we wszystkim naszego Traktatu Informacie A na ten czas Łasce się wmmę Pana zaleciwszy zostawam etę ut Sup Z Mohylowa 13 Marty 1678 ut Sup 7mo Tegoż do Tegoż PS ut Sup.
Juzem się Ja i Z Mohilowa przez pocztę odezwał wmmę Pana dając znać ozblizeniu moim ku Granicy i tu dnia dzisiejszego stanąwszy defero. Ze Jutro przy Łasce Bożej w hadzyniu Stane gdzie przydziemi podobno 8 dniowej, jak i w Mohylowie zażyć Subsistenciej czekając na Imię Pa Wdę Połockiego który dopiero z Mińska d 15 Marty ruszyć się miał zamną Gdy da Pan Bóg zjedziemy się zechcemy Jako najprędzej ave lerare naznaczoną funkcią, żebyśmy Czasu rerum gerendarum nie omieszkali. Ponieważ i
we wszystkim naszego Traktatu Jnformacie A na ten czas Łasce się wmmę Pana zaleciwszy zostawam etę ut Sup Z Mohylowa 13 Marty 1678 ut Sup 7mo Tegoz do Tegoz PS ut Sup.
Juzem się Ja y Z Mohilowa przez pocztę odezwał wmmę Pana daiąc znać ozblizeniu moim ku Granicy y tu dnia dzisiejszego stanowszy defero. Ze Jutro przy Łasce Bozej w hadzyniu Stane gdzie przydziemi podobno 8 dniowey, iak y w Mohylowie zazyć Subsistenciey czekaiąc na Jmę Pa Wdę Połockiego ktory dopiero z Minska d 15 Marty ruszyć się miał zamną Gdy da Pan Bog ziedziemy się zechcemy Jako nayprędzey ave lerare naznaczoną funkcią, zebysmy Czasu rerum gerendarum nie omieszkali. Poniewaz y
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 142v
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
zbroi,
Twarde opoki i niezbyte mury Szturmem kołace i aspijskie góry. 114
Przebog! jeżeli komu serce żywe, Niech się nie daje miłości uwodzić, Która w okowy chwyta nieżyczliwe, Umie piersiami kierować i wodzić, W niewoli więźnia mieć nielitościwie, Na jego zdrowie i na serce godzić, Która, jeżeli dziś faworyzuje, Jutro-ć upadek wielki prorokuje. 115
Rozumiesz, że to rubiny, szafiry, Gdy szkło znikome twoim widzisz okiem; Rozumiesz, że to jest diament szczyry — Fetor to jeden, który cię widokiem Swym tylko cieszy, potym czarne kiry Obraca na się i śmiertelnym mrokiem Wiecznie przypada. Więc uważ u siebie, Czyli
zbroi,
Twarde opoki i niezbyte mury Szturmem kołace i aspijskie gory. 114
Przebog! jeżeli komu serce żywe, Niech się nie daje miłości uwodzić, Ktora w okowy chwyta nieżyczliwe, Umie piersiami kierować i wodzić, W niewoli więźnia mieć nielutościwie, Na jego zdrowie i na serce godzić, Ktora, jeżeli dziś faworyzuje, Jutro-ć upadek wielki prorokuje. 115
Rozumiesz, że to rubiny, szafiry, Gdy szkło znikome twoim widzisz okiem; Rozumiesz, że to jest dyament szczyry — Fetor to jeden, ktory cię widokiem Swym tylko cieszy, potym czarne kiry Obraca na się i śmiertelnym mrokiem Wiecznie przypada. Więc uważ u siebie, Czyli
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 40
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
drugi się zalania; A trzeci furor z szaleństwem nagania. Ta tak rozumna Ezopa Etyka Niemiała stymy, jak od niewolnika. Już w połpijani z niego to szydzili, A kieliszki się do gardła goniły. Ksant, Pan Magister, nalał w czub tak wiele, Ze rozum stracił, i chlubił się śmiele, Ze jutro, skoro słońca wzejdzie zorze, Całe wypije, co pod miastem, morze. W śmiech kompania, im się barziej śmieje, Tym się upiera Ksantus, że go wleje. Aż jeden z Uczniów w zakład go wyzywa, Ksantus dom stawia, i pierścień dobywa Swój najkochańszy, i w zakład go daje, Potym się
drugi śię zalania; A trzeći furor z szaleństwem nagania. Ta tak rozumna Ezopa Etyka Niemiała stymy, iak od niewolnika. Już w połpiiani z niego to szydźili, A kieliszki śię do gardła goniły. Ksant, Pan Magister, nalał w czub tak wiele, Ze rozum ztraćił, i chlubił śię śmiele, Ze iutro, skoro słońca wzeydźie zorze, Całe wypiie, co pod miastem, morze. W śmiech kompania, im śię barźiey śmieie, Tym śię upiera Ksantus, że go wleie. Aż ieden z Uczniow w zakład go wyzywa, Ksantus dom stawia, i pierśćień dobywa Swoy naykochańszy, i w zakład go daie, Potym śię
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: B7v
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731