Wstąg wiele/ jak proporców wszyku? Mnie/ przyczynę/ Łacinnik/ do razu tłumaczy; Gdy powieda/ że Dama/ Kożę dziką/ znaczy: Więc/ wpustynią ta dzika/ by nie biegła Koża/ Wstęgami pęta nogi/ na miejsce powroza. A drugi jeszcze fortel/ czyj rożum ogłosi/ Czemu drogie Kamienie na obuwiu nosi? Wszak/ samcy/ tak Natury/ zwyczaj ordynuje/ Ze/ nie kamień/ na nogę; noga nań/ wstępuje. Rzekłbym na to/ na nogach/ kamienie dźwigają; Iż z tąd większej chybkości do tańca dostają. Abo zbyt wycieńczone/ by w lekkość nie wpadły/ Kamienia
Wstąg wiele/ iák proporcow wszyku? Mnie/ przyczynę/ Laćinnik/ do rázu tłumáczy; Gdy powieda/ że Dámá/ Kożę dźiką/ znaczy: Więc/ wpustynią tá dźiká/ by nie biegłá Kożá/ Wstęgámi pęta nogi/ ná mieysce powrozá. A drugi ieszcze fortel/ czyi rożum ogłośi/ Czemu drogie Kámienie ná obuwiu nośi? Wszák/ sámcy/ ták Nátury/ zwyczay ordinuie/ Ze/ nie kámień/ ná nogę; nogá nań/ wstępuie. Rzekłbym ná to/ ná nogách/ kámienie dźwigáią; Iż z tąd większey chybkośći do táńcá dostáią. Abo zbyt wyćieńczone/ by w lekkość nie wpádły/ Kámienia
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
biegła Koża/ Wstęgami pęta nogi/ na miejsce powroza. A drugi jeszcze fortel/ czyj rożum ogłosi/ Czemu drogie Kamienie na obuwiu nosi? Wszak/ samcy/ tak Natury/ zwyczaj ordynuje/ Ze/ nie kamień/ na nogę; noga nań/ wstępuje. Rzekłbym na to/ na nogach/ kamienie dźwigają; Iż z tąd większej chybkości do tańca dostają. Abo zbyt wycieńczone/ by w lekkość nie wpadły/ Kamienia na swe nogi/ dla wagi nakładły Być może/ że obuwie/ w Kielich przemieniają/ Dla tych; którzy trzewikiem za zdrowie spełniają. Było jeszcze dość tego/ co się nie pisało; Aby się
biegłá Kożá/ Wstęgámi pęta nogi/ ná mieysce powrozá. A drugi ieszcze fortel/ czyi rożum ogłośi/ Czemu drogie Kámienie ná obuwiu nośi? Wszák/ sámcy/ ták Nátury/ zwyczay ordinuie/ Ze/ nie kámień/ ná nogę; nogá nań/ wstępuie. Rzekłbym ná to/ ná nogách/ kámienie dźwigáią; Iż z tąd większey chybkośći do táńcá dostáią. Abo zbyt wyćieńczone/ by w lekkość nie wpádły/ Kámienia na swe nogi/ dla wagi nákłádły Bydź może/ że obuwie/ w Kielich przemieniáią/ Dla tych; ktorzy trzewikiem zá zdrowie spełniáią. Było ieszcze dość tego/ co się nie pisáło; Aby się
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
temu człowiekowi przez którego zgorszenie pochodzi, biada, którzy mówią złemu dobre, a dobremu złe, pokładając ciemność za światłość, a światłość za ciemność, pokładając gorzkie za słodkie, i słodkie za gorzkie. Jeśli ja nie rzekę: jeśli ani ten co przedemną/ ani ów co zamną: Rzecze nieme stworzenie: Kamienie miasto nas wołać będzie: jednak rzeczono będzie. A my nietylko zapłaty odpadniemy/ ale i ciężkiego karania nieujdziemy. Pytałem ja drugim Hierałchalnej władze stopniem w dostojeństwie moim pierwszym/ wyższego nad mię/ czemu by w swym Katechizmie ofiary i modlitwy zaduszne niepotrzebne być napisał? odpowiedział: że Czyściec Łaciński inaczej zniesiony być
temu człowiekowi przez ktorego zgorszenie pochodźi, biádá, ktorzy mowią złemu dobre, á dobremu złe, pokłádáiąc ćiemność zá świátłość, a świátłość zá ćiemność, pokłádaiąc gorzkie zá słodkie, y słodkie zá gorzkie. Ieśli ia nie rzekę: ieśli áni ten co przedemną/ áni ow co zámną: Rzecze nieme stworzenie: Kámienie miásto nas wołáć będźie: iednák rzeczono będźie. A my nietylko zapłáty odpádniemy/ ále y ćiężkiego karánia nieuydźiemy. Pytałem ia drugim Hierałchálney władze stopniem w dostoieństwie moim pierwszym/ wyzszego nád mię/ czemu by w swym Káthechizmie offiáry y modlitwy záduszne niepotrzebne bydź nápisał? odpowiedźiał: że Czyśćiec Láciński inácżey znieśiony bydź
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 44
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
ta sercu zadaje memu ciężkie męki. Ostatek cale oczom skrył ubior bogaty, Ale stan twój cudowny zdobi wszytkie szaty. Bieżą malarze w swoim rzemieśle ćwiczeni, Bieżą snycerze i ci, co robią z kamieni, Żeby cię na kunszt prac swych konterfetowali A tym sławę swą światu całemu podali. Lecz się i ci w kamienie swoje obracają I owym z rąk strętwiałych pęzle wypadają. O kiedyby te wielkie na ścienie kryształy Reprezentować twoje piękności umiały, Snadnobyś to przyznała, jako ja w tej mierze,
Gdy twą chwalę urodę, idę z tobą szczyrze, Nic ci nie pochlebując; uznałabyś i to, Jakie ja męki cierpię
ta sercu zadaje memu ciężkie męki. Ostatek cale oczom skrył ubior bogaty, Ale stan twoj cudowny zdobi wszytkie szaty. Bieżą malarze w swoim rzemieśle ćwiczeni, Bieżą snycerze i ci, co robią z kamieni, Żeby cię na kunszt prac swych konterfetowali A tym sławę swą światu całemu podali. Lecz się i ci w kamienie swoje obracają I owym z rąk ztrętwiałych pęzle wypadają. O kiedyby te wielkie na ścienie kryształy Reprezentować twoje piękności umiały, Snadnobyś to przyznała, jako ja w tej mierze,
Gdy twą chwalę urodę, idę z tobą szczyrze, Nic ci nie pochlebując; uznałabyś i to, Jakie ja męki cierpię
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 374
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Ci nie zdradzili, Acz małą sławę, łupy niebogate Mają z niewiasty; pewniejszą zapłatę Wątpić nie trzeba, odniosą z nieba. Teć są przyczyny, dla których żałości Mych końca niemasz. Niech już w tej gorzkości Serce me taje, Póki łez staje, Póki tak ciężkie moje utrapienie Ludzkiej natury nie zmieni w kamienie, Bom w swej żałobie Równa Niobie. 697. Z Persiusza.
Wielki Boże! cięższego na srogie tyrany Nie dopuszczaj karania, jak gdy przekonany Umysł w niecnocie i sam przez się potępiony Drżeć i blednąć dla cnoty będzie porzuconej. Nie tak ci rozpalone sycylskie ryczały Woły miedziane, gdy je miechy poddymały, Ani tak
, Ci nie zdradzili, Acz małą sławę, łupy niebogate Mają z niewiasty; pewniejszą zapłatę Wątpić nie trzeba, odniosą z nieba. Teć są przyczyny, dla ktorych żałości Mych końca niemasz. Niech już w tej gorzkości Serce me taje, Poki łez staje, Poki tak ciężkie moje utrapienie Ludzkiej natury nie zmieni w kamienie, Bom w swej żałobie Rowna Niobie. 697. Z Persiusza.
Wielki Boże! cięższego na srogie tyrany Nie dopuszczaj karania, jak gdy przekonany Umysł w niecnocie i sam przez się potępiony Drżeć i blednąć dla cnoty będzie porzuconej. Nie tak ci rozpalone sycylskie ryczały Woły miedziane, gdy je miechy poddymały, Ani tak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 437
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Złego języka do garła wepchnione Szkodnego ptaka, wnet drogo przypłacą Zdradnej ponęty, kiedy żywot stracą. Nie darmo pismo święte i prorocy, Pisząc o dziwnej tego członka mocy, Aż go do styrów wielkich przyrównują, Którymi całe okręty hamują. Tym Gyrce dobrych kawalerów siła Ulissessowych w rożne obróciła Podstaci żywe, martwe, aż w kamienie, Samo w swej mocy mając przyrodzenie,
Że ci co przedtym ku niebu patrzali, W błocie z sprosnymi świniami pyskłali; Drudzy warczeli, szczekali i wyli, Gdy we psy od niej obróceni byli. Byli i tacy co łaskę i skrzele Mając pływali po jeziorach śmiele. Nawet i rozum, acz go nie zabrała Wszytkiego
Złego języka do garła wepchnione Szkodnego ptaka, wnet drogo przypłacą Zdradnej ponęty, kiedy żywot stracą. Nie darmo pismo święte i prorocy, Pisząc o dziwnej tego członka mocy, Aż go do styrow wielkich przyrownują, Ktorymi całe okręty hamują. Tym Gyrce dobrych kawalerow siła Ulissessowych w rożne obrociła Podstaci żywe, martwe, aż w kamienie, Samo w swej mocy mając przyrodzenie,
Że ci co przedtym ku niebu patrzali, W błocie z sprosnymi świniami pyskłali; Drudzy warczeli, szczekali i wyli, Gdy we psy od niej obroceni byli. Byli i tacy co łaskę i skrzele Mając pływali po jeziorach śmiele. Nawet i rozum, acz go nie zabrała Wszytkiego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 444
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Według łaski Bożej, która mnie jest dana, jako mądry Architekt założyłem fundament, kto inny zaś super strukcją czyni: każdy niech uważa, jak buduje. Innego bowiem fundamentu zakładać nikt nie może, nad ten, który założony jest Chrystus Jezus, kto zaś buduje na tym fundamencie, złoto, srebro, drogie kamienie, drzewo, siano, źdźbło, każdego praca jawna będzie. Dzień albowiem Pański to odkryje, bo w ogniu się to pokaże, i jaka czyja robota, ogień wyprobuje. Jeżeli czyje dzieło zostanie, nadgrodę odbierze. Jeżeli spłonie, szkodę mieć będzie. Atoli sam zbawion będzie, przecięż nie inaczej, jako przez
. Według łaski Bożey, ktora mnie iest dana, iako mądry Architekt założyłem fundament, kto inny zaś super strukcyą czyni: każdy niech uważa, iak buduie. Innego bowiem fundamentu zákładać nikt nie może, nad ten, ktory założony iest Chrystus Jezus, kto zaś buduie na tym fundamencie, złoto, srebro, drogie kamienie, drzewo, siano, źdźbło, każdego praca iawna będzie. Dzień albowiem Pański to odkryie, bo w ogniu się to pokaże, y iaka czyia robota, ogień wyprobuie. Ieżeli czyie dzieło zostanie, nadgrodę odbierze. Ieżeli zpłonie, szkodę mieć będzie. Atoli sám zbawion będzie, przecięż nie inaczey, iako przez
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Bv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
dzielnością Wszechmocności Boskiej wyrobiona? Czyli też zaraz z dolinami pagórkami i górami stanęła? Odpowiadam iż wielegor za czasem powstało. To z deszczów, nawałnic, które wyrywając doły i parowy, tym samym z ziemi wyrwanej na jednym, na drugim miejscu wysypały góry. Osobliwie wody uniwersalnego potopu, swemi fluktami rwąc ziemię, drzewa, kamienie, tu przepaści czyniły, gdzie indziej z tejże materyj stufy. Ludzie też osobliwie przy ludnych miastach z gnojów, śmieci, na jedno miejsce znoszonych dość znaczne wyrobili góry. Jaka jest góra skorupiana niedaleko Rzymu. Jakie są góry zużłowe przy mieście Almazzaren w królestwie Murcjańskim, iż w nim najwięcej Rzemieślników wypalało halun. Jaka
dzielnością Wszechmocności Boskiey wyrobioná? Czyli też záráz z dolinámi págorkámi y gorámi stánęłá? Odpowiádám iż wielegor za czásem powstáło. To z deszczow, náwáłnic, ktore wyrywáiąc doły y párowy, tym sámym z ziemi wyrwáney ná iednym, ná drugim mieyscu wysypáły gory. Osobliwie wody uniwersalnego potopu, swemi fluktámi rwąc ziemię, drzewá, kámienie, tu przepáści czyniły, gdzie indziey z teyże máteryi stufy. Ludzie też osobliwie przy ludnych miástách z gnoiow, śmieci, ná iedno mieysce znoszonych dość znáczne wyrobili gory. Iaká iest gora skorupianá niedáleko Rzymu. Iákie są gory zużłowe przy mieście Almazzaren w krolestwie Murcyáńskim, iż w nim naywięcey Rzemieśnikow wypáláło halun. Iáká
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
rzecz świętą, kryjesz w skórę z marchy? Gdy na was pojrzę, księże kanoniku, Zda mi się, że łeb nosicie w trzewiku. DO KRAMARKI
Moja droga kramareczko, Me złoto, me pieścidłeczko, Nikt ci nie zada, żeby twój kram chudy, Kiedy twe budy Wszytkie gładkości napełniły cudy.
Widzę tu twarde kamienie, Jako w sercu, tak i w cenie; Przecięż bądź tańsza i waruj się skargi, Zwłaszcza gdzie targi Idą o serce, o łaskę, o wargi.
Ale i stąd bój się trwogi, Obwinią cię o pożogi, Bo w twej budce od ognia jarmarki: Z ust strzelcze miarki, W oczach ogniste
rzecz świętą, kryjesz w skórę z marchy? Gdy na was pojrzę, księże kanoniku, Zda mi się, że łeb nosicie w trzewiku. DO KRAMARKI
Moja droga kramareczko, Me złoto, me pieścidłeczko, Nikt ci nie zada, żeby twój kram chudy, Kiedy twe budy Wszytkie gładkości napełniły cudy.
Widzę tu twarde kamienie, Jako w sercu, tak i w cenie; Przecięż bądź tańsza i waruj się skargi, Zwłaszcza gdzie targi Idą o serce, o łaskę, o wargi.
Ale i stąd bój się trwogi, Obwinią cię o pożogi, Bo w twej budce od ognia jarmarki: Z ust strzelcze miarki, W oczach ogniste
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 69
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i choć czyste Oblicze jego skryją podczas dżdżyste
Obłoki i mgły, kiedy je zwycięży, Tym z ciemnych zasłon weselsze wybieży; A tyś błyszczącej urody krynica, A chociaż podczas na zgniewane lica Zaciągniesz burze, deszcze z zawieruchą, Tym milszy twój wzrok, ubłagany skruchą. Słońce odżywia i jego promienie Kruszce zlepiają i drogie kamienie; Tyś jest me życie, skutek twej gładkości Są drogie żądze, kosztowne chciwości. Słońce tak rącze, że odprawia snadnie Swój bieg od wschodu, aż kiedy zapadnie; A z twych tak lotne strzały oczu szyją, Że niż się złożysz, zranią i zabiją. Słońce jest ciepłe i ogniem promieni Osusza rosy,
i choć czyste Oblicze jego skryją podczas dżdżyste
Obłoki i mgły, kiedy je zwycięży, Tym z ciemnych zasłon weselsze wybieży; A tyś błyszczącej urody krynica, A chociaż podczas na zgniewane lica Zaciągniesz burze, deszcze z zawieruchą, Tym milszy twój wzrok, ubłagany skruchą. Słońce odżywia i jego promienie Kruszce zlepiają i drogie kamienie; Tyś jest me życie, skutek twej gładkości Są drogie żądze, kosztowne chciwości. Słońce tak rącze, że odprawia snadnie Swój bieg od wschodu, aż kiedy zapadnie; A z twych tak lotne strzały oczu szyją, Że niż się złożysz, zranią i zabiją. Słońce jest ciepłe i ogniem promieni Osusza rosy,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 243
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971