Z. abyśmy rozumieli/ że z zupełności Bóstwa jego Duch ten jest/ który uczniom jego był dawany. Przytym owo w materii tej o Teofilakcie wiadomo być należy/ że on na miejscu tym tego negował/ co znamienici SS. Nauczyciele Cerkiewni przed nim wyznali/ jak Epifanius/ Cyrylus Aleksan. i insi; jasno nauczając/ i pełnymi ustami wyznawając/ iż Duch Święty jest od Syna: i tak od Syna jak jest od Boga i Ojca. A Teofilactus mówi/ iż żadne o tym pismo nie świadczy/ aby Duch Z. był od Syna. Co zaiste wprzeciw Świętych Ojców pismu stanowi się. Uważenie Ośme. Propositiones te/
S. ábysmy rozumieli/ że z zupełnośći Bostwá iego Duch ten iest/ ktory vcżniom iego był dawány. Przytym owo w máteriey tey o Theophilákćie wiádomo bydź należy/ że on ná mieyscu tym tego negował/ co známienići SS. Náuczyćiele Cerkiewni przed nim wyználi/ iák Epiphánius/ Cyrillus Alexán. y inśi; iásno náuczáiąc/ y pełnymi vstámi wyznawáiąc/ iż Duch Swięty iest od Syná: y ták od Syná iák iest od Bogá y Oycá. A Theophiláctus mowi/ iż żadne o tym pismo nie świádczy/ áby Duch S. był od Syná. Co záiste wprzećiw Swiętych Oycow pismu stánowi sie. Vważenie Osme. Propositiones te/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 137
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
tobą dowieść sprawy, Wszytkie postępki, postawy, Wszytkie przymioty wiążą nas sowito, Wszytek twój skład, grzeczna Melito.
A gdy roztropnymi słowy Rozpuścisz potok swej mowy, Jak twa gładkość ślepi oczy, tak i to Uszy łowi, mądra Melito.
Nadto chętne nieba rady Dały-ć zacne ojce, dziady, Urodzenie twe jasno jest odkryto Wszemu światu, zacna Melito.
Stąd jeśli jest gładkość w cenie, Grzeczność, mądrość, urodzenie, Kochać muszę i bodaj mię zabito, Jeśli cię nie kocham, Melito. PIEŚŃ
Kiedy męki mej ślicznej Zosi Powiadam, tak się w pychę wznosi, Że mię tylko piosnką zbywa; Gdy jej mówię, serce
tobą dowieść sprawy, Wszytkie postępki, postawy, Wszytkie przymioty wiążą nas sowito, Wszytek twój skład, grzeczna Melito.
A gdy roztropnymi słowy Rozpuścisz potok swej mowy, Jak twa gładkość ślepi oczy, tak i to Uszy łowi, mądra Melito.
Nadto chętne nieba rady Dały-ć zacne ojce, dziady, Urodzenie twe jasno jest odkryto Wszemu światu, zacna Melito.
Stąd jeśli jest gładkość w cenie, Grzeczność, mądrość, urodzenie, Kochać muszę i bodaj mię zabito, Jeśli cię nie kocham, Melito. PIEŚŃ
Kiedy męki mej ślicznej Zosi Powiadam, tak się w pychę wznosi, Że mię tylko piosnką zbywa; Gdy jej mówię, serce
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 297
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Dobro wszystkich powszechne zostało. Tak zjednoczoną zazdrość cnotę czując, Gdzieby kieł wrazić różnie przepatrując, Że w kąt wtuliwszy się zatem, Sama się zrze, sama sobie katem. Jaką zaś dobrzy stąd pociechę mają, Gdy na te słońca ojczyste patrząją, I nieruszone filary, Jakiej trudno przybrać światu pary. Acz jako jasno świecą ci w senacie, Tak w cieniu owi i wdzięcznej prywacie, Ten Jezusowym kompanem, Ow prałatem i godnym kapłanem.
Już i siostrzeńcy w ozdób przyszłych progu: Że dom ten wszystek poświęcił się Bogu, Jako Fabiów Marsowi, I Kamillów Kapitolinowi. Szczęśliwa Manto, że ją para synów Niosła na ręku w poczet Apollinów
, Dobro wszystkich powszechne zostało. Tak zjednoczoną zazdrość cnotę czując, Gdzieby kieł wrazić różnie przepatrując, Że w kąt wtuliwszy się zatem, Sama się zrze, sama sobie katem. Jaką zaś dobrzy ztąd pociechę mają, Gdy na te słońca ojczyste patrząją, I nieruszone filary, Jakiej trudno przybrać światu pary. Acz jako jasno świecą ci w senacie, Tak w cieniu owi i wdzięcznej prywacie, Ten Jezusowym kompanem, Ow prałatem i godnym kapłanem.
Już i siestrzeńcy w ozdób przyszłych progu: Że dom ten wszystek poświęcił się Bogu, Jako Fabiów Marsowi, I Kamillów Kapitolinowi. Szczęśliwa Manto, że ją para synów Niosła na ręku w poczet Apollinów
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 65
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
w linii prostej. Na przodku ukazał się w Plejadach, potym stanął niżej pasa Oriona. Postać miał raz racy, drugi raz gru[...] ki, i kuli trochę mniejszej od kiężyca w pełni. Kolor zaś biało-niebieskawy, światło podobne do światła słońca dnia pogodnego świecącego, gasił prawie księżyc i gwiazdy, w domach tak jasno jako w dzień było. Obiegłszy w pół minuty 20 gradusów zostawił po sobie drogę podobno do obłoku koloru żelaza rozpalonego, i iskrzącego się w kilku miejscach przerwaną. Trwał więcej niż minutę. Miejsce, w którym ukazał się, jako też w którym zniknął było koloru żelaza rozpalonego.
Na końcu Czerwca deszcz krwawy w Sichwarts Culm
w linii prostey. Na przodku ukazał się w Pleiadach, potym stanął niżey pasa Oriona. Postać miał raz racy, drugi raz gru[...] ki, y kuli trochę mnieyszey od kiężyca w pełni. Kolor zaś biało-niebieskawy, światło podobne do światła słońca dnia pogodnego świecącego, gasił prawie księżyc y gwiazdy, w domach tak iasno iako w dzień było. Obiegłszy w puł minuty 20 gradusow zostawił po sobie drogę podobno do obłoku koloru żelaza rozpalonego, y iskrzącego się w kilku mieyscach przerwaną. Trwał więcey niż minutę. Mieysce, w ktorym ukazał się, iako też w ktorym zniknął było koloru żelaza rozpalonego.
Na końcu Czerwca deszcz krwawy w Sichwarts Culm
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 172
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
prawdziwy o tym wytraceniu ludzi radził, jako Mojżesz Prorok święty wspomina w pierwszych księgach swoich. Nierychło po Potopie Uranus spłodził Saturna, a ten Jowisza: nie mógł tedy Jupiter myślić o wytraceniu ludzi przedpotopem, w onczas kiedy go jeszcze na świecie nie było. Jest droga którą mleczną zową. Tak zowie Poeta koło mleczne jasno białe, które widzimy w pogodn noc, przez pojśrzodek nieba, nad głowami naszymi rozwiedzione, i wedle domysłu swego powieda, że tamtędy Niebianie chodzą do gmachów wielkiego sprawcę gromów. Przemian Owidyuszowych Argument Powieści Ośmej.
TV się zawiera mowa do mniejszych Bogów obywatelów Niebieskich, w której oświadczał Jupiter, że chciał wytraćuć wszystek naród ludzki
prawdźiwy o tym wytraceniu ludźi rádźił, iáko Moyzesz Prorok święty wspomina w pierwszych kśięgách swoich. Nierychło po Potopie Vranus spłodźił Sáturná, á ten Iowiszá: nie mogł tedy Iupiter myślić o wytráceniu ludźi przedpotopem, w onczás kiedy go ieszcze ná świećie nie było. Iest drogá ktorą mleczną zową. Ták zowie Poëtá koło mleczne iásno białe, ktore widźimy w pogodn noc, przez poyśrzodek niebá, nád głowámi nászymi rozwiedźione, y wedle domysłu swego powieda, że támtędy Niebiánie chodzą do gmáchow wielkiego sprawcę gromow. Przemian Owidyuszowych Argument Powieśći Osmey.
TV się záwiera mowá do mnieyszych Bogow obywátelow Niebieskich, w ktorey oświadczał Iupiter, że chćiał wytráćuć wszystek narod ludzki
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 14
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Skoro tedy obaczył Ociec. To jest Foebus. Xx Ze się zaczerwieniała ziemia. To jest, że zorza poranna sfarbowała rumianością i niebo, i ziemię. Yj Ze się już zaledwie dozierać dały rogi Księżyca. To jest, widział że się przybliżało dokończenie nocy: bo w nocy świat i ziemia ciemna jest, a księżyc jasno świeci. A kiedy noc przemija, a ranny świt niebo wschodnie oświeca, rogi księżycowe, które przedtym były jasne, blednieją, i niszczeją. Zz Rączym godzinom Tytan, aby zaprzągały/ kazał. to jest Foebus. Tu daje znać Poeta, że Godziny, jakoby niejakie służebnice, pilnują koni Słonecznych w nocy, i
Skoro tedy obaczył Oćiec. To iest Phoebus. Xx Ze się záczerwieniáłá źiemiá. To iest, że zorzá poránna zfarbowáłá rumianośćią y niebo, y źiemię. Yy Ze się iuż záledwie doźieráć dáły rogi Kśiężycá. To iest, widźiał że się przybliżáło dokończenie nocy: bo w nocy świát y źiemiá ćiemna iest, a kśiężyć iasno świeci. A kiedy noc przemiia, á ránny świt niebo wschodnie oświeca, rogi kśiężycowe, ktore przedtym były iásne, blednieią, y niszczeią. Zz Rączym godźinom Tytán, áby záprzągáły/ kazał. to iest Phoebus. Tu dáie znáć Poetá, że Godźiny, iákoby nieiákie służebnice, pilnuią koni Słonecznych w nocy, y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, upodobał, głodnym zaś secus. Circa conclusiem J. P. Krakowska omdlała i z kościoła wyprowadzona, do którego nazad już niepowróciła i z Imść Panią Wojewodziną poznańską. Po kazaniu kościelne zwyczajne circa cadaver ceremonie. Te odprawiwszy towarzysz z kopią na bystrym koniu wjeźdża; kościół nie tak rosły, a tylko od świec jasno, ludu pełno, począł się komosić, atoli z kopją towarzysz skoczy, o balkę, która w pół kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki, a na placu kilka mężczyzn zranił, a osobliwie zadem uderzył rodzonego brata J
, upodobał, głodnym zaś secus. Circa conclusiem J. P. Krakowska omdlała i z kościoła wyprowadzona, do którego nazad już niepowróciła i z Jmść Panią Wojewodziną poznańską. Po kazaniu kościelne zwyczajne circa cadaver ceremonie. Te odprawiwszy towarzysz z kopią na bystrym koniu wjeźdża; kościoł nie tak rosły, a tylko od świec jasno, ludu pełno, począł się komosić, atoli z kopją towarzysz skoczy, o balkę, która w puł kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki, a na placu kilka męszczyzn zranił, a osobliwie zadem uderzył rodzonego brata J
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 294
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Lampę e sensu wiełu o tym piszących, ze krwie człeka dobiowolnie spewnych członków i żył puszczonej formują, Kto chce życia swego mieć przed oczyma fluxum, albo desluxum, i codzienną mutację, taką prokuruje Lampę; która życia jego będąc coaeva, w tenczas mająca zgasnąc, kiedy i człowiek z niej koniekturujący. pali się albo jasno bardzo, designando że eżłowiek w dobrym i czerstwym zostaje humorów temperamencie, i lat wigorze; albo się tylko błyszczy, sympatycznie korespondując z melancholiczną człeka konsłytucją znaczy chorobie jakiej, albo alteracyj podległego. Czasem ogień wysoko wybucha, czasem przysiada i ciemnieje. Kiedy zaś życie ma się De LAMPIDE VITE HUMANE
ad occasum, i człeka
Lampę è sensu wiełu o tym piszących, ze krwie człeka dobiowolnie zpewnych członkow y żył puszczoney formuią, Kto chce życia swego mieć przed oczyma fluxum, albo desluxum, y codzienną mutacyę, taką prokuruie Lampę; ktora życia iego bedąc coaeva, w tenczas maiąca zgásnąc, kiedy y człowiek z niey koniekturuiący. pali się albo iasno bardzo, designando że eżłowiek w dobrym y czerstwym zostaie humorow temperamencie, y lat wigorze; albo się tylko błyszczy, sympatycznie korresponduiąc z melancholiczną człeka konsłytucyą znaczy chorobie iakiey, albo alterácyi podległego. Czasem ogień wysoko wybucha, czasem przysiada y ciemnieie. Kiedy zaś życie ma się De LAMPIDE VITAE HUMANAE
ad occasum, y człeka
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 135
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
świadczy, że Słonie Mogola adorują pod czas igrzysk uklękaniem5 czego by nie uczynili, nie zginające się mając kolana.
TYGRYS Indyj, Partyj, Persyj, Hirkanii, Armenii i Krainy koło Kaukazu Góry Obywatel, wielkiej srogości Zwierz, wielkością do Charta miernego, formą do Kota podobny, cętki czarne po sobie mający, sam będąc jasno płowy, wiatru najczujniejszego między Zwierzętami. Gdy jest głodny, dziwnej jest rączości i prędkości, a syty powolny. Sierść koło pyska jadu pełna dla tego nigdy nie piją stojącej wody, tylko prędko bieżącej, ani przeciw wodzie, aby włosy koło pyska będące, jemusz samemu nie były fatalne, Teste Kirchero. Myśliwi dzieci ich
świadczy, że Słonie Mogola adoruią pod czas igrzysk uklękaniem5 czego by nie uczynili, nie zginaiące się maiąc kolana.
TYGRYS Indyi, Partyi, Persyi, Hirkanii, Armenii y Krainy koło Kaukazu Gory Obywatel, wielkiey srogości Zwierz, wielkością do Chárta miernego, formą do Kota podobny, cętki czarne po sobie maiący, sam będąc iasno płowy, wiatru nayczuynieyszego między Zwierzętami. Gdy iest głodny, dziwney iest rączości y prędkości, a syty powolny. Szerść koło pyska iadu pełna dla tego nigdy nie piią stoiącey wody, tylko prędko bieżącey, ani przeciw wodzie, aby włosy koło pyska będące, iemusz samemu nie były fatalne, Teste Kirchero. Mysliwi dzieci ich
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 587
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
publicznych protestacji i wyjaśnień przed wszystkimi stronami nie wspomniawszy o sentencji naszej in paritate ferowanej, swój projekt w tumulcie promulgować odważyła się.
Żeby tedy takowe praeiudicia przytomnym wiekom nie szły in sequelamza wzór, a potomnym czyniły cautelamzabezpieczenie, decyzją naszą, jakąśmy altera paritate votorum ferowali przed całym światem polskim i litewskim, klarygujemy jasno wykładamyde tenore sequenti: Roku 1755, mca novembra, 29 dnia, za dwoma aktoratami in unum złączonymi, za pierwszym z regestrów obligowych folio 6-to Wielmożnych IchMciów Panów: Marcina, stolnika województwa brzeskiego, Józefa, pułkownika IKrMci, znaku Najjaśniejszego Królewicza IMci Ksawiera, Wacława, porucznika IKrMci, Adolfa, chorążego IKrMci, Matuszewiców
publicznych protestacji i wyjaśnień przed wszystkimi stronami nie wspomniawszy o sentencji naszej in paritate ferowanej, swój projekt w tumulcie promulgować odważyła się.
Żeby tedy takowe praeiudicia przytomnym wiekom nie szły in sequelamza wzór, a potomnym czyniły cautelamzabezpieczenie, decyzją naszą, jakąśmy altera paritate votorum ferowali przed całym światem polskim i litewskim, klarygujemy jasno wykładamyde tenore sequenti: Roku 1755, mca novembra, 29 dnia, za dwoma aktoratami in unum złączonymi, za pierwszym z regestrów obligowych folio 6-to Wielmożnych IchMciów Panów: Marcina, stolnika województwa brzeskiego, Józefa, pułkownika JKrMci, znaku Najjaśniejszego Królewica JMci Ksawiera, Wacława, porucznika JKrMci, Adolfa, chorążego JKrMci, Matuszewiców
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 610
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986