. Mineła burza, którą w-nasze strony Śmiało wywarły harde Aquilony: Czy w zapomnienie ma iść Polska siła, Która te wichry Szablą ukoiła? Lżejsze lub Pirrba, lub Pelasgów Zbroje, I dzienne trzech set Fabiuszów boje Tak lata głoszą? a Szwedzką furią Gromiący Polak, pójdzie w-Amnistyą? Nie da go milczeć Ojczysta Kamena I wieszczym duchem napuszona wena; Gdy TWARDOWSKIEGO żyć mu pióro każe, I cudze kleski na wstyd wieczny skaże. Gdzież się z-opisem Mars Ojczysty skłoni, Po krwawej bitnych trzech Narodów toni? Tyś mu na oku: Twe zwiedzieć, chce progi, I Polskie wspomnieć uśmierzone trwogi. Bo gdzież Port
. Mineła burza, ktorą w-nasze strony Smiáło wywárły harde Aquilony: Czy w zápomnienie ma iść Polska śiła, Ktora te wichry Száblą ukoiła? Lżeysze lub Pirrbá, lub Pelasgow Zbroie, I dźienne trzech set Fabiuszow boie Tak látá głoszą? á Szwedzką furyą Gromiący Polak, poydźie w-Amnistyą? Nie da go milczeć Oyczysta Kamená I wieszczym duchem nápuszona wená; Gdy TWARDOWSKIEGO żyć mu pioro każe, I cudze kleski ná wstyd wieczny skaże. Gdźiesz sie z-opisem Márs Oyczysty skłoni, Po krwawey bitnych trzech Narodow toni? Tyś mu ná oku: Twe zwiedźieć, chce progi, I Polskie wspomniec uśmierzone trwogi. Bo gdźiesz Port
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 3
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tak się skryłeś Jak mrówka w garku,
Warły się warły, I wraz się starły Kołka w zegarku:
Tak! tak niszczeją z Hardą nadzieją, Wyniosłe karki,
Jako więc kłosy, Lecą z pod kosy Zębatej Parki.
Niby w zawody, Spieszą Narody, Do jednej mety;
Pod też Helena, Co i Kamena Leci sztylety:
Biegłość i cera, Wszystko się zdziera Pędem gonitwy, DUCHOWNE.
Czas Orła goni, Zrywa Pogoni Wędzidła Litwy. Lwi, Gryfy, Słonie, Lamparty, konie Gdy więc pryskają, Aluzja do różnych Herbów.
W zuchwałym prysku, Przy strojnym błysku W umbrę padają.
Mitry, Buławy Łodzie i Nawy w
ták się skryłeś Iák mrowká w garku,
Wárły się wárły, Y wraz się stárły Kołká w zegárku:
Ták! ták niszczeią z Hárdą nádzieią, Wyniosłe kárki,
Iáko więc kłosy, Lecą z pod kosy Zębátey Parki.
Niby w zawody, Spieszą Narody, Do iedney mety;
Pod też Helená, Co y Kámená Leći sztylety:
Biegłość y cerá, Wszystko się zdźiera Pędem gonitwy, DVCHOWNE.
Czás Orłá goni, Zrywa Pogoni Wędźidłá Litwy. Lwi, Gryfy, Słonie, Lámpárty, konie Gdy więc pryskáią, Alluzya do rożnych Herbow.
W zuchwáłym prysku, Przy stroynym błysku W umbrę padáią.
Mitry, Bułáwy Łodźie y Náwy w
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 12
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
widzę kosą ogolone, Oczy ze swojej wyniść muszą pory A brwi, pazurem śmierci oskubione, Nigdy nie przyjdą już do własnej skory One kryształy w grobie położone. Grzeczność, uroda śliczna znikczemniała A na tę zgubę Kloto się rozśmiała. 109
Starzał się Parys, zgrzybiała Helena I Izabella poszła za marnością Światową, chociaż była jak Kamena, Skryła się w lochy z przedziwną gładkością, Której to żadna nie zrównała cera, Jednakże przecię poszła za starością. Herkules mężny i wielkiej śmiałości Nie ogniem zginął — ale od miłości. 110
Ciężki to impet i mężne tarany, Któremi bije miłość natarczywa; Jednakże przecie miłe od niej rany, Chociaż je bólem
widzę kosą ogolone, Oczy ze swojej wyniść muszą pory A brwi, pazurem śmierci oskubione, Nigdy nie przyjdą już do własnej skory One kryształy w grobie położone. Grzeczność, uroda śliczna znikczemniała A na tę zgubę Kloto się rozśmiała. 109
Starzał się Parys, zgrzybiała Helena I Izabella poszła za marnością Światową, chociaż była jak Kamena, Skryła się w lochy z przedziwną gładkością, Ktorej to żadna nie zrownała cera, Jednakże przecię poszła za starością. Herkules mężny i wielkiej śmiałości Nie ogniem zginął — ale od miłości. 110
Ciężki to impet i mężne tarany, Ktoremi bije miłość natarczywa; Jednakże przecie miłe od niej rany, Chociaż je bolem
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 38
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
choćże cienkie stawiam: Który mi/ z pod swych Kortyn Delfickich/ niebroni/ I slów wieszczych/ i Maju z Wawrzynu do skroni. Lub się duchom wielkiego Poety dziwuję/ Muz Sarmackich Kochanka/ i za nim szlakuję Choć zdaleka. Hojnieili komu Hyppokrena/ Leje w pióro; z tym się ma zabawia Kamena/ A że na świat tasz idzie; Przed większą wychodzi/ Goncem mniejsza. Tak cieńszy blask przed Słońcem Zacna Lutni me lub Cię Dworzanki nieznają; Jednak pod Dźwięk i Laskę Twą dziś się skłaniają Kiedy mają być czytane. JEśliś głowy nadfrasował Ważnym czynem/ gdyś pracował Rozumem; ciałem alboli/ Sparcie
choćże ćienkie stáwiám: Ktory mi/ z pod swych Kortyn Delphickich/ niebroni/ I slow wieszczych/ y Máiu z Wáwrzynu do skroni. Lub się duchom wielkiego Poety dźiwuię/ Muz Sármáckich Kochánká/ y zá nim szlákuię Choć zdáleká. Hoynieili komu Hyppokrená/ Leje w pioro; z tym się ma zábáwia Kámená/ A że ná świát tász idźie; Przed większą wychodźi/ Goncem mnieysza. Ták ćieńszy blásk przed Słoncem Zacna Lutni me lub Cie Dworzánki nieznáią; Iednák pod Dźwięk y Láskę Twą dźiś się skłániáią Kiedy máią bydz czytáne. IEśliś głowy nádfrasował Ważnym czynem/ gdyś prácował Rozumem; ciáłem álboli/ Spárcie
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 2
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
/ gość swe zdrowie bierze. Tak i z ręki Achillowyj Pchnięta w bok Telemachowy/ Ostra włócznia/ co raniła/ Ranę znowu/ tasz zleczyła I Feb gdy cię duchem walnem Indziej zwątlił/ choćże chwalnem/ By cię/ tenże/ innem wzorem Zwolnił; będzieć tu Doktorem.
Obmowa do przyjaźliwych ZE bez ozdób Kamena/ i bez swego wdzięku; Przepuść cny Czytelniku/ dasz jej te/ z swych ręku. Mrówka licha w bursztynie snać była zacniejsza. A ta, prze wstyd gdy wspłonie/ będzie przyjemniejsza. DWORZANEK Jana Gawińskiego, KsIĘGI I
O swych Dworzankach FRaszki me/ lub jako chcesz wiersze niestworniejsze/ Czemu imię Dworzanek mają ozdobniejsze
/ gość swe zdrowie bierze. Tak y z ręki Achillowyy Pchnięta w bok Telemáchowy/ Ostra włocznia/ co rániłá/ Ránę znowu/ tász zleczyłá I Pheb gdy ćię duchem wálnem Indźiey zwątlił/ choćże chwalnem/ By ćię/ tenże/ innem wzorem Zwolnił; będźieć tu Doktorem.
Obmowá do przyiáźliwych ZE bez ozdob Kámená/ y bez swego wdźięku; Przepuść cny Czytelniku/ dasz jey te/ z swych ręku. Mrowká licha w bursztynie snać byłá zacnieysza. A ta, prze wstyd gdy wspłonie/ będźie przyjemnieysza. DWORZANEK Iána Gawińskiego, XIĘGI I
O swych Dworzánkach FRászki me/ lub iáko chcesz wiersze niestwornieysze/ Czemu imię Dworzánek máią ozdobnieysze
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 4
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
wiatrem, toć fawonijuszem Wdzięcznym się stają; gdy faworów ruszem Gdzie, miasto wianka, Chwieją trzesiąnka.
Tenże skrzydlasty anioł jest Fawoni, Łagodnym krokiem gdy idzie w pogoni, Serce posila, Drugie omyla.
Aż prędko wicher po onej pogodzie, Na małej rzeczce, ach, jakie powodzie, Płynie Syrena, Śpiewa Kamena.
Kamena śpiewa, ach, głosem kamiennym, Gdy rzuca sercem w twe usta odmiennym, Owa bogini, Ach, w wiatr się mini.
Jest wicher panna, Austra pokolenie I w stroju, w chodzie, niestatkiem gdy wienie, Wicher prawdziwy Każdego chciwy.
Słowa jako wiatr i tu, i tu snuje, W
wiatrem, toć fawonijuszem Wdzięcznym się stają; gdy faworów ruszem Gdzie, miasto wianka, Chwieją trzesiąnka.
Tenże skrzydlasty anioł jest Fawoni, Łagodnym krokiem gdy idzie w pogoni, Serce posila, Drugie omyla.
Aż prędko wicher po onej pogodzie, Na małej rzeczce, ach, jakie powodzie, Płynie Syrena, Śpiewa Kamena.
Kamena śpiewa, ach, głosem kamiennym, Gdy rzuca sercem w twe usta odmiennym, Owa bogini, Ach, w wiatr się mini.
Jest wicher panna, Austra pokolenie I w stroju, w chodzie, niestatkiem gdy wienie, Wicher prawdziwy Każdego chciwy.
Słowa jako wiatr i tu, i tu snuje, W
Skrót tekstu: BoczHirBad
Strona: 196
Tytuł:
Czterech części świata natury białogłowskiej hiroglifikon
Autor:
Jakub Boczylowic
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
toć fawonijuszem Wdzięcznym się stają; gdy faworów ruszem Gdzie, miasto wianka, Chwieją trzesiąnka.
Tenże skrzydlasty anioł jest Fawoni, Łagodnym krokiem gdy idzie w pogoni, Serce posila, Drugie omyla.
Aż prędko wicher po onej pogodzie, Na małej rzeczce, ach, jakie powodzie, Płynie Syrena, Śpiewa Kamena.
Kamena śpiewa, ach, głosem kamiennym, Gdy rzuca sercem w twe usta odmiennym, Owa bogini, Ach, w wiatr się mini.
Jest wicher panna, Austra pokolenie I w stroju, w chodzie, niestatkiem gdy wienie, Wicher prawdziwy Każdego chciwy.
Słowa jako wiatr i tu, i tu snuje, W jednym się
toć fawonijuszem Wdzięcznym się stają; gdy faworów ruszem Gdzie, miasto wianka, Chwieją trzesiąnka.
Tenże skrzydlasty anioł jest Fawoni, Łagodnym krokiem gdy idzie w pogoni, Serce posila, Drugie omyla.
Aż prędko wicher po onej pogodzie, Na małej rzeczce, ach, jakie powodzie, Płynie Syrena, Śpiewa Kamena.
Kamena śpiewa, ach, głosem kamiennym, Gdy rzuca sercem w twe usta odmiennym, Owa bogini, Ach, w wiatr się mini.
Jest wicher panna, Austra pokolenie I w stroju, w chodzie, niestatkiem gdy wienie, Wicher prawdziwy Każdego chciwy.
Słowa jako wiatr i tu, i tu snuje, W jednym się
Skrót tekstu: BoczHirBad
Strona: 196
Tytuł:
Czterech części świata natury białogłowskiej hiroglifikon
Autor:
Jakub Boczylowic
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950