tak ciężkie czasy.
Śpiewam ci, ale duszy, Którą narzekanie, Którą frasunek suszy, Niemiłe śpiewanie. Pieśń którą śpiewam, Łzami zalewam.
Ja śpiewam, a wyć trzeba Na me przyjaciele. Kiedym im dawał chleba, Znało mię ich wiele; Dziś im me chęci Wyszły z pamięci.
Śpiewam ci, lecz kłopoty, Których mię straszyły Ustawiczne obroty, Moje obróciły Rymy radosne W treny żałosne.
Ja śpiewam skamieniały, A gdzież me dostatki? Gdzie się wczasy podziały? Już pono ostatki Ogniem spalono, Z ziemią zrownano.
Śpiewam ci i śpiewać będę Do kresu samego, Póki na łódź nie wsiędę Charona srogiego, Gdy w blade
tak ciężkie czasy.
Śpiewam ci, ale duszy, Ktorą narzekanie, Ktorą frasunek suszy, Niemiłe śpiewanie. Pieśń ktorą śpiewam, Łzami zalewam.
Ja śpiewam, a wyć trzeba Na me przyjaciele. Kiedym im dawał chleba, Znało mię ich wiele; Dziś im me chęci Wyszły z pamięci.
Śpiewam ci, lecz kłopoty, Ktorych mię straszyły Ustawiczne obroty, Moje obrociły Rymy radosne W treny żałosne.
Ja śpiewam skamieniały, A gdzież me dostatki? Gdzie się wczasy podziały? Już pono ostatki Ogniem spalono, Z ziemią zrownano.
Śpiewam ci i śpiewać będę Do kresu samego, Poki na łodź nie wsiędę Charona srogiego, Gdy w blade
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 373
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłów strętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Diana z krzywymi rogi, Gdy
na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłow ztrętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Dyana z krzywymi rogi, Gdy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w książęce szaty, Czym się więzień nieszczęśliwy Ucieszy czasem jak żywy.
Acz ci i to co żyjemy, Próżno żywotem zowiemy. Sen to tylko, sen znikomy, Na krótki czas pozwolony,
Który wtenczas się wyjawi, Gdy nas śmierć pod ziemię wprawi. Lecz nasze mizerne siły Gdyby od ciebie nie były
Posilone, by kłopoty Nie szły od nas twymi wroty, Jużby ludzkiego plemienia Nie zostało i imienia.
Stąpże wdzięczny a smacznymi Obłap skrzydłami swoimi Dziewczę me; tobie samemu Wolno, nikomu inszemu.
Mnie się zaś nie tykaj, bo ja Tu stać będę u podwoja, Mając pod wartą te progi, Za którymi skarb tak drogi
w książęce szaty, Czym się więzień nieszczęśliwy Ucieszy czasem jak żywy.
Acz ci i to co żyjemy, Prożno żywotem zowiemy. Sen to tylko, sen znikomy, Na krotki czas pozwolony,
Ktory wtenczas się wyjawi, Gdy nas śmierć pod ziemię wprawi. Lecz nasze mizerne siły Gdyby od ciebie nie były
Posilone, by kłopoty Nie szły od nas twymi wroty, Jużby ludzkiego plemienia Nie zostało i imienia.
Stąpże wdzięczny a smacznymi Obłap skrzydłami swoimi Dziewczę me; tobie samemu Wolno, nikomu inszemu.
Mnie się zaś nie tykaj, bo ja Tu stać będę u podwoja, Mając pod wartą te progi, Za ktorymi skarb tak drogi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 380
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
więc po wodzie Śliwka lub tarka pływa, nie znać go przy twarzy. Jest i taki, co choć się w odlewaniu zdarzy, Jednak nieborak od złych krost tak podziubany I takie po, nim srogie poczynią się rany, Że między nierównymi doły i pagórki Mogłyby się wróble lądz abo nieśne kurki. A więc jako kłopoty i rożne przygody Przypadają częstokroć na poczciwe brody Nie tylko od żelaza abo od owego Sposobu od poety tegoż wspomnionego, Kiedy ją złe kołtuny pokręcą w powrozy Abo kiedy się w gęstej kniei tej zamnoży Zwierząt sześcioronogich; nuż kiedy w drużynie Zwadliwej broda trzeszczy a folga czuprynie: Co mówię i poważnej przydaje się brodzie I innym
więc po wodzie Śliwka lub tarka pływa, nie znać go przy twarzy. Jest i taki, co choć się w odlewaniu zdarzy, Jednak nieboras od złych krost tak podziubany I takie po, nim srogie poczynią się rany, Że między nierownymi doły i pagorki Mogłyby się wroble lądz abo nieśne kurki. A więc jako kłopoty i rożne przygody Przypadają częstokroć na poczciwe brody Nie tylko od żelaza abo od owego Sposobu od poety tegoż wspomnionego, Kiedy ją złe kołtuny pokręcą w powrozy Abo kiedy się w gęstej kniei tej zamnoży Zwierząt sześcioronogich; nuż kiedy w drużynie Zwadliwej broda trzeszczy a folga czuprynie: Co mowię i poważnej przydaje się brodzie I innym
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 387
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
chłod przyjemny czyni A wonne ziele Pod twój bok ściele. O ktoś jest kolwiek! Jeśliś w swym żywocie Prowadził kiedy dni w gorzkim kłopocie, W tej mej ciężkości Pomóż żałości. R(esp.).
Jam jest (Niestytyż! ach niemasz takiego W całym okręgu kąta odległego, Gdzieby kłopoty Biednej sieroty Tajne być miały), jam jest utrapiona, Na cel fortunie srogiej wystawiona, Jam Wasilowa hospodarowa. Ktokolwiek wiekiem ugruntowanemu Państwu, kto szczęściu dufa znikomemu, W złota gromadzie kto ufność kładzie Ani się żadnej nie boi odmiany, Gdy od fortuny płochej piastowany, Gdy mu omylna, Zda się przychylna,
chłod przyjemny czyni A wonne ziele Pod twoj bok ściele. O ktoś jest kolwiek! Jeśliś w swym żywocie Prowadził kiedy dni w gorzkim kłopocie, W tej mej ciężkości Pomoż żałości. R(esp.).
Jam jest (Niestytyż! ach niemasz takiego W całym okręgu kąta odległego, Gdzieby kłopoty Biednej sieroty Tajne być miały), jam jest utrapiona, Na cel fortunie srogiej wystawiona, Jam Wasilowa hospodarowa. Ktokolwiek wiekiem ugruntowanemu Państwu, kto szczęściu dufa znikomemu, W złota gromadzie kto ufność kładzie Ani się żadnej nie boi odmiany, Gdy od fortuny płochej piastowany, Gdy mu omylna, Zda się przychylna,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 434
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
miał wieku prawie 100. lat umarły a bez Komety przetrwałby był drugie 100. Matematyk nasz tamtego wieku wielki/ widząc jednego Kometę/ w Roku Pańskim 1475. rozumiał że to byli dwa/ jednak chocie rozdwoił; nie przyszło za nimi nam nic złego/ jedno trochę ciepła bez inszego niewczasu; wojny/ głody/ kłopoty po Węgrzech się tam kędysi tułały. Puszczę ja przykłady tamtego wieku/ nie dawniej byli Kometowie Roku 1531. drugi 1577. za jednym poszło znaczne zwycięstwo nad Multańskim/ za drugim utarto rogów potędze Moskiewskiej, skąd to pochodziło? stąd że Ojcowie naszy uważając to/ że Kometowie z siebie nic nie mogą jedno ile ręka Pańska
miał wieku práwie 100. lat vmárły á bez Komety przetrwáłby był drugie 100. Máthématyk nász támtego wieku wielki/ widząc iednego Kometę/ w Roku Páńskim 1475. rozumiał że to byli dwá/ iednák choćie rozdwoił; nie przyszło zá nimi nam nic złego/ iedno trochę ćiepłá bez inszego niewczásu; woyny/ głody/ kłopoty po Węgrzech sie tám kędyśi tułáły. Puszczę ia przykłády támtego wieku/ nie dawniey byli Kometowie Roku 1531. drugi 1577. zá iednym poszło znáczne zwyćięstwo nád Multáńskim/ zá drugim vtárto rogow potędze Moskiewskiey, zkąd to pochodźiło? ztąd że Oycowie nászy vważáiąc to/ że Kometowie z śiebie nic nie mogą iedno ile ręká Páńska
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: Cv
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Czyli ja sercem WKM. kierować poważę się i podołam: które sam P. Bóg w-ręku swoich piastuje! czyli prosty i nigdy niepolerowany język mój arcana divinae mentis WKM. objaśniać potrafi? Czyli tak ogromnego Orła Jovis alitem, mały mój ziemiański nidulus ogarnie i otrzyma? Czyli niewczasy i kłopoty WKM. oprą się doskonale o głową moję: Czyli w-tych burzach i zawieruchach nigdy nieuciszonych/ co dzień sroższych i groźniejszych między skałami nieszczęścia/ na piasku niedostatku publicznego w-Oceanie tumultów i sobie samym przeciwnych wichrów/ inter brevia et Syrtes inwidyej/ dyfidencjej/ malkontentece/ oporu przeciwko dobru pospolitemu/ steru tej
Czyli ia sercem WKM. kierować poważę się i podołam: ktore sam P. Bog w-ręku swoich piástuie! czyli prosty i nigdy niepolerowány ięzyk moy arcana divinae mentis WKM. obiaśniać potrafi? Cżyli ták ogromnego Orłá Jovis alitem, mały moy źiemiánski nidulus ogárnie i otrzyma? Czyli niewczásy i kłopoty WKM. oprą się doskonále o głową moię: Czyli w-tych burzách i zawieruchach nigdy nieućiszonych/ co dźien sroszszych i groźnieyszych między skáłámi nieszczęśćia/ ná piásku niedostátku publicznego w-Oceánie tumultow i sobie sámym przećiwnych wichrow/ inter brevia et Syrtes inwidyey/ dyfidencyey/ málkontentece/ oporu przećiwko dobru pospolitemu/ steru tey
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 21
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, mówię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi możesz policzony. Jak wiele ich pod kosę śmierć sroga puściła, Których przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I w cudze ręce oddać zacnych dziadów zbiory, Wyprożniwszy nikczemnie złotem ciężkie wory. Takowym ci należą kłopoty zgryźliwe, Którym to w ten kształt miłość zabiła za żywe. Lecz twoja Anna jako urodą celuje, Tak pokorą i statkiem pięknym się sprawuje
I więcej niż twa godność znosi, kocha w tobie. Co wiedząc, czego więcej możesz życzyć sobie? Lecz tobie podejrzana każda, by też owę Czystością przechodziła żonę Ulissowę. A
, mowię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi możesz policzony. Jak wiele ich pod kosę śmierć sroga puściła, Ktorych przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I w cudze ręce oddać zacnych dziadow zbiory, Wyprożniwszy nikczemnie złotem ciężkie wory. Takowym ci należą kłopoty zgryźliwe, Ktorym to w ten kształt miłość zabiła za żywe. Lecz twoja Anna jako urodą celuje, Tak pokorą i statkiem pięknym się sprawuje
I więcej niż twa godność znosi, kocha w tobie. Co wiedząc, czego więcej możesz życzyć sobie? Lecz tobie podejrzana każda, by też owę Czystością przechodziła żonę Ulissowę. A
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 253
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
„Jam jest Woroszyło!” „Bogdajże was obudwu powietrze ruszyło! A długoż będziecie kpić?” — „Nie kpimy.” — „Cóż chcecie? Stacyji? O wieręć jej tu brać nie będziecie!” O DOROCIE
Dość wesela, dość ochoty, Kiedy jadę do Doroty, Precz frasunki i kłopoty, Gdy przyjadę do Doroty, Ni zacz szczęście i wiek złoty, Gdy siędę wedle Doroty,
Fraszka złoto i klejnoty, Gdy lęgę podle Doroty. Zgoła wszytko jest prócz cnoty U mej szlachetnej Doroty. PRZYJEMNA RADA
Bezpieczniej jest w zielonym namiotku z dziewczyną, Na wdzięcznej lutni grając, leżeć pod pierzyną, Niż tarcz
„Jam jest Woroszyło!” „Bogdajże was obudwu powietrze ruszyło! A długoż będziecie kpić?” — „Nie kpimy.” — „Cóż chcecie? Stacyji? O wieręć jej tu brać nie będziecie!” O DOROCIE
Dość wesela, dość ochoty, Kiedy jadę do Doroty, Precz frasunki i kłopoty, Gdy przyjadę do Doroty, Ni zacz szczęście i wiek złoty, Gdy siędę wedle Doroty,
Fraszka złoto i klejnoty, Gdy lęgę podle Doroty. Zgoła wszytko jest prócz cnoty U mej ślachetnej Doroty. PRZYJEMNA RADA
Bezpieczniej jest w zielonym namiotku z dziewczyną, Na wdzięcznej lutni grając, leżeć pod pierzyną, Niż tarcz
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 271
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
miewając, dla całości żon swoich, kędy tego potrzeba bywała, cudowne niebezpieczeństwa podejmowali, wszytkie fortuny, całe królestwa i dostojeństwa swoje, życie na ostatek pod azard łożyli, kaliczeli i w różne przypadków sposoby ginęli albo mężnie i rezolutnie postępowali. Niech mi świadkami będą argiwskie, sycylyjskie, mezońskie, spartańskie i insze różnych narodów kłopoty, żałosne dzieje, okropne pobojowiska, krwią ociekłe place i zniesione penitus z korzenia i imienia swojego przez zawziętość i zemstę żon i wiary ukrzywdzonych, królestwa i monarchije. Ale cóż mi tu po tamtych? Co po dalszych i obcych przykładach? Było to i u nas samych w Polsce wszytko wyraźniej względem wiary i miłości małżeńskiej
miewając, dla całości żon swoich, kędy tego potrzeba bywała, cudowne niebezpieczeństwa podejmowali, wszytkie fortuny, całe królestwa i dostojeństwa swoje, życie na ostatek pod azard łożyli, kaliczeli i w różne przypadków sposoby ginęli albo mężnie i rezolutnie postępowali. Niech mi świadkami będą argiwskie, sycylyjskie, mezońskie, spartańskie i insze różnych narodów kłopoty, żałosne dzieje, okropne pobojowiska, krwią ociekłe place i zniesione penitus z korzenia i imienia swojego przez zawziętość i zemstę żon i wiary ukrzywdzonych, królestwa i monarchije. Ale cóż mi tu po tamtych? Co po dalszych i obcych przykładach? Było to i u nas samych w Polszczę wszytko wyraźniej względem wiary i miłości małżeńskiej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 267
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962