w srogim utęsknieniu, Nic pewnego nie wiedząc o twym powodzeniu, Które nad własne zdrowie wyżej cenię sobie, Skład wszytkich moich pociech mając w twej osobie. W twej osobie, która jest panem sercu memu, Przetoć się też odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę, Nad naturę się na wiersz miękki zdobywając, A kochaniem niesforność rymów pokrywając. Miłość wielka mistrzyni podczas z podziwieniem, Moc swoję rozpościera i nad przyrodzeniem, Że do czego z natury człek nie był podobnym, Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety zabawy nie miewał, Ani
w srogim utesknieniu, Nic pewnego nie wiedząc o twym powodzeniu, Ktore nad własne zdrowie wyżej cenię sobie, Skład wszytkich moich pociech mając w twej osobie. W twej osobie, ktora jest panem sercu memu, Przetoć się też odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę, Nad naturę się na wiersz miękki zdobywając, A kochaniem niesforność rymow pokrywając. Miłość wielka mistrzyni podczas z podziwieniem, Moc swoję rozpościera i nad przyrodzeniem, Że do czego z natury człek nie był podobnym, Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety zabawy nie miewał, Ani
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
będąc tego słońca, Które Świat Polski oświeca i grzeje, A zaś od wschodu grubego Edońca Płomieńmi piecze; że jak Molosz zieje Nadtor i wiary; jest spolny Obrońca Gdy głos twój hymny, Bogu wdzięczne pieje Melchisedecha, Kapłańskiemi usty, Wielbiąc, by nam dał, wiek Bellony pusty. 6. Przyjmiże zatym Kamenę ubogą Co się na Twoim mszcząć miała pokoju; Teraz przez swoję niefortunę srogą Już oddalona z progu, i podwoju. Insza do Ciebie zapuszcza się drogą. Trąbę przynosząc Marsowego boju. Do której jeśli, Twa się ręka skłoni Z czym godniejszym się, napotym ukłoni. Pańskie Elogium.
1. POlski Monarcho, Sarmacjej Tronie
będąc tego słońcá, Ktore Swiát Polski oświeca y grzeie, A zaś od wschodu grubego Edońcá Płomieńmi piecze; że iák Molosz źieie Nádtor y wiary; iest spolny Obrońcá Gdy głos twoy hymny, Bogu wdźięczne pieie Melchisedechá, Kápłáńskiemi vsty, Wielbiąc, by nam dał, wiek Bellony pusty. 6. Przyimiźe zátym Kámenę vbogą Co się ná Twoim mszcząć miáłá pokoiu; Teraz przez swoię niefortunę srogą Iuż oddalona z progu, y podwoiu. Insza do Ciebie zapuszcza się drogą. Trąbę przynosząc Marsowego boiu. Do ktorey ieśli, Twá się ręká skłoni Z czym godnieyszym się, nápotym vkłoni. Páńskie Elogium.
1. POlski Monárcho, Sármácyey Thronie
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: A2v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
zgodzi muza, Bom się tu rodził; lecz że wszędy zgodni Rodzeni, strzeż się, przestrzegam, przewodniej. Apollo ani ratują cię muzy, Jeśli obaczą zbójcy złote guzy: Niech te śpiewają, tamten strzyla z łuku, Pewniejsza zbójcy cieszynka zza buku; Późno byś poznał poetycką wenę, Smutną na lesie śpiewając kamenę. A wiesz, coć powiem, zacny mój stolniku? Żebyć więcej słów przybyło w języku; I rzeźwiej strumień helikoński ciecze, Gdy mu nie słońce, lecz szyna przypiecze. 490 (N). ŁYSY
Lecie, kiedy najbarziej dokuczają muchy, Gziwe bydło spądzając z pola i pastuchy, Mając kilku sąsiadów gośćmi
zgodzi muza, Bom się tu rodził; lecz że wszędy zgodni Rodzeni, strzeż się, przestrzegam, przewodniej. Apollo ani ratują cię muzy, Jeśli obaczą zbójcy złote guzy: Niech te śpiewają, tamten strzyla z łuku, Pewniejsza zbójcy cieszynka zza buku; Późno byś poznał poetycką wenę, Smutną na lesie śpiewając kamenę. A wiesz, coć powiem, zacny mój stolniku? Żebyć więcej słów przybyło w języku; I rzeźwiej strumień helikoński ciecze, Gdy mu nie słońce, lecz szyna przypiecze. 490 (N). ŁYSY
Lecie, kiedy najbarziej dokuczają muchy, Gziwe bydło spądzając z pola i pastuchy, Mając kilku sąsiadów gośćmi
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 477
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nim język hojny i gorący, bądź upatruje pióro płynąc miodem, acz on pod osią Arkturową rodem. Ale inszego te czasu przymioty, mnie Jowisz, ciebie czeka on wóz złoty. XI. NA NENIJĄ DO PANA HERBORTA
Herborcie wielki, mojej słońce Muzy, pańskiego – acz nic – ty baczenia użyj, jeźlić Kamenę podłą i kwapioną posyłam, niżli Etezyje wioną, która, gdyć padnie rzewliwie przed nogi, podnieś ją, pełną łeż i gorzkiej trwogi i nic zdobnego nie ujźrzysz w niej, bo ta żałobę woli niż ubiór od złota. Bo który żeglarz śpiewa więc w okręcie, gdy wicher nagły drze żagiel na wstręcie
nim język hojny i gorący, bądź upatruje pióro płynąc miodem, acz on pod osią Arkturową rodem. Ale inszego te czasu przymioty, mnie Jowisz, ciebie czeka on wóz złoty. XI. NA NENIJĄ DO PANA HERBORTA
Herborcie wielki, mojej słońce Muzy, pańskiego – acz nic – ty baczenia użyj, jeźlić Kamenę podłą i kwapioną posyłam, niżli Etezyje wioną, która, gdyć padnie rzewliwie przed nogi, podnieś ją, pełną łeż i gorzkiéj trwogi i nic zdobnego nie ujźrzysz w niéj, bo ta żałobę woli niż ubiór od złota. Bo który żeglarz śpiewa więc w okręcie, gdy wicher nagły drze żagiel na wstręcie
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 222
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
po głosie go samem Poznały, idąc nazad od grobu z balsamem. Ty, że ani wtykając palców w jego blizny I boku otwartego nie mierząc szerzyzny, Wierzysz po mowie tylko, przez tłumacze święte, Że Pan śmierć, piekło, czarty zwyciężył przeklęte, Tobie też tę wesołą ofiaruję scenę, Którą muza przez grubą odleje kamenę. Materyjej pewnie nikt, choć kto formę zgani; Życz ucha łaskawego, o Wielmożna Pani! PROLOGUS
Wizerunk sprawy tak wielkiej i świętej, W której zawisły wszytkie fundamenty Zbawienia ludzi chrześcijańskiej wiary, Wedle niedoszłej szkoły naszej miary, Zacne słuchaczów katolickich grono, Gotujemy wam, co dziś ogłoszono Na wszytkie światy: jedyny Syn Boży
po głosie go samem Poznały, idąc nazad od grobu z balsamem. Ty, że ani wtykając palców w jego blizny I boku otwartego nie mierząc szerzyzny, Wierzysz po mowie tylko, przez tłumacze święte, Że Pan śmierć, piekło, czarty zwyciężył przeklęte, Tobie też tę wesołą ofiaruję scenę, Którą muza przez grubą odleje kamenę. Materyjej pewnie nikt, choć kto formę zgani; Życz ucha łaskawego, o Wielmożna Pani! PROLOGUS
Wizerunk sprawy tak wielkiej i świętej, W której zawisły wszytkie fundamenty Zbawienia ludzi chrześcijańskiej wiary, Wedle niedoszłej szkoły naszej miary, Zacne słuchaczów katolickich grono, Gotujemy wam, co dziś ogłoszono Na wszytkie światy: jedyny Syn Boży
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 602
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987