już nie mówi/ leć cale kszyka.
Gdy po Francusku warkocz rozwinie/ Będzie pod pachą jako u świnie. Kędy też łysso/ sztuką zabieży. A cudzą siercią głowę najeży
W tańcu ją widzieć/ wiej rączym chodzie. Jako kalika koń na powodzie. Gdzie obracając usilnie grzbietem/ Na bliższych rzuca wiatry Zybetem.
Tę jedyną ma do siebie wadę/ Ze lekce waży mądrą Palladę. Tej swą urodę kładący ceny/ Ze jest daleko gładszą Heleny. Pieśń XI. HYMAEN.
ŚLiczna Wenus twe woźniki/ Zaprzągaj wskok do lektyki. Jeżeli kiedy dziś spiesz/ na Akt znaczny/ Z tobą niech Synek Kupido sajdaczny/ Weźmie łuk nieskażytelny/ Hartownych strzał
iuż nie mowi/ leć cále kszyka.
Gdy po Fráńcusku wárkocz rozwinie/ Będźie pod pachą iáko v świnie. Kędy też łysso/ sztuką zábieży. A cudzą śierćią głowę náieży
W tańcu ią widźieć/ wiey rączym chodźie. Iáko káliká koń ná powodźie. Gdźie obracáiąc vśilnie grzbietem/ Ná bliższych rzuca wiátry Zybetem.
Tę iedyną ma do śiebie wádę/ Ze lekce waży mądrą Pálládę. Tey swą vrodę kłádący ceny/ Ze iest dáleko głádszą Heleny. PIESN XI. HYMAEN.
SLiczna Wenus twe woźniki/ Záprzągáy wskok do lektyki. Ieżeli kiedy dźiś spiesz/ ná Akt znáczny/ Z tobą niech Synek Kupido sáydáczny/ Weźmie łuk nieskáżytelny/ Hártownych strzał
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 163
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Zostawić mi się godzi, Renaty z Francjej, Między chrześcijańskiemi królmi przedniejszego, Ludowika wielkiego córki dwunastego. Wszytkie, co kiedy beły w paniach wielkich cnoty I wszytkie należące białej płci przymioty, Z różnych miejsc zgromadzone, w jedno się zebrały I przy Renacie sobie mieszkanie obrały.
LXXIII.
Bych miała Aldę, księcia saskiego jedyną Córkę albo nadobną celańską grabiną I Bijankę Marią chwalić, Katalankę, I Lippę z Bolonii i Sycyliankę, Króla zacnego córkę, z inszemi chwalnemi, Co będą twych potomków żonami godnemi, Na oceanbym wielki zajachać musiała I co wiedzieć, kiedybym żagle zaś zebrała”.
LXXIV.
Skoro jej tak więtszą część potomków odkryła
Zostawić mi się godzi, Renaty z Francyej, Między chrześcijańskiemi królmi przedniejszego, Ludowika wielkiego córki dwunastego. Wszytkie, co kiedy beły w paniach wielkich cnoty I wszytkie należące białej płci przymioty, Z różnych miejsc zgromadzone, w jedno się zebrały I przy Renacie sobie mieszkanie obrały.
LXXIII.
Bych miała Aldę, księcia saskiego jedyną Córkę albo nadobną celańską grabiną I Bijankę Maryą chwalić, Katalankę, I Lippę z Boloniej i Sycyliankę, Króla zacnego córkę, z inszemi chwalnemi, Co będą twych potomków żonami godnemi, Na oceanbym wielki zajachać musiała I co wiedzieć, kiedybym żagle zaś zebrała”.
LXXIV.
Skoro jej tak więtszą część potomków odkryła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 291
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną, W którą mu jego panna wędzidło wtykała I nie broniącego się powoli kiełznała, Siebie do straszliwego lwa przyrównywając, A przez pannę, która go uzda, wyrażając Nadobną Doralikę, cną córę możnego Stordylana jedyną, króla granackiego;
CXV.
Tę, co beł król tatarski, Mandrykard, wziął gwałtem, Jużem wyższej powiedział, komu, jakim kształtem; Dla której niesłychaną dzielność pokazował I którą dobrze więcej Rodomont miłował, Niżli swoje królestwo, niżli własne oczy, Nic nie wiedząc, że była w on czas w cudzej mocy
męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną, W którą mu jego panna wędzidło wtykała I nie broniącego się powoli kiełznała, Siebie do straszliwego lwa przyrównywając, A przez pannę, która go uzda, wyrażając Nadobną Doralikę, cną córę możnego Stordylana jedyną, króla granackiego;
CXV.
Tę, co beł król tatarski, Mandrykard, wziął gwałtem, Jużem wyszszej powiedział, komu, jakiem kształtem; Dla której niesłychaną dzielność pokazował I którą dobrze więcej Rodomont miłował, Niżli swoje królestwo, niżli własne oczy, Nic nie wiedząc, że była w on czas w cudzej mocy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 324
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
honorów. Nakoniec już ostatnie honoru, zdrowia, i życia niebezpieczeństwa nieprzełomały stateczności mojej. Pocebowano po mnie pod Sejm ten, zgubą Wolności i sprawiedliwości pa- miętny, żebym znowu przez tychże Negotiantów, co i pierwej wszedł w tajemne traktaty; żebym pozornie przez Senat, a prywatnie przez Konfidentów traktował. Tę jedyną drogę wyjścia z persecucij podawano mi, żebym kartkę na się przedtym odmówioną dał, i że nic następującą na mię niebezpieczeństw chmurę (są własne autenticzne słowa) uspokoić nie może. Niedałem się jednak wszytkim tym wzruszyć wichrom, i przy Cnocie i prawdzie, nielękliwie stanąłem. Nawet i teraz już wygnańcowi,
honorow. Nákoniec iuż ostátnie honoru, zdrowia, y żyćia niebespieczeństwá nieprzełomáły státecznośći moiey. Potzebowano po mnie pod Seym ten, zgubą Wolnośći y spráwiedliwośći pá- miętny, żebym znowu przez tychże Negotiantow, co y pierwey wszedł w táiemne tractaty; żebym pozornie przez Senat, á priwatnie przez Confidentow tráctował. Tę iedyną drogę wyjśćia z persecuciy podawano mi, żebym kártkę ná się przedtym odmowioną dał, y że nic nástępuiącą ná mię niebespieczeństw chmurę (są własne autenticzne słowá) vspokoić nie może. Niedałem się iednák wszytkim tym wzruszyć wichrom, y przy Cnoćie y prawdźie, nielękliwie stánąłem. Náwet y teraz iuż wygnáńcowi,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 42
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
, Tylkoż która z-pód miedze ukaże co szyje, Każdą jako piorunem Niebiekim zabije. Tak się i on zawiesił z tamtej Miasta strony, Wszytkie jego na oko strychując obrony. Zaczym ani w piwnicy kto się mógł kryjomy Już utaić: leciały porywane domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-którym Azylu nadzieje jedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoje Ubłagalne sprawując, w- Kościelne podwoje Kule biły, i miejsca nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdziej już wolnego. Nakoniec przez kopane kryjomo poniki, Do miasta się skradali, gdyby nie Lawniki Butbler postrzegł, i zaraz pilnując tej Wieże Która Bramy z-tej strony Wieśniowieckiej strzeże,
, Tylkoż ktora z-pod miedze ukaże co szyie, Każdą iako piorunem Niebiekim zábiie. Tak sie i on záwiesił z tamtey Miasta strony, Wszytkie iego na oko strychuiąc obrony. Zaczym áni w piwnicy kto sie mogł kryiomy Iuż utaić: lećiały porywáne domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-ktorym Azylu nadźieie iedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoie Ubłagálne sprawuiąc, w- Kośćielne podwoie Kule biły, i mieyscá nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdźiey iuż wolnego. Nakoniec przez kopane kryiomo poniki, Do miasta sie skradali, gdyby nie Lawniki Butbler postrzegł, i zaraz pilnuiąc tey Wieże Ktora Bramy z-tey strony Wieśniowieckiey strzeże,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 76
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
obrzędów jej szczyrość się ukazuje.
A ku jakiemu się to celu albo końcowi dzieje/ i co za pożytek z pilnego/ a uważnego tych ksiąg przeczytania odnieść baczny Czytelnik może/ słów siła o tym płodzić nie potrzeba: wie abowiem dobrze/ jako wiele natym każdemu człowiekowi należy/ poznać prawdziwą a nie zmyśloną Cerkiew/ jedyną/ niebieskiego oblubieńca/ czystą i niepokalaną oblubienicę. Bo kto jej nie pozna/ jako się w niej i przy niej (w tak wielkim zwłaszcza zaburzeniu) ostoi? A kto przy niej nie wytrwa/ i w niej nie zostanie/ jako wiecznego onego i Błogosławionego/ po tym doczesnym mieszkaniu/ żywota dziedzicem się stać może
obrzędow iey szcżyrość się vkázuie.
A ku iákiemu się to celu álbo końcowi dźieie/ y co zá pożytek z pilnego/ á vważnego tych kśiąg przecżytánia odnieść bacżny Cżytelnik może/ słow śiłá o tym płodźić nie potrzebá: wie ábowiem dobrze/ iáko wiele nátym káżdemu cżłowiekowi należy/ poznáć prawdźiwą á nie zmyśloną Cerkiew/ iedyną/ niebieskiego oblubieńcá/ cżystą y niepokaláną oblubienicę. Bo kto iey nie pozna/ iáko się w niey y przy niey (w ták wielkim zwłaszcżá záburzeniu) ostoi? A kto przy niey nie wytrwa/ y w niey nie zostánie/ iáko wiecżnego onego y Błogosłáwione^o^/ po tym docżesnym mieszkániu/ żywotá dźiedźicem się stać może
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 15
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
z bojaźnią i drżeniem wojsko Aniołów/ i wszystkich górnych mocarstw: którego słowo prawdziwe/ i powieści trwałe: Którego rozkazanie mocne/ a rozprawienie straszne: którego pojźrzenie wysusza przepaści/ a zagniewanie czyni zwiędniałe góry/ i prawda świadectwo wydawa. Ty mówię który ze wszystkich lasów ziemie/ i ze wszech drzew jego/ obrałeś jedyną Winnicę/ i ze wszystkich kwiatów świata obrałeś sobie lilią jednę: A ze wszystkich przetchlin Morskich napełniłes sobie potok jeden/ i ze wszystkich budowanych miast/ poświęciłeś sobie sam Sion. A ze wszech powietrznych ptaków mianowałeś sobie gołębicę jednę/ i ze wszystkiego stworzonego bydła/ obrałeś sobie owcę jednę/ a
z boiáźnią y drżeniem woysko Aniołow/ y wszystkich gornych mocarstw: ktorego słowo prawdźiwe/ y powieśći trwáłe: Ktorego roskazánie mocne/ á rozpráwienie straszne: ktorego poyźrzenie wysusza przepáśći/ á zágniewánie ćżyni zwiędniáłe gory/ y prawdá świadectwo wydawa. Ty mowię ktory ze wszystkich lásow źiemie/ y ze wszech drzew iego/ obrałeś iedyną Winnicę/ y ze wszystkich kwiátow świátá obrałeś sobie lilią iednę: A ze wszystkich przetchlin Morskich nápełniłes sobie potok ieden/ y ze wszystkich budowánych miast/ poświęćiłeś sobie sam Sion. A ze wszech powietrznych ptakow miánowałeś sobie gołębicę iednę/ y ze wszystkiego stworzonego bydłá/ obrałeś sobie owcę iednę/ á
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 20
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
odrzuttkiem od zbawienia. OKORABIU NOEGO Czyli jakie jego znajduje się vestigium?.
NIe będę i tu Architektem żebym należyty cum omnibus numeris wydał deseń, albo Abris Korabiu, albo genuine mówiący, Skrzyni Noego. Pięknie ją delineavit PióroDucha Świętego w Piśmie Z. stamtąd i Starożytnych Autorów przerysował Curiositatum Caput Kircher. Tylko jedyną chcę uspokoić ciekawych kwestyę, czyli tej Fabryki jeszcze gdzie jakie zostają vestigia, albo fragmenta. Wielka to była machina trzysta łokci mająca, długości piećdziesiąt łokci szerokości, a trzydzieści wysokości ośmioro Ludzi, po parze zwięrząt, i ptastwa omnis generys, w osobnych Komórkach, to wszystko inkludniąca, a przytym dla ośmiu osób,
odrzuttkiem od zbawienia. OKORABIU NOEGO Czyli iakie iego znayduie się vestigium?.
NIe będę y tu Architektem żebym należyty cum omnibus numeris wydał deseń, álbo Abris Korabiu, albo genuine mowiący, Skrzyni Nòégo. Pięknie ią delineavit PioroDucha Swiętego w Piśmie S. ztamtąd y Starożytnych Autorow przerysował Curiositatum Caput Kircher. Tylko iedyną chcę uspokoić ciekawych kwestyę, czyli tey Fabryki ieszcze gdzie iakie zostaią vestigia, albo fragmenta. Wielka to była machina trzysta łokci maiąca, długośći piećdziesiąt łokci szerokości, á trzydzieści wysokości ośmioro Ludzi, po parze zwięrząt, y ptastwá omnis generis, w osobnych Komorkách, to wszystko inkludniąca, a przytym dla ośmiu osob,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 106
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
19. Arcy. Biskupów 65. Biskupów blisko 400. Osobliwe od BOGA Zakony Z. Franciszka mają Privilegia, których z Autorów różnych naliczył 72 Pater Boliascus, jako to: że Z. Franciszek in utero Matris sanctificatus ; że Chrystusa Pana blizny ran miał na Ciele swoim: że tak liczny po świecie Zakon BÓG żywi jedyną eleemozyną: że te miejsce w Niebie otrzymał Z. Franciszek pokorny, które stracił pyszny Lucyper, teste S. Bonaventura, Patre Maffaeo, Patre Ruffino, Patre Pacifico attestantibus: że na dniu sądnym on sam będzie miał Blizny na Ciele swoim, jak i Chrystus Pan : że ten Zakon trwać będzie do skończenia świata.
19. Arcy. Biskupow 65. Biskupow blisko 400. Osobliwe od BOGA Zakony S. Franciszka maią Privilegia, ktorych z Autorow rożnych naliczył 72 Pater Boliascus, iáko to: że S. Franciszek in utero Matris sanctificatus ; że Chrystusa Pana blizny ran miał ná Ciele swoim: że ták liczny po świecie Zakon BOG żywi iedyną eleemozyną: że te mieysce w Niebie otrzymał S. Franciszek pokorny, ktore stracił pyszny Lucyper, teste S. Bonaventura, Patre Maffaeo, Patre Ruffino, Patre Pacifico attestantibus: że ná dniu sądnym on sam będzie miał Blizny na Ciele swoim, iák y Chrystus Pan : że ten Zakon trwáć będzie do skonczenia świata.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1036
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, niewysławione utraque Palladę dzieła, którymi utrumque solis cardinem tak dalece, że nulla pars mundi vacat, napełniłeś. Jako będąc cor et os regis, spiritus et anima regni, nieskomparowaną mądrością i fakundią przewyższasz mniemaną divinitatem Platona, jako w ustach twoich nec graeca vetustas, nec se meminit romana maiestas melius locutam, za jedyną głosu swego wiekopomna sława weźmie materią. Unum praecunctis fama loquetur opus. Mnie zaś, i tak siła mówić presumującemu, należy imitować Pliniusza panegiryk Trajanowi Nervie, protoplaście Kolumnów, mówiony, że sanctius reverentiusque fuerit integra illabataque mente reservari, quam carptim breviterque perstringi, quia ferme fit ut ea de quibus taceas, tanta quanta sunt
, niewysławione utraque Palladę dzieła, którymi utrumque solis cardinem tak dalece, że nulla pars mundi vacat, napełniłeś. Jako będąc cor et os regis, spiritus et anima regni, nieskomparowaną mądrością i fakundią przewyższasz mniemaną divinitatem Platona, jako w ustach twoich nec graeca vetustas, nec se meminit romana maiestas melius locutam, za jedyną głosu swego wiekopomna sława weźmie materią. Unum praecunctis fama loquetur opus. Mnie zaś, i tak siła mówić presumującemu, należy imitować Pliniusza panegiryk Trajanowi Nervie, protoplaście Kolumnów, mówiony, że sanctius reverentiusque fuerit integra illabataque mente reservari, quam carptim breviterque perstringi, quia ferme fit ut ea de quibus taceas, tanta quanta sunt
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 141
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986