z pracą zbuduję, Samże to zgryzę, samże to popsuję. SERENADA
Już słońce padło, już horyzont ciemny, Już płucze Feba ocean podziemny, Już ptak spoczywa, szum ustał i głuchem Las się dębowy odzywa posłuchem, Już wszytkich skrzydły okrył sen słodkiemi I cichy pokój rozciągnął po ziemi, Już i promienie zgasły kanikuły, Ja tylko nie śpię, jam tylko sam czuły. Wszytkie te gwiazdy widzą me niewczasy, Kiedy wieńcami zdobię twe zawiasy Albo-ć sen słodzę śpiewaczymi głosy, Albo skrzypkami, choć się boją rosy. Otwórzże okno, uchyl okiennice, Rozśmieje się noc, jako gdy z łożnice Rumiana Zorza od Tytona wstaje
z pracą zbuduję, Samże to zgryzę, samże to popsuję. SERENADA
Już słońce padło, już horyzont ciemny, Już płucze Feba ocean podziemny, Już ptak spoczywa, szum ustał i głuchem Las się dębowy odzywa posłuchem, Już wszytkich skrzydły okrył sen słodkiemi I cichy pokój rozciągnął po ziemi, Już i promienie zgasły kanikuły, Ja tylko nie śpię, jam tylko sam czuły. Wszytkie te gwiazdy widzą me niewczasy, Kiedy wieńcami zdobię twe zawiasy Albo-ć sen słodzę śpiewaczymi głosy, Albo skrzypkami, choć się boją rosy. Otwórzże okno, uchyl okiennice, Rozśmieje się noc, jako gdy z łożnice Rumiana Zorza od Tytona wstaje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 182
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tylko i grzeje i chłodzi swoje napoje.
CZłowiek jeden tylko jest/ który napojów raz ciepłych/ drugi raz zimnych/ czasem dla zdrowia/ czasem dla delicjej/ czasem dla obojga zażywa: insze bydlęta takimi się kontentują/ jakich natura ich potrzebuje. Dla ochłodzenia lochów/ piwnic/ studzień szuka; lody/ śniegi/ jakoby kanikuły i gorąca przetrwały/ wymyśla. Który sposób chłodzenia śniegami nalazł Nero/ napój w szklanym naczyniu w śniegu zakopując/ zwali to Decoctam Neronis. Ale i gorące nie w mniejszym używaniu były/ dla tego na bankietach sługi miewali/ z których jedni gorącemi/ drudzy zimnemi napojami goście częstowali. Nero w gorącej wodzie truciznę rozpuściwszy/
tylko y grzeie y chłodźi swoie napoie.
CZłowiek ieden tylko iest/ ktory napoiow raz ćiepłych/ drugi raz źimnych/ czásem dla zdrowia/ czásem dla delicyey/ czásem dla oboygá záżywa: insze bydlętá takimi się kontentuią/ iákich náturá ich potrzebuie. Dla ochłodzenia lochow/ piwnic/ studźien szuka; lody/ śniegi/ iákoby kanikuły y gorącá przetrwáły/ wymyśla. Ktory sposob chłodzenia śniegami nálazł Nero/ napoy w sklánym naczyniu w śniegu zákopuiąc/ zwáli to Decoctam Neronis. Ale y gorące nie w mnieyszym używániu były/ dla tego ná bánkietách sługi miewáli/ z ktorych iedni gorącemi/ drudzy źimnemi napoiámi gośćie częstowáli. Nero w gorącey wodźie trućiznę rozpuśćiwszy/
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 30
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635