ostatniem — czeka, Dwoje z tych trzech wokabuł każdego człowieka. Funis jednak i finis, złączony po społu, W górę ciągnie, zaś finis i funus do dołu. 102. TRAFIŁO SIĘ KULĄ W PŁOT
Mówiłem o ożenieniu. Żyd-gospodarz rzecze: „Ja pannę komu pewnie iż grzeczną nastręczę. Tłusta jak jałowica!” — „Ej, Żydku, do wdowy Stręcz chudego pachołka, co chleb i gotowy Sprzęt ma swój — podziękuje-ć!” — A Żyd przecię swoje: „Tamta panna — jak wdowa — miała dzieci troje.” Rozśmiejem się: „Kiedyć tak męskiego oręża Świadoma, dziesięcioro może mieć przez
ostatniem — czeka, Dwoje z tych trzech wokabuł każdego człowieka. Funis jednak i finis, złączony po społu, W górę ciągnie, zaś finis i funus do dołu. 102. TRAFIŁO SIĘ KULĄ W PŁOT
Mówiłem o ożenieniu. Żyd-gospodarz rzecze: „Ja pannę komu pewnie iż grzeczną nastręczę. Tłusta jak jałowica!” — „Ej, Żydku, do wdowy Stręcz chudego pachołka, co chleb i gotowy Sprzęt ma swój — podziękuje-ć!” — A Żyd przecię swoje: „Tamta panna — jak wdowa — miała dzieci troje.” Rozśmiejem się: „Kiedyć tak męskiego oręża Świadoma, dziesięcioro może mieć przez
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 32
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i rychło zawita Czekać
ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i rychło zawita Czekać
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 206
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. O przemierzła stanu w straszliwej obecności Boskiej poprzysiężonego obłudo! Cóż ci po tych sztukach i szelmowskich stratagematach, kiedy przezorność święta pełnym okiem na nie pogląda, sąsiedzi przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozji i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować ordynaryjny gust miłości i zabawy małżeńskiej. Tedy bestyja ziemią, powietrzem i lasem w dobrowolnym płci swojej upodobaniu miernie i wiernie żyjąca, zawstydzić może tak straszliwe
. O przemierzła stanu w straszliwej obecności Boskiej poprzysiężonego obłudo! Cóż ci po tych sztukach i szelmowskich stratagematach, kiedy przezorność święta pełnym okiem na nie pogląda, sąsiedzi przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozyi i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować ordynaryjny gust miłości i zabawy małżeńskiej. Tedy bestyja ziemią, powietrzem i lasem w dobrowolnym płci swojej upodobaniu miernie i wiernie żyjąca, zawstydzić może tak straszliwe
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 262
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
go do winogradów nie do puszczał jako szkodcę: Wulkanowi cokolwiek Ogniem mogło być strawione. Eskulapiuszowi Deo Salutis Koza i Kogot szły na Ofiarę: Marsowi Sęp i Dzięcioł z Ptaków ; z bydląt i zwierząt Kon, Wieprz, i Wilk: Herkulesowi Wół, i Lew Janusowi z piernika, Wina, czyniono ofiary: Junonie Jałowica, Paw albo Gęś, Korona, albo bukiet kwiatowy: Tetydzie Morza Bogini, był ofiarowany Alcjon, albo Zimorodek ptak: Cererze Bogini zbóż i urodza- ŚCIENCJA
jów, dawano in victimam wieniec z kłosów zboża, co teraz czynią na obżynkach, wieniec oddając ze śpiewaniem Panu swoi poddani; albo też dawali Świnię: Próżerpinie prowadzono
go do winográdow nie do puszczał iako szkodcę: Wulkanowi cokolwiek Ogniem mogło bydź strawione. Eskulapiuszowi Deo Salutis Kozá y Kogot szły ná Ofiárę: Marsowi Sęp y Dzięcioł z Ptakow ; ź bydląt y zwierząt Kon, Wieprz, y Wilk: Herkulesowi Woł, y Lew Iánusowi z pierniká, Winá, czyniono ofiáry: Iunonie Iałowica, Paw álbo Gęś, Korona, álbo bukiet kwiátowy: Tetydzie Morza Bogini, był ofiárowány Alcyon, álbo Zimorodek ptak: Cererze Bogini zboż y urodza- SCIENCYA
iow, dawano in victimam wieniec z kłosow zboża, co teraz czynią ná obżynkách, wieniec oddáiąc ze śpiewániem Pánu swoi poddani; álbo też dawali Swinię: Prozerpinie prowadzono
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 28
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
by choć w Persydzie rada królowała/ Jako się niepodobnie z tego ukochała/ Ze którą to dopiero z Wenerą równano/ I za Monster osobny przyrodzenia miano/ W gładkości i chwalebnych wszytkich obyczajach; Czym dalej słynęła po odległych krajach/ I nie był w Hesperiej/ kto nie słyszał o niej: Onoż teraz jako się jałowica goni Za doródnym Buhajem/ i nadawa sama: Taż to Wenus: ta nowa Neronowa Dama/ I Trojańska Helena: O zaprawdęć nie ma Wstydu w oczach. A mało jeszcze na tym mniema Ze sama wie: ale to roztrzęsie po Mieście Wszytkim zaraz. Co każdej wrodzona Niewieście Ze nic taić nie może i
by choć w Persydzie rádá krolowáłá/ Iáko się niepodobnie z tego vkocháłá/ Ze ktorą to dopiero z Wenerą rownáno/ Y zá Monster osobny przyrodzenia miáno/ W gładkości y chwalebnych wszytkich obyczáiách; Czym dáley słynęłá po odległych kráiách/ Y nie był w Hesperyey/ kto nie słyszał o niey: Onoż teraz iáko się iáłowicá goni Zá dorodnym Buháiem/ y nádawa sámá: Táż to Wenus: tá nowa Neronowa Dámá/ Y Troiáńska Helená: O záprawdęć nie ma Wstydu w oczách. A máło ieszcze ná tym mniema Ze sámá wie: ále to rostrzęsie po Mieście Wszytkim záraz. Co káżdey wrodzona Niewieście Ze nic táić nie może y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 30
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
i te przygody, Kasandra siostra twoja piała wprzody, I kosę złotych rozsuwszy warkoczy, Pomnię, takie mi słowa rzekła w oczy: Przebóg! co czynisz OEnone? czy to W niepłodnym pisaku posiać myślisz żyto? Próżno pracują woły, i pług orze, Bo się w zagony nie obróci morze. Oto już płynie Grecka Jałowica; Co Trojańskiego zgubi Królewicza; Co cię, co dom twój, co Ojczyznę społem, Nieopłakanym osypie popiołem. Nie daj przystępu tej zaciekłej krowie, Za którą mściwi przypłyną Grekowie: Zatopcie flisów, i z Trojańską nawą; O jak w niej Parys, wiezie powodź krwawą! Mówiła, nie bez wieszczego kaduku, Ze
y te przygody, Kásándrá śiostrá twoiá piałá wprzody, Y kosę złotych rozsuwszy wárkoczy, Pomnię, tákie mi słowá rzekła w oczy: Przebog! co czynisz OEnone? czy to W niepłodnym pisaku posiać myślisz żyto? Prożno prácuią woły, y pług orze, Bo się w zagony nie obroći morze. Oto iuż płynie Grecka Iáłowicá; Co Troiáńskiego zgubi Krolewicá; Co ćię, co dom twoy, co Oyczyznę społem, Nieopłákánym osypie popiołem. Nie day przystępu tey záćiekłey krowie, Zá ktorą mśćiwi przypłyną Grekowie: Zátopćie flisow, y z Troiáńską náwą; O iák w niey Párys, wieźie powodź krwáwą! Mowiłá, nie bez wieszczego káduku, Ze
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 64
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
O jak w niej Parys, wiezie powodź krwawą! Mówiła, nie bez wieszczego kaduku, Ze miecącą się wzięły dziewki z bruku; A mnie, na te jej przeraźliwe głosy, Wstawały strachem niewymownym włosy. O zbyteś wieszczką prawdziwą mi była, Kasandro w ten czas, kiedyś to mówiła: Ono już brzydka Jałowica, ono, Osiadła moje u Parysa łono. Ale niech będzie piękna, jako tuszę; Cudzołożnicą zwać ją przecię muszę: Bo z mężem sobie postąpiła grubi, Kiedy tak gościa zakochawszy, lubi. Tak to jest małpa, co w niedawną chwilę, Tezeusz jakiś, jeśli się nie mylę, Porwał ją z własnej Ojczyzny
O iák w niey Párys, wieźie powodź krwáwą! Mowiłá, nie bez wieszczego káduku, Ze miecącą się wźięły dźiewki z bruku; A mnie, ná te iey przeráźliwe głosy, Wstawáły stráchem niewymownym włosy. O zbyteś wieszczką práwdźiwą mi byłá, Kásándro w ten czás, kiedyś to mowiłá: Ono iuż brzydka Iáłowicá, ono, Ośiádłá moie u Párysa łono. Ale niech będźie piękna, iako tuszę; Cudzołożnicą zwać ią przećię muszę: Bo z mężem sobie postąpiłá grubi, Kiedy ták gośćiá zákochawszy, lubi. Ták to iest máłpá, co w niedawną chwilę, Tezeusz iákiś, ieśli się nie mylę, Porwał ią z własney Oyczyzny
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 65
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
przeciw Namiotowi zgromadzenia oną krwią/ siedm kroć. 5. Potym każe tę jałowicę spalić przed oczyma swymi: skorę jej/ i mięso jej/ i krew jej/ z gnojem jej spali: 6. I weźmie Kapłan drzewo Cedrowe/ i Hysop/ i karmazyn dwa kroć farbowany/ a wrzuci do Ognia/ gdzie się jałowica pali: 7. I upierze szaty swoje wodą/ a potym wnidzie do Obozu/ i będzie nieczystym Kapłan/ aż do wieczora. 8. Ten też który ją palić będzie/ upierze szaty swe w wodzie/ i omyje ciało swe wodą/ a będzie nieczystym aż do wieczora. 9. I zbierze człowiek czysty/
przećiw Namiotowi zgromádzenia oną krwią/ śiedm kroć. 5. Potym każe tę jáłowicę spalić przed oczymá swymi: skorę jey/ y mięso jey/ y krew jey/ z gnojem jey spali: 6. Y weźmie Kápłan drzewo Cedrowe/ y Hysop/ y kármázyn dwá kroć fárbowány/ á wrzući do Ogniá/ gdźie śię jáłowicá pali: 7. Y upierze száty swoje wodą/ á potym wnidźie do Obozu/ y będźie niecżystym Kápłan/ áż do wieczorá. 8. Ten też ktory ją palić będźie/ upierze száty swe w wodźie/ y omyje ćiáło swe wodą/ á będźie nieczystym áż do wiecżorá. 9. Y zbierze cżłowiek cżysty/
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 161
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
koni podostatkiem bo owi co uciekli niedostarczyli i swego porwać gdyż zarazesmy na karku ich jechali ci też co byli w obozie zostali jako to wozowi ludzie ledwie co który konia dopadł to uciekał a ci co zgineli już ich rzeczy nikt nie brał było tedy bydła potrosze co za wielką nowalią mielizmy komu się dostał wuł albo jałowica nietrzeba było gości zapraszac sam przyszed i z trzeciego pułku dowiedziawszy się gdzie świerzą sztukę mięsa gotują. bo oto było bardzo trudno gdyż blisko granice Moskiewskiej jedne była pozabierano drugie tez kto co jeszcze miał, to w pustyniach głębokich trzymali i lecie i zimie przegłodnielismy byli bardzo mięsa niezyjąc przez kilka miesięcy tylko ogródnemi rzeczami a
koni podostatkiem bo owi co uciekli niedostarczyli y swego porwac gdysz zarazesmy na karku ich iechali ci tesz co byli w obozie zostali iako to wozowi ludzie ledwie co ktory konia dopadł to uciekał a ci co zgineli iuz ich rzeczy nikt nie brał było tedy bydła potrosze co za wielką nowalią mielizmy komu się dostał wuł albo iałowica nietrzeba było gosci zapraszac sam przyszed y z trzeciego pułku dowiedziawszy się gdzie swierzą sztukę mięsa gotuią. bo oto było bardzo trudno gdyz blisko granice Moskiewskiey iedne była pozabierano drugie tez kto co ieszcze miał, to w pustyniach głębokich trzymali y lecie y zimie przegłodnielismy byli bardzo mięsa niezyiąc przez kilka miesięcy tylko ogrodnemi rzeczami a
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 113
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Odpowie mu westchnąwszy: „Bo się na to święci.” 33 (N). MIĘSO DŁA OJCÓW
Wziąwszy mnich dziewkę z miasta zaraz po nieszporze, Niesie na grzbiecie przez most do klasztora w worze. „Cóż to niesiecie, bracie?” — szwiec potkawszy pyta. Aż ów: „Mięso dla ojców, jałowica bita.” Pojrzawszy ów po worze, skoro minie mnicha, Wziąwszy za pasem szydła, w żywe mięso wpycha. Kręci się dziewka, kiedy dokucza jej szydło, A szwiec: „O, jakie cuda! żywe nosić bydło!” „Dajcież pokój — prosi mnich — jakiegom mógł dostać, Kupiłem,
Odpowie mu westchnąwszy: „Bo się na to święci.” 33 (N). MIĘSO DŁA OJCÓW
Wziąwszy mnich dziewkę z miasta zaraz po nieszporze, Niesie na grzbiecie przez most do klasztora w worze. „Cóż to niesiecie, bracie?” — szwiec potkawszy pyta. Aż ów: „Mięso dla ojców, jałowica bita.” Pojźrawszy ów po worze, skoro minie mnicha, Wziąwszy za pasem szydła, w żywe mięso wpycha. Kręci się dziewka, kiedy dokucza jej szydło, A szwiec: „O, jakie cuda! żywe nosić bydło!” „Dajcież pokój — prosi mnich — jakiegom mógł dostać, Kupiłem,
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 372
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987