/ abym takim I słonił twe członki cieniem/ I przyodziewał odzieniem. Niech się przemienię w kryniczne Wody piękne/ bym twe śliczne Członki kąpał/ niech i samem Tem gwoli będę balsamem. Moje by soki roźlane/ Na twe włosy rozczosane/ I co Rożą zakwitnęły Usta/ wonią zapachnęły. Niechajbym się stał kanakiem/ Lub noszeniem drogiem jakim/ Bym twą pierś nad inną czyję I twą piekną zdobił szyję. Poco lecz te Vota leję/ Gdy bez żadnej swej nadzieje: Niechaj kryśli myśl; daremnie: Niebędzie Proteus zemnie. Język. DArmo z miecza obronę/ z tegoż szkodę głosisz: W końcu swego języka
/ ábym tákim I słonił twe członki ćieniem/ I przyodźiewał odźieniem. Niech się przemienię w kryniczne Wody piękne/ bym twe śliczne Członki kąpał/ niech y sámem Tẽ gwoli będę bálsámem. Moie by soki roźláne/ Ná twe włosy rozczosáne/ I co Rożą zákwitnęły Vstá/ wonią zápáchnęły. Niechaybym się stał kánakiem/ Lub noszeniem drogiem iákiem/ Bym twą pierś nád inną czyię I twą piekną zdobił szyię. Poco lecz te Votá leię/ Gdy bez żádney swey nádżieie: Niechay kryśli myśl; dáremnie: Niebędzie Proteus zemnie. Iezyk. DArmo z mieczá obronę/ z tegosz szkodę głośisz: W koncu swego iężyka
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 24
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
chłopi nawet co do roboty w barwie wszyscy upstrzeni. Zosobna inszych batów dwa także z chorągwiami i przykryciami pięknemi, a kiedy już w pół drogi był z batem, to z kilkudziesiąt mozdzyrzów jeden po drugim srodze pa- łono, ale mgła była wielką przeszkodą do widzenia. Tam będąc przyprowadzony do Parlamentu od wody strojno z kanakiem na szyi diamentowym, a insi też z łańcuchami przepasanemi którzy przed nim szli, urząd miejscki, w jednej pewnej komorze dwóm deputowanym na to parlamentczykom publice jurament oddawał szyroce. Potem stamtąd także był prowadzony tymże sposobem do batu, kędy się natenczas mgła uśmierzyła, znowu z mozdzyrzów na dwóch miejscach srodze strzelano; potem wysiadszy
chłopi nawet co do roboty w barwie wszyscy upstrzeni. Zosobna inszych batów dwa także z chorągwiami i przykryciami pięknemi, a kiedy już w pół drogi był z batem, to z kilkudziesiąt mozdzyrzów jeden po drugim srodze pa- łono, ale mgła była wielką przeszkodą do widzenia. Tam będąc przyprowadzony do Parlamentu od wody strojno z kanakiem na szyi dyamentowym, a insi też z łańcuchami przepasanemi którzy przed nim szli, urząd miejscki, w jednej pewnej komorze dwóm deputowanym na to parlamentczykom publice jurament oddawał szyroce. Potem ztamtąd także był prowadzony tymże sposobem do batu, kędy się natenczas mgła uśmierzyła, znowu z mozdzyrzów na dwóch miejscach srodze strzelano; potem wysiadszy
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 165
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883