząd mu wyprawione posiłki bieżały, Że nakoniec ujechał bezpieczny i cały.
LII.
Cztery nadobne panie na brzeg przyjechały, Co ludzie zgromadzone w pułki szykowały, Które była wysłała zaraz Logistylla: Poważna Andronika i czysta Dycylla, Roztropna Fronezja i pełna ochoty Sofrozyna, której część więtsza tej roboty Niż inszem należała, wojsko niezliczone Od zamku aż do morza wiodą rozciągnione.
LIII.
W porcie z wielu okrętów i galer szerokiem Stała mocna armata pod zamkiem wysokiem Na uderzenie w dzwony i we dnie i w nocy Przeciw nieprzyjacielskiej pogotowiu mocy. Zaczem się sroga bitwa między przeciwnemi Stronami poczynała na morzu, na ziemi. Gdy Alcyna
co cnego Rugiera goniła; Zewsząd mu wyprawione posiłki bieżały, Że nakoniec ujechał bezpieczny i cały.
LII.
Cztery nadobne panie na brzeg przyjechały, Co ludzie zgromadzone w pułki szykowały, Które była wysłała zaraz Logistylla: Poważna Andronika i czysta Dycylla, Roztropna Fronezya i pełna ochoty Sofrozyna, której część więtsza tej roboty Niż inszem należała, wojsko niezliczone Od zamku aż do morza wiodą rozciągnione.
LIII.
W porcie z wielu okrętów i galer szerokiem Stała mocna armata pod zamkiem wysokiem Na uderzenie w dzwony i we dnie i w nocy Przeciw nieprzyjacielskiej pogotowiu mocy. Zaczem się sroga bitwa między przeciwnemi Stronami poczynała na morzu, na ziemi. Gdy Alcyna
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 209
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swój zwoływa Radę i chrześcijaństwo do boju wyzywa, A Rodomont się śmiały hardzie przed niem chlubi, Że Paryż spali, a Rzym zniszczy i zagubi.
LXVI.
Dali Agramantowi znać byli śpiegowie, Że już beli przez morze przeszli Anglikowie; Dla tego przyść do rady kazał Marsylemu I Sobrynowi z Garbu, królowi staremu, I inszem pierwszem wodzom, aby naradzili, Jakoby co najprędzej Paryża dobyli, Ukazując, że go wziąć niepodobne rzeczy Były, skoroby przyszły angielskie odsieczy.
LXVII.
Już było ze wszytkich stron wkoło różne czyny I niezliczone na to zwieziono drabiny, Łodzi, promy i mosty w części rozłożone I drzewa i tarcice i kosze plecione;
swój zwoływa Radę i chrześcijaństwo do boju wyzywa, A Rodomont się śmiały hardzie przed niem chlubi, Że Paryż spali, a Rzym zniszczy i zagubi.
LXVI.
Dali Agramantowi znać byli śpiegowie, Że już beli przez morze przeszli Anglikowie; Dla tego przyść do rady kazał Marsylemu I Sobrynowi z Garbu, królowi staremu, I inszem pierwszem wodzom, aby naradzili, Jakoby co najprędzej Paryża dobyli, Ukazując, że go wziąć niepodobne rzeczy Były, skoroby przyszły angielskie odsieczy.
LXVII.
Już było ze wszytkich stron wkoło różne czyny I niezliczone na to zwieziono drabiny, Łodzi, promy i mosty w części rozłożone I drzewa i tarcice i kosze plecione;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 312
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
którego szturm miał być przypuszczony, Cesarz wszytkie kościoły i wszytkie zakony Obesłał, aby gniewy niebieskie błagali, Nabożeństwa i święte msze odprawowali; O czem kościelne skoro zaszły zapowiedzi, Zbywszy grzechów plugawych przez święte spowiedzi, Wszyscy chlebem niebieskiem dusze posilali I jako na śmierć, tak się właśnie gotowali.
LXIX.
A sam na przykład inszem z swojemi radami Z książęty, z przedniejszemi pany i posłami, W naprzedniejszem paryskiem kościele u fary Z serdeczną skruchą słuchał niekrwawej ofiary, Z rękami złożonemi, z duchem uniżonem I wzrokiem się tak modląc w niebo obróconem: „Wiem, żem grzeszny, wiem, żem zły, ale dla mojego Występku nie karz
którego szturm miał być przypuszczony, Cesarz wszytkie kościoły i wszytkie zakony Obesłał, aby gniewy niebieskie błagali, Nabożeństwa i święte msze odprawowali; O czem kościelne skoro zaszły zapowiedzi, Zbywszy grzechów plugawych przez święte spowiedzi, Wszyscy chlebem niebieskiem dusze posilali I jako na śmierć, tak się właśnie gotowali.
LXIX.
A sam na przykład inszem z swojemi radami Z książęty, z przedniejszemi pany i posłami, W naprzedniejszem paryskiem kościele u fary Z serdeczną skruchą słuchał niekrwawej ofiary, Z rękami złożonemi, z duchem uniżonem I wzrokiem się tak modląc w niebo obróconem: „Wiem, żem grzeszny, wiem, żem zły, ale dla mojego Występku nie karz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 312
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Angielinowie, Awolion i Awin z Duńczykiem Ugierem, Tamże i Otton mężny stał i z Berlingierem
IX.
I inszych mniejszych wiele, swych i cudzoziemców, To Francuzów, to Włochów, to Czechów, to Niemców, Każdy przy swojem panie na śmierć odważony, Między najmężniejszemi chcąc być policzony. Ale się do tej sprawy inszem czasem wrócę; Teraz pióro za wielkiem książęciem obrócę, Który z daleka woła i kiwa rękami, Prosząc, abym go swemi nie mijał rymami.
X.
Już czas, iżbym się też co z Astolfem zabawił, Któregom, jeśli dobrze pomnicie, zostawił, Kiedy po tak wygnaniu długiem, utęskniony, Pragnął się
Angielinowie, Awolion i Awin z Duńczykiem Ugierem, Tamże i Otton mężny stał i z Berlingierem
IX.
I inszych mniejszych wiele, swych i cudzoziemców, To Francuzów, to Włochów, to Czechów, to Niemców, Każdy przy swojem panie na śmierć odważony, Między najmężniejszemi chcąc być policzony. Ale się do tej sprawy inszem czasem wrócę; Teraz pióro za wielkiem książęciem obrócę, Który z daleka woła i kiwa rękami, Prosząc, abym go swemi nie mijał rymami.
X.
Już czas, iżbym się też co z Astolfem zabawił, Któregom, jeśli dobrze pomnicie, zostawił, Kiedy po tak wygnaniu długiem, uteskniony, Pragnął się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 332
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się nie mógł potem wrócić, zawiedziony, Potrzebną barzo księgę i piękną mu dała I żeby ją zawsze miał przy sobie, kazała.
XIV.
Jako czarom odpierać trzeba człowiekowi, Wszytko było w tej książce danej Astolfowi. W której rejestr na pierwszych kartach położono, Że z niego wszytko naleźć bez pracy możono. Ale i inszem darem uczciła go drogiem, Jaki nie mógł być droższy, pewnem pięknem rogiem, Rogiem takiego dźwięku, że komu do uszu Przydzie, każdy się lęka i ucieka z musu.
XV.
Mówię, że tego rogu dźwięk tak beł straszliwy, Że się przed niem nie został żaden człowiek żywy, Żadne serce tak dobre,
się nie mógł potem wrócić, zawiedziony, Potrzebną barzo księgę i piękną mu dała I żeby ją zawsze miał przy sobie, kazała.
XIV.
Jako czarom odpierać trzeba człowiekowi, Wszytko było w tej książce danej Astolfowi. W której rejestr na pierwszych kartach położono, Że z niego wszytko naleść bez pracy możono. Ale i inszem darem uczciła go drogiem, Jaki nie mógł być droższy, pewnem pięknem rogiem, Rogiem takiego dźwięku, że komu do uszu Przydzie, każdy się lęka i ucieka z musu.
XV.
Mówię, że tego rogu dźwięk tak beł straszliwy, Że się przed niem nie został żaden człowiek żywy, Żadne serce tak dobre,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 334
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905