moja Mciwa P. z szczęścia Jego Mć i P Małżonka Wm. nie pomału się cieszyć a tym barziej z tej miary/ iż w dzień się pociechy te dla związku krwie pobliskiego zobopolnie łączą/ wielkaradość i stąd ma/ że Wmć M. P. z zacności Domu i starożytności i zacnych Przodków swoich dosyć ozdobioną będąc jasności Domowi Ich M. pprzyczynia. Do czego nad to przystąpiło zacne ćwiczenie sławnych i zacnyc hRódziców Wm. M. M. P. przytomnym I. M. P. N. na ten czas być niemogąc przy tym wesołym Akcie dla pewnych przyczyn jako służby i życzliwości swe wszelakie/ Wmci M. M. P
moiá Mćiwa P. z szcżęśćia Iego Mć i P Małżonka Wm. nie pomáłu sie ćieszyć á tym bárźiey z tey miáry/ iż w dźień sie poćiechy te dla zwiąsku krwie pobliskiego zobopolnie łącżą/ wielkarádość y ztąd ma/ żę Wmć M. P. z zacnośći Domu y stárożytnośći i zacnych Przodkow swoich dosyć ozdobioną będąc iásnośći Domowi Ich M. pprzycżynia. Do cżego nád to przystąpiło zacne ćwicżenie sławnych y zacnyc hRodźicow Wm. M. M. P. przytomnym I. M. P. N. ná ten cżás bydź niemogąc przy tym wesołym Akćie dla pewnych przycżyn iako służby y życżliwośći swe wszelákie/ Wmći M. M. P
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C4v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ tym z którymi przyjaźń zobopolną zawierać chcą: ofiarować zwykli/ wiedząc o pewnych istnościach jego. Nie tajno to/ że nad złoto doskonalszego Metalu nie masz: tak też nad szczerą przyjaźń i miłość kosztowniejszego się nic na świecie znaleźć nie może. Do tego jako złoto im częściej i dłużej w ogniu probowane/ tym większej jasności nabywa i ozdobniej świeci/ tak też i miłość w najcięższych przygodach im dalej tym więcej się między przyjaciółami rozżarza: A naostatek/ jako ten klejnot w krągłości swojej doskonałości/ początku ani końca nie ma: Tak i serdecznie się miłujący przyjaciele kończyć swej zawziętej przeciwko sobie miłości nie mogą Ozodiony ten Kelinot różnymi drogiemi kamieńmi bywa
/ tym z ktorymi przyiaźń zobopolną záwieráć chcą: ofiárowáć zwykli/ wiedząc o pewnych istnośćiách iego. Nie táyno to/ żę nád złoto doskonálszego Metallu nie mász: ták też nád szcżerą przyiaźń y miłość kosztownieyszego sie nic ná świećie ználeść nie może. Do tego iáko złoto im cżęśćiey y dłużey w ogniu probowáne/ tym większey iásnośći nábywa y ozdobniey świeći/ ták też y miłość w nayćięższych przygodách im dáley tym więcey sie między przyiaćiołámi rozżarza: A náostátek/ iáko ten kleynot w krągłośći swoiey doskonałośći/ pocżątku áni końcá nie má: Ták y serdecżnie sie miłuiący przyiaćiele kończyć swey záwźiętey przećiwko sobie miłośći nie mogą Ozodiony ten Kelynot rożnymi drogiemi kamieńmi bywa
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pieniędzmi Bartosza. Nie szlachta tylko, ale na wsi ludzie grubi, Każdy pieniądze, każdy dobre mienie lubi; Wszytko, cokolwiek możesz pomyślić, za temi, Że co słońce na niebie, to złoto na ziemi: Kto go nie ma, niech będzie piękny, mądry, grzeczny, W nocy żyje i nie zna jasności słonecznej; Drugi, choć się we wszytkim urodził paskudnie, Jeżeli ma pieniądze, zawsze mu południe. Cóż za dziw, że w powszechnym i Dorota błędzie, Do Bartka się, wzgardziwszy Marcinem, przysiądzie. Stąd zazdrość, potem zwada w karczmie przy napoju, Aż przyszło, jako bywa, od słów do zaboju.
pieniądzmi Bartosza. Nie szlachta tylko, ale na wsi ludzie grubi, Każdy pieniądze, każdy dobre mienie lubi; Wszytko, cokolwiek możesz pomyślić, za temi, Że co słońce na niebie, to złoto na ziemi: Kto go nie ma, niech będzie piękny, mądry, grzeczny, W nocy żyje i nie zna jasności słonecznej; Drugi, choć się we wszytkim urodził paskudnie, Jeżeli ma pieniądze, zawsze mu południe. Cóż za dziw, że w powszechnym i Dorota błędzie, Do Bartka się, wzgardziwszy Marcinem, przysiędzie. Stąd zazdrość, potem zwada w karczmie przy napoju, Aż przyszło, jako bywa, od słów do zaboju.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 168
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wmawiać żeby się bali/ a oni tak jaśnie świecą? jakoż w nie mam wmawiać żeby się bali/ a oni są tak potężni? jakoż się mam otrzeć o te gwiazdy świata/ o tę jasność tak pałającą? Potwierdził go Pani: Ne timeas à duabus caudis titionym fumigantium. Nie bój się Proroku tej jasności/ fałszywa jest/ nietrwająca/ i owszem z dymem pomieszana: widziałeś jako się owo koniec głównie gasnącej świeci a kurzy/ tak ci właśnie świecić i mało i nie długo mogą/ a więcej snadź kurzawy świeckiej w nich/ a niżeli światłości takiej. Ne timeas à duabus caudis etc. Ja wierzę że im tam
wmáwiáć żeby się bali/ á oni ták iásnie świécą? iákoż w nie mam wmáwiáć żeby się bali/ á oni są ták potężni? iákoż się mam otrzeć o te gwiazdy świátá/ o tę iásność ták pałáiącą? Potwierdźił go Pani: Ne timeas à duabus caudis titionym fumigantium. Nie boy się Proroku tey iásnośći/ fałszywa iest/ nietrwáiąca/ y owszem z dymem pomieszána: widźiałeś iáko się owo koniec głownie gásnącéy świeći á kurzy/ ták ći własnie świéćić y máło y nie długo mogą/ á więcey snadź kurzáwy świeckiey w nich/ á niżeli świátłośći tákiéy. Ne timeas à duabus caudis etc. Ia wierzę że im tám
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
którą też chorobę w ratunek gotowe/ Są/ Lawenda/ Rzeżucha/ i stroje Bobrowe. Tym że Paralitykum pomocna Bukwica/ Nakoż i Święto Jańska pomoże Bylica. Szałwia zgoła znosi wszelakie choroby/ Szałwia i śmiertelnej umniejsza żałoby.
O Rucie. Ruta czyni bystry wzrok/ i jej to własności/ Przyprowadzić źrzenice do pierwszej jasności: A jedziona i w zębach uznawa surowa Pomoc jest na zaćmienie złych oczu gotowa. Umniejsza Ruta barzo Mężczyznom Wenery: Taż białym głowam doda ku twej sprawi cery. Dobrojdziejską jest oczom/ patronką czystości/ I wygodą dowcipnej na czas subtelności. A gdy warzonej sokiem pawiwent polejesz/ Od Plech ostrokąsących wnocy zbezpieczniejesz.
ktorą też chorobę w rátunek gotowe/ Są/ Láwendá/ Rzeżuchá/ y stroie Bobrowe. Tym że Párálitykum pomocna Bukwicá/ Nákoż y Swięto Iáńska pomoże Bylicá. Szałwia zgołá znośi wszelákie choroby/ Szałwia y śmiertelney vmnieysza żałoby.
O Rućie. Rutá czyni bystry wzrok/ y iey to własnośći/ Przyprowádźić źrzenice do pierwszey iásnośći: A iedźiona y w zębách vznawa surowa Pomoc iest na zaćmienie złych oczu gotowa. Vmnieysza Rutá bárzo Mężczyznom Wenery: Taż białym głowam doda ku twey spráwi cery. Dobroydźieyską iest oczom/ pátronką czystośći/ Y wygodą dowćipney ná czás subtelnośći. A gdy wárzoney sokiem páwiwent poleiesz/ Od Plech ostrokąsących wnocy zbespiecznieiesz.
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
nie padnie/ Niech taki kupi/ kto nań napadnie.
Capparie Kapary. Kapary nieczcze[...] ale zupełne/ Kto umie obrać/ ma oczy wierne. Przy tym mają być i czerwonawe/ A gdy w ząb ujmiesz z lekka gorzkawe.
Corallus Koral. Twardość w Koralu nie bez gładkości/ Miąższość/ czerwoność/ nie bez jasności. Ma swoje pewne gdzie takie cnoty/ V dobrych kupców zawsze zaloty.
Calamus. Rajska Trawa, Tatarskie Ziele. Białość zaleca Tatarskie Ziele/ Zapach/ i prochu gdy nie masz w ciele/ Gdy go probierka ręką rozłamuje/ Niech z tym przymiotem kupiec kupuje.
Diagredion. Diagrid. Diagryd gdy go spluniesz bieleje/
nie padnie/ Niech táki kupi/ kto nań nápádnie.
Capparie Káppáry. Káppáry niecżcże[...] ále zupełne/ Kto vmie obrać/ ma ocży wierne. Przy tym máią bydź y cżerwonáwe/ A gdy w ząb vymiesz z lekká gorzkáwe.
Corallus Koral. Twárdość w Koralu nie bez głádkośći/ Miąższość/ cżerwoność/ nie bez iásnośći. Ma swoie pewne gdzie tákie cnoty/ V dobrych kupcow záwsze zaloty.
Calamus. Rayska Tráwá, Tátarskie Ziele. Białość zálecá Tátárskie Ziele/ Zapách/ y prochu gdy nie mász w ćiele/ Gdy go probierká ręką rozłámuie/ Niech z tym przymiotem kupiec kupuie.
Diagredion. Dyagrid. Dyágryd gdy go spluniesz bieleie/
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
: Jako Apostołowie na Pana naszego patrzać mogli? ponieważ Pan nasz miał już ciało ubłogosławione, a ubłogosławionego ciała światłość, przewyższa światłością swoją, pojętność oka śmiertelnego. I odpowiada z-Swiętym Augustynem, że Chrystus niechciał cale tej światłości swojej okazać uczniom, ale jej umniejszył. Patrzcie że choć Chrystus powstanie, niemogą drudzy jego jasności znieść, nie mogą na nią patrzać, non possunt oculis suis talem claritatem perspicere. Tak, że i Chrystus z-splendorów swoich spuścić musiał, aby się był przymilił Uczniom. W-ten czas ubodzy na bogatych, poddani na Panów, wesołym okiem patrzą; Gauisi sunt, gdy się im Pan daje widzieć,
: Iáko Apostołowie ná Páná nászego pátrzáć mogli? ponieważ Pan nász miał iuż ćiáło vbłogosłáwione, á vbłogosłáwionego ćiáłá świátłość, przewyższa świátłośćią swoią, poiętność oká śmiertelnego. I odpowiádá z-Swiętym Augustynem, że Christus niechćiał cále tey świátłośći swoiey okazáć vczniom, ále iey umnieyszył. Pátrzćie że choć Christus powstánie, niemogą drudzy iego iásnośći znieść, nie mogą ná nię pátrzáć, non possunt oculis suis talem claritatem perspicere. Ták, że i Christus z-splendorow swoich zpuśćić muśiał, áby się był przymilił Vczniom. W-ten czás vbodzy ná bogátych, poddáni ná Pánow, wesołym okiem pátrzą; Gauisi sunt, gdy się im Pan dáie widźieć,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 28
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
roboty Wszytkie, i dobre i złe, i grzechy i cnoty, Tak, że wiary nie dawa tem, co pochlebują, I tem, co w niem przygany niesłuszne najdują, I znając się samego, nikomu inszemu, Ale wierzy, patrząc w nie, sam sobie samemu.
LX.
Ich jasność jest podobna słonecznej jasności, Które koło siebie ma tak wiele światłości, Że wszędzie i kiedy chce, Febie, na złość tobie Dzień jasny sobie czyni, kto je ma przy sobie. Ale nie tylko dziwne same są kamienie, Ale i ich misterne i sztuczne zrobienie, Tak, że trudno rozsądzić, trudno porachować, Co drożej: czy
roboty Wszytkie, i dobre i złe, i grzechy i cnoty, Tak, że wiary nie dawa tem, co pochlebują, I tem, co w niem przygany niesłuszne najdują, I znając się samego, nikomu inszemu, Ale wierzy, patrząc w nie, sam sobie samemu.
LX.
Ich jasność jest podobna słonecznej jasności, Które koło siebie ma tak wiele światłości, Że wszędzie i kiedy chce, Febie, na złość tobie Dzień jasny sobie czyni, kto je ma przy sobie. Ale nie tylko dziwne same są kamienie, Ale i ich misterne i sztuczne zrobienie, Tak, że trudno rozsądzić, trudno porachować, Co drożej: czy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 211
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
piękności, tak wielki jako jaje duże gołębie i większy jeszcze, trochę co mniejszy niż jaje kokosze, który estymują czterykroć sto tysięcy funtów srebra.
Sceptrum też tam presentatur od tejże korony, także wielkiej barzo estymy, u którego u góry jest amatyst, tak wielki jako największy orzech włoski, wszytek rżnięty, niesłychanej jasności. Pomum też regale barzo wyśmienite, wszytkie diamentowe; na wierzchu samej korony, to jest na krzyżyku, perła, która była w zastawie w ośmiudziesiąt tysięcy funtów srebra. I inne różne skarby, naczynia złote. Jest też jedna chrzcielnica szczero złota, z której królów namazują pro imperio, wysokości jest na pół chłopa i
piękności, tak wielki jako jaje duże gołębie i większy jeszcze, trochę co mniejszy niż jaje kokosze, który estymują czterykroć sto tysięcy funtów srebra.
Sceptrum też tam presentatur od tejże korony, także wielkiej barzo estymy, u którego u góry jest amatyst, tak wielki jako największy orzech włoski, wszytek rżnięty, niesłychanej jasności. Pomum też regale barzo wyśmienite, wszytkie diamentowe; na wierzchu samej korony, to jest na krzyżyku, perła, która była w zastawie w ośmiudziesiąt tysięcy funtów srebra. I inne różne skarby, naczynia złote. Jest też jedna chrzcielnica szczero złota, z której królów namazują pro imperio, wysokości jest na pół chłopa i
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 304
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
przysypuje. Przemian Owidyuszowych O Ujzrzawszy młodzieńca. Faetonta. P Febe ojcze/ jeśliż mi tego imienia pozwalasz. Jeśli mię za syna przyznawasz. Q I teb błąd serca mego. to jest, tę wątpliwość w którejem teraz jest. R Złożywszy promienie które miał około głowy. Folgował Ociec tym sposobem synowi, bo dla jasności i gorącości promieni, nie mogły był Faeton przystąpić Z Jeziora/ co przez nie przysięgają Bogowie. Styks, jest jezioro piekielne, przez które Bogowie bali się przysięgać: tak nazwane od żałości, bo Grekowie Stygen żałość zową. Hesiodus pisze, że ta Styks była córka Oceana i Tetys, która z Pallanita Olbrzyma stawszy się
przysypuie. Przemian Owidyuszowych O Vyzrzawszy młodźieńcá. Pháetontá. P Phebe oycze/ iesliż mi tego imienia pozwalasz. Iesli mię zá syná przyznawasz. Q Y teb błąd sercá mego. to iest, tę wątpliwość w ktoreyem teraz iest. R Złożywszy promienie ktore miał około głowy. Folgował Oćiec tym sposobem synowi, bo dla iásnośći y gorącośći promieni, nie mogły był Pháeton przystąpić S Ieźiorá/ co przez nie przyśięgáią Bogowie. Styx, iest ieźioro piekielne, przez ktore Bogowie bali się przyśięgać: ták názwáne od żáłości, bo Grekowie Stygen żáłość zową. Hesiodus pisze, że ta Styx była corká Oceáná y Thethys, ktora z Pállánitá Olbrzymá sstawszy się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638