przysłanych od Smogorzewskiego, obersztelejtnanta regimentu konnego buławy wielkiej W. Ks. Lit., którzy, gdy z Zellem, porucznikiem tegoż regimentu, mieli zwadę swoją i wyzwał go Giesztor na pojedynek, a Zell porucznik nie chciał się z nimi bić, tedy Giesztor podczas targu w Kamieńcu pilnował na Zella i konno jadąc Zella kańczukiem, piechotą idącego, obił. Pozwał o to Smogorzewski obersztelejtnant Giesztora na roczki brzeskie i tam na nim i na
jego drugim koledze kondemnatę otrzymawszy, bez urzędu żadnego posłał komendę regimentową, która na dom szlachecki najechawszy pobrała! ich. Kazał tedy obydwóch okować i posłał do trybunału, do Mińska. Trybunał stawionych tych szlachtę wiegzaminowawszy
przysłanych od Smogorzewskiego, obersztelejtnanta regimentu konnego buławy wielkiej W. Ks. Lit., którzy, gdy z Zellem, porucznikiem tegoż regimentu, mieli zwadę swoją i wyzwał go Giesztor na pojedynek, a Zell porucznik nie chciał się z nimi bić, tedy Giesztor podczas targu w Kamieńcu pilnował na Zella i konno jadąc Zella kańczukiem, piechotą idącego, obił. Pozwał o to Smogorzewski obersztelejtnant Giesztora na roczki brzeskie i tam na nim i na
jego drugim koledze kondemnatę otrzymawszy, bez urzędu żadnego posłał komendę regimentową, która na dom szlachecki najechawszy pobrała! ich. Kazał tedy obodwoch okować i posłał do trybunału, do Mińska. Trybunał stawionych tych szlachtę wyegzaminowawszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 634
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tak szaleni, Że dla jednego razu z młoduchą się żeni, A niźli na drugi raz zbierze się chudzina, Otwarte wszytkim wrota na pytel do młyna. Takową miał wójt jeden w miasteczku na Rusi; Długo jednak pokrywa i żal w sercu dusi, Aż kiedy jawnie chodzą żołnierze do pani, Hałasuje, a potem i kańczukiem zgani. Cóż ta czyni niecnota? z owymi na zmowie, Każe im przyść z furyją, w rzeczy mu na zdrowie. Wyjźrawszy potem oknem, krzyknie co ma garła: „Kryj się, mużu”; tymczasem drzwi w izbie przywarła. Zdechł nieborak, nie widzi do schowania dziury. Stała tam wywrócona dnem beczka
tak szaleni, Że dla jednego razu z młoduchą się żeni, A niźli na drugi raz zbierze się chudzina, Otwarte wszytkim wrota na pytel do młyna. Takową miał wójt jeden w miasteczku na Rusi; Długo jednak pokrywa i żal w sercu dusi, Aż kiedy jawnie chodzą żołnierze do pani, Hałasuje, a potem i kańczukiem zgani. Cóż ta czyni niecnota? z owymi na zmowie, Każe im przyść z furyją, w rzeczy mu na zdrowie. Wyjźrawszy potem oknem, krzyknie co ma garła: „Kryj się, mużu”; tymczasem drzwi w izbie przywarła. Zdechł nieborak, nie widzi do schowania dziury. Stała tam wywrócona dnem beczka
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 529
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z daleka czy z bliska, Leci z ściany na ziemię, choć ją często ciska; Dopiero się jej trzyma, przybijeli ćwiekiem. Coś bywa podobnego z nieposłusznym człekiem: Wołasz nań, prosisz abo grozisz na przemiany, Tak się go wszytko imię, jako i groch ściany. Lepiej złego, choć rzadko, kańczukiem zacinać, Niż bez przestanku wołać, niż go upominać. Ciebie gęba wołając, jego najmniej uszy Nie bolą. Niechże mu raz kańczuk skóry ruszy, Poprawi się, drugiego nie czekając — tuszę. Cały dzień moczy brudną kucharka łoktuszę: Trzyma brud, choćby mokła i dłużej w jezierze; Puści-ć, gdy
z daleka czy z bliska, Leci z ściany na ziemię, choć ją często ciska; Dopiero się jej trzyma, przybijeli ćwiekiem. Coś bywa podobnego z nieposłusznym człekiem: Wołasz nań, prosisz abo grozisz na przemiany, Tak się go wszytko imie, jako i groch ściany. Lepiej złego, choć rzadko, kańczukiem zacinać, Niż bez przestanku wołać, niż go upominać. Ciebie gęba wołając, jego najmniej uszy Nie bolą. Niechże mu raz kańczuk skóry ruszy, Poprawi się, drugiego nie czekając — tuszę. Cały dzień moczy brudną kucharka łoktuszę: Trzyma brud, choćby mokła i dłużej w jezierze; Puści-ć, gdy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 40
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, W dożywotną nienawiść kochanie przepadło. W samych tam uściech miłość dla ciała wygody; Znać, że nigdy nie było szczerej w sercu wprzódy. Czując, że mu na wieczną nieprzyjaźń zarobił, Zaraz drugi odprawił, jeśli sługę pobił. Znam takiego, ba, w jednym domu z sobą żyjem, Co się rózgą, kańczukiem, a dopieroż kijem Żadnego nie tknął z dzieci, choć też i zarobi; Miłością swą miłość w nim do cnoty sposobi, Miłością głupstwa jego młodości zwycięża. Jeśliż to ojca, a cóż nie ma zdobić męża, Kiedy, jako swe ciało, nie cudze, nie inne, Że mdlejsze, słabsze,
, W dożywotną nienawiść kochanie przepadło. W samych tam uściech miłość dla ciała wygody; Znać, że nigdy nie było szczerej w sercu wprzódy. Czując, że mu na wieczną nieprzyjaźń zarobił, Zaraz drugi odprawił, jeśli sługę pobił. Znam takiego, ba, w jednym domu z sobą żyjem, Co się rózgą, kańczukiem, a dopieroż kijem Żadnego nie tknął z dzieci, choć też i zarobi; Miłością swą miłość w nim do cnoty sposobi, Miłością głupstwa jego młodości zwycięża. Jeśliż to ojca, a cóż nie ma zdobić męża, Kiedy, jako swe ciało, nie cudze, nie ine, Że mdlejsze, słabsze,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 118
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trzech synów z kijmi na pomocy; We dnie swarzy, po całej gra pobudkę nocy. Nie żołnierzem na koniu, ale prostym chłopem Na kobyle by wolał tłuc oklep galopem. 401. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Widząc, że szlachta po wsiach z swoich dworskich wzorów, Jako mieszczanie z kmiećmi, nie płaci poborów (Kańczukiem abo kijem bić ich trudno, co go Darmo często potyka, tamtym płacił drogo; Co cięższa, żołnierz mu się nadprzykszy przechodni, Od czego tamci w domach i we wsiach swobodni), Kupił szlachectwo (bo dziś, komu się zabaży, Byle były pieniądze, wszytkim na przedaży) Mieszczanin, który mając kamienicę w
trzech synów z kijmi na pomocy; We dnie swarzy, po całej gra pobudkę nocy. Nie żołnierzem na koniu, ale prostym chłopem Na kobyle by wolał tłuc oklep galopem. 401. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Widząc, że szlachta po wsiach z swoich dworskich wzorów, Jako mieszczanie z kmiećmi, nie płaci poborów (Kańczukiem abo kijem bić ich trudno, co go Darmo często potyka, tamtym płacił drogo; Co cięższa, żołnierz mu się nadprzykszy przechodni, Od czego tamci w domach i we wsiach swobodni), Kupił szlachectwo (bo dziś, komu się zabaży, Byle były pieniądze, wszytkim na przedaży) Mieszczanin, który mając kamienicę w
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 238
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ś prawu przeciwny. Szlachcic wolny; niech płaci kamienica grzywny.” Pisze gospody żołnierz, szlachcic swojej nie da: „Nie mieszka szlachta w miastach — żołnierz odpowieda Rzemieślnik, szynkarz darmo tym tytułem chlubi.” A gdy ów choć pod nosem rzecze mu coś grubiej, Sunie ten do kańczuka. „Tkni jedno szlachcica Kańczukiem! Urośnie mu na grzbiecie pszenica” — Rzecze skoźliwszy czoło. Tu żołnierz do broni, Chce pysk przejechać, ale garścią go zasłoni (Podobniej na szlachectwo niźli dla szlachectwa, W wojsku, nie w mieście było przyjść mu do kalectwa); I sam na się, żeby w niej lepszą miał wygodę, W jego
ś prawu przeciwny. Szlachcic wolny; niech płaci kamienica grzywny.” Pisze gospody żołnierz, szlachcic swojej nie da: „Nie mieszka szlachta w miastach — żołnierz odpowieda Rzemieślnik, szynkarz darmo tym tytułem chlubi.” A gdy ów choć pod nosem rzecze mu coś grubiej, Sunie ten do kańczuka. „Tkni jedno szlachcica Kańczukiem! Urośnie mu na grzbiecie pszenica” — Rzecze skoźliwszy czoło. Tu żołnierz do broni, Chce pysk przejechać, ale garścią go zasłoni (Podobniej na szlachectwo niźli dla szlachectwa, W wojsku, nie w mieście było przyjść mu do kalectwa); I sam na się, żeby w niej lepszą miał wygodę, W jego
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 238
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dzień trzeci, Wyjąwszy, gdzie sam schował, do mnie ją przynosi, I zaraz, jaki zwyczaj, o należne prosi. „Sama — rzekę — rzecz mówi: nie był tu nikt obcy, Strzegą łyżek, nie bierą należnego chłopcy. Kiedyś nie brał o zgubę, ukradszy ją, łyżki, Niechżeć tylnej kańczukiem pomacają kiszki.” Jakoż zaraz na suchej przyzna się klisterze, Że ją dla należnego tylko z szafy bierze. Wziąwszy potem ćwiczenie od hajduka rzeźne, Obrzydło mu do śmierci takowe należne. 417. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Tyleż ze sługi, drogo płacąc mu, pociechy: Poślę go po potrzebie swej, a
dzień trzeci, Wyjąwszy, gdzie sam schował, do mnie ją przynosi, I zaraz, jaki zwyczaj, o należne prosi. „Sama — rzekę — rzecz mówi: nie był tu nikt obcy, Strzegą łyżek, nie bierą należnego chłopcy. Kiedyś nie brał o zgubę, ukradszy ją, łyżki, Niechżeć tylnej kańczukiem pomacają kiszki.” Jakoż zaraz na suchej przyzna się klisterze, Że ją dla należnego tylko z szafy bierze. Wziąwszy potem ćwiczenie od hajduka rzeźne, Obrzydło mu do śmierci takowe należne. 417. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Tyleż ze sługi, drogo płacąc mu, pociechy: Poślę go po potrzebie swej, a
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 249
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wyliczy; Mnieć by to w dobrym rządzie, gdziem się sam zubożył, Trzeba wracać, com na nie od młodości łożył. Grzech bić, chyba żeby kto z pism świętych wymazał, Gdzie drażnić ojcom dziatek apostoł zakazał; W mym rozumie nie może, nie wiem, jako w czyjem, Gorzej drażnić, kańczukiem tylko abo kijem. Lecz i statut szlachecki temu jest przeciwny, Karząc za to oboje przez wieżą, przez grzywny.” 493. SWOJĘ ŁAPĘ WYJĄĆ, CUDZĄ WSTAWIĆ
„Kupiłem wieś wiecznością, niż się stała, taniej.” „Czemuż nie mieszkasz?” „Sumę ma zastawnik na niej. Przejąłem
wyliczy; Mnieć by to w dobrym rządzie, gdziem się sam zubożył, Trzeba wracać, com na nie od młodości łożył. Grzech bić, chyba żeby kto z pism świętych wymazał, Gdzie drażnić ojcom dziatek apostoł zakazał; W mym rozumie nie może, nie wiem, jako w czyjem, Gorzej drażnić, kańczukiem tylko abo kijem. Lecz i statut szlachecki temu jest przeciwny, Karząc za to oboje przez wieżą, przez grzywny.” 493. SWOJĘ ŁAPĘ WYJĄĆ, CUDZĄ WSTAWIĆ
„Kupiłem wieś wiecznością, niż się stała, taniej.” „Czemuż nie mieszkasz?” „Sumę ma zastawnik na niej. Przejąłem
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 297
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nikt sprawić Z ksiąg nie może, za prawdę swe koncepty prawić; Lecz zaświeci-ć też słońce z tak długiego cienia, Gdzie Bóg otworzy księgę każdego sumnienia. 539. GORSZY HONOR OD ZNIEWAGI
Rąbaj ostrzem szlachcica, bij do woli płazem, Nie dbaj, byłeś bił szablą, byłeś bił żelazem; Wara kańczukiem, wara tykać się go kijem: Wielki kryminał. Trudno mam o grzbiecie czyjem Sądzić. Jest siłu takich, trzymam z nimi i ja: Wolałbym, niż od szable ranę, raz od kija. Wolałbym go zbyć maścią z chłopem i z mieszczuchem Niż rok u cyrulika leżeć pod flejtuchem. I
nikt sprawić Z ksiąg nie może, za prawdę swe koncepty prawić; Lecz zaświeci-ć też słońce z tak długiego cienia, Gdzie Bóg otworzy księgę każdego sumnienia. 539. GORSZY HONOR OD ZNIEWAGI
Rąbaj ostrzem szlachcica, bij do woli płazem, Nie dbaj, byłeś bił szablą, byłeś bił żelazem; Wara kańczukiem, wara tykać się go kijem: Wielki kryminał. Trudno mam o grzbiecie czyjem Sądzić. Jest siłu takich, trzymam z nimi i ja: Wolałbym, niż od szable ranę, raz od kija. Wolałbym go zbyć maścią z chłopem i z mieszczuchem Niż rok u cyrulika leżeć pod flejtuchem. I
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 332
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987