nie extrema servitutis initia? Nie poczuwać się nam przecię? Niech na nas włożą iugum bierniej ustawicznej, niech prawa, niech wolności odłogiem leżą, niech nie od rady, nie od senatu, ale od białej główki, od Urszulki jakiejś summa rerum dependeat, niech cudzoziemcy dominentur, a my peregrinemur w ojczyźnie naszej, kupujmy kamyczki, a traćmy prowincje, choć na oko zginienie nasze widziem, nie obmyślawajmy o sobie, nie szukajmy lekarstw i sposobów do zatrzymania zdrowia ojczyzny i wolności naszych! Nie takiego lekarstwa, powiadają, nie tych sposobów, nie pod ten czas nie na stronach! Jakichże inszych? Jeśli się te nie podobają, niech powiedzą
nie extrema servitutis initia? Nie poczuwać się nam przecię? Niech na nas włożą iugum bierniej ustawicznej, niech prawa, niech wolności odłogiem leżą, niech nie od rady, nie od senatu, ale od białej główki, od Urszulki jakiejś summa rerum dependeat, niech cudzoziemcy dominentur, a my peregrinemur w ojczyźnie naszej, kupujmy kamyczki, a traćmy prowincye, choć na oko zginienie nasze widziem, nie obmyślawajmy o sobie, nie szukajmy lekarstw i sposobów do zatrzymania zdrowia ojczyzny i wolności naszych! Nie takiego lekarstwa, powiadają, nie tych sposobów, nie pod ten czas nie na stronach! Jakichże inszych? Jeśli się te nie podobają, niech powiedzą
Skrót tekstu: SkryptSłuszCz_II
Strona: 260
Tytuł:
Skrypt o słuszności zjazdu stężyckiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
by przebyć biegli w nawigacjach Ludzie? Nie mieliby sobie Chrześcijanie, albo Turcy za szkrupuł, w Żydowski Sabasz, gdy rzeka spokojna, przeprawić się za nią, kiedy się Żydom nie godzi, i zlustrować owo imaginaryine Żydowskie Królestwo? A co większa, że Geografowie przez Topograficzne najmniejszych miejsc deskrypcje, ziołka, muszk, kamyczki, drzewka, strumyczki w Krajach wszystkich opisali, a tej cudownej rzeki w całym tygodniu burzącej się, a w Sabasz stojącej nie opisaliby? Nie biegliby tam Peregrynanci widzieć ten cud?
Rabin Salomon widząc, że fluksa ratio rzeką tą bronić swego błędu, do gór się uciekł, bając: że Królestwo Judy nie
by przebyć biegli w náwigácyách Ludzie? Nie mieliby sobie Chrześcianie, albo Turcy za szkrupuł, w Zydowski Sábasz, gdy rzeka spokoyna, przeprawić się za nię, kiedy się Zydom nie godzi, y zlustrować owo imágináryine Zydowskie Krolestwo? A co większá, że Geografowie przez Topográficzne náymnieyszych mieysc deskrypcye, ziołka, muszk, kámyczki, drzewka, strumyczki w Kráiach wszystkich opisali, á tey cudowney rzeki w cáłym tygodniu burzącey się, á w Sabasz stoiącey nie opisaliby? Nie biegliby tam Peregrynanci widzieć ten cud?
Rabin Salomon widząc, że fluxa ratio rzeką tą bronić swego błędu, do gor się uciekł, baiąc: że Krolestwo Iudy nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1083
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Ty zaś, cokolwiek zaczniesz, Dziecię moje, płakać, śmiać li się – przystoić oboje. Śmiejże się, bo swym tak rozkosznym śmieszkiem by i cały dzień nie będziesz nam ciężkiem. III. TENŻE
Hem, fontium susurri
O wdzięczne wód szeptania, wdzięczne zdrojów gadania, smaczno brzmiące strumyczki, gdy o drobne kamyczki, płynąc, się odtrącacie, skąd słodki dźwięk działacie. O przyjemny wiatreczku, co więc w ciemnym gajeczku głoseczkiem się ozywasz, gdy listeczki przewiewasz. O szemranie łagodne dzwoneczkowi podobne, którym się ozywacie, gdy wdzięczny miód zbieracie sen rodzące pszczółeczki, przez cieniuchne głoseczki. Przez was trudów człek zbywa, gdy w drodze odpoczywa
Ty zaś, cokolwiek zaczniesz, Dziecię moje, płakać, śmiać li się – przystoić oboje. Śmiejże się, bo swym tak rozkosznym śmieszkiem by i cały dzień nie będziesz nam ciężkiem. III. TENŻE
Hem, fontium susurri
O wdzięczne wód szeptania, wdzięczne zdrojów gadania, smaczno brzmiące strumyczki, gdy o drobne kamyczki, płynąc, się odtrącacie, skąd słodki dźwięk działacie. O przyjemny wiatreczku, co więc w ciemnym gajeczku głoseczkiem się ozywasz, gdy listeczki przewiéwasz. O szemranie łagodne dzwoneczkowi podobne, którym się ozywacie, gdy wdzięczny miód zbieracie sen rodzące pszczółeczki, przez cieniuchne głoseczki. Przez was trudów człek zbywa, gdy w drodze odpoczywa
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 45
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
inną gorzkością napuszczając, tego nie jedząc, do czego większy go apetyt ciągnął. Głowie się przykrząc, wezgłowka twardego używał, żelaznym się grzebieniem czesał: czołem częściej był o ziemię przed Bogiem. Nad rękami pastwiąc się, paznokcie głębiej przyrzynał, ostrym łancuszkiem ich sciskał. Nogi martwiąc, umyślnie dłużej na jednej nodze stawał: kamyczki do trzewików podkładał, stopy i boki ogniem przypalał. Golenie, żywot, i piersi rozgami smagał, i żelaznym grzebieniem czesał: Język, tymże szarpał, gorącemi potrawami parzył, ziemię, cegłę, i inne chropowate rzeczy lizał. Miał i nadzwyczajne niektóre umartwienia. Przy dokończeniu każdego roku, trzysta sześćdziesiąt i pięć razy
inną gorzkością napuszczaiąc, tego nie iedząc, do czego większy go appetyt ciągnął. Głowie się przykrząc, wezgłowka twardego używał, żelaznym się grzebieniem czesał: czołem częściey był o źiemię przed Bogiem. Nad rękami pastwiąc się, paznokcie głębiey przyrzynał, ostrym łancuszkiem ich zciskał. Nogi martwiąc, umyślnie dłużey na iedney nodze stawał: kamyczki do trzewikow podkładał, stopy y boki ogniem przypalał. Golenie, żywot, y piersi rozgami smagał, y żelaznym grzebieniem czesał: Język, tymże szarpał, gorącemi potrawami parzył, ziemię, cegłę, y inne chropowate rzeczy lizał. Miał y nadzwyczayne niektore umartwienia. Przy dokończeniu każdego roku, trzysta sześćdziesiąt y pięć razy
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 94
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738