pamięci, Szyję mu niespodzianie podwiką zakręci. Pozwoli instygator, jako stara foza, Iść z placu do ołtarza, do stuły z powroza; Ale ten, na plugawą pojrzawszy Margochę: „Tedy żebym na świecie mógł żyć jaką trochę, Możeli zwać żywotem w tak nierównym związku? Wolę razem, niżeli umierać po kąsku. Doścze czyśćcu po śmierci; kto się tu umota Złym przyjacielem, ten ma czyściec za żywota. Kto żony do pożycia miłego nie pojmie Dla jakiego respektu, trzeba mu rękojmie, Że albo wdowcem umrze, albo po pogrzebie, Nie bywszy w drugim czyśćcu, prosto będzie w niebie. Jedno to uczyni psu, co
pamięci, Szyję mu niespodzianie podwiką zakręci. Pozwoli instygator, jako stara foza, Iść z placu do ołtarza, do stuły z powroza; Ale ten, na plugawą pojźrawszy Margochę: „Tedy żebym na świecie mógł żyć jaką trochę, Możeli zwać żywotem w tak nierównym związku? Wolę razem, niżeli umierać po kąsku. Dośćże czyścu po śmierci; kto się tu umota Złym przyjacielem, ten ma czyściec za żywota. Kto żony do pożycia miłego nie pojmie Dla jakiego respektu, trzeba mu rękojmie, Że albo wdowcem umrze, albo po pogrzebie, Nie bywszy w drugim czyścu, prosto będzie w niebie. Jedno to uczyni psu, co
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że drwią. Tak po kąsku Z niepotrzebnego pleban wyszedł obowiązku. 14 (P). NIEPEWNY DOM, GDZIE SIŁA GOSPODARZÓW
Czekając poseł perski w Krakowie odprawy, Chciał też widzieć kościoły. Do czego przystawy Dadzą mu od biskupa, bo sam tego żąda. Wprzód w rynku Matki Bożej świątnicę ogląda; Wielce mu się podoba. Świętej Trójce potem, Figurami
na górze, W przeciwnej sobie pola mieli pozyturze: Ten małą trawę, ów już siano ma na blechu. Za czym, jako mi sam ksiądz prawił nie bez śmiechu, Jeszcze jednego razu nie mogli się zgodzić, Czy pogodą, czy deszczem miał wszytkim wygodzie. Potem i sami widzą, że drwią. Tak po kąsku Z niepotrzebnego pleban wyszedł obowiązku. 14 (P). NIEPEWNY DOM, GDZIE SIŁA GOSPODARZÓW
Czekając poseł perski w Krakowie odprawy, Chciał też widzieć kościoły. Do czego przystawy Dadzą mu od biskupa, bo sam tego żąda. Wprzód w rynku Matki Bożej świątnicę ogląda; Wielce mu się podoba. Świętej Trójce potem, Figurami
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szkoda chlubnemu przypisować pychy. Jeśliś się chciał pokazać z wierszem na tej próbie, Mogłeś też inszą przybrać materyją sobie, Nie końskim, ale stokiem pijany kobylem Zuchwałym szczypać ludzi cnotliwych paskwilem! We wszytko dobre chyba z mózgu będąc gołem, Czynić się za granicą nowym apostołem! Zjadszy w Polsce na smacznym żenin posag kąsku, Przechwalać się dla wiary tułactwem po Śląsku! Z potrzeby cnota, lecz kto pracą żyje cudzą, Mogąc robić, cnoty go czcze tytuły łudzą. A żeś na mnie najpierwej, uczniów Pańskich modą, Wytrząsł trzewik, jakbym cię nie przyjął gospodą, Strzeż się, żeby zaś wicher, dmuchnąwszy z uboczy,
szkoda chlubnemu przypisować pychy. Jeśliś się chciał pokazać z wierszem na tej próbie, Mogłeś też inszą przybrać materyją sobie, Nie końskim, ale stokiem pijany kobylem Zuchwałym szczypać ludzi cnotliwych paskwilem! We wszytko dobre chyba z mózgu będąc gołem, Czynić się za granicą nowym apostołem! Zjadszy w Polszczę na smacznym żenin posag kąsku, Przechwalać się dla wiary tułactwem po Śląsku! Z potrzeby cnota, lecz kto pracą żyje cudzą, Mogąc robić, cnoty go czcze tytuły łudzą. A żeś na mnie najpierwej, uczniów Pańskich modą, Wytrząsł trzewik, jakbym cię nie przyjął gospodą, Strzeż się, żeby zaś wicher, dmuchnąwszy z uboczy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 214
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w oknie, kiedy go już wiodą: „Zmiłuj się, dobrodziejko, nad moją urodą! A przynajmniej, jeśli już ginąć, niechże człeczem, Nie psim kształtem, nie wodą, lecz umieram mieczem. Proszę, przyczyń się za mną z swego obowiązku.” „Idźcie, po smacznym napić nie wadzi się kąsku.” 81 (P). GDZIE SIĘ MNIEJ SPODZIEWASZ, ZDYBIESZ RYBĘ
Słał ksiądz klechę na ryby; ten mu się wymierza, Że mu nigdy nie chce wpaść żadna do więcierza. A ksiądz: „Owszem, gdzie nie masz podobieństwa rybie, Niźli na wielkiej toni prędzej ją człek zdybie.” Ten, wyszedszy
w oknie, kiedy go już wiodą: „Zmiłuj się, dobrodziejko, nad moją urodą! A przynajmniej, jeśli już ginąć, niechże człeczem, Nie psim kształtem, nie wodą, lecz umieram mieczem. Proszę, przyczyń się za mną z swego obowiązku.” „Idźcie, po smacznym napić nie wadzi się kąsku.” 81 (P). GDZIE SIĘ MNIEJ SPODZIEWASZ, ZDYBIESZ RYBĘ
Słał ksiądz klechę na ryby; ten mu się wymierza, Że mu nigdy nie chce wpaść żadna do więcierza. A ksiądz: „Owszem, gdzie nie masz podobieństwa rybie, Niźli na wielkiej toni prędzej ją człek zdybie.” Ten, wyszedszy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 237
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
varians. Nagotowałeś żenie swej wieczną żałość, która sobie przypominać będzie, czymeś jest i czymeś się stał. Zostawisz synowi swemu wieczną nędzę i sromotę, bo nie trafisz w to, skądbyś miał zapłacić żołnierzowi żołd, którycheś na ojczyznę chował, jedno z dostatków swoich, a potomek w ostatnim kąsku zostawszy, zdrobnieje i wróci się do pierwszego stanu, w jakim twój przodek był i może to być, że eks senatoria prosapia fiet aliquando servus publicus. Otóż tobie rokosz. Przyczyniłeś sobie gniewu Bożego za tak wielkie krzywdy i szkody, którycheś naczynił ubogim ludziom, tanquam causa movens et efficiens, że cię tu
varians. Nagotowałeś żenie swej wieczną żałość, która sobie przypominać będzie, czymeś jest i czymeś się stał. Zostawisz synowi swemu wieczną nędzę i sromotę, bo nie trafisz w to, skądbyś miał zapłacić żołnierzowi żołd, którycheś na ojczyznę chował, jedno z dostatków swoich, a potomek w ostatnim kąsku zostawszy, zdrobnieje i wróci się do pierwszego stanu, w jakim twój przodek był i może to być, że ex senatoria prosapia fiet aliquando servus publicus. Otóż tobie rokosz. Przyczyniłeś sobie gniewu Bożego za tak wielkie krzywdy i szkody, którycheś naczynił ubogim ludziom, tanquam causa movens et efficiens, że cię tu
Skrót tekstu: SkarRokCz_II
Strona: 40
Tytuł:
Otóż tobie rokosz!
Autor:
Skarga Piotr
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
potężnie połów, że odjąć nie można, aż ją sznurem owym na brzeg wyciągną, gdzię powietrza cierpieć nie mogąc, połów swój puszcza i oddaje Marynarzom, teste Ionstono.
SCOLOPENDRA Sto-Nóg Morski, ma do siebie, że na hak złowiony, albo wędę, i wnętrzności wyrzuca z siebie, aby się fatalnego pozbył kąsku, a potym zbywszy się go, wnętrzności w siebie w ciąga bez żadnej zdrowia swego lezyj. Philippus Piccinelluś. o Rybach osobliwych
Tęż samę naturę Rybie VULPECULA, albo Liszka nazwanej i innym przypisuje Hyppolitus Salvianus.
SARGUS Kozo-Lub Ryba, która po nad brzeg chodząc postrzegłszy kozę, do niej wyskakuje, cudowną sympatią, nawet samą
potężnie połow, że odiąć nie można, áż ią sznurem owym na brzeg wyciągną, gdzię powietrza cierpieć nie mogąc, połow swoy puszcza y oddaie Marynarzom, teste Ionstono.
SCOLOPENDRA Sto-Nog Morski, ma do siebie, że na hak złowiony, albo wędę, y wnętrzności wyrzuca z siebie, aby się fatalnego pozbył kąsku, á potym zbywszy się go, wnętrzności w siebie w ciąga bez żadney zdrowia swego lezyi. Philippus Piccinelluś. o Rybach osobliwych
Tęż samę naturę Rybie VULPECULA, albo Liszka nazwaney y innym przypisuie Hyppolitus Salvianus.
SARGUS Kozo-Lub Ryba, ktora po nad brzeg chodząc postrzegłszy kozę, do niey wyskakuie, cudowną sympatyą, nawet samą
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 632
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nie, Szlachta tylko uboga i biedni ziemianie, Którzy się na dziesiątej opierają części, I to ledwie, tak inszy stan Polskę zagęści. Mądry, możny, albo kto dostąpił honoru, Księstwa, grabstwa, ten wolen; niechajże poboru Szlachcic który nie odda, zaraz mu po śląsku Pozwy, egzekucyje ślą na onym kąsku, Że niejeden, niestetyż, z serdecznym dziś płaczem Z dziatkami cudze kąty pociera tułaczem. 130 (N). ZŁA INFORMACJA DOKTORSKA
Prosił chłop o lekarstwo na wzdymanie brzucha. Wziąwszy doktor kapłony, skoro go wysłucha, Pożyczywszy we dworze wziąć krysterę radzi, Że mu to zatwardzenie z kiszek wyprowadzi. Chłop do dwora
nie, Szlachta tylko uboga i biedni ziemianie, Którzy się na dziesiątej opierają części, I to ledwie, tak inszy stan Polskę zagęści. Mądry, możny, albo kto dostąpił honoru, Księstwa, grabstwa, ten wolen; niechajże poboru Szlachcic który nie odda, zaraz mu po szląsku Pozwy, egzekucyje ślą na onym kąsku, Że niejeden, niestetyż, z serdecznym dziś płaczem Z dziatkami cudze kąty pociera tułaczem. 130 (N). ZŁA INFORMACJA DOKTORSKA
Prosił chłop o lekarstwo na wzdymanie brzucha. Wziąwszy doktor kapłony, skoro go wysłucha, Pożyczywszy we dworze wziąć krysterę radzi, Że mu to zatwardzenie z kiszek wyprowadzi. Chłop do dwora
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 591
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zioła Tak wspaniałego Tykać się czoła Zajrzę wam tego. 622. Pani.
Z jedną panią w namiotku młodziana zastano, Pojmawszy nazajutrz utopić kazano. Pojrzy idąc do stawu a pani wyziera Z okna; krzyknie, ratuj mię, twój sługa umiera. Pani: już idź, boć moja łaska nie poradzi; Po smacznym kąsku wody napić się nie wadzi. 623. O Necie.
Miałem tę dobrą wolą zalecać się Necie, Ale mię ona chciała musnąć po kalecie
Dawna powieść płaci: Droga rzecz smak traci.
Jużem pisał i rymy o gładkości Nety, Ale ona wolała pieniądze z kalety.
Dawna powieść płaci: Droga rzecz smak traci
zioła Tak wspaniałego Tykać się czoła Zajrzę wam tego. 622. Pani.
Z jedną panią w namiotku młodziana zastano, Poimawszy nazajutrz utopić kazano. Pojrzy idąc do stawu a pani wyziera Z okna; krzyknie, ratuj mię, twoj sługa umiera. Pani: już idź, boć moja łaska nie poradzi; Po smacznym kąsku wody napić się nie wadzi. 623. O Necie.
Miałem tę dobrą wolą zalecać się Necie, Ale mię ona chciała musnąć po kalecie
Dawna powieść płaci: Droga rzecz smak traci.
Jużem pisał i rymy o gładkości Nety, Ale ona wolała pieniądze z kalety.
Dawna powieść płaci: Droga rzecz smak traci
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 321
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
różne potrawy wkupie uwarzywszy tak nazimno, tego pokesu zażywają a czesto Nawet kiedy młocą bo tak tam białogłowa młoci cepami jako i chłop ledwie niezakozdym snopa omłoceniem to posiędą na słomie i wziąwszy chleba i masła które zawsze z jaszczem stoi to smarują i jedzą to znowu ustaną i robią, i tak to często czynią a po kąsku wołu, wieprza, albo barana kiedy zabiją, to najmniejszej krople krwie niezepsują ale je wytoczą w naczynie namieszawszy w to krup jęczmiennych albo tatarczanych, to tem kiszki owego bydlęcia nadzieją i razem w kotle uwarzą i osnują to wiencem na wielkiej misie koło głowy owegóz bydlęcia te kiszki i tak to na stole stawiają przy każdym
rozne potrawy wkupie uwarzywszy tak nazimno, tego pokesu zazywaią a czesto Nawet kiedy młocą bo tak tam białogłowa młoci cepami iako y chłop ledwie niezakozdym snopa omłoceniem to posiędą na słomie y wziąwszy chleba y masła które zawsze z iaszczęm stoi to smaruią y jedzą to znowu ustaną y robią, y tak to często czynią a po kąsku wołu, wieprza, albo barana kiedy zabiią, to naymnieyszey krople krwie niezepsuią ale ie wytoczą w naczynie namieszawszy w to krup ięczmięnnych albo tatarczanych, to tem kiszki owego bydlęcia nadzieią y razem w kotle uwarzą y osnuią to więncem na wielkiey misie koło głowy owegoz bydlęcia te kiszki y tak to na stole stawiaią przy kazdym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 55v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
jako i ten co chce dogonić a podobno zrozumiawszy coś po Morzu stanęli potym się i wrócili. Jedziemy dalej aż mówi ten starszy Evasimus de manibus unius Hostis álter imminet ferocior Nempe tempestas. Orandum et Laborandum est . O kiedy się to znowu wezniemy przeginać, kiedy wezniemy pociągać już i Harruzen Widziemy dobrze a Morze tez po kąsku ruszać się poczęło okrutny strach i szczere Nabozeństwo, tak my jako i lutrzy dał tedy Bóg wszechmogący że Nienagle poczęło igrać ale z wielką zegarową godzinę tak się pierwej ruszac poczęło az tu już przymykamy się co raz to blizej miasta, już tez woda co raz bardziej skacze to nas przecie cieszyło że wiatr był w bok trochę
iako y tęn co chce dogonić a podobno zrozumiawszy cos po Morzu stanęli potym się y wrocili. Iedzięmy daley asz mowi tęn starszy Evasimus de manibus unius Hostis álter imminet ferocior Nempe tempestas. Orandum et Laborandum est . O kiedy się to znowu weznięmy przeginać, kiedy weznięmy pociągać iuz y Harruzęn Widzięmy dobrze a Morze tez po kąsku ruszać się poczęło okrutny strach y szczere Nabozęnstwo, tak my iako y lutrzy dał tedy Bog wszechmogący że Nienagle poczęło igrać ale z wielką zegarową godzinę tak się pierwey ruszac poczęło az tu iuz przymykamy się co raz to blizey miasta, iuz tez woda co raz bardziey skacze to nas przecie cieszyło że wiatr był w bok trochę
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 66v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688