prosty instrument się zgodzi, Wykrzkującej poświadczając młodzi. Ledwie to wyrzekł, ona w czystym zdroju Obmywszy członki niebieskie, do stroju Wszytka się uda; szaty i włos złoty Zyczliwe Nimfy sposobią z ochoty Już pogotowiu wóz czeka kwiecisty, A w nim gołębi białych cug parzysty Kwieciem sprzężony, kwieciem tchną wędzidła; Ambry i wszelkie przechodząc kadzidła, Różnego ptastwa snują się szeregi, Co Atezjuskie, co Laryiskie brzegi Pieniem swym głaszczą; i co nad Benakiem Kwilą; tu gęstym zlatują orszakiem. Stada łabędzi z swojemi lamenty, Erydanowe puściwszy zakręty: Tu się przenoszą; i nad przyrodzenie Wesołe nucą po powietrzu pienie. Więc Amorkowie, swego jaki taki Dopadszy, one
prosty instrument się zgodźi, Wykrzkuiącey poświadczáiąc młodźi. Ledwie to wyrzekł, oná w czystym zdroiu Obmywszy członki niebieskie, do stroiu Wszytká się uda; száty y włos złoty Zyczliwe Nimfy sposobią z ochoty Iuż pogotowiu woz czeka kwiećisty, A w nim gołębi białych cug parzysty Kwiećiem sprzężony, kwiećiem tchną wędźidłá; Ambry y wszelkie przechodząc kadźidłá, Rożnego ptástwá snuią się szeregi, Co Athezyuskie, co Láryiskie brzegi Pieniem swym głaszczą; y co nád Benakiem Kwilą; tu gęstym zlátuią orszakiem. Stádá łábędźi z swoiemi lámenty, Erydánowe puśćiwszy zakręty: Tu się przenoszą; y nád przyrodzenie Wesołe nucą po powietrzu pienie. Więc Amorkowie, swego iáki táki Dopadszy, one
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 54
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
przyrodzone. 163. Dopiero ziemia miast i grodów kołem Okryta, ledwie w niebo wznioższy głowę: Westchnie, i gęstym przysuta popiłoem Do Rządzcy niebios tę uczyni mowę; Oddal o wielki Jowiszu te trowgę, Uśmierz tak srogą i nagłą pozogę. 164. Wszak jeśli mię te do szczętu pożary Zgubią, wraz lasy i wonne kadzidła Zginą: i twoich ołtarzów ofiary Żadnego więcej mieć nie będą bydła. Jeśli zaś do mnie gniewu masz przyczynę: Niechajże raczej z ręku twoich ginę. 165. Ale już siły i słowa ustają, Z spalonych we mnie okrutnie wnętrzności. Jakież mię lochy i jakie zatają Przepaści, od tych upałów srogości. Nie
przyrodzone. 163. Dopiero źiemiá miast y grodow kołem Okryta, ledwie w niebo wznioższy głowę: Westchnie, y gęstym przysuta popiłoem Do Rządzcy niebios tę uczyni mowę; Oddal o wielki Iowiszu te trowgę, Vśmierz ták srogą y nagłą pozogę. 164. Wszák ieśli mię te do szczętu pożáry Zgubią, wraz lásy y wonne kádźidłá Zginą: y twoich ołtarzow ofiáry Zadnego więcey mieć nie będą bydłá. Ieśli záś do mnie gniewu masz przyczynę: Niechayże ráczey z ręku twoich ginę. 165. Ale iuż śiły y słowá ustáią, Z spalonych we mnie okrutnie wnętrznośći. Iákież mię lochy y iákie zátáią Przepáśći, od tych upałow srogośći. Nie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 103
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
przeniósł cię i lotem. Znowum się bała, abyś dla nieznaku, Nie zawiązł był gdzie na Hebrowym haku; I żeby twoje, dla jakiej niesprawy Nie zatonęły w siwych nurtach nawy. Częstom i Bogów, ażebyś był zdrowy, Błagała; paląc popiół bursztynowy, I przy modlitwach czyniła ofiary, Dając kadzidła, piżma, wonie, pary. Często życzliwe, gdy Fawoniusze Sprzyjały morzu, czekałam cię z dusze, Mówiąc do siebie; jeżeli zdrów ninie, To już on pewnie; nie kto inszy płynie. Zgoła cokolwiek trudnić może w drodze, To miłość kładła przed oczy niebodze; Ogląałam się na wszystkie zawady; Ile
przeniosł ćię y lotem. Znowum się bałá, ábyś dla nieznáku, Nie záwiązł był gdzie ná Hebrowym haku; Y żeby twoie, dla iákiey niespráwy Nie zátonęły w śiwych nurtách náwy. Częstom y Bogow, ażebyś był zdrowy, Błágáłá; paląc popioł bursztynowy, Y przy modlitwách czyniła ofiáry, Dáiąc kádźidłá, piżmá, wonie, páry. Często życzliwe, gdy Fawoniusze Sprzyiáły morzu, czekáłám cię z dusze, Mowiąc do śiebie; ieżeli zdrow ninie, To iuż on pewnie; nie kto inszy płynie. Zgołá cokolwiek trudnić może w drodze, To miłość kłádłá przed oczy niebodze; Ogląáłám się ná wszystkie zawády; Ile
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 13
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
żałował: 8. Kapłanom wina zakazano pod posługowanie, i przyczyny tego. 12. Czego pożywać mieli z tych rzeczy, które od Ofiar zostawały. 16. Mojżesz Kapłany do powinności ich upomina. 1.
TEdy Synowie Aaronowi Nadab i Abin/ wziąwszy każdy kadzielnicę swoję/ włożyli w nią ognia/ i włożywszy nań kadzidła/ ofiarowali przed obliczem Pańskim ogień obcy/ czego im był nie rozkazał. 2. Przetoż wyszedszy ogień od twarzy Pańskiej/ poraził je/ i pomarli przed Panem. 3. Zatym rzekł Mojżesz do Aarona: Toć to jest co opowiedział PAN/ mówiąc: w tych którzy przystępują do mnie/ poświęcony będę/
żáłował: 8. Kápłánom winá zakazano pod posługowánie, y przycżyny tego. 12. Czego pożywáć mieli z tych rzeczy, ktore od Ofiar zostawáły. 16. Mojzesz Kápłány do powinnośći ich upomina. 1.
TEdy Synowie Aáronowi Nádáb y Abin/ wźiąwszy káżdy kádźielnicę swoję/ włożyli w nię ogniá/ y włożywszy nań kádźidłá/ ofiárowáli przed obliczem Páńskim ogien obcy/ cżego jm był nie rozkazał. 2. Przetoż wyszedszy ogień od twarzy Páńskiey/ poráźił je/ y pomárli przed Pánem. 3. Zátym rzekł Mojzesz do Aároná: Toć to jest co opowiedźiał PAN/ mowiąc: w tych ktorzy przystępują do mnie/ poświęcony będę/
Skrót tekstu: BG_Kpł
Strona: 111
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Kapłańska
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
) I myśli i wzrok głodny nakarmili. Godziny sobie dla widoku kradną, Ażeby miłość smutną pocieszyli. Mile im Wrenus przytym posłużyła A co się stało — ona to sprawiła. 27
Tobie, Fortuno, któraś im zdarzyła Tak wielki fawor, niechaj ci dziękują, Żeś im w potrzebie onych usłużyła. Niech ci kadzidła wonne ofiarują, Ale na zdradę niechaj utyskują Kupidynowę, która ich wprawiła W grobowe progi, kędy spoczywają. Na Kupidyna wiecznie narzekają. 28
Dzień sobie jeden z kondiktu własnego Obrawszy pewny — mieli naznaczony, W który iść mieli do pola bliskiego (Ten plac przy mieście blisko położony), Tam mieli rany serca tęskliwego Uleczyć
) I myśli i wzrok głodny nakarmili. Godziny sobie dla widoku kradną, Ażeby miłość smutną pocieszyli. Mile im Wrenus przytym posłużyła A co się stało — ona to sprawiła. 27
Tobie, Fortuno, ktoraś im zdarzyła Tak wielki fawor, niechaj ci dziękują, Żeś im w potrzebie onych usłużyła. Niech ci kadzidła wonne ofiarują, Ale na zdradę niechaj utyskują Kupidynowę, ktora ich wprawiła W grobowe progi, kędy spoczywają. Na Kupidyna wiecznie narzekają. 28
Dzień sobie jeden z kondiktu własnego Obrawszy pewny — mieli naznaczony, W ktory iść mieli do pola bliskiego (Ten plac przy mieście blisko położony), Tam mieli rany serca teskliwego Uleczyć
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 13
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
w żyłach moich zsiadła, Oczy w słup poszły, gdy nie widzą swego, Który jest słońcem ich, ulubionego; I już je prawie ostatnie zawieram, Ach, nie widząc go mdleję i umieram, Córki, syjońskie, me kochane siostry, Rwicie te zioła, które mają ostry Zapach i które posilają serce, Kurzcie kadzidła wonne na fajerce, Ratujcie tę mdłość ciężką serca mego Abo mi raczej przywróćcie miłego! EMBLEM A 28
Miłość święta karmi piersiami Oblubienicę swoję. Napis: Smaczniejsze są piersi Twoje niż wino. Cant. 1, 1.
O, jako wielką słodycz w Twoich czuję Piersiach, które, me Kochanie, podawasz; Twe wdzięczne
w żyłach moich zsiadła, Oczy w słup poszły, gdy nie widzą swego, Który jest słońcem ich, ulubionego; I już je prawie ostatnie zawieram, Ach, nie widząc go mdleję i umieram, Córki, syjońskie, me kochane siostry, Rwicie te zioła, które mają ostry Zapach i które posilają serce, Kurzcie kadzidła wonne na fajerce, Ratujcie tę mdłość ciężką serca mego Abo mi raczej przywróćcie miłego! EMBLEM A 28
Miłość święta karmi piersiami Oblubienicę swoję. Napis: Smaczniejsze są piersi Twoje niż wino. Cant. 1, 1.
O, jako wielką słodycz w Twoich czuję Piersiach, które, me Kochanie, podawasz; Twe wdzięczne
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 294
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
? wierzcież i w to/ że złość pokarano. Gdzieby więc być naturę nie od tego miano/ Lubom Ismarskim/ i swej winsuzie dziedzinie/ Winszuje tej/ że z tamtą nie w rodzie krainie/ Gdzie to złe wylągło się. niech wonne Amomy/ Niechaj przyródne kosty/ niechaj Cynamomy/ Niech wydawa kadzidła z drzewa wytopniałe/ I insze/ kraj Panchajski/ zioła okazałe. Gdy Mirhe niesie: nowy pień tego niegodzien. Sam broniąswą Kupido przy się być ci szkodzień/ I pomija zbrodnię twoą/ pochodniami swemi. Ożogiem cię Stygowym/ i Echidny złemi/ Z trzech sióstr któraś otchneła. Srogą pachnie złością Ojca nienayźrzeć: sroższą
? wierzćież y w to/ że złość pokarano. Gdźieby więc być naturę nie od tego miano/ Lubom Ismárskim/ y swey winsuzie dźiedźinie/ Winszuie tey/ że z támtą nie w rodźie krainie/ Gdźie to złe wylągło się. niech wonne Amomy/ Niechay przyrodne kosty/ niechay Cynámomy/ Niech wydawa kádźidłá z drzewá wytopniáłe/ Y insze/ kray Páncháyski/ źiołá okazáłe. Gdy Mirhe nieśie: nowy pień tego niegodźien. Sam broniąswą Kupido przy się być ći szkodźien/ Y pomiia zbrodnię twoą/ pochodniámi swemi. Ożogiem ćię Stygowym/ y Echidny złemi/ Z trzech śiostr ktoraś otchnełá. Srogą pachnie złośćią Oycá nienáyźrzeć: sroższą
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 253
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
jad gromiła, czoło stawiła.
Ciebie też potym w błękitnym obłoku stawiło niebo rodziców twych oku, a w białym runie podle szaty twojej baranek stoi.
Ti cesarzewnie lecząc we śnie wrzody, namówiłaś ją do zbawiennej wody i mistrzem jej był od głuchej ofiary grób twój do wiary.
Szczęśliwa, tobie pali Kościół wonne kadzidła, wnukom i niezapomnione imię twe, które świetnych gwiazd dotyka, co rok wytyka.
Ale już brzegu wiosło się me chwyta i już nic, jedno do tej, która czyta, rzecz krótka wróci: Masz imię, miej sprawy, boć to cel prawy.
A z tym oddaj jej pod chorągiew siebie,
jad gromiła, czoło stawiła.
Ciebie też potym w błękitnym obłoku stawiło niebo rodziców twych oku, a w białym runie podle szaty twojej baranek stoi.
Ty cesarzewnie lecząc we śnie wrzody, namówiłaś ją do zbawiennej wody i mistrzem jej był od głuchej ofiary grób twój do wiary.
Szczęśliwa, tobie pali Kościół wonne kadzidła, wnukom i niezapomnione imię twe, które świetnych gwiazd dotyka, co rok wytyka.
Ale już brzegu wiosło się me chwyta i już nic, jedno do tej, która czyta, rzecz krótka wróci: Masz imię, miej sprawy, boć to cel prawy.
A z tym oddaj jej pod chorągiew siebie,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 165
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995