ś się zmarszczył w pierwszej probie, Ale gdy muszkat przymknąłeś ku sobie; Znasz trunki, które przemierzle wyniosły Hiszpan śle, co nad Alikantem rosły, Pedrosymony, drugich win fałszerze, I mocnym sektom dałeś gęby szczerze; Piłeś, czego Lach i nie słychał stary, Wina z tej wyspy, co warzy kanary, I co ochrzczono niesłusznie bękartem, Czy słusznie — słodko syna mieć tym żartem. Strach mię przez Alpes i filackie lochy Między dowcipne przeprawić się Włochy, Boś ty tam, bracie, tak napsował wina, Że się tak boją winnice Morsztyna Jak kwiatki mrozu, śnieci pszenne pole I czajek naszych w cesarskim Stambole.
ś się zmarszczył w pierwszej probie, Ale gdy muszkat przymknąłeś ku sobie; Znasz trunki, które przemierźle wyniosły Hiszpan śle, co nad Alikantem rosły, Pedrosymony, drugich win fałszerze, I mocnym sektom dałeś gęby szczerze; Piłeś, czego Lach i nie słychał stary, Wina z tej wyspy, co warzy kanary, I co ochrzczono niesłusznie bękartem, Czy słusznie — słodko syna mieć tym żartem. Strach mię przez Alpes i filackie lochy Między dowcipne przeprawić się Włochy, Boś ty tam, bracie, tak napsował wina, Że się tak boją winnice Morsztyna Jak kwiatki mrozu, śnieci pszenne pole I czajek naszych w cesarskim Stambole.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 52
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ciemną. Teten sam tylko, a popioły Za szumnemi kurzą się na Olimpie koły. I któreż żałośniejsze mogło być emblema, Z szczepów sześci rodzonych, poleć oraz dwiema; Opadł kwiat powarzony, i frukt z nich nie rdzały, A drugie się około smutno pozwieszały. Będzie tysiąc o tobie, wielki kardynale, Atyckiemi kanary cukrować swe żale, I rzewnić Pindarowym Acheronty strojem, Mnie tak nad Aleksandrem dosyć płakać moim. Już kołacą Eumeny, już nieubłagane Tygrysiemi poznokty nici rwą kochane. Aż on mdleje, i razem jako list się zwinie Zgromiony Akwilonem, z konia się przeszynie. Zbieżą siły ku sercu, a tyrskich korali Twarz rumieńsza,
ciemną. Teten sam tylko, a popioły Za szumnemi kurzą się na Olimpie koły. I któreż żałośniejsze mogło być emblema, Z szczepów sześci rodzonych, poleć oraz dwiema; Opadł kwiat powarzony, i frukt z nich nie rdzały, A drugie się około smutno pozwieszały. Będzie tysiąc o tobie, wielki kardynale, Attyckiemi kanary cukrować swe żale, I rzewnić Pindarowym Acheronty strojem, Mnie tak nad Alexandrem dosyć płakać moim. Już kołacą Eumeny, już nieubłagane Tygrysiemi poznokty nici rwą kochane. Aż on mdleje, i razem jako list się zwinie Zgromiony Akwilonem, z konia się przeszynie. Zbieżą siły ku sercu, a tyrskich korali Twarz rumieńsza,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 46
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
oczach lepiej niż zwierciadło. I tu chociaż w tęsknicy zostaję po tobie, Wszytkę tę moję żałość tym cukruję sobie, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo połykanych, Poważę się i dalej do ustek rożanych, Przy których są za cyfrę cukry i kanary I same elizejskich poi słodkie nektary. Więc do szyje i lubych pomagranów onych, Nad sam paroski marmur śliczniej ugładzonych, Które choć cienkim rąbkiem zwykły się okrywać, Przecię oczy i usta ważą się tam wrywać. Bo co oko już zajrzy, nieskosztować tego, Gotowa śmierć i jeszcze coś nad śmierć gorszego, Do czego
oczach lepiej niż zwierciadło. I tu chociaż w tęsknicy zostaję po tobie, Wszytkę tę moję żałość tym cukruję sobie, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo połykanych, Poważę się i dalej do ustek rożanych, Przy ktorych są za cyfrę cukry i kanary I same elizejskich poi słodkie nektary. Więc do szyje i lubych pomagranow onych, Nad sam paroski marmur śliczniej ugładzonych, Ktore choć cienkim rąbkiem zwykły się okrywać, Przecię oczy i usta ważą się tam wrywać. Bo co oko już zajrzy, nieskosztować tego, Gotowa śmierć i jeszcze coś nad śmierć gorszego, Do czego
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 232
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
bytu i pożytków dań człowiekowi daje. Tu żyżne pola zboże: owdzie zagajone sady owoce: tu tłuste trzody/ swe jagnięta: tak gęste sadze/ stawy jeziora/ rzeki morza niewyłowione ryby: tu domowe rozsadzone kojce/ owdzie dzikiego ptactwa nie ochronione gniazda/ swe pisklęta; na pokarm człowiekowi wylegają. Pracowite pszczołki/ swe kanary: rozległe winnice/ swe soki: na słodki napój sączą. Jedne bydlęta noszą i dźwigają; drugie grzeją i odziewają. To ziołko/ siłę: tamto rzezwość/ i czerstwość/ daje: stąd ochłodę/ z owąd zdrowie/ i chorób[...] zleczenie bierzemy. Heb: Samych nawet Świętych Aniołów/ owych to przedziwnych niebieskich Duchów
bytu y pożytkow dań człowiekowi daie. Tu żyżne polá zboże: owdźie zágaione sády owoce: tu tłuste trzody/ swe iagniętá: ták gęste sadze/ stawy ieźiorá/ rzeki morzá niewyłowione ryby: tu domowe rozsadzone koyce/ owdźie dźikiego ptactwá nie ochronione gniazda/ swe pisklętá; ná pokarm człowiekowi wylegaią. Prácowite pszczołki/ swe kánary: rozległe winnice/ swe soki: ná słodki nápoy sączą. Jedne bydlętá noszą y dźwigáią; drugie grzeią y odźiewaią. To źiołko/ śiłę: támto rzezwość/ y czerstwość/ daie: ztąd ochłodę/ z owąd zdrowie/ y chorob[...] zleczenie bierzemy. Heb: Samych náwet Swiętych Aniołow/ owych to przedźiwnych niebieskich Duchow
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 15
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
zielonej trawie. Przejeżdżać się kiedy lubo, są zaraz osiodłane konie, muły z lektykami. Na drzewach nie tylko owoce ale i ptaszki pieczone, gołąbki, co komu smakuje; są stoły, pod nimi i krzesła nakryte, tylko widelcami uderzyć, aż lecą na talerz. A za tobą zaraz są fontanny, z których kanary, petercymony i małmazje cieką; a kieliszki stoją, co raczysz, pij. Najadszy się, napiwszy, to spać; po spaniu na przechadzkę, abo muzyki słuchać; bo tam pawy, z kamieni ciosane, grają na różnych instrumentach. Chcesz-li się kapać, są sadzawki, w których różane wody. Chcesz
zielonej trawie. Przejeżdżać się kiedy lubo, są zaraz osiodłane konie, muły z lektykami. Na drzewach nie tylko owoce ale i ptaszki pieczone, gołąbki, co komu smakuje; są stoły, pod nimi i krzesła nakryte, tylko widelcami uderzyć, aż lecą na talerz. A za tobą zaraz są fontany, z których kanary, petercymony i małmazye cieką; a kieliszki stoją, co raczysz, pij. Najadszy się, napiwszy, to spać; po spaniu na przechadzkę, abo muzyki słuchać; bo tam pawy, z kamieni ciosane, grają na różnych instrumentach. Chcesz-li się kapać, są sadzawki, w których różane wody. Chcesz
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 341
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ś okowy I przywiązałaś mocno (daj się Bogu!) W alkierzu twoim do spodniego progu.
Tam go Kupido zły mając po woli, Okrutnej nad nim zażywa swejwoli, Jako w pniu jakim, dziecko nieuważne Topi w nim z bliska swe pręty żelazne.
Odtąd serce me zranione przez miary Boleje, lecz nad hamburskie kanary Słodsze twe słowo łaskawe te razy Wszytkie uleczyć może krom urazy.
Jeśli go tedy nie chcesz mieć już chorem, Sama lekarstwem bądź mu i doktorem,
A nie będzieszli, niechże Etyjopi Kochają w tobie i z Brazylu chłopi! DWUDZIESTY SZÓSTY: SERAPION
Płynąc mimo Cypr, gdym zwykłej dani Wzbraniał się oddać tamecznej pani
ś okowy I przywiązałaś mocno (daj się Bogu!) W alkierzu twoim do spodniego progu.
Tam go Kupido zły mając po woli, Okrutnej nad nim zażywa swejwoli, Jako w pniu jakim, dziecko nieuważne Topi w nim z bliska swe pręty żelazne.
Odtąd serce me zranione przez miary Boleje, lecz nad hamburskie kanary Słodsze twe słowo łaskawe te razy Wszytkie uleczyć może krom urazy.
Jeśli go tedy nie chcesz mieć już chorem, Sama lekarstwem bądź mu i doktorem,
A nie będzieszli, niechże Etyjopi Kochają w tobie i z Brazylu chłopi! DWUDZIESTY SZÓSTY: SERAPION
Płynąc mimo Cypr, gdym zwykłej dani Wzbraniał się oddać tamecznej pani
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 91
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
co się potym stało - Miłości miejsca w sercu było mało. 9
Ach! cóż mi potym, że śpiewam daremnie I niezliczone wychwalam piękności? Nad tym ja tylko próżnuję nikczemnie, Co wkrótce potym poszło w odmienności. Szczęście z nieszczęściem żeni się wzajemnie, Tysiąc świat nędzny ma w sobie zazdrości! One wabiki i słodkie kanary O śmiertelne się zagasiły mary. 10
Darmo ja śpiewam - płaczu tu potrzeba! I toż ja na świat upornie wyniosę? Już tu nie chwały, ale trenów trzeba, Gdy na ich karki śmierć wytacza kosę! Ja śpiewam - a ich płacz przebija nieba; Wszędzie żałoba, gdzie oczy podniosę. Ach! jako
co się potym stało - Miłości miejsca w sercu było mało. 9
Ach! coż mi potym, że śpiewam daremnie I niezliczone wychwalam piękności? Nad tym ja tylko proznuję nikczemnie, Co wkrótce potym poszło w odmienności. Szczęście z nieszczęściem żeni się wzajemnie, Tysiąc świat nędzny ma w sobie zazdrości! One wabiki i słodkie kanary O śmiertelne się zagasiły mary. 10
Darmo ja śpiewam - płaczu tu potrzeba! I toż ja na świat upornie wyniosę? Już tu nie chwały, ale trenów trzeba, Gdy na ich karki śmierć wytacza kosę! Ja śpiewam - a ich płacz przebija nieba; Wszędzie żałoba, gdzie oczy podniosę. Ach! jako
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 7
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
brody, Daremna to jest k niemu moja mowa (Etny nie zgasisz jedną kroplą wody), Darmo się o to moja psuje głowa, Darmo tym dawać lekarstwa i miody, Którzy choroby i żółci smakują — Doktorzy darmo medycyny psują. 22
Daremne moje u tego przestrogi, Który ból kocha, truciznę smakuje. Cukry, kanary muszą pójść pod nogi, Któremu gorycz wargami kieruje. Darmo doktorom psuje likwor drogi, Który codzienne boleści cukruje, Darmo orator temu perswaduje, Aby żył długo, który śmierć miłuje. 23
Palą się ogniem nędznie dwoje ciała, Mitrężą wieki a słońce strofują (Bo gdyby nie to, toby dusza miała Lubą uciechę)
brody, Daremna to jest k niemu moja mowa (Etny nie zgasisz jedną kroplą wody), Darmo się o to moja psuje głowa, Darmo tym dawać lekarstwa i miody, Ktorzy choroby i żółci smakują — Doktorzy darmo medycyny psują. 22
Daremne moje u tego przestrogi, Ktory bol kocha, truciznę smakuje. Cukry, kanary muszą pojść pod nogi, Ktoremu gorycz wargami kieruje. Darmo doktorom psuje likwor drogi, Ktory codzienne boleści cukruje, Darmo orator temu perswaduje, Aby żył długo, ktory śmierć miłuje. 23
Palą się ogniem nędznie dwoje ciała, Mitrężą wieki a słońce strofują (Bo gdyby nie to, toby dusza miała Lubą uciechę)
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 11
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
Często przy wschodzie to zachodem grozi I przy aplauzach treny wieczne rodzi, Lata pogodne zimnem wielkim mrozi, Komu życzliwe — to na niego godzi, Słońce i cienie w jednym biegu wodzi A przy wesołej chwili smutek rodzi. To słońce, które nam świeci przy wschodzie, O wiecznej śmierci wroży i zachodzie. 46
Często kanary cukrem wytuczone Przy słodyczy nam śmierć prognostykują, Słodkiemi miody pszczoły nakarmione Strzelają żądłem i zgubę gotują. Bierzem za roże głogi najeżone, Które się na nasz upadek armują, Częścią i w rzekach łapamy niedźwiadki, Chociaż na szczuki zastawiamy siatki. 47
Częściej pijawka naszczypie rybaka, Aniżeli go deszcz udelektuje; Tak go nadzieja łudzi nieboraka
Często przy wschodzie to zachodem grozi I przy applauzach treny wieczne rodzi, Lata pogodne zimnem wielkim mrozi, Komu życzliwe — to na niego godzi, Słońce i cienie w jednym biegu wodzi A przy wesołej chwili smutek rodzi. To słońce, ktore nam świeci przy wschodzie, O wiecznej śmierci wroży i zachodzie. 46
Często kanary cukrem wytuczone Przy słodyczy nam śmierć prognostykują, Słodkiemi miody pszczoły nakarmione Strzelają żądłem i zgubę gotują. Bierzem za roże głogi najeżone, Ktore się na nasz upadek armują, Częścią i w rzekach łapamy niedźwiadki, Chociaż na szczuki zastawiamy siatki. 47
Częściej pijawka naszczypie rybaka, Aniżeli go deszcz udelektuje; Tak go nadzieja łudzi nieboraka
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 19
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
: i jedna z nich miewa ich więcej/ druga mniej. Skończywszy już tę pracą/ szacownicy stanowią cenę onym perłom/ wedle ich dobroci/ i czynią brak w nich czteroma sitami miedzianemi/ i tak też wiele różności ich będzie. Okrągłe są lepsze/ i kupują ich Portugalczycy: wtóre przedają do Bengale: trzecie do Kanary: ostatnie które są nadrobniejsze/ do Kambaji: a zaraz odbywają wszystkich. India wschód. wtóre księgi. Pierwszej części Asia. MALABAR, CANARA, DECAN.
Brzeg zachodni Indostanu/ dzieli się na 4. Prowincje/ które zowią Malabar/ Canara/ Dekan/ Guzarate. Malabar się rozciąga od Caput Comoryn/ aż do
: y iedná z nich miewa ich więcey/ druga mniey. Skończywszy iuż tę pracą/ szácownicy stánowią cenę onym perłom/ wedle ich dobroći/ y czynią brák w nich czteromá sitámi miedźiánemi/ y ták też wiele roznośći ich będźie. Okrągłe są lepsze/ y kupuią ich Portogálczycy: wtore przedáią do Bengále: trzećie do Kánáry: ostátnie ktore są nadrobnieysze/ do Cámbáiey: á záraz odbywáią wszystkich. India wschod. wtore kśięgi. Pierwszey częśći Asia. MALABAR, CANARA, DECAN.
Brzeg zachodni Indostanu/ dźieli się ná 4. Prouincie/ ktore zowią Málábar/ Cánárá/ Dekan/ Guzárate. Málábár się rośćiąga od Caput Comorin/ áż do
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 182
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609