” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy pójdą oboje do piekła, Że w ciele będzie duszę wieczna pomsta siekła. 222 (S). KRZEST
Ganią krzest heretycy, u nas, małych dzieci: Na cóż
” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy pójdą oboje do piekła, Że w ciele będzie duszę wieczna pomsta siekła. 222 (S). KRZEST
Ganią krzest heretycy, u nas, małych dzieci: Na cóż
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 102
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Obaczysz, księże — na ostatek mówi — Żeć albo zdechnie, albo się znarowi.” W kilka dni potem, gdy lekarstwa bierze, W izbie kanonik odmawiał pacierze; Żołnierz, na koniu wyjechawszy w pole, Ostrogami go w oba boki kole: Co raz się żegna, pacierze poczyna, A konia pod brzuch kańczugiem podcina. Nie bywszy w takim ćwiczeniu jak żywo,
Wierzga, łbem rzuca, bo mu srodze ckliwo: Ledwie ów ręką do żegnania kinie, Ledwie przemówi, ten dobrze nie zginie, W ziemię by przepadł. Tak kiedy go wprawi, Zsiadszy, na jego staniu go postawi. W kilka dni potem, opatrzywszy zdrowie
Obaczysz, księże — na ostatek mowi — Żeć albo zdechnie, albo się znarowi.” W kilka dni potem, gdy lekarstwa bierze, W izbie kanonik odmawiał pacierze; Żołnierz, na koniu wyjechawszy w pole, Ostrogami go w oba boki kole: Co raz się żegna, pacierze poczyna, A konia pod brzuch kańczugiem podcina. Nie bywszy w takim ćwiczeniu jak żywo,
Wierzga, łbem rzuca, bo mu srodze ckliwo: Ledwie ów ręką do żegnania kinie, Ledwie przemówi, ten dobrze nie zginie, W ziemię by przepadł. Tak kiedy go wprawi, Zsiadszy, na jego staniu go postawi. W kilka dni potem, opatrzywszy zdrowie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 253
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mać — gdy ja wnuka, ty postradasz syna! Czymże się cieszyć będę, uboga niewiasta?”
Nuż obie w płacz; tu ociec, przyjechawszy z miasta, Zrozumiawszy, skąd on żal, żeby darmo zdrowia Nie psowały i, wedle starego przysłowia, Owoc rwały, skoro kwiat opadnie najpewniej, Tak matkę jako babkę kańczugiem rozrzewni. 121 (P). STARYCH I MŁODYCH OBYCZAJ PRZECIWNY
Nie wiem, zwyczajem czy to idzie rodem. Kto się staremu przypatruje z młodem: Tamten, przeżywszy ośmdziesiąt lat blisko, Już grób i w oczach mając stanowisko, Już, już do pala przypierając nawę, Im mniej ma drogi, więcej chce na strawę
mać — gdy ja wnuka, ty postradasz syna! Czymże się cieszyć będę, uboga niewiasta?”
Nuż obie w płacz; tu ociec, przyjechawszy z miasta, Zrozumiawszy, skąd on żal, żeby darmo zdrowia Nie psowały i, wedle starego przysłowia, Owoc rwały, skoro kwiat opadnie najpewniej, Tak matkę jako babkę kańczugiem rozrzewni. 121 (P). STARYCH I MŁODYCH OBYCZAJ PRZECIWNY
Nie wiem, zwyczajem czy to idzie rodem. Kto się staremu przypatruje z młodem: Tamten, przeżywszy ośmdziesiąt lat blisko, Już grób i w oczach mając stanowisko, Już, już do pala przypierając nawę, Im mniej ma drogi, więcej chce na strawę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 255
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trzyma, Fryz jako piec tłusty kark na munsztuku zżyma. Brzęk, szczęk, hałas, ziemia grzmi; wrzeszczy: wara, wara! Jako wieprz na zająca, jedzie na Tatara. Strzeli raz, ale chybi, nie dostał mu metu; Ten chowa, do drugiego idzie pistoletu. A Tatar, skoro wytnie bachmata kańczugiem, Ginie z oczu; nie wie Hans, gdzie go szukać z drugiem. Stoi w miejscu, ten lata wkoło jako cyga: Trafić go niepodobna, tylko mu się miga. Obiegszy go kilkakroć i z prawa, i z lewa, W słabiznę z łuku freza uderzy, gdzieś w trzewa Znowu, z drugiego boku
trzyma, Fryz jako piec tłusty kark na munsztuku zżyma. Brzęk, szczęk, hałas, ziemia grzmi; wrzeszczy: wara, wara! Jako wieprz na zająca, jedzie na Tatara. Strzeli raz, ale chybi, nie dostał mu metu; Ten chowa, do drugiego idzie pistoletu. A Tatar, skoro wytnie bachmata kańczugiem, Ginie z oczu; nie wie Hans, gdzie go szukać z drugiem. Stoi w miejscu, ten lata wkoło jako cyga: Trafić go niepodobna, tylko mu się miga. Obiegszy go kilkakroć i z prawa, i z lewa, W słabiznę z łuku freza uderzy, gdzieś w trzewa Znowu, z drugiego boku
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 372
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zwadzie Pierwej jeszcze niż jemu stawiała w zakładzie. Skrobie głowę, zostając w wielkim oraz strachu, Żeby od inszych metu nie brała i szachu,
Bo mając szachownicę i z matki, i z baby, Rada na niej, nieboga, szykowała draby. Aż przyszło do pikiety, kiedy w krótkim czesie Na grzbiet jej szachownicę kańczugiem przeniesie. ŁADA 86. DO HERBOWNEGO MNICHA
Przyjechał do mnie z wozem mnich po żebraninie. Znać, że szlachcic, bo zaraz prawi o rodzinie. Pytam o herb. „Ładą się ociec pieczętował, Lecz ja nie dbam, byłem wóz zbożem naładował. Ładowałem też z młodu pistolety prochem; Teraz z żołądkiem
zwadzie Pierwej jeszcze niż jemu stawiała w zakładzie. Skrobie głowę, zostając w wielkim oraz strachu, Żeby od inszych metu nie brała i szachu,
Bo mając szachownicę i z matki, i z baby, Rada na niej, nieboga, szykowała draby. Aż przyszło do pikiety, kiedy w krótkim czesie Na grzbiet jej szachownicę kańczugiem przeniesie. ŁADA 86. DO HERBOWNEGO MNICHA
Przyjechał do mnie z wozem mnich po żebraninie. Znać, że szlachcic, bo zaraz prawi o rodzinie. Pytam o herb. „Ładą się ociec pieczętował, Lecz ja nie dbam, byłem wóz zbożem naładował. Ładowałem też z młodu pistolety prochem; Teraz z żołądkiem
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 436
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.” Aż kucharz: „Na ryneczce czy na brytwanneczce?” „Smaż, na czym chcesz, bo cię zjem, złodzieju, z nogami.” Znowu ów: „Z kubebami czy z kardamonami?” Widząc, że zdrajca bawi pytaniem tak długiem: „Daj na zimno!” — wyciąwszy po szyi kańczugiem. 316. LISZKA GŁÓD ZASYPIA
O liszce tego nie wiem, jeśli prawdę piszą, Że kiedy ani ptakiem, ani w polu myszą Nie może się obłowić, żeby głodu, który Dokucza jej, nie cierpieć, idzie spać do dziury. I między ubogimi ludźmi takie liszki Znajdziesz, co snem zgłodzone odłudzają kiszki. Kupę
.” Aż kucharz: „Na ryneczce czy na brytwanneczce?” „Smaż, na czym chcesz, bo cię zjem, złodzieju, z nogami.” Znowu ów: „Z kubebami czy z kardamonami?” Widząc, że zdrajca bawi pytaniem tak długiem: „Daj na zimno!” — wyciąwszy po szyi kańczugiem. 316. LISZKA GŁÓD ZASYPIA
O liszce tego nie wiem, jeśli prawdę piszą, Że kiedy ani ptakiem, ani w polu myszą Nie może się obłowić, żeby głodu, który Dokucza jej, nie cierpieć, idzie spać do dziury. I między ubogimi ludźmi takie liszki Znajdziesz, co snem zgłodzone odłudzają kiszki. Kupę
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 183
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bym, niż od szable ranę, raz od kija. Wolałbym go zbyć maścią z chłopem i z mieszczuchem Niż rok u cyrulika leżeć pod flejtuchem. I wielka, i bolesna od żelaza plaga, Lecz większa od kańczuka i kija zniewaga. Czci mię, jak szlachcica; bij, jak chłopa, kańczugiem. Nie szablą, zwadzęli się — zgodzisz jedno z drugiem; Prawa nie bój, bo mi to w kalecie zostanie, Co na cyrulików, co miałem łożyć na nie. 540. POJMAŁEM TATARZYNA
Kupił wieś sposobami sąsiad u sąsiada, Stare przejął, nowymi długami dokłada. Więc gdy co rok od wszytkich
bym, niż od szable ranę, raz od kija. Wolałbym go zbyć maścią z chłopem i z mieszczuchem Niż rok u cyrulika leżeć pod flejtuchem. I wielka, i bolesna od żelaza plaga, Lecz większa od kańczuka i kija zniewaga. Czci mię, jak szlachcica; bij, jak chłopa, kańczugiem. Nie szablą, zwadzęli się — zgodzisz jedno z drugiem; Prawa nie bój, bo mi to w kalecie zostanie, Co na cyrulików, co miałem łożyć na nie. 540. POJMAŁEM TATARZYNA
Kupił wieś sposobami sąsiad u sąsiada, Stare przejął, nowymi długami dokłada. Więc gdy co rok od wszytkich
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 332
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się żołnierz z wdową, starą a zaletną. Miała wioskę i drugą; tego nie wie, że zła, Że i pijaczka, mucha na miedzie uwięzia. Więc kiedy się małżeństwo naaprzykrzyło gorzej,
A służba mu się z grzecznym rotmistrzem otworzy, Choć mu żona zapisze dożywocie długiem, Woli konia niźli ją co dzień ciąć kańczugiem. Pisze się pod chorągiew, gdzie swoją niedolą Wpadł w pogańską, wyszedszy z domowej, niewolą. I kiedy go nie widać rok, drugi i trzeci, Wiozła się za inszego, nie miawszy z tym dzieci Tymczasem ów daje znać, że jest na wykupie; Mając też wniosku swego coś na jej chałupie,
się żołnierz z wdową, starą a zaletną. Miała wioskę i drugą; tego nie wie, że zła, Że i pijaczka, mucha na miedzie uwięzia. Więc kiedy się małżeństwo naaprzykrzyło gorzej,
A służba mu się z grzecznym rotmistrzem otworzy, Choć mu żona zapisze dożywocie długiem, Woli konia niźli ją co dzień ciąć kańczugiem. Pisze się pod chorągiew, gdzie swoją niedolą Wpadł w pogańską, wyszedszy z domowej, niewolą. I kiedy go nie widać rok, drugi i trzeci, Wiozła się za inszego, nie miawszy z tym dzieci Tymczasem ów daje znać, że jest na wykupie; Mając też wniosku swego coś na jej chałupie,
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 359
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swojego po węgłach, po ścienie, Jeśli nie ma drabiny, nieboraczka wżenie. TERPSYCHORE
Sernik nieboraczkowi, a zrzędziosze grzęda Należy; lecz nie w każdym stadle taka zrzęda. Są, co za jednym z sobą pięknie siedzą stołem, Z sobą zawsze w taneczek pięknym idą kołem; Bywa czasem goniony oknem na wyścigi: Mąż kańczugiem, a żona Wierciochem na migi. Niech się nikt złem od dobrych rzeczy nie odraża, Musiałby nigdy nie jeść, kto wszytko uważa. Dlatego się nie żenić? przed trzaskiem do łasa Nie iść? Mam za kulfana, mam go za bigasa! I panna, która za mąż z tej nie chce przyczyny,
swojego po węgłach, po ścienie, Jeśli nie ma drabiny, nieboraczka wżenie. TERPSYCHORE
Sernik nieboraczkowi, a zrzędziosze grzęda Należy; lecz nie w każdym stadle taka zrzęda. Są, co za jednym z sobą pięknie siedzą stołem, Z sobą zawsze w taneczek pięknym idą kołem; Bywa czasem goniony oknem na wyścigi: Mąż kańczugiem, a żona Wierciochem na migi. Niech się nikt złem od dobrych rzeczy nie odraża, Musiałby nigdy nie jeść, kto wszytko uważa. Dlatego się nie żenić? przed trzaskiem do łasa Nie iść? Mam za kulfana, mam go za bigasa! I panna, która za mąż z tej nie chce przyczyny,
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 95
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
umyśle miesza, Że mu się ta potrzeba nie udała piesza: Tedy on niezliczony tłum zuchwałych ciurów Rożnów, kijów nabrawszy, rohatyn, kosturów, Bieży w pole, o jaka sromotna zniewaga! Samym wrzaskiem tak one wielkie wojska strwaga, Ze uciekli i że się sami z sobą gnietli, A rózgą by ich byli i kańczugiem zmietli. Widząc to luźna czeladź i dorośli chłopi, Że przed dziećmi ucieka, że się Turczyn stropi, Suną się krzycząc z wałów, bieżą do nich wskoki A hetmani patrzący dzierżą się za boki. W ostatku się i boją, aby im nie wzięli Tyłu Turcy i razem w tabor nie wgarnęli. Przeto pułkom,
umyśle miesza, Że mu się ta potrzeba nie udała piesza: Tedy on niezliczony tłum zuchwałych ciurów Rożnów, kijów nabrawszy, rohatyn, kosturów, Bieży w pole, o jaka sromotna zniewaga! Samym wrzaskiem tak one wielkie wojska strwaga, Ze uciekli i że się sami z sobą gnietli, A rózgą by ich byli i kańczugiem zmietli. Widząc to luźna czeladź i dorośli chłopi, Że przed dziećmi ucieka, że się Turczyn stropi, Suną się krzycząc z wałów, bieżą do nich wskoki A hetmani patrzący dzierżą się za boki. W ostatku się i boją, aby im nie wzięli Tyłu Turcy i razem w tabor nie wgarnęli. Przeto pułkom,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 156
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924