Przestałem się turbować o mandat wydany mi na sejm o komisją wohyńską, ale jednak tkwiała mi w myślach uknowana jakaś zemsta o sejmik brzeski od księcia kanclerza i Fleminga, podskarbiego lit. Tymczasem spotkałem się na ulicy z Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, który Flemingowi asystował i przed nim mimo starość swoją na koniu w kalwakacie jeździł. Zaczął ze mną witać się i jakoś przyszło z dyskursu wspomnienie o Bystrym, na którego ostatnimi najsromotniejszymi exarsi słowami, łając go o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta
Przestałem się turbować o mandat wydany mi na sejm o komisją wohyńską, ale jednak tkwiała mi w myślach uknowana jakaś zemsta o sejmik brzeski od księcia kanclerza i Fleminga, podskarbiego lit. Tymczasem spotkałem się na ulicy z Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, który Flemingowi asystował i przed nim mimo starość swoją na koniu w kalwakacie jeździł. Zaczął ze mną witać się i jakoś przyszło z dyskursu wspomnienie o Bystrym, na którego ostatnimi najsromotniejszymi exarsi słowami, łając go o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 446
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Posła Tureckiego
Dłużej się go nie zdało, gdy tak spieszył, bawić, A ludzkości tej, ludzkim wzajemnie się stawić. Przetożgo do karety prosi swojej z sobą Pan Poseł, wyprowadzić chcąc go swą osobą. Czcząć w nim charakter Posła, i jako gościowi, Lubo Senator, prawą dał ręke Bejowi. Tak w ludnej kalwakacie ludzi dworu swego, Pan Poseł wyprowadził Posła Tureckiego. W polu się pożegnawszy, Bei się ruszył wprzody, Potym Pan Poseł do swej powrócił gospody. I. Pan Poseł rusza ku Śniatyniu.
Stąd niebawiąc, dnia tegoż zaraz się ruszemy ku Śniatyniu, lub zlekka drogę miarkujemy, Respektem Sekretarza, a zaź
Posła Tureckiego
Dłużey się go nie zdáło, gdy tak spieszył, báwić, A ludzkości tey, ludzkim wzáiemnie się stáwić. Przetożgo do kárety prosi swoiey z sobą Pán Poseł, wyprowádzić chcąc go swą osobą. Czcżąć w nim chárákter Posłá, y iáko gościowi, Lubo Senátor, práwą dał ręke Beiowi. Ták w ludney kálwakácie ludzi dworu swego, Pan Poseł wyprowádził Posłá Tureckiego. W polu się pożegnáwszy, Bei się ruszył wprzody, Potym Pan Poseł do swey powrocił gospody. I. Pan Poseł rusza ku Sniatyniu.
Ztąd niebawiąc, dniá tegoż záraz się ruszemy ku Sniátyniu, lub zlekka drogę miárkuiemy, Respektem Sekretárza, á zaź
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 40
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
w zdrój wodny rozpłynął, Radby zasnął w Jaskini, radby w głodzie zginął. Ale poczekaj jeszcze, Boskie w tym sekreta, Czemu nieumrzesz, nie tu śmierci twojej meta. Masz posiłek na słabość masz do oczu chustkę, Saul ciągnie, chce nawiedzieć tę gdzie mieszkasz pustkę.
Trzy tysiące żołnierzy wiedzie w kalwakacie, Sobie na korzyść pewną, a Tobie ku stracie. Za tą przestrogą wnętrzną, czuje ranę żywą, Jakby go cierniem ukłoł, poparzył pokrzywą. Zale do żalów coraz przybywają nowe, Gdzież się już DAWID schroni, gdzie podzieje głowę? Zatarasuj mnie Boże, by tu nikt nieprzyszedł, I jam
w zdroy wodny rozpłynął, Rádby zásnął w Jáskini, rádby w głodzie zginął. Ale poczekáy ieszcze, Boskie w tym sekreta, Czemu nieumrzesz, nie tu śmierci twoiey meta. Mász posiłek ná słabość masż do oczu chustkę, Sául ciągnie, chce náwiedzieć tę gdzie mieszkasz pustkę.
Trzy tysiące żołnierzy wiedzie w kálwakacie, Sobie ná korzyść pewną, á Tobie ku stracie. Zá tą przestrogą wnętrzną, czuie ránę żywą, Jákby go cierniem ukłoł, popárzył pokrzywą. Zále do żalow coraz przybywaią nowe, Gdzież się iuż DAWID schroni, gdzie podzieie głowę? Zátarasuy mnie Boże, by tu nikt nieprzyszedł, Y iam
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Bom niekosztował w kraju Helikońskim Zrzodła kopytem wybitego końskim. Jaśnie OświecONEMU KsIĄZECIV, JEGO MOŚĆI KsIĘDZV, MICHAŁOWI Na Radziejowicach i Kryłowie, RADZIEJOWSKIEMV, BISKUPOWI WARMIŃSKIEMV, I SAMBIEŃSKIEMV, Panu i Dobrodziejowi swemu AUTOR.
TObie powtórnie, jak swojemu Panu Wielki Warmiński Książę Infułacie, Wiadoma na twych Pokojach Dywanu W jednejże zemną razem Kalwakacie, Uderza czołem, Muza moja z Granu I coć bez wdzięku przy ustnej delacie, Śpiewała w on czas; też i teraz pieje, AlerajniejszymPadwanem turnieje. 2. Reprezentujeć odprawione pole, Odbite Wiednie, poddane Strygony, Wzięte w godzinach trzech Stefanopole, W płomieniach Marsa, i krwawej Bellony, W jakim
Bom niekosztował w kraiu Helikońskim Zrzodłá kopytem wybitego końskim. IASNIE OSWIECONEMU XIĄZECIV, IEGO MOŚĆI XIĘDZV, MICHAŁOWI Ná Rádzieiowicách y Kryłowie, RADZIEIOWSKIEMV, BISKUPOWI WARMINSKIEMV, Y SAMBIENSKIEMV, Pánu y Dobrodzieiowi swemu AUTHOR.
TObie powtornie, iák swoiemu Pánu Wielki Warmiński Xiążę Infułaćie, Wiádoma na twych Pokoiách Dywánu W iedneyże zemną rázem Kálwákaćie, Vderza czołem, Muzá moia z Gránu Y coć bez wdźięku przy vstney delaćie, Spiewáłá w on czás; też y teraz pieie, AleraynieyszymPádwánem turnieie. 2. Reprezentuieć odpráwione pole, Odbite Wiednie, poddane Strygony, Wźięte w godźinách trzech Stephánopole, W płomięniách Marsá, y krwawey Bellony, W iákim
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: A2
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, dlatego za niedotrzymanie ich nie chciał włożyć na siebie żadnego vadium kary boskiej. Ale Niebieski Świadek oraz i Sędzia przewrotnych serc dosyć mocno ukarał krzywoprzysięstwo takie sromotnym końcem jego panowania, co się da widzieć w swoim miejscu. O KORONACJI KRÓLA 1764
W wigilią koronacji, to jest dnia 24 listopada, jachał król karetą przy wielkiej kalwakacie do kościoła księży misjonarzów na Krakowskim Przedmieściu będącego; gdzie przed obrazem św. Stanisława w wielkim ołtarzu wystawionym uczynił spowiedź przed Piotrem Śliwickim, wizytatorem misjonarskim, klęcząc przy taborecie, na którym usiadł Śliwicki. Nie zabawiła ta spowiedź pięciu pacierzy, rachując w to i absolucją, o której wolno sądzić, jak się komu podoba,
, dlatego za niedotrzymanie ich nie chciał włożyć na siebie żadnego vadium kary boskiej. Ale Niebieski Świadek oraz i Sędzia przewrotnych serc dosyć mocno ukarał krzywoprzysięstwo takie sromotnym końcem jego panowania, co się da widzieć w swoim miejscu. O KORONACJI KRÓLA 1764
W wigilią koronacji, to jest dnia 24 listopada, jachał król karetą przy wielkiej kalwakacie do kościoła księży misjonarzów na Krakowskim Przedmieściu będącego; gdzie przed obrazem św. Stanisława w wielkim ołtarzu wystawionym uczynił spowiedź przed Piotrem Śliwickim, wizytatorem misjonarskim, klęcząc przy taborecie, na którym usiadł Śliwicki. Nie zabawiła ta spowiedź pięciu pacierzy, rachując w to i absolucją, o której wolno sądzić, jak się komu podoba,
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 150
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak